poniedziałek, 22 grudnia 2014

~ 3 ~ Ukryta tożsamość, czyli tajemnica Douleur Souffrance.

Kendall posiedział przy pustym stoliku jeszcze przez kilka minut rozmyślając o nowo poznanej dziewczynie. Wstał i wrócił na swoje wcześniejsze miejsce. Wszyscy przyglądali mu się bacznie oczekując, że ten zda im jakąś relację z tego krótkiego spotkania, ale chłopak był głęboko zapętlony w swoich myślach. Interpretował w głowie każde jej słowo jak wiersz próbując się dowiedzieć co autor miał na myśli. Carlos wyglądał już na mocno zniecierpliwionego.
- Powinieneś się nazywać Kendall Zawiecha.
- C-co?- jego głos wyrwał go z rozmyślań.
- Znów fantazjujesz.
- Nie fantazjuję.- zaprzeczył.
- No i jak było?- spytał James.- Wszyscy tu czekamy czego się o niej dowiedziałeś.
- W sumie to nie wiem…- podrapał się po głowie.- Chyba nic. Jest dość małomówna i nieśmiała. Nie miała czasu się otworzyć. Lucas, może wy coś o niej wiecie. Przecież też mieszkacie obok niej od dawna.
- Wprowadziła się z ojcem i siostrą gdy zaczynała tu się uczyć. Jakieś trzy lata temu. I chyba to nie jest jej prawdziwy ojciec, bo mają inne nazwiska. Pan Carter pracuje w policji. Choć jest naszą sąsiadką od trzech lat i chodzi z nami do jednej szkoły to nie wiemy o niej nic więcej prócz tego, że nazywa się Katelyn Tarver i ładnie śpiewa. Zagadniemy do niej raz na jakiś czas, ale ona chyba nie chce się z nami zakumplować. Ma taką jedną przyjaciółkę Sam. No nie mogę nic więcej o niej powiedzieć.- wzruszył ramionami.
- Ona i Sam są nierozłączne.- kontynuowała Jenny.- Chodzą razem wszędzie. Są ze sobą naprawdę blisko. Podajże od podstawówki. A teraz mija ogólnie trzeci dzień szkoły, a Samantha nie pojawiła się nawet na rozpoczęciu roku. Leży schorowana w łóżku. Katelyn nie ma się teraz do kogo odezwać.
- Szkoda mi jej.- powiedział Logan.
- Nie musi ci być jej szkoda.- wtrącił Lucas.- Jest typem szarej myszki, to fakt. Ale prowadzi samotni tryb życia z wyboru i nikt nie wie dlaczego. No może nie izoluje się tak samo jak Dulcia, ale…
- A kto to?- spytał Latynos.
- Dulcia? Znaczy Douleur?
- Ja tam mówię na nią Dolar.- wtrąciła Jenny.
- Żal gadać. Zresztą zobaczysz jutro na plastycznych zajęciach. Na pewno ci się rzuci w oczy.- kontynuował sąsiad.
- Chcę zobaczyć ją teraz. Jest w szkole?- zaciekawił się.
- No jasne. Możemy ją poszukać. Idziesz?
- A jakże!- rzucił.

Carlos i Lucas opuścili stołówkę w poszukiwaniu dziewczyny. Znaleźli ją siedzącą na ławce pod drzewem. Wokół niej nikt nie siedział, ale nie wyglądała jakby jej to przeszkadzało. Była pogrążona w rysowaniu. Ubrana cała na czarno, ciemne włosy opadały jej na kartkę. Nie wyglądała przyjaźnie, a raczej mrocznie. Bardzo tajemniczo… Wiatr rozwiał jej włosy tworząc nieład, jednak nie wyglądała na taką, której by to wadziło. Zupełnie jakby świat, który ją otaczał, nie miał żadnego znaczenia.
- Tam właśnie siedzi Douleur Souffrance. Chodzi do sektora malarskiego to będziesz miał okazję poznać ją lepiej jeśli będzie chciała z tobą rozmawiać albo cię nie wystraszy.
- Okaaay.- zmarszczył brwi.- A te nazwisko… Ona jest z Francji?
- Nie, to Amerykanka. W sumie to muszę ci coś powiedzieć. To jest tak jakby jej pseudonim artystyczny. Nikt nie wie jak ona naprawdę się nazywa.
- Co ty gadasz?- wybałuszył oczy. Spojrzał jeszcze raz na dziewczynę, teraz jak na obiekt obserwacji.
- Nie kantuję. Ktokolwiek ją o to zapytał to właśnie podawała to imię. Nawet nauczyciele tak do niej mówią. Oni też nie wiedzą jak się nazywa naprawdę. Na liście uczniów też tak ma podane. Krążą plotki, że Dulcia zapłaciła za to dyrektorce żeby tak ukryć swoją tożsamość. Mija trzeci rok, a wszyscy już się poddali z poszukiwaniem jej imienia.
- To jest mega dziwne.- podsumował.
- Nie tak bardzo jak ona sama. W sumie w tej szkole uczeń ma prawo wymyślić sobie pseudonim i wszyscy muszą się do tego dostosować. Nie każdy, ale większość tak też robi, bo to fajne, ale to… to już jest mega dziwne, fakt. Wiesz co? Założymy się?
- O co?
- Zakład o to czy uda ci się wyciągnąć z niej tą informacje. Co ty na to?
- Ciekawe…- potarł podbródek dla żartów.- Wchodzę w to. Uda mi się.
- Jaki czas? To nie byle co. Może do końca tego semestru?
- No ok. Jaka stawka?- spytał.
- Dziesięć dolców.- zaproponował Lucas.
- Eeeh ja wyżej cenię swoje zdolności.- wyszczerzył się.
- No to dwadzieścia. Umowa stoi?
- Stoi.-kiwnął głową.
- To idź się z nią zapoznać.- popchnął go lekko w stronę jej ławki.

Carlos dość pewnym krokiem szedł w jej kierunku. Siedziała w najspokojniejszej części placu, czyli w małym parku gdzie znajdowały się ławeczki pod cieniem drzew. Chłopak wziął głębszy wdech i stanął naprzeciwko niej. Czekał na jakąś reakcję, ale ona chyba nawet go nie zauważyła. Wywrócił oczami i usiadł po jej prawej stronie. Oderwała od papieru ołówek, który trzymała w lewej ręce, a następnie spojrzała na niego swoimi podkreślonymi tuszem oraz metalicznym cieniem oczami. Obleciała go wzrokiem, a następnie bez słowa wróciła do rysowania.
- Hej, jestem Carlos.- przywitał się.
- Super.- mruknęła z powrotem spuszczając wzrok na rysunek. Latynos już poczuł na własnej skórze, że nie jest sympatyczna. Nie chciał się jednak poddać.
- Piękny mamy dziś dzień.
- Jak zawsze.- po krótkiej chwili podjęła rozmowę z miną jakby była do tego zmuszona.- Nie wiem czy zauważyłeś, ale tu codziennie jest taka pogoda.
- A czy musi chodzić wyłącznie o pogodę? Ale też o sytuacje jakie nam się przydarzyły.
- Aha… No chyba, że tak.- wzruszyła ramionami.
- No to więc można stwierdzić, że to piękny dzień.
- Raczej paskudny w takim razie.- odpowiedziała.
- Jak chcesz.- Carlos zajrzał do jej zeszytu.- Pięknie rysujesz.
- To jedyna rzecz, która wychodzi mi dobrze.- schowała ołówek.- Właśnie skończyłam.
- Ale ten człowiek nie ma rąk.- zwrócił jej uwagę.
- Bo je stracił i teraz cierpi. Widzisz wyraz jego twarzy? Nie ma go. A dlaczego?
- Bo go zmazałaś gumką?- spytał niepewnie.
- Nie. To zwykła maska. On nie ma rąk. Cierpi, ale nikt nie widzi jego cierpienia, bo się kryje przed innymi ludźmi. Dusi w sobie to, że mógłby zmienić tyle ile by chciał. Z czymś ruszyć ze swoim życiem, ale nie może, bo los odebrał mu tę szansę. I nawet gdy nie ma tej maski to nikt nie może mu pomóc, bo nic nie da się już zrobić.
- Fascynujące. Ja tu widziałem tylko niedorobionego mężczyznę, ale dzięki tobie znalazłem inne postrzeganie sztuki.
- Powinieneś powiedzieć, że to chore tak jak każdy chłopak, którego chcę wystraszyć.
- Ale ja się nie boję. Dlaczego do tego dążysz?
- Bo nie potrzebuję towarzystwa.- podniosła się.
- Czekaj!- dogonił ją.- Ale ja chcę twojego towarzystwa.- zauważył, że Lucas im się ciągle przygląda.
- To jesteś dziwny. Jesteś nowy, więc możesz tego nie wiedzieć. Nikt ci nie powiedział za jakiego robię tu dziwoląga?- spytała z lekką kpiną w głosie.
- Nie wiem o czym mówisz.- skłamał.- Jesteś bardzo interesująca…
- Nie, nie trudź się. Wiem jakie ludzie mają o mnie zdanie.
- A jakie?
- Mroczna, tajemnicza, wyalienowana od społeczeństwa. Wzbudza strach, dlatego nikt z nią nie rozmawia.
- A chcesz żeby rozmawiali?
- Nie, dlatego jest mi z tym dobrze.- odrzekła. Nie mógł jej rozgryźć.
- Yyy… a zapamiętałaś moje imię? Jestem Carlos jakby co.- postanowił się jeszcze raz przywitać, bo już nie wiedział co miał powiedzieć.- Wybrałem twój wydział jako dodatkowy, więc będziemy mieli okazję widywać się częściej.
- Aha.- burknęła idąc dalej.
- A jak ty masz na imię?
- Douleur.
- Douleur?- powtórzył udając jakby wcześniej tego nie słyszał.- Czy to jest w ogóle imię?
- Pseudonim artystyczny. Każdy uczeń ma do tego prawo. Nie używam imienia w szkole.
- A jak się nazywasz poza szkołą?- spytał.
- Ty chyba nic nie rozumiesz…- pokręciła głową i przyspieszyła kroku żeby się od niego uwolnić. Lucas zauważył, że Carlos jest sam, więc do niego podszedł.
- Brawo. Pobiłeś rekord. Jesteś osobą, która rozmawiała z nią najdłużej.- uśmiechnął się.
- Łatwo mi z nią nie będzie.- westchnął.
- Wiem, dlatego w styczniu wzbogacę się o dwadzieścia dolców.
- Tsa...- burknął Carlos. Usłyszał nagle intensywne kichanie gdzie w okolicy. Rozejrzał się. Douleur wykonała jednocześnie pięć kichnięć. W jej stronę szła dyrektorka.
- Oho.- powiedziała pod nosem Lucas.- Chodź. Podsłuchajmy o czym będą mówić.- schowali się za obfitymi krzewami.

- Słyszałam, że kichałaś.- odezwała się Truman.- Masz katar?
- Nie, nie mam.- założyła ręce.- A nawet jeśli to nie musi się pani mną przejmować. Nikt tego nie robi.
- Ale ja będę.- wtrąciła.- Dobrze wiesz jak jest. Rozmawiałyśmy o tym. Chciałabym, abyś jednak wzięła sobie do serca...
- Do czego?- prychnęła.
- Och! Nie zachowuj się tak jakbyś go nie miała. Nie jestem twoim komornikiem.Tylko i wyłącznie sama jesteś nim dla siebie.
- Niech pani sobie daruje te powiedzonka.- odnosiła się do kobiety bez żadnego okazu szacunku. Jednak blondynka nic sobie z tego nie robiła.- Znam je wszystkie na pamięć. Może coś nowego...
- Przesadzasz.- zgrzytnęła zębami. Rozejrzała się wokół siebie czy nikt ich nie obserwuje, ale każdy uczeń był zajęty sobą. No prawie każdy. Wszyscy prócz dwóch kolegów za krzakami.- Nie rozumiesz, że się martwię? Ja ze swojej strony już zrobiłam wszystko żeby cię zadowolić i nie oczekuję od ciebie nawet słowa "dziękuję", choć byłoby mi bardzo miło. Ale ja ciebie nie zmienię, a bardzo mi przykro z tego powodu.
- Mnie też jest przykro.- odpowiedziała z ironią.- Ale to tylko katar. Bez przesady.
- Tylko katar? Może i teraz. Zabieraj swoje rzeczy i nie wracaj do szkoły póki ci nie przejdzie.
- Nie interesuj się, ok?- warknęła Douleur. Carlos i Lucas spojrzeli na siebie zaskoczonymi minami. Myśleli, że się przesłyszeli jak ona się odezwała do dyrektorki.- Żyję po swojemu  i nikt mi nie będzie mówił jakimi ścieżkami mam się kierować. Nawet gdybym wiedziała sama...- nie dokończyła.Wyminęła ją i poszła dalej. Pani Margaret wzięła głęboki wdech. Pierwszy raz na jej twarzy brakowało uśmiechu. A zdecydowanie wolał tamtą wersję. Jednak po tym co widział i usłyszał, zdał sobie sprawę, że coś je łączy. Obie mają ze sobą jakieś większe powiązanie. Tylko, że pierwszy raz nie chciał wiedzieć dokładnie czego ta sprawa dotyczy.

Po lekcjach objęli kierunek na Sorrensen Drive. Bardzo podobały im się pierwsze lekcje. Kendall w drodze powrotnej nie uczestniczył w rozmowach wciąż myśląc o Katelyn. Nawet przez jakiś czas czekał pod szkołą na nią z nadzieją, że może wrócą razem do domu, ale nic z tego. Carlos opowiadał o tym jak poszła mu rozmowa z nową koleżanką. James stwierdził, że nie szuka związku z żadną z dziewczyn z Raminfard School of Arts. Woli zostać singlem. Za to Logan wciąż zerkał na Jenny jakby chciał ją o coś zapytać, ale na osobności. Więc kiedy wszyscy wrócili do domu prócz Logana i dziewczyny, postanowił ją o coś zapytać.
- Jenny? Mam do ciebie pytanie.
- Wal śmiało.- założyła ręce.
- Ta Mayra… bardzo mi się podoba. Myślisz, że mam u niej jakieś szansę?
- Już ci powiedziałam co myślę na ten temat. To nie jest dobra dziewczyna dla ciebie.
- Pozwól, że nie ty będziesz o tym decydować.- miał jej za złe, że ciągle powtarza to samo.
- Widzę, że naprawdę ci się mocno podoba. No dobra… Wiesz co? Pomogę ci.
- Serio?- ucieszył się.
- Polubiłam cię mój nowy kumplu i chcę ci pomóc.- dali sobie żółwika.- Jeśli chcesz zdobyć jej serce musisz być tam gdzie ona. Chodzi na sektor aktorski i taneczny, więc w tym pierwszym będziesz mógł ją spotkać. May jest cheerleaderką jedynej w naszej szkole drużynie piłki koszykowej, więc może zrobisz na niej wrażenie jeśli się do niej dostaniesz. Zapisy nowych kandydatów zaczynają się od jutra.
- Spoko, lubię kosza. I dzięki.- uśmiechnął się.
- Luuuz. Nie ma sprawy. Od jutra zaczynamy polowanie na Ackerman, więc bądź przygotowany. Ja tymczasem spadam. Zgadamy się jeszcze przecież. Narazka!- zniknęła za drzwiami. Logan wcześniej machnął jej na pożegnanie. Wszedł do domu.
- Hej, kto chce chodzić ze mną na kosza?- spytał od razu.
- Muszę do kibelka.- pobiegł szybko Carlos.
- Kendall?- podszedł do niego brunet. Jego przyjaciel siedział zamyślony pijąc sok pomarańczowy.- Muszę zdobyć dziewczynę swoich marzeń.
- Tak.- odpowiedział bezmyślnie.
- Jak się zawiesisz to nie ma z tobą kontaktu.
- Ja z tobą pójdę.- zadeklarował się James, który zszedł po schodach.
- Serio?- ucieszył się.
- No pewka. A mam coś do stracenia?- uśmiechnął się.- Trochę sportu nie zaszkodzi. No i może zmienię zdanie i wpadnie mi w oko jakaś cheerleaderka… Ale zaraz!- oprzytomniał.- Nie będzie ci przeszkadzał Brian? Eks twojej wybranki, która nie ma pojęcia, że jest twoją wybranką?- wyszczerzył się.
- Ha ha ha.- wystawił mu język. Chłopak wziął z miski jednego pomidora.- Henderson przejmuję piłkę. Robi podanie do Maslowa...- rzuca mu pomidora, a ten zwinnie ją łapie.
- A Maslow rzuca piłkę w głowę blondyna i zdobywa dwa punkty.- Kendall nawet nie zareagował, ale szatyn darował sobie taki ruch.
- Czyli padło na Jamesa?- Carlos znów pojawił się na dole.
- Ciebie i tak bym nie chciał.- dogryzł mu Logan.- Za niski jesteś. Brian jeszcze by cię zdeptał, bo przecież on patrzy tylko przed siebie. 
- Myślę, że jest inaczej gdy odbywa się mecz.- odparł.
- Kto wie?- westchnął Maslow.
- Za to ja wiem.- uśmiechnął się Latynos.- Ale super, że się zapisujecie na kosza. No bo co się wam może stać będąc w drużynie?- na te słowa każdy zareagował. Nawet Kendall podniósł głowę. James zorientował się, że przyjaciel wykorzystał swój dar wykrakania na nich, ale jednak umyślnie, ponieważ się z nich śmiał.
- Carlos, kurwa!- James zamachnął się i cisnął w niego pomidorem, który rozplaskał się na twarzy Carlosa.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~ I jest moja Douleur. Kocham ją :* Jak już zauważyliście pseudo "Dolar" zagościło tutaj. Spodobało mi się. Jak myślicie? Jakie relacje łączą Dolara i dyrcię? :D Mam nadzieję, że ostatni akapit jakoś Was troszkę rozweselił ;) 
~ Wy też w piątek skończyliście zajęcia? Bo ja tak i strasznie się cieszyłam z tego powodu, choć nie trwało to długo. Czemu? Mój lokator przyprawił mnie o ból głowy gdy słuchał na yt "Let it go" z "Frozen" w każdym języku! Puszczał tak i puszczał... Ale minęło. Lubię tę piosenkę, ale bez przesady.
~ Święta zbliżają się wielkimi krokami, więc czas na życzenia. Mówiłam, że jeszcze to zrobię ;P
Standardowo zdrowia, szczęścia, góry prezentów i spędzenia tych świąt z rodziną w ciepłej atmosferze. Do tego życzę Wam, aby w końcu nadszedł taki dzień, w którym będziecie mogli sobie śmiało powiedzieć, że Wasze życie jest udane, spełnione oraz szczęśliwe. Jeśli już tak jest, to niech będzie jeszcze bardziej :*
Widzimy się w kolejny poniedziałek :*

15 komentarzy:

  1. Pierwszy? Bd pierwszy ? Czas pokaże. ^^
    Wykorzystałaś dolara. Fajnie :D
    To taka tajemnicza osoba. Jak już mówiłem wcześniej, lubię ją najbardziej. Ciekawe czy Carlosowi uda sie do niej zbliżyć. Jeśli tak to ta znajomość bd co najmniej specyficzna. Juz to kocham <3
    Jakie relacje wiążą $ i dyrkę? Nie wiem. Może to jakaś jej ciotka? Bo matka to raczej wątpię. W każdym razie musi jej na niej bardzo zależeć.
    Fajnie że Logan i James wstąpią do drużyny. No bo co może się stać? Tym właśnie sposoem Carlos mnie zaniepokoił. PROBLEMY, PRZYBYWAJCIE! :)
    Tak, ostatni akapit mnie rozweselił. Już myslałem że Kendall oberwie tym pomidorem i w końcu sie obudzi, ale jednak Los bardziej sb na to zasłużył. ^^
    Super rozdział. Chce kolejny. Do pon. tak daleko... ;p
    Dzięki za życzonka. Tb życzę tego samego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Ha! Ha! Pierwszy! Płaczcie, bo to ja jestem na szczycie, a nie Wy! :D

      Usuń
    2. Hahaha, ciesz się, ciesz. Zasłużyłeś :) Jakie relacje wiążą te kobity to okaże się w czasie. Carlos strolował specjalnie, bo bez problemów jest nudno :P Chodź sam nie będzie miał łatwo :P To dobrze, że Cię troszkę rozweseliłam. Ja też się jakoś teraz rozweseliłam, a nie zapowiadało się, więc dziękuję :*

      Usuń
  2. To ja mogłam być pierwsza. Miałam cudowny komentarz, ale przy końcu jego pisania zasnęłam. Zasnęłam od tego co pisałam :/ Proszę bardzo Chris, ciesz się :P W końcu Dulcia się pokazała. Jest dla mnie intrygującą i jedną z fajniejszych postaci w tym opowiadaniu. Nie była miła dla Carlosa jak dla nikogo, to oczywiste. Ale co ją łączy z dyrcią? "Ja ze swojej strony już zrobiłam wszystko żeby cię zadowolić i nie oczekuję od ciebie nawet słowa "dziękuję", choć byłoby mi bardzo miło." Po tych słowach dochodzę, że Dulcia poprosiła ją o zamaskowanie jej tożsamości. Może i wiele innych rzeczy. Kto wie? Ja też przeczuwam, że może to jej ciotka. Carlos się założył z Lucasem. To może doprowadzić do złego. Ale Carlosowie należał się ten pomidor w twarz. Tomatos Carlitos :) Nieładnie używać swych czarnoksięskich mocy na przyjaciołach :P Super rozdział. Merry Christmas :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Huehue "Carlosowie" :) śmiesznie to brzmi. Zasnęłaś pisząc komentarz? Taki był nudny? :D A może mój rozdział :( Oby nie... Merry Christmas everyone!

      Usuń
  3. Oh Douleur... coś wielkiego się kryje za tą dziewczyną. Ona ukrywa coś więcej niż imię. A dyrektorka o tym wie. Ona ją zna, ona wie o wszystkim. Może żeby dowiedzieć się czegoś o Dolarze trzeba właśnie stratować u Trumanowej? Jestem ciekawa jak ona się nazywa, a prędko się tego chyba nie dowiem :( Pomidor zasłużony. Pewnie teraz Brian i jego spółka mocno namieszają huehue. Mój brat słucha Let it Go po niemiecku i... nawet nie brzmi to tak źle. Sami posłuchajcie. Wesołych Mariśku :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziwne, bo też mam fazę na tę piosenkę, ale gdzieś od tygodnia. ale nie puszczam tego na głośniki. Tak jest taka wersja po hiszpańsku. Leciała na napisach i ja sobie myślę... "To chyba Violka śpiewa..." tak siedzę sobie, siedzę... I wpisuję w google. I wiesz co? Miałam rację. To chyba się nazywa "Libre soy" w jej wykonaniu. Dobra, nie ważne.
    Ja nie mogę... To opowiadanie bardzo przypomina mi serial. A właściwie dwa seriale. Victorii nie chciało mi się oglądać, ale za to bardzo podobał mi się inny serial, którego tytułu nie pamiętam. Trudno. Chłopaki jak zwykle nieznośni. Jeszcze nic nie zniszczyli. Jeszcze.
    Bitwa na pomidory... Tylko czemu pomidory? A nie na przykład pomarańcze? No oczywiście, to byłoby mniej wykonalne. No i już mi się słowa skończyły... Notka jak zwykle świetna. Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację z Libre Soy. Ale jakoś ogólnie nie przepadam za jej osobą. A wiesz, że początkowo były pomarańcze? Ale jak pomarańcza miała się rozplaskać na twarzy? :) Ciekawe jaki drugi serial Ci przypomina...

      Usuń
    2. W tym tkwi problem. Nie pamiętam. Wiem, że byłam mała, jak puszczali to w telewizji.

      Usuń
  5. Kendall naprawdę się zadurzył w nowo poznanej Sąsiadce i koleżance ze szkoły, tak czy tak życzę mu szczęścia w bliższym poznaniu Panny Tarver.. ( nie wiem czy dobrze napisałam ). Świetny zakład Lucasa i Carlosa, stawiam na Losa! Oby mu się udało rozgryźć Dolarka :). Powodzenia Los! No i miałam coś napisać, ale wyleciało mi z głowy :).
    Wesołych, Wesołych Świąt! Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz pieniędzy ;*. Notka świetna! Czekam na następną.
    PIONA ;d.

    OdpowiedzUsuń
  6. Albo mi się zdaje, albo Katelyn rozpoznala Kendalla...hmm... Trudna sprawa. Pani "Dolar" spodobała mi się ..już ją lubię. A jak rozmawiała z Carlosem, to tak jakby nie miała słów i chciala uciec. Ten zaklad to nie był najlepszy pomysł. Jak Douleur się dowie to będzie słabo. Logan i Jenny współpracują ? Powodzenia. Ok juz nie przeciagam :)
    Czekam na nn :**
    ZuziaRusher :***
    P.S. Zapraszam do siebie na nowy rozdział ^^
    www.katelynandkendallstory. blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobra Marlik! Zapomniałam wczoraj skomentować rozdziału, a gadałam wczoraj z tobą prawie do 1 w nocy. :D Przez ciebie teraz wyczekuję na 2 rozdziały. Pfff... Mniejsza z tym. Dolar mym bogiem i nałogiem. ❤❤❤ Wątpię, aby Carlito NARAZIE coś z niej wyciągnął. Logan ślepo się zakochał, myślę, że Mayra może go wykorzystać, ale strasznie polubiłam Jenny. A jak czytałam te opisy postaci to szlag mnie wziął z tym ojczymem Katelyn. Pewnie ma jakieś problemy? :/ Dobra nie przeciągam, bo twoja najwierniejsza fanka forever, którą kochasz musi pisać rozdziały. Czekam na następny. :* ❤
    Całuski :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ej! Zapomniałam skomentować? Dolar i dyrcia są podejrzani... Gang! Założyły gang i umówiły się,że Dolar będzie się normalnie zachowywać przy innych, by nie zwracać na siebie uwwgi. Albo dyra jest jej ciocią... Luj. Henderson chce grać w kosza z Maslowem? Super! ^^ Tam pisało pomidory? Dopiero komentarz Marty mi przypomniał... Też mi się skojarzyło z pomarańczami. Pomarańczowymi pomidorami. Carlos powinien dostawać takim pomarańczo-pomidorem gdy coś wykracze.
    Super rozdział i jutro nn ^^
    P.s przeczytałam minutę po publikacji xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A już myślałam, że o mnie zapomniałaś ;)

      Usuń
    2. Przeczytałam o północy w poniedziałek, miałam skomentować popołudniu, ale mi wyleciało z głowy. Potem Święta, inne blogi itp.
      Nie mogłam zapomnieć o takim arcydziele :)

      Usuń

# INFO DOTYCZĄCE KOMENTOWANIA:
1. Czytasz? Zostaw po sobie ślad. Komentarz = uśmiech na mojej twarzy.
2. Tylko STALI CZYTELNICY mogą informować mnie pod postem o swoich
nowych rozdziałach. Nie traktuję tego jak SPAM tylko informację.
3. W innym przypadku jest to SPAM, a od tego jest specjalna zakładka
"Blogowy Ask".