Od całej afery z panem Davidem Torrenselem minęły dwa tygodnie. W tym czasie większość uczniów znudziła się tym tematem. Dla Jenny i Lucasa nie było już tak uciążliwe uczęszczanie do tej placówki. Nie mniej jednak niektórzy nadal pamiętali. Mowa tu o pannie May Ackerman, która codziennie próbowała jakoś zaradzić tej sytuacji, ale sama nie wiedziała jak to zrobić. Jej przyjaciółka Ashley nie wiedziała jak jej pomóc, ponieważ bardziej przejmowała się Jamesem, który musiał poprawić wiele ocen żeby zaliczyć powoli kończący semestr, ponieważ, jak się okazało, pani Hemingway ma zastrzeżenia i nie raz zwróciła mu uwagę, że ma problemy. Jednak wszystko toczyło się swoim tempem dopóki w szkole nie zjawił się ten mężczyzna.
- Mayra!- Ash pojawiła się znikąd i napadła na przyjaciółkę z drużyny zdyszana.
- Ooo nagle się zainteresowałaś, że istnieję...- prychnęła.
- Wiesz, że tak nie jest, bo...eh.- machnęła ręką.- Ja nie o tym. Torrensel jest w szkole.
- C-co?- pisnęła przerażona. Czuła, że zaraz zaleje się potem.- Ale że już? Tak szybko?
- Jak szybko? Minęły dwa tygodnie. Po za tym uniewinnili go skoro tu jest. Co robimy?
- Jesteś parszywa, wiesz? A ten sweter był modny rok temu.- burknęła i odwróciła się na pięcie, a następnie zniknęła za zakrętem. Mayra puściła te słowa mimo uszu i poszła się rozejrzeć. Widziała tylko jak nauczyciel znika za drzwiami pokoju jej ciotki. Postanowiła czekać zaczajona aż wyjdzie. Wyszedł dopiero po dziesięciu minutach wyraźnie zadowolony. W ręce trzymał swój klucz od sali. Trzymał go z takim uczuciem jakby to skarb, który stracił na pewien czas i znów odzyskał. Nie obchodziły go te spojrzenia. Szedł naprawdę rozpromieniony niosąc pozytywną energię. Uczniowie z tego co widać postanowili powitać go grzecznie w wyrazie zrozumienia i wsparcia mówiąc klasyczne Dzień dobry. Niektórzy niżej chylili głowy. Chyba powoli zaczął odzyskiwać swój szacunek. A może nawet nigdy go nie stracił? May była przejęta. David wszedł już do swojego gabinetu. Postanowiła tam wejść. Skoro była wtedy taka odważna żeby go oskarżyć o to, co nie zrobił, to może mieć odwagę żeby co cofnąć. Zapukała do drzwi.
- Otwarte!- zawołał. Kiedy zobaczył kto pojawił się w wejściu, jego uśmiech zamarł w miejscu. Nie musiała się domyślać żeby wiedzieć, że coś jest na rzeczy. Przecież to oczywiste.
- Mogę wejść?- spytała.
- Pani dyrektor i tak chciała żebyś przyszła do niej...
- Domyślam się dlaczego.- przytaknęła. Pierwszy raz widziała zakłopotanie w jego oczach. Błądził wzrokiem po biurku nie wiedząc co zrobić. Ciężko było mu patrzeć na jego uczennice.- Przepraszam...- powiedziała ze skruchą.- Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Ja naprawdę wtedy myślałam... bo to nie było normalne. Podejrzane. Podejrzewałam pana zupełnie o coś innego, ale skąd miałam wiedzieć.
- Trzeba było przyjść z tym do mnie, a nie tworzyć bzdurne śledztwa i rozpowiadać to innym.
- Wiem. Przepraszam jeszcze raz.
- Dobrze...- zapadła krótka cisza.
- Naprawdę?
- Tak.- odpowiedział bez emocji.- Tylko czy wiesz jakie mogły być konsekwencje z tego? Jakbyś złożyła takie fałszywe zeznania na policji? Zniszczyłabyś życie niewinnemu człowiekowi. Sobie również. Pani Truman chciała cię za to ukarać.
- Chciała?
- Dać ci naganę, wziąć cię do publicznych przeprosin, przepisać na zajęcia do innego nauczyciela i usunąć z koła.- odważył się spojrzeć na nią.- Zostałem przy dwóch pierwszych. May otworzyła usta z wrażenia. Nagana dyrektora najmniej ją teraz obchodziła. Publiczne przeprosiny już trochę bardziej. Liczył się dla niej ten litościwy gest, że może nadal być uczennicą najlepszego nauczyciela w szkole.
- Jest pan najlepszym nauczycielem. Wie pan o tym?
- Wiem.- przytaknął.
- Dziwię się panu... Czy to nie będzie problem...
- Jestem tylko twoim nauczycielem. Umiem oddzielać sprawy prywatne od szkolnych. Raz mi się nie udało, dlatego dostałem za swoje, a raczej dostaliśmy. Tę sprawę uważam za zakończoną i chciałbym żebyś już więcej o tym nie wspominała...nigdzie.
- Obiecuję. Czyli nadal gram w sztuce?
- Tak. Bądź dziś po lekcjach.
- Dziękuję.- uśmiechnęła się i skierowała do wyjścia.
- I jeszcze jedno...- zatrzymał ją.- Powinnaś porozmawiać z Jenny.- dziewczyna niechętnie przytaknęła i wyszła na korytarz.
Mayra musiała się odświeżyć po tym wszystkim. Weszła do łazienki myła ręce patrząc w lustro. Wytarła je starannie ręcznikiem papierowym, a następnie powąchała dłonie. Skrzywiła nos. Nienawidziła tego zapachu kiedy wycierało się ręce tym szarym papierem. Wyjęła swoją ulubioną mgiełkę z torby i wypsikała się gdzie tylko mogła. W tym momencie do łazienki weszły Jenny z Katelyn.
- Co tu tak jebie?- zirytowała się Borrenwood.
- Jen.- Kat szturchnęła koleżankę żeby zwrócić jej uwagę, że nie są same. Jenny zastygła spojrzenie Mayrze i ze wzajemnością. Tarver postanowiła po cichu opuścić łazienkę zostawiając je same. Blondynka podeszła do lustra zdenerwowana. Udała następnie, że nie zwraca na nią uwagi. Wyciągnęła malinową pomadkę i poprawiła sobie makijaż. Irytowało ją to, że May wciąż jej się przyglądała.
- Co?- spytała.- Chcesz mi coś powiedzieć? A może chcesz coś napisać na tym swoim bloczku, że Jenny Borrenwood poprawia makijaż na randkę ze swoim ojcem, hę? I dodać adnotację na dole, że powinna zdjąć te dresy, bo kariera luzackiej zdziry jeszcze nikogo nie wzniosła na szczyt?
- Usunęłam tego bloga.- dodała chłodno.
- Ciekawe na ile. Może póki sprawa nie ucichnie?- założyła ręce.
- Nie musisz być opryskliwa.- zwróciła jej uwagę.
- A dziwisz mi się? W sumie ty jesteś gorsza...- zlustrowała ją wzrokiem.
- Nic o mnie nie wiesz.
- Wiem o tobie o wiele więcej niż myślisz. Co?
- Sorry za tę akcję...
- Nie wierzę, że jest ci przykro.- pokręciła głową.- Takie słowa nie pasują do ciebie.
- Wiesz co? Mów sobie co chcesz, ale powinnaś być mi wdzięczna.
- Ha! Nie bądź śmieszna! Niby za co?
- Gdyby nie ja, nadal byś żyła w kłamstwie, że David to nadal tylko twój nauczyciel. Nie powiedziałby ci tego...
- No tak...- przybliżyła się do niej.- Uważasz się teraz za bohaterkę, bo odkryłaś kłamstwo. To nie jest bohaterski czyn. Byłaś po prostu pierwsza. Szybsza od niego. Jakbyś nie wiedziała o czym rozmawialiśmy wtedy gdy nas niby przyłapałaś.- zgięła po dwa palce w dłoniach pokazując cudzysłów.- Pytał się czy moja mama przyjdzie na wywiadówkę tego dnia, bo chce ją w końcu poznać. Nie widział jej od lat. Chciał się z nią spotkać czyli miał przygotowany plan do tego żebym poznała prawdę, ale w normalnych okolicznościach. Nie na posterunku policji i nie na pozytywnych wynikach badań dna!- warknęła jej w twarz.- Nigdy ci tego nie wybaczę! Przeszłam przez ciebie piekło! Naraziłaś się mojej rodzinie i nienawidzisz mnie tylko za to, że mi się coś udało! Sama sobie zasłużyłam na wszystko, ty zazdrosna zdziro! David może mówic co chce, ale nadal ma do ciebie żal, bo stracił szansę, aby pogodzić się z moją mamą. Mogłam mieć znów pełną rodzinę, gdyby nie to jakie śmieci leżą w twojej głowie. Nie wierzę, że popełniłam taki błąd, bo chciałam komuś pomóc cię poznać, a ty nie jesteś warta niczego! Nie zbliżaj się do moich bliskich i moich przyjaciół!- zagroziła jej palcem. W jej oczach płonął żar.- Albo ja i Brian damy ci popalić jeśli wiesz o co chodzi. Nawet nie wiesz jakich ciekawych rzeczy się o tobie dowiedziałam...- Jenny poprawiła plecak na swoim ramieniu i wyszła półbiegiem z łazienki. Mayra nie wytrzymała ciśnienia, tego spojrzenia i słów z jej ust. Łzy same pocisnęły się z jej oczu.
Ten poniedziałek był inny niż każdy. Lekcje zleciały w zastraszająco szybkim tempie. Dla członków kółka teatralnego ten układ pasował jeszcze bardziej, ponieważ grupa nie mogła doczekać się wznowienia prób. Mimo, że zostały zawieszone, to nadal niektórzy ćwiczyli swoje role mając nadzieje, że to tylko chwilowe rozwiązanie. Mayra nie weszła na salę teatralną już z taką pewnością siebie jak zawsze. Unikała kontaktu wzrokowego z Jenny jak tylko się dało. To samo robił Logan. Próbował wymazać sobie May z pamięci. Zmusić się do nienawidzenia jej. Przecież ona zraniła jego przyjaciółkę. Wyobrażał ją jak dłubie w nosie, jak liże palce u nóg, jak zbiera pot spod pach i oblizuje palce, ale to nie przynosiło długotrwałego skutku. Kiedy pan David pojawił się, wszyscy powitali go owacjami. Zrobiło mu się bardzo miło.
- Dziękuję.- powiedział.- To miłe z waszej strony.- uznał to za taki mały symbol zaufania i wsparcia w tej całej sprawie.- Nawet nie wiecie jak się stęskniłem za tymi próbami. Mam nadzieję, że role nie wyleciały wam z głów. Większość mamy opanowane. Chciałbym jednak, aby sztuka odbyła się pod koniec miesiąca, więc czasu zostało niewiele.
- Damy radę.- powiedział Kendall.
- A gdzie jest Douleur?- spytał nauczyciel.
- Zaraz przyjdzie.- oznajmił Carlos.
- Mhm, a co tutaj robisz? Nie pamiętam żebyś brał udział w przedstawieniu.
- Będziemy grać na dwie ręce póki jej nadgarstek nie wróci do formy. Ale do końca miesiąca wszystko pójdzie ok i da sama radę.
- Nie wiedziałem, że miała jakiś wypadek. No trudno. Ale miejmy nadzieję.- w tej chwili przyszła Douleur.
- Byłam na zmianie opatrunku.- wyjaśniła zasiadając od razu do pianina, a David przytaknął. Carlos usiadł obok niej. Souffrance miała wystarczająco dużo czasu, aby nauczyć go co ma robić.
Próba przemijała pomyślnie. Każdy pamiętał swoje kwestie. Nawet Logan, choć nadal miał wrażenie, że czegoś nie pamięta. Nadeszła scena wyznania miłości.
Miał nadejść ten ważny wątek. Po momencie niespodziewanie się zaciął. David stał z scenariuszem w ręce i czekał cierpliwie na kontynuację, choć nie podobało mu się to, że w takim kluczowym momencie musiał się zaciąć. Bał się rozglądać wokół, bo jeszcze bardziej by go to zdekoncentrowało. Patrzył wciąż prosto na May. Tym bardziej tekst odszedł w niepamięć. Nie chciał jednak tak dłużej tego ciągnąć.
- Julio, kiedy na ciebie patrzę, wszystkie dobre uczucia pieszczą moje serce. Zło tego świata w jednej sekundzie staje się nic nie znaczącym słowem. Cokolwiek złego chciałbym dostrzec w tobie, nie potrafię dostrzec nic prócz tego ciepła, nie tylko bijącego z głębi tego brązu, a z głębi twego serca, bo tylko ja jestem w stanie zrozumieć ciebie, Julio. Każdy, nawet najtwardszy kamień kiedyś się rozpadnie. Jesteś jak powietrze, którym oddycham, które przenika przez moje komórki. Dzięki którym żyję. I takim uczuciem chciałbym już zawsze żyć. Nie patrz tak na mnie, Julio. Nie kryj się za mgłą fantazji, tylko wyjdź na przód i nie oszukuj siebie. Bo ty tego jeszcze nie wiesz albo wiesz i nie chcesz się przyznać... ja cię kocham, Julio. A czy ty kochasz mnie?- mocno się wysilił żeby mieć odwagę do powiedzenia tych słów. Był zdziwiony, bo May stała wgapiona w niego i sparaliżowana. uznał to za sukces, bo normalnie zdenerwowałaby się. Ona zawsze się denerwowała, nawet jeśli pomylił jedno słowo.
- Bardzo dobra improwizacja Logan, ale nie ma tego w scenariuszu.-z tego transu wyrwał ich Torrensel.- Tym razem udam, że nic się nie stało, ale prosiłbym cię, abyś sobie szybko przypomniał. I mam nadzieję, że na zajęciach twoje improwizacje będą równie realistyczne, bo brakowało mi tego. Ale kontynuujmy. Mayra?
- Eeehm...- tą sytuacją zupełnie też się wyłączyła.- Nie pamiętam.
- Co się z wami dziś dzieje?- spytał nauczyciel. Logan wstał z kolana i spojrzał na Jenny, która dziwnie mu się przyglądała. Mu i Ackerman.
- Przepraszam. To się więcej nie powtórzy.- dodała May wyraźnie zakłopotana.
- No dobrze. To lecimy z kolejną sceną. Jenny?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~ Hejeczki. Ja króciutko, bo straaaasznie mi się oczy kleją. Chciałam wkleić fragment sztuki, ale nie mam czasu ani siły ani chęci. Spałam cztery godziny. Trzeba to nadrobić :)
~ Ten rozdział był taki Mayrowy. Możecie wypowiedziec się na jego temat na dole, w mile widzianym komentarzu ;)
~ A dla tych, którzy czytają inne moje bloczki, zapraszam na długo wyczekiwany rozdział na TVOF. A teraz lecę do ciepłego łóżeczka. Ubierajcie się ciepło, bo stoga zima będzie ;D hue
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~ Hejeczki. Ja króciutko, bo straaaasznie mi się oczy kleją. Chciałam wkleić fragment sztuki, ale nie mam czasu ani siły ani chęci. Spałam cztery godziny. Trzeba to nadrobić :)
~ Ten rozdział był taki Mayrowy. Możecie wypowiedziec się na jego temat na dole, w mile widzianym komentarzu ;)
~ A dla tych, którzy czytają inne moje bloczki, zapraszam na długo wyczekiwany rozdział na TVOF. A teraz lecę do ciepłego łóżeczka. Ubierajcie się ciepło, bo stoga zima będzie ;D hue
A co jeśli Mayra jest suką, bo musi nią być? Ale tak naprawdę nie jest albo jest? To bez sensu wiem. Rozmowa z Jenny w łazience dała mi trochę do myślenia. Co takiego wie o May, że ta się poryczała zamiast zrobić totalną olewkę jak zawsze? I cieszę się z powrotu Davida. Tatuśka :) supe rozdział
OdpowiedzUsuńCześć, dzisiaj krótko, bo jestem zmęczona po całym dniu. Ten rozdział zdecydowanie należał do Mayry. Niby naprawiała błędy, ale czasu nikt nie cofnie. Sama sobie narobiła tej biedy. Moim zdaniem ma farta, że Pan T jest taki wyrozumiały. Roli nie straciła, a na tym jej najbardziej zależało. Za to Jenny nie szczędziła słów i jej pojechała. Nie wiem, czy mam ją chwalić, czy przeciwnie. Ale przynajmniej powiedziała jej dwa słowa prawdy.
OdpowiedzUsuńJej przyjaciółka Ashley wydaje się w porządku, chociaż czasami mam wrażenie, że brakuje jej piątej klepki. Wspominając ten cały Jamesowy związek i to, co wyprawiała.
A improwizacja Logana była taka słodka... To było tak prosto z jego serca, co nie? Notka świetna, czekam na nn.
A ja wracam do oglądania reklam ze Scarlett Johansson, długa historia. I przypominam o http://btr-la-is-ours.blogspot.com/2015/10/odcinek-94-lizzy-kontra-tajemnica-jessie.html bo chyba znowu ci umknęło. Trzymaj się!
PS. Jeszcze to: https://www.youtube.com/watch?v=j_5KgpN38hM Pękałam ze śmiechu.
David wrócił do szkoły.. Fajnie i miło ze strony uczniów, że tak go przywitali :)
OdpowiedzUsuńO żesz ty! Mayra ma serce :O przeprosiła go, nie no ja nie wierze w to co czytam. Bardzo jej dobrze, że się poryczała, bo w końcu ktoś jej wyjechał z tym jaka jest. Brawo Jenn!
James ucz się tam, a nie haha :p kiedy Sam przyjdzie do szkoły? kiedy się w końcu zakochają? Wiesz, że ja się nie mogę tego doczekać? :D
Ja wiem, czemu Jenn się tak na nich popatrzyła. Pewnie myśli, że Logan nadal czuje coś do Mayry, a on tak mi się wydaje tylko improwizował ;)
Super rozdział i czekam na nn :))
Małopolska pozdrawia wraz ze śniegiem XD
Ehh tym śniegiem razem z Chrisem to mnie powaliliście :/
UsuńCzemu ja nie wiem co napisać? pozwól że wrócę tu jutro...
OdpowiedzUsuńWróć czekam ;)
UsuńJa muszę sobie wrócić na sadasawa i ponadrabiać blogi hue
Późno wracam wiem... ale tak mi sie nie chciało.. i w sumie nadal sie nie chce.. lenia mam.. przez tą pogodę do dupy chyba ;/
UsuńMayra pinda coś ukrywa. Może okazała jakąś skruchę i wgl ale i tak jej nie lubię.
A Logan to by sie mógł odkochać a nie jej jeszcze takimi tekstami sadzi... Rozbawiło mnie jak próbował sie zniechęcić. Stara się chłopak przynajmniej.. Ja wiem że miłośc rządzi sie swoimi prawami ale w takiej suce sie zakochac?? Bosz..
Ash.. Ona też jest dziwna. I w sumie nic złego nie zorbiła w tym rozdziale a nawet zrobiła dobrze bo May pojechała ale i tak jest dziwna.
Fajnie że David wrócić i że ma taki szacunek i uznanie wśród uczniów. :)
Super rozdział i czekam na kolejny :)
Nooo im na tego sadasawa to moglabyś wrócić ;p
Nooo już wracam ;)
UsuńMAyra ma przypietą etykietę tej złej, wiec jej nikt nie wybaczy tak szybko. Nie lubię tej wrednej suki, Wkurza mnie. Wgl. Fajnie ze David wrócił. James serio ma przejebane z ta nauczycielka. Kto zatrudnia takie osoby ? Jenny dobrze pojechała Mayrze, a niech głupia cierpi tera. W końcu Mayra płaci za to co robiła i jak mnie wkurwila.
OdpowiedzUsuńSuper :)
Rozdział jest super. Mam dużo do nadrobienia wiec lecę. 😚
OdpowiedzUsuńOj ta Mayra. Mam z nią zagwostkę. Ja wiem, że ona jest zła, ale może się zmieni ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że Torrensel wrócił! Mało brakowało a w łazience była by wielka kłótnia! To by było coś :d , taka trochę też dziwna sytuacja, dopiero co Jenn poznała Ojca a już bójka. Nie umiem rozgryźć May.. Bardzo dziwnie się zachowuję, ale czasami jest to na plusie. Bardzo dobry rozdział!
OdpowiedzUsuń<3.