poniedziałek, 5 października 2015

~ 45 ~ To jest przeznaczenie, że ta droga prowadzi do nikąd.

Reszta dnia w rodzinie Borrenwoodów minęła w grobowej ciszy. Pani Lydia znowu opuściła mieszkanie. Tym razem zrozumienia szukała u swojego ulubionego sąsiada, Johna Cartera. Dobrze się dogadywali i ufali swoim zdaniu w niektórych sprawach. Lucas miał nadzieję, że jego matka trzymała język za zębami i nie wyżaliła się, że ma wypaczonego syna. Nie chciał, aby zaraz dowiedział się cały komisariat albo Kat, a z nią Kendall i tak dalej i dalej. Wciąż miał nadzieję, że to wszystko co dzieje się w tym domu zostanie w tym domu. 
Następnego dnia również został sam. Nawet nie chciał wychodzić, więc się tym nie przejmował. Miał zamiar spędzić cały weekend w swoim pokoju. Co jakiś czas jego stan sprawdzała zmartwiona siostra.
- Luc, wychodzę.- poinformowała go.
- A gdzie? Do Logana czy twoich przyjaciółek?- podniósł się z łóżka.
- Do więzienia.- odpowiedziała, a Luc wstrzymał oddech.- I od razu cię uprzedzę... nie widzę innego rozwiązania jak z nim nie pogadać.
- Jak nasza mama się dowie...
- Mam to gdzieś. Ostatnio ciągle mnie wkurza. Czasami sobie myślę, że... lepiej było gdyby była gdzieś w Europie, daleko stąd. Niedawno powróciła, a ja już potrzebuję od niej odpocząć.
- Rozumiem.- przytaknął.
- Cała szkoła o nim gada. Kiedy wczoraj przechodziłam między korytarzami...oni wszyscy patrzyli się na mnie jakbym albo zrobiła coś złego albo była ofiarą jakiegoś spisku. Te szmery za plecami. Prawie cała szkoła uważa go za zbrodniarza, a litują się tylko ci co byli przy tym jak wyprowadzali go ze szkoły...jak mówił, że jest moim ojcem. Dyrektorka jest zła. Lekcje improwizacji są odwołane tak samo jak kółko teatralne. A najgorsze jest to, że przedstawienie może się w ogóle nie odbyć. Trezba to wszystko naprawić.
- To...powodzenia.
- Dzięki.- wymusiła uśmiech i opuściła sypialnię brata.


- Do kogo?- spytał arogancko policjant patrząc na dziewczynę.
- Do Davida Torrensela.- odpowiedziała.
- Pewnie chodzi więc o Commerbricka.- od razu skojarzył sprawę, a Jenny nie wiedziała o co chodzi.- Nie jedna osoba uważa go za nie tego co trzeba.- wygłosił niegrzecznie swój komentarz. Blondynka oburzyła się jego zachowaniem. Wyglądał jakby siedział tu za karę.
- To poproszę.- wtedy zajrzała przypadkiem do listy gości gdzie widniały znane nazwiska. Davida odwiedziła dyrektorka i jej mama. Widziała dokładnie to nazwisko. Oraz niejaka Amanda Byrne oraz Michael Horan.
- Poproszę dowód osobisty.
- Może być legitymacja szkolna?
- Tylko dorośli mają wstęp. Dzieci muszą przyjść pod opieką pełnoletniego, prawnego opiekuna.
- A od kiedy takie zasady?
- Gdybyś się nie orientowała to u nas od zawsze.- mruknął.- Przykro mi.
- Wcale nie.- szepnęła pod nosem.- Ale to jest mój ojciec.
- Tego nikt jeszcze na sto procent nie wie. Jak na razie to pedofil. Lepiej już idź zanim będziesz miała jakieś probl... Dzień dobry, panie Carter!- policjant od razu się wyprostował gdy go zobaczył i nabrał podejrzanego wigoru do pracy. Jenny odwróciła się żeby zobaczyć swojego sąsiada wchodzącego do środka.
- Jenny, co tu robisz?- był zdziwiony jej obecnością.
- Chciałam odwiedzić pana Davida, ale...- opuściła głowę. Carter zmrużył oczy i pomyślał przez chwilę. Spojrzał na swojego pracownika.
- Gilbert! Wpuście ją do sali przesłuchań i zawołajcie go.- gdy to usłyszała, doznała szoku. Nie spodziewała się tak miłego gestu. Ogólnie nic nie miała do tego człowieka. Wydawał jej się trochę dziwny i to wszystko, a mama opowiadała o nim same dobre rzeczy. Wypowiadał się o nim w superlatywach. Teraz się trochę do niego przekonała, choć nie wiedziała jaki w tym interes miał Carter, bo wcale nie musiał łamać zasad dla jakiejś szesnastolatki.
- Dziękuję panu.
- Nie ma sprawy, ale nikomu ani słowa.- przytaknęła szczęśliwa. Policjant od razu się poderwał i zaprowadził Jenny na miejsce.


Nie przeszkadzał jej panujący w pomieszczeniu chłód. Zwykła lampa oświetlała słabo pokój koncentrując swoje ostatnie siły na stole, przy którym siedział on, a w tle przy ścianie czuwał policjant. Kiedy go zobaczyła, wszystko w niej poruszyło się. Każdy organ i komórka ciała. Sam David nie mógł uwierzyć, że jego gościem jest właśnie ona. Zaskoczenie zastąpił szczery uśmiech. Bał się, że ona nie będzie chciała go znać,a teraz magicznym sposobem przychodzi go odwiedzić. Usiadła naprzeciwko pesząc się obecnością policjanta, który ciągle się na nią patrzył.
- Jenny. Nawet nie wiesz jak miło cię widzieć.- powiedział przejęty.
- Cześć...
- Nie zwracaj na niego uwagi. Jakim sposobem udało ci się tu dostać?
- Pan Carter zrobił wyjątek.- odpowiedziała.- Przyszłam dowiedzieć się prawdy. Mama ucieka od tematu i dłużej tego nie wytrzymam.
- Zasługujesz żeby znać całą prawdę. Powiem ci wszystko co będziesz chciała.- nachylił się i przyjrzała się jego zarośniętej już dość twarzy, nieogarniętym włosom i szarym kombinezonie. Wyglądał jak więzień, ale przecież był niewinny. Dla niej ten cały zarzut był nielogiczny.
- To opowiedz mi wszystko. Najlepiej od początku.
- Siedemnaście lat temu twoja mama dopiero zaczynała karierę modelki. Miała wtedy dziewiętnaście lat i swoją pierwszą ważną sesję zaczynała w Londynie. Tam mieszkałem i ją poznałem. Aktualnie byłem na studiach aktorskich, ale skoro były wakacje, znalazłem pracę jako  asysta. Nosiłem sprzęt z kąta w kąt i wykonywałem polecenia w międzyczasie podziwiając Lydię. Z czasem się do niej uśmiechnąłem albo coś zagadałem, a później zorientowałem się, że odwzajemniała moje zaczepki. To znaczy nie flirtowała ze mną na planie. Uśmiechała się na mój widok i wyczułem, że trzeba w końcu podjąć jakieś kroki. Jak się potem okazało, przeliczyłem się, a ona trzymała mnie na dystans, ale z czasem przekonałem ją do siebie. Obudziłem w niej tę...namiętność. Hmm... ciężko mi się rozmawia z tobą o takich rzeczach, więc to pomińmy. W każdym razie spędziliśmy razem noc. Myślałem, że będzie moja już zawsze, ale gdy się obudziłem... jej już nie było.
- Co się stało?
- Wyjechała bez pożegnania. Zostawiła tylko krótki list na łóżku. Chciała mi powiedzieć, że jest zaręczona, ale sprawy potoczyły się inaczej. I ona nie może go zostawić, bo go kocha. No i... powinienem zapomnieć o tej nocy, bo to był błąd. I wtedy widziałem ją ostatnio. Aż do wczoraj gdy stanąłem z nią twarzą w twarz.
- A ja myślałam, że ty ją zostawiłeś... myślałam o tym scenariuszu tyle razy... jak to wyglądało.
- Rozumiem. Ja cierpiałem wtedy w Londynie. Byłem załamany. Chciałem już rzucać studia, ale podniosłem się dzięki pomocy rodziny i przyjaciół. Byłem sławnym brytyjskim aktorem dopóki moja przyjaciółka Amanda nie wróciła z Ameryki.
- Widziałam ją na liście.
- Kiedy dowiedziała się, że tu jestem, nie mogła uwierzyć, że to wszystko tak źle się pokomplikowało i zadręczała się, że to jej wina.
- Dlaczego?
- Bo Amanda jest położną. Była przy twoim porodzie w Kansas.- Jenny zamilkła.- Wróciła żeby ze mną podzielić się swoją teorią. W gazetach wszędzie pisali o tym, że Lydia i jej mąż spodziewają się bliźniaków. Nie powinna mi tego mówić, ale stało się. Gdy przyszłaś na świat, twój brat miał się nie urodzić, ale doszło do komplikacji i Lucas został wcześniakiem. Albo nie... to raczej niemożliwe. I tak musiałby się urodzić. Nie, nie pamiętam jak mi to tłumaczyła.
- Zaraz... co?
- Amanda poszperała trochę w papierach i znalazła dokumentację z przebiegu ciąży Lydii. Twoja mama zaszła w ciążę będąc już w ciąży. Wiem, że to jest paradoksalne, ale takie rzeczy zdarzają się. Rzadko, ale się zdarzają. Widziała usg najpierw z jednym małym rozwijającym się zarodkiem, a później z dwoma. Połączyłem fakty i miesiące i byłem pewien, że jesteś moją córką ze względu na to, że byłaś donoszona w terminie. Ty byłaś tym pierwszym dzieckiem, moim. Wcześniej nie byłem tego pewien, ale gdy spotkałem cię pierwszy raz na obozie... to poczułem to.
- Ciężko jest mi w to uwierzyć...
- Wiem. Zrozumiem kiedy w to nie uwierzysz, ale przez te lata starałem się zebrać dowody. I teraz z moim prawnikiem Michaelem będziemy o to walczyć, o ciebie.- złapał ją za rękę, a dziewczyna pozwoliła sobie na ten gest.
- Czemu milczałeś przez te lata? Czemu zmieniłeś nazwisko?
- Nie zmieniłem nazwiska. Prawo do pseudonimu.
- Genialny plan...
- Bałem się wtedy ci powiedzieć. Nie uwierzyłabyś mi. Tym bardziej, że wtedy niedawno umarł Dan. Straciłbym zaufanie, a ja chciałem cię poznawać. Przybrałem sobie te nazwisko na wypadek gdybyś opowiadała mamie o mnie. Nie chciałem być rozkojarzony.
- Uważałam cię za odważnego, ale jesteś tchórzem. Tyle lat się ukrywać. Nie spróbować się zobaczyć z moją mamą.
- Wiem, ale musisz mnie zrozumieć. Kocham cię i dla ciebie zostawiłem wszystko i podporządkowałem swoje życie pod twoje. Zatrudniłem się w twojej szkole, bo mówiłaś mi, że chcesz iść do szkoły artystycznej. Po mnie masz ten talent.- uśmiechnął się.
- Ale Mayra tak nie sądzi. Nienawidzę jej. Przecież przez nią tu jesteś.
- Wiem, ale co się stało to już się nie odstanie.
- Dyrka nic jej nie zrobi.
- Myślę, że za fałszywe oskarżenia spocznie na niej jakiś odcisk. Oczywiście, że mam do niej żal, ale jestem nauczycielem... jeszcze.
- I będziesz.
- Jenny, nawet nie wiesz jak moje życie się zmieniło. A wszystko zawdzięczam...to, że dowiedziałem się prawdy i cię mogłem poznać, dzięki odrobinie szczęścia. Gdyby nie Amanda, to nie byłoby mnie tutaj.
- A czy moge się o coś zapytać?- mężczyzna kiwnął.- Czy nadal kochasz moją mamę?
- Nigdy nikogo nie potrafiłem tak pokochać jak ją.- odpowiedział szczerze.- Ale ona nie chce mnie znać, a przecież nie widzę w sobie winy.
- Wyciągnę cię stąd.- wyszeptała.
- Czas się skończył.- wtrącił policjant.
- Powiedz mamie, aby rozpatrzyła list, który jej wysłałem.- dodał szybko kiedy wstawała.
- Jaki?
- Prośba o badanie DNA. A jeśli się nie zgodzi, to kwestia czasu zanim zrobi to sąd.- Jenny przytaknęła, pomachała Davidowi i razem z policjantem opuściła pokój przesłuchań. Teraz już zna prawdę.


- Douleur, dokąd mnie prowadzisz?- spytał Carlos przedzierając się przez krzewy w lesie. Nazywał ten las Lasem Douleurowym, ponieważ to był jakby jej dom, a ona znała każdy zakamarek tego miejsca.
- To miejsce skłania mnie do refleksji.- w taki sposób zaprezentowała to miejsce. Była to polanka, od razu przy wyjściu z lasu. Wyjściu, którego wcześniej nie znał. Dziewczyna z bandażem na ręce odgarnęła swoją burzę ciemnych włosów z drugą stronę, aby wiatr mógł je delikatnie kołysać. Następnie zdjęła buty i weszła na tory.
- Leur, zejdź stamtąd zanim coś ci się stanie.- podszedł do niej Carlos.
- Nic mi się nie stanie.- odparła mało przejęta.- Te tory są nieczynne.
- Na pewno?- zapytał, ale nie otrzymał odpowiedzi.
- Chodź ze mną.- skinęła zapraszająco głową. Chłopak wchodząc na tory, poczuł się dziwnie. Jakby przez niego przeszła jakaś fala energii, co nie miało nic związane z ożywieniem. Poczuł się gwałtownie smutniejszy. Spojrzał przed siebie.
- Co jest na końcu tych torów?
- Nic.- odpowiedziała.- Dlatego często tu przychodzę. Ściągam buty i zamykam oczy kontemplując. Pod stopami czuję ten zakonserwowany pęd, te smutne spojrzenia ludzi kiedy patrzą w okno i nie wiedzą co chcą zrobić ze swoim życiem. I idę tak dopóki droga się nie urwie, ponieważ gdzieś tam już nie ma nic. To miejsce jest inne na całym świecie, wiesz? Jest takie odcięte i odtrącone od reszty miasta, od reszty świata...
- Tak samo jak ty.
- Już nie.- zaskoczył ją tymi słowami.- Ponieważ ty jesteś obok mnie.
- Tak.- ożywił się i uśmiechnął.
- Wiem, że mogę ci zaufać.- stanęła w miejscu centralnie przed nim.- Muszę ci coś wyznać.- Pena czekał zniecirpliwiony, ponieważ dziewczyna wcale się nie spieszyła.- Czasem nie jestem dumna z tego kim jestem. Są takie dni gdy...- urwała.- Mam dużo tajemnic, Carlos. Bardzo dużo ciemnych rzeczy za swoimi plecami i nie są to rzeczy, o których można mówić głośno.
- O czym ty mówisz?
- Chodźmy dalej.- zmieniła temat.- Pokażę ci ostatnią położoną szynę.
- Douleur!- złapał ją za rękę, jednak tym razem nie wyswobodziła się z tego gestu.- Zaczekaj...- po chwili puścił ją.
- Czemu mnie puściłeś?
- Em...- Carlos stał zdezorientowany nie wiedząc co powiedzieć.- Przypomniał mi się dzień kiedy ostatni raz to zrobiłem.
- Ale dziś mamy inny dzień i musisz wiedzieć, że po nowym nadchodzi kolejny. A kolejnym nadchodzą zmiany...
- Douleur...- szepnął i złapał się za głowę.- Zaczyna mnie boleć głowa od twojej tajemniczości. Każde spotkanie z tobą wymaga od mojego mózgu ponadprzeciętnej aktywności. Czasem mam dość. Czasem chcę otrzymać prosty sygnał, zwykłą wiadomość. Coś czego nie będę musiał ani rozszyfrowywać, ani się do myśleć. Żebym po prostu był czegoś w stu procentach pewien, miał to czarno na białym. A ty? Ja cię naprawdę szanuję, jesteś dla mnie nadal wielką zagadką. I do tego taką, że już nawet nie próbuję jej rozwiązać tylko po prostu posiadać. Nie chcę cię urazić, a po prostu powiedzieć, że... co?- w tym momencie brunetka przybliżyła się do niego i po prostu objęła. Carlos stał zszokowany, a raczej sparaliżowany. Czuł jej zimne dłonie na swoich plecach, aż przeszedł go dreszcz. Jednak ten dreszcz szybko zastąpiło ciepło ich ciał. Był zdumiony. Bez żadnego słowa również ją objął. Miał teraz szansę poczuć jej drobne ciało pod swoimi dłoniami. To było takie niezwykłe.
- Boję się, Carlos.- po raz pierwszy usłyszał, że się czegoś boi.- Boję się, że problemy z przeszłości wrócą wkrótce. Czuję, że coś jest nie tak.
- Csii...nie mów już nic. Nie myśl o tym co jeszcze nie nadeszło. Chodź, pokażesz mi tę szynę.


Kiedy Jenny wróciła do domu, jej mama była już w domu. W wejściu tylko minęła się z bratem. Ona wchodziła, a on zdenerwowany wychodził. Było jej przykro, że własna matka nie chce zaakceptować syna. Najpierw był problem z jego pasją, a teraz z tym, że nie podobają mu się dziewczyny.
- Jak możesz być taka?- stanęła w wejściu do kuchni.
- To nie jest normalne. Zaoferowałam mu pomoc.- powiedziała nachylając się nad umywalką.
- Pomoc? Nie mów, że powiedziałaś mu coś w stylu Pójdziesz tam i cię z tego wyleczą.- pani Lydia nie odpowiedziała na te słowa.- Serio? Czy ty na pewno jesteś naszą matką?
- Tylko bez takich!- oburzyła się.- On jest jeszcze za młody żeby stwierdzać takie rzeczy. To wiek kiedy próbuje się  pewnych rzeczy i eksperymentuje. Wiele osób ma tak, a potem zakładają normalną rodzinę i mają dzieci.
- Ale to nie jest kwestia miesięcy, mamo.- podeszła bliżej.- To się dzieje u niego od lat. Naprawdę nie potrafiłaś sobie to poukładać w logiczny sposób od kiedy znasz prawdę?Dlaczego Luc i Neil już się nie przyjaźnią? Przecież oni byli nierozłączni, a teraz? Coś musiało się stać. Od tamtego czasu Luc nie miał dziewczyny.
- Była ta jedna. Widziałam ją z moim synem. Taka czarna, nawiedzona...
- Douleur?- zdziwiła się.- Cokolwiek łączyło go z nią, nie mogło to być prawdziwe, mamo. Czy ty nie wiesz jak on się czuje? Czy ty wiesz jak to jest jak się człowiek męczy przez parę lat z pewną tajemnicą? Bo boisz się, że ktoś źle zareaguje i cię odrzuci? Aa... zapomniałabym...- zironizowała.- Ty dokładnie wiesz jak to jest. Myślisz, że tylko ty masz prawo się złościć? My też żyliśmy w kłamstwie i nas oszukiwałaś. Radziłabym ci jako matka to naprawić.
- Przeginasz ze słowami.- zacisnęła zęby.
- Cała nasza czwórka zasługuje na wzajemne wybaczenie.
- Czwórka?- prychnęła.
- David też. A jeśli przyjdzie list, zgódź się na badania.
- Czemu miałabym to robić?!
- Bo jeśli nie, to będę wiedziała, że coś ukrywasz. Zresztą... ja już to wiem.- odwróciła się na pięcie.- A! i jeszcze jedno... Mogłabyś już zdjąć te kamery skoro i tak nie wiesz co się u nas dzieje.- nie czekając na reakcję matki, wróciła do pokoju.





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~ Cześć ludki! Pewnie jak czytaliście tytuł to dostaliście mindfucka, bo pewnie jest to nielogiczne, ale jak nad tym pomyślicie, to wcale nie :P
~ Dowiedzieliście się jaka jest prawda i jak to jest z tymi bliźniakami. Dlaczego pan Carter pomógł Jenny skoro trzyma stronę jej mamy? To pytanie jest trudne i nie znajdziecie na nie odpowiedzi. Napiszę o tym na końcu :p Czego boi się Douleur? Piszcie komcie :*
~ To nie jest zwykły poniedziałek. Właśnie zaczęłam swoją "szkołę". Studenci wracają na uniwerek!!! :O



11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Braaawo dla Jenny za ripostę. Wgl to dobrze, że prawda wyszła na jaw. Czyli to jej matka to ta zła a David to ten romantyk co dał się ponieść.A Dulcia zaskakuje!! Wow. Super rozdział :*

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Jenny oraz Lucas maja przerąbane. Wgl. Obi sa bliźniakami, ale dwujajowymi . A matka puszczalska, a syna sie czepiła, ze gejem jest. Ta rodzina to ma problemy. A Carter pomaga Jenny, żeby potem jak sie wyda co on robi Kat to wszyscy go poparli. I wgl Ashley mnie wkurza. Czemu James z nią nie zerwie? I o co chodzi Dulci? Carlos ma racje; powinna coś powiedzieć normalnie, zamiast zagadkowo.
      Super :)

      Usuń
  3. Lidzia nadal wkurza.. Polazła do Cartera sie wyżalić? Och jaki on cudowny. o mój Boże.. zjadłaby go kufa..
    Carter pomógł Jen wejść do Davida? a początku myslałem że bd czegoś potem od niej chciał ale gdy napisałaś że to trudne i wyjaśnisz to na końcu... Wpadł mi do głowy jeden pomysł. A co jesli on też spał z Lidką i obawia sie że Jen może byc jego córką i teraz sam chce dowiedzieć sie prawdy ale tak by nikt o nim nawet nie pomyslał? :D Z Lidką każdy mógl spac :D
    Biedny Luc.. Nadal nieakceptowany przez matkę...
    Jen wreszcie poznała prawde. Dobrze że tak Lidce pojechała. Należało jej się. Ta jej rozmowa z Davidem taka ojco-córkowa ^^ Teraz pozostaje zrobić testy na ojcostwo które i tak wiadomo co wykarzą. Ciąża w ciąży. Wiedzialem :D
    Carlos i Dulcia.. Zdecydowanie najdziwiejsza para na tym blogu. I za to ich lubię. Ona go objęła? Woooow! To takie niedolarowe.. Ej serio... Zaskoczyła mnie. Te tory w banerze. I ten tytuł. Teraz wszystko jest jasne :)
    Super rozdzialicho bejbe. czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem Ci czy masz rację z Carterem. No chyba, że bardzo bd nalegać :) I nie prawda. Nie każdy może spać z Lidką :p I tak, ale prawie wszystko jest jasne :)

      Usuń
  4. No bez jaj... Nawet się nie dziwię, że dzieciaki się jej buntują, ale ta laska sama sobie na to zapracowała. Wiesz, co mam na myśli. Może i ten facet mówi prawdę, może ona tylko stara się robić z siebie ofiarę. Podobała mi się decyzja Jenny. Ale historia pana T... Nie potrafię o nim mówić "David". Zdziwiła mnie historia tego nauczyciela. Ale jest logiczna. Ale prawdziwa? Nie wiem, wiesz tylko Ty. Trzeba jeszcze skonfrontować tą opowieść z mamusią. Tak... Marzę o tym. Już jestem ciekawa, jak zareaguje.
    Dora powraca, co? Dawno o niej nie było. Znaczy, chyba. Ale jakoś się nie stęskniłam. Czasami, na przykład teraz. Mam ochotę go walnąć karcąco przez łeb. Mam wrażenie, że niepotrzebnie jej ufa. Jakby próbował ją zmienić, ale nic, praktycznie nic z tego nie wychodzi. Nioe wiem, czy mu wyjdzie, ale szczerze w to wątpię.
    Współczuję Lucasowi. Szczególnie jemu. Bo Jenny jakoś mniej, bo ta się jako tako trzyma. Jest twarda. Ale ta ich matka jest dziwna. Mówią, że od wychowania zależy charakter dzieci. Ale z jakiej racji ona jest jaka jest? Pojęcia nie mam. Notka super! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. wszyscy już skomciali dawno, tylko ja oczywiście ostatnia :/
    Lydia z Carterem :O ale zdziwo, pewnie mu to wszystko powiedziała, dlatego też on wpuścił Jenny do Dvida, chociaż sama nie wiem ...
    Powinna w końcu zrozumieć Lucasa a nie :(
    Jenny w końcu poznała prawdę :) jej XD ale matce wyjechała jezus haha
    Dolar to jest jakiś dziwny i chociaż już to tyle razy było niej mówione to ja powtórzę ;)
    supcio i czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nw idę spać bo leb mnie boli. Rozdział super 😚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem ze krótki ale padam na twarz
      Zapraszam
      Bigtimerush46.blogspot.com

      Usuń
  7. Mam mieszane uczucia co do Cartera, teraz wydaje się być w miarę ok, ale potem znowu coś mu odwala.. Lydia i Carter to jest jakaś nowość. Wielkie gratulacje dla Jenny, że się tak Matce postawiła. Brawo! Strach Douler przed przeszłością, to jest ciekawy temat do rozmowy :). Nie mam pojęcia co tam się boi, ale chętnie się dowiem ;d.

    OdpowiedzUsuń

# INFO DOTYCZĄCE KOMENTOWANIA:
1. Czytasz? Zostaw po sobie ślad. Komentarz = uśmiech na mojej twarzy.
2. Tylko STALI CZYTELNICY mogą informować mnie pod postem o swoich
nowych rozdziałach. Nie traktuję tego jak SPAM tylko informację.
3. W innym przypadku jest to SPAM, a od tego jest specjalna zakładka
"Blogowy Ask".