niedziela, 30 listopada 2014

~ 0 ~ Prologue. Kiedy mówią jedno, a robią drugie.

To był zwykły dzień słonecznego jak zawsze czerwca. Słońce prażyło tak mocno, że fale gorącego powietrza unosiły się i były widoczne gołym okiem. Tylko lekki podmuch chłodniejszego wiatru bawił się trawą, liśćmi drzew. Popychał delikatnie papierki na ulicy, z jednego kąta do drugiego. Siedziałem przy oknie układając puzzle z jedyną osobą, która chciała ze mną w ogóle rozmawiać. Byliśmy tacy mali... Przesiadywaliśmy teraz w przedszkolu, siedząc przy stoliku we dwoje, w odosobnieniu od innych dzieci. Jej blond warkocze opadały ledwo na ramiona. Uśmiechała się pod nosem gdy ułożyła z puzzli upragniony element. Była wyjątkowa, inna niż wszyscy w tym miejscu. Ona nie odwracała się ode mnie i nie uważała za dziwaka. Widziała we mnie nawet kogoś więcej, kogoś kogo ja sam nie widziałem. Zauważyła swoimi małymi brązowymi oczkami, że się jej przyglądam. Gdy się uśmiechała, sam chciałem się śmiać. Nie przez to, że wczoraj wypadła jej mleczna jedynka. Jej uśmiech sprawiał, że robiło mi się miło na sercu. Wyjrzała przez okno. Na niebie widniała jedna chmurka. Wtedy sobie coś przypomniała. Zaczęła nucić naszą piosenkę, a dokładniej swoją zwrotkę:

Nigdy nie jesteśmy sami
Zostajemy tu ostatni
Podajemy sobie dłonie 
A na niebie chmurki słonie

Uwielbiałem kiedy to śpiewała. Jej aksamitny głos był balsamem dla mego ciała. Postanowiłem dokończyć piosenkę wzrotką swojego autorstwa...

Twoją twarz widzę na laurce
Na ulubionej słoniowej chmurce
A gdy zamykam swe powieki
Chcę pamiętać o Tobie na wieki*

Zachichotaliśmy cichutko żeby nie rzucać się w oczy innym dzieciom, które były pochłonięte zabawą. Już tak mało brakowało do wakacji. Jeszcze kilka minut... Nadejdzie ta upragniona godzina. Wyjdę stąd, a potem spędzę z nią całe wakacje. Będziemy bawić się razem od rana do wieczora, nocować w namiocie pod moim domem i jeść ciasteczka, które piekła jej mama. Chciałem jej potem powiedzieć, że nie jest tylko moją przyjaciółką. Czułem do niej coś więcej...
W końcu! Wyszliśmy z przedszkola raz na zawsze. Wtedy zjawił się on. Zawsze przerażał mnie ten mężczyzna. Tym razem miał jeszcze bardziej nieprzyjemny wyraz twarzy niż zawsze. Powiedział coś mojej jedynej przyjaciółce na ucho, po czym złapał ją za rękę, a następnie pociągnął za sobą. Odwróciła się tylko na chwilę, aby mnie zobaczyć. Miała łzy w swoich małych, pięknych oczkach. Wtedy widziałem ją po raz ostatni...

 - Kendall!- wrzasnął Logan wchodząc z impetem do jego pokoju powodując, że wyrwał nagle przyjaciela ze snu. Ten podciągnął się nie wiedząc co się dzieje.- Już siódma trzydzieści! Chcesz zaspać w pierwszy dzień pracy?!
- Zaspałem?- spojrzał na zegarek. Przypomniał sobie, że był taki zmęczony wczoraj, że zapomniał go nastawić. Biegiem ruszył do łazienki o mało nie potknąwszy sie o swoje kapcie. W kuchni czekała już na niego reszta przyjaciół. Logan i James śmiali się w tym czasie z dowcipu Carlosa. Gdy tylko James zauważył blondyna w pomieszczeniu, nie mógł powstrzymać się od pytania.
- A co ty tak marnie wyglądasz?
- Znów mi się śnił ten sen.- usiadł do stołu. Ziewał, wydawałoby się, cyklicznie co minutę.- Nie dość, że pierwszy raz od czterech dni udało mi się zmrużyć oko to i tak zostawiało to wiele do życzenia.
- Ten sen retrospekcja o małej koleżance z przedszkola?- upewnił się Logan. Zielonooki tylko kiwnął głową.
- Wiesz co, Kend? Ja uważam, że ty masz po prostu jakieś zadatki na pedofila.- zażartował Carlos, a James wybuchł głośnym śmiechem.
- Ha ha ha, bardzo śmieszne.- wywrócił oczami śmiejąc się ironicznie.- Jedzmy lepiej szybko. Nie wypada się spóźnić do Gustavo pierwszego dnia, prawda?- szybko otrzymał odpowiedź i przyspieszyli jedzenie.

Dokładnie wczoraj chłopaki przyjechali do Los Angeles, aby spełniać swoje marzenia. To właśnie Gustavo Rocque odkrył ich wielkie talenty i postanowił ich zabrać ze sobą, aby stworzyć płytę, która z góry zostanie skazana na sukces. Wczoraj zapoznali się ze wszystkimi warunkami, poznali ludzi, z którymi będą mieli do czynienia przez najbliższy czas, otrzymali odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Jeszcze nie zaczęli pracy, a już dostali propozycję zagrania w serialu. Bez zastanowienia przyjęli propozycję.
Stali już przed gabinetem swojego muzycznego mentora. Kendall zapukał pewnie, a gdy otrzymał zgodę od środka, otworzył drzwi żeby mogli wejść i szybko zająć swoje miejsca. Mężczyzna przy biurku zawsze szczędził jakimkolwiek uśmiechem na twarzy. Dzisiaj wyglądał na posępnego.
- Na sam początek chciałbym wam powiedzieć, że nie mam dobrych wieści.- poinformował ich niskim głosem. Carlosowi rzucił się w oczy połamany ołówek, który leżał na jego biurku. Gustavo to zauważył i jednym ruchem ręki zrzucił go do kosza.- Nie możecie zagrać w serialu.
- Jak to nie możemy zagrać w serialu?!- uniósł się Kendall jak nigdy. Po chwili skulił się mając wyrzuty sumienia, że podniósł na niego głos. Pomyślał, że to musi być jakiś żart. Reszta też nie mogła dowierzać własnym uszom.
- Normalnie.- odpowiedział spokojnie. Spokój jednak w jego głosie był tylko ułudą.- Ja też nie jestem zadowolony, ale Griffin wywęszył, że nie skończyliście szkoły.
- Nie skończyliśmy, bo nas z niej zabrałeś.- odezwał się Logan.- Abyśmy nagrywali płytę. Teraz trafiła się taka okazja do zagrania w serialu i nam mówisz, że nie możemy, bo nie skończyliśmy szkoły? Nie uważasz, że to jest ciut nienormalne? Nie mamy dziesięciu lat. Damy radę.
- Sorry, ale chyba zapominacie o kilku ważnych rzeczach. Griffin jest moim szefem i muszę wykonywać jego polecenia. I nie możecie się wycofać. Podpisaliście już kontrakt. Przykro mi…- pokręcił głową.
- To nam jest przykro.- fuknął James zakładając ręce. Przyjął obrażoną pozę.
- Nie można tego rozegrać jakoś inaczej?- wtrącił Logan.- Mam tyle ciekawych propozycji jakby to załatwić, aby…
- Nawet nie kończ.- przerwał mu mężczyzna.- To już postanowione.
- No, ale co teraz?- spytał Carlos szefa.
- Zapisałem was do szkoły artystycznej w San Diego. Myślę, że ta szkoła zdąży was przygotować do tego co się będzie działo kiedy zaczniecie kontynuować karierę. Niestety, matma nie przyda się wam w śpiewaniu czy graniu. Wszystko jest załatwione. Dyrektorka wie o was, tu macie klucze do wynajętego mieszkania, a to kartka z adresem. Macie dwa dni na spakowanie się i zaklimatyzowanie w południowej Californi, bo od poniedziałku zaczynacie rok szkolny. Wszelkie formalności są załatwione. Gdyby coś było niejasne, wszystko jest w tej teczce.- podał ją Kendallowi.- Do zobaczenia za dziesięć miesięcy.
- Będziemy tęsknić.- zironizował James podnosząc się z krzesła.
- Maslow, proszę cię. Nie strzelaj fochów, bo mnie też to się nie podoba.- odrzekł Gustavo.- Wiem, że przyjechaliście do LA, aby zrobić karierę. Spodziewaliście się pewnie, że teraz zabiorę was do studia, a potem dam wam scenariusze żebyście mogli się go nauczyć i zagrać w serialu. Ja też takiej opcji się spodziewałem. Ale Griffin jest nieugięty. Uparł się, że macie braki, więc trzeba je nadrobić. Mówił, że San Diego to będzie idealne rozwiązanie…
- Ten Griffin to jakiś debil!
- Nie każ mi nawet tego powtarzać.- westchnął.- Niestety. Zaakceptujcie to. Obiecuję, że jak wrócicie to wasza kariera nabierze kształtów. Widzimy się za dziesięć miesięcy. W niedzielę o siódmej rano przyjedzie po was bus. Bądźcie wtedy gotowi. A teraz żegnam.
- Żegnam…- odpowiedział bez entuzjazmu Kendall za nich wszystkich. Nie tego się spodziewał. Wszystko nie poszło tak jak miało pójść. Czuł niepohamowany smutek i dezorientację. Zresztą nie on jeden.

Przez całą drogę powrotną każdy z nich żalił się, że nie podoba im się ten pomysł. Wściekli, a zarazem rozczarowani zaczęli pakować swoje rzeczy. Gustavo wysyła ich do zupełnie obcej szkoły. Logan nadal myślał o dwudziestu sposobach jak można by to lepiej załatwić, dlatego odzywał się najmniej. Najbardziej niezadowolony z tego był James.
- Chrzanić kontrakty!- wrzucił spodnie do walizki.
- James, weź się uspokój już, ok?- powiedział Logan wracając z łazienki.- Co zrobisz? Nic nie zrobisz…
- Zamiast myśleć o tym co złe, pomyślcie o tym co dobre.- wtrącił Carlos.- To nasze ostatnie dziesięć miesięcy przed tym jak staniemy się sławni. Rozkoszujmy się tym, że jeszcze możemy normalnie przejść przez ulicę. Będziemy dobrze się bawić. To nie jest zwyczajna buda tylko liceum artystyczne. Tam będziemy robić to co lubimy. To nie będzie jak nauka matmy czy chemii. Będziemy śpiewać, grać… do wyboru do koloru. Może poznamy fajne laseczki…- rozmarzył się.
- A jednak ktoś umie spojrzeć na to z pozytywnej strony.- podsumował Kendall.- Wiecie co? Znamy się nie od dziś. Na naszej drodze pojawiało się mnóstwo przeszkód i z każdą dawaliśmy sobie radę, razem. Podnieśmy wysoko głowy panowie. Pokażmy, że nic nas nie złamie. Udowodnimy Griffinowi i całej reszcie ludzi uzależnionych od jego woli, że Big Time Rush da radę. Nie będziemy truć sobie dupy tym, że nam się coś nie podoba. Nie będziemy narzekać, że nie chcemy tam być, bo nie jesteśmy jakimiś babami. Pokażmy na co nas stać. Rozwalimy tę szkołę na łopatki. Kto jest ze mną?- spojrzał na każdego po kolei.
- Ja w to wchodzę.- wzruszył ramionami brunet patrząc na Carlosa, który kiwał głową z aprobatą.
- A ty James?
- No nie mam innego wyjścia.- kąciki jego ust lekko się uniosły.- No dobra, pakujmy już to co tam mamy do spakowania, a potem po raz ostatni w tym roku powylegujmy się na tej cudownej plaży.- po tych słowach przyspieszyli pracę.

Nadeszła w końcu niedziela, a z nim dzień kolejnej przeprowadzki. Punkt siódma czekali przed domem ze swoimi walizkami. Nie zdążyli jeszcze się zaaklimatyzować w tym mieszkaniu, a już muszą przenieść się do kolejnego. Tym razem w San Diego. Nie było aż tak daleko od Los Angeles. W sumie też znajdowało się w stanie California. Tam też jest piękna, słoneczna pogoda, cudowne plaże… Bus już podjechał pod ich płot. Wysiadł z niego wątły kierowca. Na pierwszy rzut oka nałogowy palacz. Zdradzały go specyficzne zmarszczki i wyczuwalny papierosowy zapach. Carlos gdy przechodził obok niego, zniesmaczył się. Mężczyzna nie odezwał się ani słowem. Pozwolił sobie zabrać ich walizki do bagażnika. Oczywiście chłopcy mu w tym pomogli. Następnie wsiedli do środka. Przez okno żegnali się z miastem stęsknionymi spojrzeniami. Nawet nie zdążyli porządnie zwiedzić tego miasta. Aby o tym nie myśleć, zajęli się rozmową. W końcu i to im się znudziło, więc zapadła cisza. Latynos ciężko znosił taki stan, więc musiał zrobić swoje.
- Dobra. Dość tych smutów.- rozciągnął się Carlos.
- Tak mi się wydaję, że tobie jest chyba na rękę ten wyjazd.- wtrącił James.
- Nie, ale czuję, że będzie zajebiście. –wyszczerzył się.- No bo co może złego się wydarzyć?
- O nawet tego nie mów!- wystraszył się Kendall.- Zapomniałeś o swoim darze do wykrakania rzeczy, których powiesz?!
- Los medios.- uśmiechnął się Logan.- No wiem. Raz szedłem z Carlitem chodnikiem, a ten powiedział: No bo co ci się złego może ze mną stać jak raz na jakiś czas wyjdziesz ze mną się przejść? I wtedy potknąłem się o krawężnik, upadłem niefortunnie na rękę. No i nosiłem potem gips…
- Ja też miałem podobną sytuację.- przypomniał sobie James.- Byłem z nim w barze. Tam była taka laska, która mi się podobała. Normalnie nie miałem problemów żeby zagadać do jakiejkolwiek dziewczyny, nie chwalę się…
- Do rzeczy.- pogonił go Kendall.
- Czułem żeby do niej nie podchodzić. Była jakaś dziwna, a Los na to: Idź, zagadaj do niej. To tylko laska. No bo co ona może ci zrobić? No i posłuchałem się go. Wymieniłem z nią chyba dwa zdania, a podszedł do mnie jakiś dryblas i…
- Aaa, pamiętam!- oprzytomniał brunet.- Ten facet przyłożył ci w brzuch, bo to był jej chłopak?- szatyn przytaknął.- To było tak dawno…
- Dlatego jeśli Carlos zaczyna pytanie od No bo co, to trzeba mu natychmiast przerwać.- odrzekł Kendall.- Ale teraz jest już za późno.
- Przesadzacie.- odpowiedział.- To zwykły przypadek. Nie wierzę w takie rzeczy. Zobaczycie.- założył ręce.
- Zobaczymy, zobaczymy.- blondyn wyjrzał przez okno. Ich bus właśnie minął wielki szyld. Trudno byłoby go nie zauważyć. Westchnął ciężko przeczuwając przed sobą nowy okres w ich życiu, nową przygodę oraz doświadczenia. Jego uczucia w tej chwili były jak mieszkanka strachu z nutą ekscytacji.- No chłopaki, witamy w San Diego…




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~ Jestem taka podekscytowana! Prolog za nami. Mam szczerą nadzieję, że Wam się podobało. To jest tylko taki wstęp do tego co będzie się działo w następnych rozdziałach. Standard. Początki są trudne, jednak trochę cierpliwości. 
~ Pewnie zauważyliście gwiazdkę przy wierszyku. Tak jak wspomniałam, to info, że przeniosłam go do zakładki Moja Księga
~ I znowu coś. Ten kto nie korzysta z wersji mobilnej zdążył pewnie zauważyć, że rozdziały są "zwijane". To znaczy, że na stronie głównej znajdziecie tylko fragment rozdziału. Żeby przeczytać go w całości, trzeba kliknąć ''Czytaj więcej".
Dlaczego to robię? To jest tylko informacja dla mnie ile osób go przeczytało. 
~ Zdaję sobie sprawę, że niewiele osób weźmie to do serca... Proszę o szczere komentarze. Co się Wam podoba, a co nie? Jeśli macie pytania to zapraszam do zakładki Blogowy Ask.

Pierwszy rozdział pojawi się 8 grudnia w poniedziałek. Wiem...długo trzeba czekać, ale dacie radę. Choć wciąż myślę nad przyspieszeniem terminu na środę. Nie wiem. No przekonajcie mnie jakoś.




PS Dzięku Wam te dwa ostatnie dni były wspaniałe. Obdarowaliście mnie tyloma komami. Ostatnio naliczyłam od piątku aż 40 odpowiedzi sumując ostatnie wydarzenia. Teraz może być więcej. Poczułam się naprawdę wyjątkowo i mam nadzieję, że nie ostatni raz :*

20 komentarzy:

  1. Wreszcie! Ta retrospekcja była słodka. Ta dziewczynka to na 100% Kate.Kendall ma zadatki na pedofila, haha! Teraz wiem, czemu Los nie może mówić "no, bo co..." Zabrać ich od szkoły, ny poszli do szkoły! Nie wybaczę Ci tego czekania do 8 grudnia,ale czekam na rozdział. Znakomity prolog!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm szybkaś ;) Jak już wspomniałam w zakładce, poniedziałek to za szybko. I dziex :)

      Usuń
  2. Pierwszy! Wooow naprawdę genialny prolog szczególnie początek. Ciekawe co się stało z tą dziewczynką. Mam nadzieję, że Kendall ją odnajdzie. Podoba mi się to jak piszesz, miło się to czyta. Carlito jest niesamowity taki pogodny facet chciałbym być w połowie taki optymistą jak on :) Pomysł z wysłaniem chłopaków do szkoły jest świetny już nie mogę się doczekać jakich kłopotów narobią no i pojawi się pewna Pani nauczyciel mmmm.... obu jak najszybciej :) Dodaj następny rozdział w środę bo ja nie wytrzymam tak długiego okresu oczekiwania :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi. Nie jesteś pierwszy. Bunny błyskawica jest szybsza :) Jeśli się jednak zdecyduję na śr to podam info ;) Na wszelki wypafek zawsze można wtedy spr czy bd nowy rozdział.

      Usuń
  3. Tyle na to czekalem i wreszcie jest! Cudowny! Cudowny prolog! Dar Carlosa mnie przeraża. Oby to nie przyniosło pecha. Mam nadzieje ze nie. No bo co może stać się w szkole muzycznej? Zabawilem się w Carlosa :D
    W sumie jakiś dramacik by się przydał... Na pewno bd ciekawie ;)
    Ten sen Kendalla taki przykry. A dziewczynka o której mówił to na pewno Kate. A to co ON szeptal jej do ucha to na pewno powiedział jej ze jej mama nie żyje. Stary skurwiel zrobił to bez emocji. Ciekawe jak zareaguja na spotkanie po latach. Poznają się od razu? A może bd "skads kojarze te dziewczynę/ tego chłopaka mam wrazenie ze gdzieś się spotkalismy" trza czekać do 8 grudnia by się przekonać. No chyba ze zlitujesz się nad nami i skrocisz czas oczekiwania. Wiem ze Cb tez smali tyłek żeby się tym z nami podzielić. No nie bądź taka. Ulzyj i nam i sb. Mrrrrrrosze :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie powinnam czekać z wybieraniem komentarza na tablicę do końca dnia, ale wiem, że bardzo chciałeś być pierwszy i tyle razy Cię wyprzedzali. Napisałeś długi komentarz, więc ktoś był szybszy. I rozśmieszyło mnie to co powiedziałeś o NIM. No i jeszcze to Mrrrosze na koniec. Wiesz, że jestem na to uległa. Nie wykorzystuj tego ;P

      Usuń
    2. Czuję się doceniony. Takie zaszczyty. Dzięki :) :*
      A co do "mrrrrrroszę" czemu mam nie wykorzystywać czegoś co często przynosi oczekiwane skutki? ^^

      Wgl wbijam sb do Cb na bloga, żeby poczytać komy innych, a tu same same niespodzianki. Najpierw paczam, że ankieta (zaraz zagłosuję), a potem paczam, że mój kom jest w tablicy, a potem paczam, że jest i odpowiedź na mój kom. Zaskakujesz :D

      Usuń
    3. U mnie zaszczyty? To ja jestem Twoją fanką. To ja powinnam być zaszczycona :D Proszę nie mrrrroszuj :D Nieładnie mnie wykorzystywać :P
      Ankieta jest ważna, więc proszę głosować, a jak mówiłam... Twój kom zasługiwał na to :*

      Usuń
    4. Właśnie tak. Zaszczyt u Cb. Wielbimy się nawzajem. Coś w tym złego? Ja nie widzę problemu :D No bo co? Nagle ziemia się zatrzęsie od nadmiaru uwielbień? Znów bawię się w Carlosa. :)
      Wcale Cię nie wykorzystuję. Jak można wykorzystywać osobę którą się kocha? No jak? :* Co do ankiety to juz wyraziłem swą opinię. ^^
      A mój kom był zwyczajny, ale fajnie, że Ci się spodobał ;)

      Usuń
    5. Nie baw się w Carlosa, bo się okaże, że masz takie same zdolności. Jeszcze trzęsienie ziemi w Azji będzie.

      Usuń
  4. Kom mi się usunął! No trudno. Świetny prolog, a zwłaszcza sen retrospekcja :) Fajny wierszyk :) Już chce kolejny rozdział! I tak. Ta mała to Katelyn. Kendall, szukaj jej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajefajny prolog. Wybacz tylko, że nie mam czasu na komentarz. Ten sen Kendalla... wspaniale go opisałaś. Fany przedszkolny wierszyk. Zresztą zauważyłam coś ciekawego, więc potem napisze ci o tym w zakładce. I jest ankieta, której wczesniej nnie było. Zaraz zagłosuję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super prolog i z chęcią zagłębię się w ciąg dalszy tej opowieści :) Pozdrawiam serdecznie, Ciri

    OdpowiedzUsuń
  7. Na początku zawsze jestem oszczędna w słowach. Wybacz, tak już po prostu mam. Jednak podoba mi się ten początek. Jest całkiem niezły. W sumie wspominałaś mi kiedyś o tym i... O tak, zaskoczyłaś mnie. Tylko tyre mam do powiedzenia. Zaskoczyłaś mnie, za co bardzo Ci dziękuję. Prolog wyszedł super. Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marto, ja pamiętam, że w poniedziałek miałaś mi o czymś powiedzieć. Na PPP napisałaś, że to dziś...

      Usuń
    2. Już wysyłam. Sprawdź skrzynkę.

      Usuń
  8. Blondyneczka o brązowych oczkach?? To na pewno Katelyn ^^
    Ejj, aż szkoda mi się zrobiło, jak Gustavo powiedział, że serialu nie będzie (znaczy, będzie, ale jak skończą szkołę :/) SZKOŁA TO ZŁO!!!! Ale w przypadku np. Kendalla może wyjść mu to na dobre :D Tylko ciekawość mnie zżera, czy rozpozna ją od razu, po nazwisku i imieniu, czy może nie pamięta jak się nazywa i powoli będą oboje do tego dążyć :)
    Czekam niecierpliwie na nn :***********
    Pozdrawiam Stelss :*********

    OdpowiedzUsuń
  9. Słodziutka retrospekcja :) Super! Szkoda mi tylko chłopaków, że muszą iśc do szkoły :/ ale znając życie na pewno nie będzie w niej nudno ^^. Czekam na 1 rozdziałek, czyli do poniedziałku ;).

    OdpowiedzUsuń
  10. To wspomnienie było takie, jakby działo się teraz na początku :). Zachęciłaś mnie do czytania tego opowiadania :). Spodobał mi się prolog. Świetna robota.
    Nadrabiam zaległości, mam nadzieję że wszystko ogarnę :). Powodzenia! Do poniedziałku :).

    OdpowiedzUsuń
  11. Podoba mi się jak piszesz :-)

    OdpowiedzUsuń

# INFO DOTYCZĄCE KOMENTOWANIA:
1. Czytasz? Zostaw po sobie ślad. Komentarz = uśmiech na mojej twarzy.
2. Tylko STALI CZYTELNICY mogą informować mnie pod postem o swoich
nowych rozdziałach. Nie traktuję tego jak SPAM tylko informację.
3. W innym przypadku jest to SPAM, a od tego jest specjalna zakładka
"Blogowy Ask".