poniedziałek, 30 listopada 2015

~ 53 ~ Cały szczegół tkwi w zwykłej kolorowej szmacie.

Bal zbliżał się wielkimi krokami. Wszyscy już od dawna byli gotowi na tip top. Ich kreacje wisiały w szafie i czekały na swoje wielkie wyjście. Większość miała swoją parę, ale niektórzy nie. A niektórzy nawet o to nie dbali. Jenny siedziała samotnie na ławce rozmyślając o swoim życiu. W niespodziewanych chwilach do głowy przychodzą najróżniejsze rzeczy. Zastanawiała się jak będzie wyglądać jej przyszłość. Przypomniała jej się nagle wczorajsza rozmowa z Loganem...

- A co ty tam tak namiętnie przeglądasz, Henderson?
- To teraz kumam, że po nazwisku do mnie gadasz.- uśmiechnął się i zamknął czasopismo.- Wcześniej mówiłaś do mnie kumplu albo ziom, ale przez ostatnie tygodnie nic. 
- Przeszkadza ci to?
- Nie, przyzwyczaiłem się.- odpowiedział.- Czy to przez to, że ostatnio na zmianę się kłócimy i godzimy?
- Nie. Ale jak chcesz to mogę to tego wrócić...- zamyśliła się na moment. Teraz inaczej te słowa przechodziły jej przez usta.-... ziom.

poniedziałek, 23 listopada 2015

~ 52 ~ Zaskoczenie słynie z tego, że przychodzi znienacka.

- Ty uważasz się za dobrą matkę? A widziałaś z czym on wczoraj przyszedł do mnie?- Logan uderzył pięścią w stół.- Czy ty widziałaś jego twarz? Trzy dni mnie nie ma, a ty wracasz do picia!
- Gówniarz mnie zdenerwował!- wrzasnęła Mayra.- Jakbyś chciał wiedzieć nie radzę sobie z nim odkąd od nas odszedłeś!- wyżaliła się z płaczem.
- Tak? A tym twoim nowym gachem umiałaś się zająć? I Dave musiał to oglądać... Jesteś zwykłą szmatą! Jeszcze się dziwisz? Zabieram mojego syna do siebie...
- To jest nasz syn!- przypomniała.
- Jeszcze...
- Wystarczy.- przeszkodził im pan David.- Logan, nie wiedziałem, że można z ciebie wydobyć taką agresję. Mayra, dobra konsekwencja w postawie. Nie pogubiłaś się jak ostatnio. Widzę progres, więc dostaniecie po piątce. Owacje!- klasa zaczęła klaskać. Torrensel zasiadł do biurka i wstawił oceny do dziennika.- Myślę, że zrobimy sobie jeszcze jedne ćwiczenia pod koniec miesiąca i będę w stanie wystawić wam ocenę semestralną.

poniedziałek, 16 listopada 2015

~ 51 ~ Wszyscy jesteśmy tylko dziećmi.

James po rozstaniu z Ashley nadal czuł wyrzuty sumienia, ale nie żałował swojej decyzji. Ten związek to była pomyłka, która nigdy nie powinna się wydarzyć. Wolał pozostać w jej oczach draniem, aby szybciej się z niego wyleczyła. Wiedział, że w tym pseudo związku było coś nienaturalnego, coś chorego. Mimo całej tej sytuacji Ash była na drugim miejscu w jego głowie, ponieważ cały czas myślał o nowo poznanej koleżance. Słyszał o niej same dobre rzeczy, ale w jego wcześniejszych wyobrażeniach była zupełnie kimś innym. A ta prawdziwa Sam jest idealna, jak dokładnie odwzorowanie jego indywidualnego gustu. James siedział przy stoliku z przyjaciółmi zadowolony. Wiedział, że niebawem ma przyjść, bo przychodziła do szkoły codziennie o tej samej porze, czyli na długiej przerwie. Powinien przejmować się Kendallem i Carlosem, którzy siedzieli przybici, ale od pewnego czasu nie potrafił, co sam uważał za egoistyczne. [ A przecież każdy może sobie pozwolić na odrobinę egoizmu, prawda?]
- A co ty się tak odstroiłeś?- spytał Logan Maslowa.
- Ja? Przecież wiesz, że codziennie dobrze wyglądam, nie przechwalając się.- wyszczerzył się.

poniedziałek, 9 listopada 2015

~ 50 ~ Każdy w końcu musi dźwigać swój krzyż.

Przedmieścia San Diego dzisiejszego dnia były okryte wyjątkowo paskudną pogodą. Zazwyczaj słoneczne niebo zastąpiły ciemne chmury. Lada moment mógł spaść deszcz, więc wszyscy siedzieli w swoich domach traktując deszcz jak coś obcego. Była jednak osoba, której nie przeszkadzała ta pogoda. W Minnesocie rządziły niższe temperatury, a do tego śnieg. To było dla niego nic. Pojedyncze kropelki deszczu zaczęły kapać na czubek jego jasnych włosów. Kilka z nich delikatnie spływały mu po policzkach tworząc sztuczne łzy, które jeszcze niedawno mogły zlać się z tymi prawdziwymi. Chciał, aby ten deszcz zmył z niego ten ból, poczucie winy i rozpacz. Jego życiowe przeznaczenie okazało się przykrym koszmarem. Ich rozstanie nie było przypadkowe. To był priorytet. Żałował, że zakochał się w tej skromnej blondynce, ale serce nie sługa. Nie potrafił zapomnieć i pogodzić się tym, że jest to pewnego rodzaju zakazana miłość. Wiedział, że nie ma po co walczyć skoro jest na straconej pozycji. Nie dawał sobie nadziei, że ona wróci do niego. Nie miał teraz żalu do Cartera, bo nagle zrozumiał tego człowieka. On też by znienawidził takiego człowieka. Niby niewinnego, ale najbardziej winnego. W tej chwili.

poniedziałek, 2 listopada 2015

~ 49 ~ Przez cały czas przed oczami widziałaś nieszczęście.

Od incydentu na chodniku minęły dwa dni. Dwa dni błogiej ciszy. Ciszy, która wyżerała go od środka. Głuchość, która zabijała w nim nadzieję. Czas działał tylko na niekorzyść. Każda minuta miała swoją własną walutę. Gdyby miał obliczać na kalkulatorze, wynikłoby z tego, że na jedną minutę przepada godzina. Z tamtego domu też biła cisza. Nie słyszał żadnych kłótni. Po prostu nic. Uznał, że może to i dobrze, ale ta niewiedza była jak gangrena. Roznosiła się po jego ciele nieubłaganie. Katelyn przez ten czas nie pokazała się w szkole. Nie można jej było znaleźć w Internecie. Nie odpisywała na wiadomości i włączała się skrzynka pocztowa za każdym razem gdy chciał zadzwonić. Stała się zupełnie nieosiągalna dla reszty świata. Jednak musiał żyć dalej. Jedyne co chwilowo odwracało jego uwagę od cierpienia było prawo jazdy. Teraz nie miał głowy, aby uczyć się przepisów. O tym pomyśle dowiedział się Gustavo i nawet pomógł chłopakowi wysyłając mu samochód. Oczywiście chłopak obiecał, że wsiądzie za kółko dopiero wtedy kiedy dostanie dokument do ręki. Był jednak wyjątkowo zdenerwowany. Musiał wyjść z tego pokoju, tego domu. O mało co nie wpadłby na swój wiszący żyrandol, który należał do jego ojca. Kiedy stanął przed domem,