Pani Hamingway mrużyła oczy gdy patrzyła na Jamesa. Ten odwrócił wzrok, ponieważ czuł jakby to spojrzenie miało go zaraz porazić prądem. Ten widok nie raz porównywał już do zabójczego spojrzenia Bazyliszka. James nie wiedział dlaczego i bez powodu nauczycielka tańca przyglądała mu się tak jakby nie miała do ukrycia, że go nie lubi. Ćwiczył właśnie kroki z May i gdy przyglądał się w międzyczasie nauczycielce, jego ręka mimowolnie zsuwała się coraz niżej aż wylądowała na jej pośladku. Mayra skarciła go wzrokiem, ale ten nadal nie wiedział o co chodzi.
- James!- szepnęła dość głośno.- Zabierz łapę z mojego tyłka.
- C-co?- spojrzał na nią zdezorientowany.
- Ręka...- czekała cierpliwie aż coś z nią zrobi.
- Aaaa sorry.- szybko ją podwyższył rumieniąc się odrobinę. Zaczął rozmyślać co by się stało gdyby Logan to zobaczył. Pewnie urządziłby mu kolejną awanturę. Spojrzał dyskretnie za jej ramię. Przyglądał się jak tańczy Ash z Brianem. Patrzył się jej prosto w oczy, a ona uśmiechała się lekko skrępowana. James zwinął usta w cienką linkę. Kiedy Brian szepnął jej coś do ucha, cicho
zachichotała co pozwoliło, aby pani Dolores odkleiła wzrok od szatyna przynajmniej na chwilę. Poczuł się jakby jego kajdany, które ma na nadgarstkach, puściły. A gdy zadzwonił dzwonek, poczuł się jakby to był koniec roku i szedł na wakacje.
- James!- usłyszał za sobą wołanie Lucasa.- I jak tam lekcja?
- Dłużyło się jak cholera. Bazyliszek...
- Kto?-parsknął śmiechem.
- Dolores. A niby kto?- zapytał jakby to było oczywiste.
- No tak, ale brałem pod uwagę też Briana. Ewentualnie Mayrę.
- Nie moja wina, że mam do czynienia obcować w takim prestiżowym towarzystwie.- zironizował.- Czy wszyscy, których nie lubię muszą chodzić na taneczny? Oczywiście ciebie lubię żeby nie wyszło...- dodał szybko.
- Tak, tak. Kumam.- zaśmiał się.- A myślisz, że Jenny lubi Briana? Chodzi z nią do grupy aktorskiej. Szczerze to wolałaby chodzić do tej gdzie są twoi przyjaciele, ale tak wyszło.- wzruszył ramionami.
- Zaraz... no nie pomyślałem o tym, że przecież ten debil ma jeszcze drugi sektor. A Ashley?
- Jenna, Ashley i Brian są w jednej grupie. Ale Ash i Brian nie traktują tego na serio. Pasjonuje ich taniec, a aktorstwo wybrali, bo musieli.
- Tak właśnie przez myśl mi przeszło czemu Becker nie chciał wziąć udziału w sztuce...
- Nie tylko dlatego. Jak to Jenny mówiła gdy cytowała jego słowa: Romeo i Julia? W życiu większej ściemy nie słyszałem. Nieudane romansidło dla leszczy. Gdybyś widział minę Torrensela...
- Ten od improwizacji i sztuk teatralnych? Raz go widziałem na zwiedzaniu klas.- wyszli ze szkoły, aby znaleźć sobie stolik.
- Tak. Jenny go uwielbia. Ciągle mówi jaki to on fantastyczny. O! Tam jest dobre miejsce...- wskazał palcem. James przyznał mu rację i usiedli.- Chcesz trochę sałatki?-spytał na co ten podziękował. Szatyn patrzył na sąsiada. Lucas miał już brać się za jedzenie kiedy coś przykuło jego uwagę. Jego uśmiech zszedł z twarzy gdy wyjrzał za plecy Maslowa.
- Co jest?- spytał, ale Lucas mu nie odpowiedział. James odwrócił się za siebie. Trzy stoliki dalej, w najbardziej oddalonym punkcie kafejki po gołym niebem, zasiadła Douleur. Rozłożyła się wygodnie kładąc nogi na stolik naprzeciwko. Oparła się wygodnie otwierając grubą książkę w brązowej okładce.- To tylko Dolar.- Borrenwood nie zareagował. Zaczął przebijać ogórki widelcem. Jeszcze raz dyskretnie na nią spojrzał. Szybko odwrócił głowę.- Luc, ona ciągle się na ciebie gapi.
- Hę?- wychylił znów głowę na jego plecy i wykrzywił usta.- Wydawało ci się. Wrócił do swojej poprzedniej pozycji utkwiwszy wzrok w sałatce. Tym razem przebijał kukurydzę. Bawił się jedzeniem niczego nie jedząc.
- No nie uważasz jednak, że to trochę dziwne? No bo zachowujesz się podejrzanie jakbyś...
- Jakby co?
- Jakbyście się znali.
- James.- szepnął przerwał nachylając się.- To, że nie jestem z nią w grupie na malarskim, nie oznacza, że nie miałem z nią nigdy zajęć. Wie kim jestem. Ale nie znamy się tak jak to sobie wyobrażasz. Nie znam jej, ok? Ona po prostu czasem ma tak, że lubi podenerwować ludzi wpatrując się w nich. Obyś ty nigdy nie był tego świadkiem, bo to przestało się robić przyjemne.
- A było kiedykolwiek?
- Nie...- pokręcił głową.
- To czemu jesteś zdenerwowany?
- Chodzi o coś innego, niezwiązanego z nią ani z nikim innym. Ale to moja sprawa i nie masz się czym niepokoić. Nic poważnego, ale nie mogę o tym gadać.
- Spoko.
- No to smacznego.- uśmiechnął się, a następnie zaczął jeść sałatkę.
zachichotała co pozwoliło, aby pani Dolores odkleiła wzrok od szatyna przynajmniej na chwilę. Poczuł się jakby jego kajdany, które ma na nadgarstkach, puściły. A gdy zadzwonił dzwonek, poczuł się jakby to był koniec roku i szedł na wakacje.
- James!- usłyszał za sobą wołanie Lucasa.- I jak tam lekcja?
- Dłużyło się jak cholera. Bazyliszek...
- Kto?-parsknął śmiechem.
- Dolores. A niby kto?- zapytał jakby to było oczywiste.
- No tak, ale brałem pod uwagę też Briana. Ewentualnie Mayrę.
- Nie moja wina, że mam do czynienia obcować w takim prestiżowym towarzystwie.- zironizował.- Czy wszyscy, których nie lubię muszą chodzić na taneczny? Oczywiście ciebie lubię żeby nie wyszło...- dodał szybko.
- Tak, tak. Kumam.- zaśmiał się.- A myślisz, że Jenny lubi Briana? Chodzi z nią do grupy aktorskiej. Szczerze to wolałaby chodzić do tej gdzie są twoi przyjaciele, ale tak wyszło.- wzruszył ramionami.
- Zaraz... no nie pomyślałem o tym, że przecież ten debil ma jeszcze drugi sektor. A Ashley?
- Jenna, Ashley i Brian są w jednej grupie. Ale Ash i Brian nie traktują tego na serio. Pasjonuje ich taniec, a aktorstwo wybrali, bo musieli.
- Tak właśnie przez myśl mi przeszło czemu Becker nie chciał wziąć udziału w sztuce...
- Nie tylko dlatego. Jak to Jenny mówiła gdy cytowała jego słowa: Romeo i Julia? W życiu większej ściemy nie słyszałem. Nieudane romansidło dla leszczy. Gdybyś widział minę Torrensela...
- Ten od improwizacji i sztuk teatralnych? Raz go widziałem na zwiedzaniu klas.- wyszli ze szkoły, aby znaleźć sobie stolik.
- Tak. Jenny go uwielbia. Ciągle mówi jaki to on fantastyczny. O! Tam jest dobre miejsce...- wskazał palcem. James przyznał mu rację i usiedli.- Chcesz trochę sałatki?-spytał na co ten podziękował. Szatyn patrzył na sąsiada. Lucas miał już brać się za jedzenie kiedy coś przykuło jego uwagę. Jego uśmiech zszedł z twarzy gdy wyjrzał za plecy Maslowa.
- Co jest?- spytał, ale Lucas mu nie odpowiedział. James odwrócił się za siebie. Trzy stoliki dalej, w najbardziej oddalonym punkcie kafejki po gołym niebem, zasiadła Douleur. Rozłożyła się wygodnie kładąc nogi na stolik naprzeciwko. Oparła się wygodnie otwierając grubą książkę w brązowej okładce.- To tylko Dolar.- Borrenwood nie zareagował. Zaczął przebijać ogórki widelcem. Jeszcze raz dyskretnie na nią spojrzał. Szybko odwrócił głowę.- Luc, ona ciągle się na ciebie gapi.
- Hę?- wychylił znów głowę na jego plecy i wykrzywił usta.- Wydawało ci się. Wrócił do swojej poprzedniej pozycji utkwiwszy wzrok w sałatce. Tym razem przebijał kukurydzę. Bawił się jedzeniem niczego nie jedząc.
- No nie uważasz jednak, że to trochę dziwne? No bo zachowujesz się podejrzanie jakbyś...
- Jakby co?
- Jakbyście się znali.
- James.- szepnął przerwał nachylając się.- To, że nie jestem z nią w grupie na malarskim, nie oznacza, że nie miałem z nią nigdy zajęć. Wie kim jestem. Ale nie znamy się tak jak to sobie wyobrażasz. Nie znam jej, ok? Ona po prostu czasem ma tak, że lubi podenerwować ludzi wpatrując się w nich. Obyś ty nigdy nie był tego świadkiem, bo to przestało się robić przyjemne.
- A było kiedykolwiek?
- Nie...- pokręcił głową.
- To czemu jesteś zdenerwowany?
- Chodzi o coś innego, niezwiązanego z nią ani z nikim innym. Ale to moja sprawa i nie masz się czym niepokoić. Nic poważnego, ale nie mogę o tym gadać.
- Spoko.
- No to smacznego.- uśmiechnął się, a następnie zaczął jeść sałatkę.
Kendall rozglądał się za Katelyn po korytarzu. Tak jak jego przyjaciele, przystosował się do panującego chaosu. Nauczył się żyć w tej dziczy. Wiedział jak przejść na drugą stronę bez żadnego urazu. Jego uszy przyzwyczaiły się do tego szumu. Dziewczyna wkładała książkę do szafki. Kendall podszedł do niej.
- Cześć. Masz teraz ze mną lekcje z panią Marylin?- spytał przegryzając wargę.
- No tak, przecież jesteśmy w jednej grupie...- przyjrzała mu się uważnie.- Kendall? Coś się stało? Bo widzę, że coś cię gryzie.- zamknęła szafkę.
- Chciałem zapytać o twojego...- urwał zastanawiając się nad dobrym sformułowaniem.- Twojego opiekuna.
- Aha.- zrzedła jej mina.
- No bo ja słyszałem wczoraj jak rozmawiacie.
- Był trochę zły, bo nie powiedziałam mu, że wychodzę i tak późno wrócę. Nie wracajmy do tego, ok? Przecież to było nic.
- Jak chcesz.- odpowiedział mało przekonany.- Jutro z całą moją paczką idziemy zaszaleć. Tak myślałem, że poznasz ich wszystkich lepiej jeśli ze mną pójdziesz. Chcemy pójść na plażę.
- Na plażę?- upewniła się.
- Tak. Będzie świetna zabawa. Prócz Carlosa, Logana i Jamesa, będzie jeszcze Lucas, Jenny i Ashley, ale to Jamesa muszę dopytać, więc nie będziesz jedyną dziewczyną, nie martw się.- machnął ręką.
- Nie. Przykro mi, nie mogę.- posmutniała.
- Dlaczego? Potrzebujesz czasu do namysłu? Spoko. Nie musisz odpowiadać od razu...
- Nie, Kendall. Przepraszam, ale... już jestem umówiona.
- Z kim?- serce podskoczyło mu do gardła.
- Z Samanthą. Nadal choruje, a dawno u niej nie byłam. Szkoda, że tak wyszło.
- Nic nie szkodzi. Może innym razem.- wszelkimi próbami ukrywał swoje rozczarowanie, ale widział, że jest jej przykro.
- No może tak.- poprawiła włosy.- Chodźmy już. Zaraz dzwonek, a Pani Benson jak zamknie za sobą drzwi, nie pozwala już nikomu wejść.- zagroziła a chłopak wybałuszył oczy.- Żartowałam.- klepnęła go w ramię.
Nadszedł późny wieczór. James i Logan już dawno poszli spać po drugich już treningach piłki koszykowej. Trener dam im mocny wycisk. Jako nowi gracze muszą dać w siebie wszystko. Kendall leżał w łóżku czytając powieść detektywistyczno- romantyczną do snu, a Carlos siedział w kuchni przy zapalonym świetle pijąc ciepłe kakao. Spojrzał na zegarek. Za kwadrans wybije dwudziesta czwarta. Lucas poprosił go, aby przyszedł trochę wcześniej. Odstawił już pusty kubek do zlewu i po cichu wyszedł z domu. Przeszedł kilka kroków. Dziś wieczorem dostał sms'a żeby wszedł od strony tarasu. Chciał już zapukać, ale sąsiad go uprzedził. Otworzył drzwi zanim zdążył to zrobić. Nie widział jego twarzy, ponieważ nie chciał palić żadnego światła.
- Lepiej nie. Jenny śpi.- uprzedził go.- Właź. I proszę. Zachowuj się jak mysz pod miotłą.
- A twoi rodzice?- rozejrzał się po pięknym domu.
- Mama znów musiała wyjechać. W sumie rzadko jest tutaj. Musimy często zajmować się sami sobą, ale to już normalka.- weszli po schodach do jego pokoju. Zapalił lampkę. Kazał Carlosowi usiąść na łóżku. Latynos przyjrzał się zdjęciom rodzinnym na ścianie. Zauważył coś dziwnego.- Luc? Na tych zdjęciach jesteście tylko wy z mamą. Gdzie wasz tata?
- Nie żyje.- posmutniał. Usiadł na krześle. Zaczął bawić się małym radio, które stało na biurku.- Zmarł trzy lata temu na nowotwór.
- Współczuję.- zrobiło mu się głupio.
- Nic nie szkodzi.- nastąpiła niezręczna cisza.
- Po co kazałeś mi przyjść o tej porze i jak mi to ma pomóc z Douleur?- zmienił temat.
- Najpierw spytam co o niej wiesz.
- Praktycznie nic o niej nie wiem. Podejrzewam, że jest masochistką. Lubi rysować, a ostatnio dowiedziałem się, że lubi poezję. Na lekcji malarstwa przypadkiem mi się coś zrymowało, a ona taka zaskoczona też odpowiedziała mi rymem i wymieniliśmy się tak takimi zwykłymi wierszykami. Jest w tym dobra na poczekaniu.
- No właśnie, Los. Poezja.- uniósł palec do góry.- Nawet nie wiesz jak bardzo wspólne zainteresowania łączą ludzi. Musisz jej zaimponować i zrobisz to za chwilę.
- Ale że teraz? Jak?
- Proste. Dulcia dokładnie w piątki o północy zaczyna swoją godzinną stację radiową.
- Co ty gadasz?!- powiedział głośniej, ale potem natychmiast zamilkł przypomniawszy sobie, która godzina.
- Nie kantuję. Zdziwisz się ile osób tego słucha. Wśród słuchaczy są prawdziwi poeci i fani, ale są i hejterzy.
- A ona mówiła, że nikt jej nie lubi.
- Jej jako osoby może i nie. Ale to, co ona robi... to już inna bajka. Tu mam radio. Sam jeśli nie mogę spać to słucham jej. Prowadzi coś takiego jakby bloga. Tylko, że ona go czyta rozdziałami. Co tydzień nowy. Potem mówi wiersz jeśli jakiś napisała, a potem ona czyta te wiersze lub listy, które przesyłają jej ludzie na specjalny adres. A nawet można zadzwonić jak otwiera linię i na żywo z nią porozmawiać. Puszcza kilka smutnych, dołujących piosenek, żegna się i koniec.
- A co ja mam robić?
- A ty staniesz się jej ulubionym słuchaczem pod pseudonimem. Dzięki temu sprzęcichu zmodyfikujemy trochę twój głos. Nie pytaj skąd to mam.- wyjął dziwne urządzenie z szuflady i podłączył je do telefonu i laptopa. [Co to jest? Ktoś z jego rodziny Lucasa jest szpiegiem? Boże, wolę rzeczywiście nie pytać...]- Uwaga. Już północ. Włączam radio.
- To kolejny piątek, godzina zero zero. Czas na Szmery o północy. Z tej strony nikt inny jak ja, Douleur Souffrance. Witam słuchaczy mojego programu.
- Ej, nawet nie tak mrocznie brzmi jak jest w studio. Nawet ok. Nie słychać tego znużonego głosu.- stwierdził Carlos.
- Słuchaj, nie gadaj.- odpowiedział Luc nie odrywając wzroku od monitora.
- Co tydzień zaskakuje mnie to, że mam tyle słuchaczy. Czytałam wasze listy. Kilka z nich mnie zaciekawiło, a niektóre z nich standardowo były hejtami. Takie rzeczy od razu lądują na ściance. Nie, pisemne hejty nie lądują w koszu. Rozkoszuję się tą pustą nienawiścią na mojej tablicy korkowej. Wciąż zbieram kolekcję, więc zapraszam.- mówiła to ze słyszalną ironią.- Na początek przeczytam wam rozdział 43 mojego bloga:
Patrzyła na jego nieruchome ciało bez żadnej oznaki emocji. Krwista kałuża krwi rozprzestrzeniała się po trawie jak najgorsza zaraza. To, co mu zrobiła było tak nieludzkie, że o taki czyn mogliby podejrzewać tylko bezduszną bestię. Jego flaki przebiły mu posiniaczoną skórę. Wzięła wielką gałąź, uniosła ją ku górze trzymając nad jego ciałem, a następnie wbiła ją z całej siły w poharataną dziurę na brzuchu. Kiedy gałąź wbiła się jego wnętrzności, jego jelita powyłaziły na zewnątrz. Krew trysnęła na jej już porwane spodnie. Dan już dawno nie żył, ale to bezczeszczenie jego martwego ciała przynosiło jej chorą satysfakcje. Należało mu się po tym jaką wyrządził jej krzywdę. Ścisnęła nóż, który nadal trzymała i przyłożyła go sobie do twarzy. Teraz tak jak on stała się mordercą i czuła się z tym fantastycznie(...)
- O dżizas...- jęknął Carlos gdy Douleur kontynuowała.
- Uwierz mi. Ten rozdział w porównaniu do innych to serio lajcik.- powiedział spokojnie Lucas kiedy Douleur nadal czytała swój rozdział. Po ośmiu minutach skończyła.
- I koniec rozdziału 43. Kto jest nowy, może znaleźć jego pisemną wersje na mojej stronie. Opinie możecie przesłać na szmeryopolnocy.com. Na mailu znalazłam wasze propozycje. Dobrze, że w tym mieście jest jeszcze miejsce dla poezji. Przeczytam teraz jeden...
Czerwone plamy i sine oczy
Brudny deszcz spływa z warkoczy
Podarte łachy, przemoknięte buty
Cichy płacz, żebracze ruchy
Znów pod kartonem oczy zmruży
I tak z głodnym burknięciem
Męczy się z tym zaśnięciem.*
- Ten wiersz przesłał KrwistyBefsztyk69. Opinie oczywiście możecie pisać w komentarzach pod dzisiejszym wydaniem. Z poezji to tyle na dziś, więc jeśli chcecie przedstawić swój wiersz na żywo dziś to niestety musicie poczekać. Teraz otwieram linię. Możecie dodzwonić się do studio pod numer 3600 122. Możecie zadać mi jakieś sensowne pytanie albo...
- Carlos, dzwoń!- rozkazał mu Lucas. Przerażony chłopak wykręcił numer. Zastanawiał się co ma jej powiedzieć.
- Ooo już ktoś się dobija. Halo?
- Witam.- przywitał się Carlos zaskoczony, że w radiu słyszy swoje słowa, ale inny głos.
- Dodzwoniłeś się na moją stację Szmery o północy.
- Tak, wiem.
- Podaj imię lub pseudonim.
- Yyy...Samotny Wędrowiec.- wymyślił na poczekaniu.
- Domyślam się, że nowy słuchacz. Więc Samotny Wędrowcze, od razu spytam. Pytanie czy hejt?
- Chciałem wiersz zarecytować, ale skoro dzisiaj nie można...- Lucas pogratulował mu dobrego rozegrania.
- Mogę zrobić wyjątek dla nowego. No prosze więc.
- Eee...- Carlos spojrzał błagalnie na Lucasa, który zaczął też panikować. Szybko przegrzebał swoje foldery i znalazł jeden niedokończony wiersz kiedy jeszcze się tym interesował. Kazał mu go przeczytać.
Światło mgliste i szarawe
odbija się w szkle i porcelanie
Waza ląduje na podłodze
rozbryzguje się ja może...
- Czy to wszystko?- spytała lekko rozchmurzona.
- Na chwilę obecną tak...
- Szczerze. Od kiedy piszesz?
- Od dzisiaj.
- To widać. Ale amator to amator. Rada: Na siłę próbujesz zrobić dramat, ale nie tędy droga. Próbuj dalej. Żegnam się, Samotny Wędrowcze.- rozłączyła się.- I to na tyle w programie na ten tydzień. Zapraszam w następny piątek. A teraz coś weselszego na koniec. Lana del Rey- Dark Paradise.
- Jeśli ona uważa, że Lana to coś weselszego to jakiej muzyki ona słucha?- spytał Lucasa.
- Nie wiem, ale wybrnąłeś. Przygotuj dobry wiersz na za tydzień, Los. Coś co zwali ją z nóg.
- Postaram się. A teraz zmykam do domu. Padam na twarz.- podniósł się z łóżka. Przypomniał sobie, że chciał o coś zapytać. Wziął się na odwagę.- Luc?
- Coś nie tak?
- Po co ci taki sprzęt?
- Pogadamy innym razem, ok? Odprowadzę cię. Tylko proszę... nie odzywaj się ani słowem na korytarzu.- chłopak otworzył drzwi i czekał aż Carlos spokojnie wyjdzie.
- Spokojnie. Przecież Jen nie obudzi się przez jakiś szept.
- Nie o to chodzi.
- A o co?- drążył dalej temat co nie podobało się Lucasowi.
- Cssi!- przyłożył palec do ust. Zeszli po schodach kierując się do drzwi tarasowych. Lucas pożegnał go, a następnie najostrożniej jak umiał, zamknął wejście. Zanim ruszył do domu, stał przez chwilę w miejscu próbując zrozumieć co się tu dzieje. Spojrzał jeszcze raz na dom sąsiadów. Wydawało mu się, że coś dziwnego dzieje się w tym domu. Po chwili poddał się, ziewnął bezgłośnie i wrócił do domu na Sorrensen Drive, numer 2.
- Coś nie tak?
- Po co ci taki sprzęt?
- Pogadamy innym razem, ok? Odprowadzę cię. Tylko proszę... nie odzywaj się ani słowem na korytarzu.- chłopak otworzył drzwi i czekał aż Carlos spokojnie wyjdzie.
- Spokojnie. Przecież Jen nie obudzi się przez jakiś szept.
- Nie o to chodzi.
- A o co?- drążył dalej temat co nie podobało się Lucasowi.
- Cssi!- przyłożył palec do ust. Zeszli po schodach kierując się do drzwi tarasowych. Lucas pożegnał go, a następnie najostrożniej jak umiał, zamknął wejście. Zanim ruszył do domu, stał przez chwilę w miejscu próbując zrozumieć co się tu dzieje. Spojrzał jeszcze raz na dom sąsiadów. Wydawało mu się, że coś dziwnego dzieje się w tym domu. Po chwili poddał się, ziewnął bezgłośnie i wrócił do domu na Sorrensen Drive, numer 2.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~ *Powieść detektywistyczno-romantyczna.- Komu skojarzyło się z FTS? Kendall czytał właśnie Find the Solution. Uznacie to za nielogiczne, bo przecież oni występowali jako bohaterowie na tamtym blogu. Musimy jednak oddzielić w taki sposób te odpowiadania. Ale ja tak bardzo chciałam żeby FTS było tutaj duchem. FTS never die! Więc co ustaliłam? Tak naprawdę Larra Lawson napisała po tym śledztwie książkę, ponieważ ta sprawa zmieniła jej życie. Jednak od samego początku byli zupełni inni bohaterowie, nie nasze chłopy z BTR :) Jednak Kendallowi czyta się lepiej gdy wyobraża sobie swoich znajomych jako główne postaci. Nadal pokręcone? To chyba nie oglądaliście science- fiction :D W komplikowaniu jestem mistrzem. Nevermind. Uznajmy, że FTS jest tu zupełnie oddzielnym opowiadaniem :P
~ I wydało się po co Lucas chciał się spotkać z Carlitem o północy. Założę się, że nikt nie zgadł. Albo prawie nikt :D A taka praca dorywcza. Praca w radio, nie ma co :D I jak myślicie? Jaki problem może mieć Lucas?
~ Oczywista wiersz w zakładce Księga już funkcjonuje. Oprócz wiersza od KrwistegoBefsztyka69 napawajcie się nieudanym wierszem Carlosa (Lucasa) i fragmentem bloga Douleur, który sobie tak na poczekaniu wymyśliłam :D Ale to już nie w Księdze. I mam gify! Do poniedziałku :*
~ Oczywista wiersz w zakładce Księga już funkcjonuje. Oprócz wiersza od KrwistegoBefsztyka69 napawajcie się nieudanym wierszem Carlosa (Lucasa) i fragmentem bloga Douleur, który sobie tak na poczekaniu wymyśliłam :D Ale to już nie w Księdze. I mam gify! Do poniedziałku :*
~ Dyrektorki nie ma. Dyżurnego nie ma. Nakręćmy własnego harlem shake'a na korytarzu.
~ Po jednym dniu na siłowni...
Efekt przed... i po.
Efekt przed... i po.
~ Wydało się. Kogan zagrożony :D
Carlos: Tej nocy ty udajesz kobietę.
Kendall: Taki mały dajesz mi rozmiar?
Pierwsza ! Zaklepane ! xD
OdpowiedzUsuńJames'owi coś rączka w bok ucieka :D Niegrzeczny James ! Gdyby Logan się dowiedział to .. byłoby :P
Czy "ojca" Katelyn nie można uśmiercić ?! No nwm .. Choćby tak jak w opowiadaniu Dolara ta psychiczna Dana czy kto to był :) Jakby co to pamiętaj, nikt się nie obrazi ;)
Czemu Lucas tak dziwnie się zachowuje? Czy tylko zdaje mi się, czy jest on w głębszej relacji z $ ? Ciekawe .. I co on taki tajemniczy ? Nie kumam go, ani tego co robi ..
A wracając jeszcze do Maslowa, to czy on aby czasem nie jest zazdrosny ?
Te gify mnie rozwaliły xD A ostatni - najlepszy :D No co ty sovie Carlito myślisz ?! Że Kendall ma takie małe cycki ? xD
Ok, lecę spać :)
Czekam na nn :*******
Miałam przeczytać po północy, ale stwierdziłam, że to zły pomysł po oglądaniu horrorów. Stacja radiowa? W życiu bym się nie domyśliła. Zaskoczyłaś mnie. Choć na miejscu Dolara to by mi się nie chciało. Tak samo nie chce mi się pisać koma huehue. Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńWchodzę na Tłinta o 00:00 , a tu NIC!! Dopiero o 00:01 się pojawił... Nevermind. Lol. Byłam taka zmęczona, że przeczytałam tylko pierwszy akapit :P Dopiero teraz przeczytałam resztę :) James ty z tą ręką uważaj, bo jakby Logan cię przyłapał to musiałbyś iść na swój własny pogrzeb :O Czytam, czytam i jak doszłam do Kate i Kenda to wtf, a potem sobie strzeliłam w łeb, bo przypomniałam sobie, że Kendall nie jest gejem :P Ojciec Kate jest porąbany. Rodzina Lucasa jest... dziwna? Ojciec chyba nie miał raka, tylko był agentem, takie są moje podejrzenia. Btw. Lucasa i Jenny ojciec nie żyje? Mogę ich powitać w klubie... O kuźwa, jak to Elka z PPP woła :D Zapomniałam dodać "Tak. Jenny go uwielbia. Ciągle mówi jaki to on fantastyczny." Torrensel czy, jak my tam chyba naprawdę jest pedofilem :D Dulcia ma fajną pracę :D Ja pierdzielę.. Nie dokończyłam koma, a mi się opublikował :[ Luj, skopiowałam. SMUTNO MI!!! Nie mam znaku dolara... W każdym razie. Carlos nowy słuchacz :D Chyba Dolar polubi tego Samotnego Wędrownika :D KrwawyBefsztyk69 wygrał życie swoim nickiem! Haha! Gify mnie rozwaliły, a zwłaszcza ostatni, bo kilka minut zanim go zobaczyłan czytałam ff o Kenlosie :D Ale KOGAN IS REAL!!! Kendall ma cycki, jak Kendall Jenner :D Więc się nie dziwię Carlosowi takiego małego rozmiaru :P
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Mamy dekadę, mamy gify, mamy wierszyk i szczęście do końca dnia zapewnione!
P.s Jak Dulcia puściła Lanę to najpierw pomyślałam, że to Lana Del Ryj, a to Lana Del Rey :[
P.p.s Teraz mi przyszło na myśl. Może Lucas jest szpiegiem?
UsuńNo sorki za minutę spóźnienia, ale oglądałam moje Kłamczuchy :) Zresztą roz mogę sb wstawić kiedy chcę. No bo kto bogatemu zabroni? :) Domyślam się, że będą się teraz pokazywać różne teorie na temat Lucasa, ale przemilczę to. Mam nadzieję, że serio będziesz zadowolona do końca dnia :)
UsuńRodzina Lucasa to szpiedzy. To pewne. ale ciekawe czy to sie wyda. Moze Lucas i Jenny tez należą do zacnego bloga szpiegów? Może tak naprawde to nie przyjaciele? może dostali zadanie by obserwować btr bo są o coś podejrzani? Dobra raczej nie.
OdpowiedzUsuńAudycja radiowa o północy? Co raz bardziej kocham dolara. Ona jest cudowna. I ten jej bloga, jezu jakie to jest świetne. Daj mi więcej tych dramatycznych kawałków, KOCHAM TO ! <3
Ten wier Carlosa (Lucasa) może go dokończa ? Ciekawe. Ciekawe jaki też wiersz naskrobie nasz Samotny Wędrowiec. :)
James maca Mayrę? Dobrze że Logan tego nie widział bo byłoby źle. Ufff.
Biedny kendall. Nie bd on miał łatwo w tym związku. No cóż. Ważne ze zrozumiał. :)
Świetne gify, świetny rozdział, świetna autorka. Wszystko GENIALNE. :*
Ten wiersz Lucasa to on się nie nadaje. Kontynuacji nie zapowiadam tego wiersza. Dolar wydała już wyrok. Nie spodobało się :D Kochasz te dramatyczne kawałki? Wiem, że gdzies pojawi się jeszcze jeden, ale mniej dramatyczny. Ale kto wie? Może coś wymyślę, ale nie obiecuję :P
UsuńRęka na tyłku? No nieźle. "Bazyliszek" to chyba najlepszy pseudonim dla tej nauczycielki. O tak, zdecydowanie. Bez związku, jak do tego doszło. Potem miałam niezłą frajdę, kiedy Carlos i Logan słuchali audycji. Przeszedł mi przez głowę jeden komentarz. Jaki Samotny Wędrowiec? Może od razu Frodo Baggins. Ja wiem, nie powinnam. Pokusa była za szybka.
OdpowiedzUsuńJa wiem, że Kendall jest bardzo chudy, ale to nie jest powód, żeby przebierać go za laseczkę. Ja wiem, oglądam teraz Zmierzch i mam dziwne skojarzenia. Obejrzeć i schować. taki jest plan. Fanką nie jestem, ale trzeba zamknąć sprawę. Kendall + Carlos = Kwadratowe jaja. Notka super! czekam na nn! Pozdrawiam!
Nasz anielski Lucas dziś pokazał, że wcale nie jest taki anielski. Nie uważam, że jest zły, lecz po prostu fakt, że coś ukrywa i w dodatku ten dziwny ( na pewno szpiegowski) sprzęt musi coś znaczyć. Co mu tak zależało zapraszając Carlosa do domu, aby być cihoc jak mysz pod miotłą skoro tylko on i Jenny byli w domu? A może w domu był ktoś jeszcze? Ktoś o kim nikt nie wie? Ciekawe... No i wpuścił go od tylnego wejścia. Coś mi tu śmierdzi. Śmierdzi tajemnicą, którą trzeba rozwiązać :)
OdpowiedzUsuńFTS forever! Bardzo dobrze, że Kendall czyta takie perełki :) Współczuję mu, bo Katelyn znowu go zbyła. No może nie zbyła,bo jest po prostu zajęta. Mu pewnie zależało na wspólnym spotkaniu, a tu lipa. Właśnie! Może w końcu poznamy bliżej Sam skoro ona ma się z nią spotkać? Powiedz, że ona się pojawi! POWIEDZ!
Logana chyba by krew z zazdrosci zalała gdyby się dowiedział, że James miał okazję pomacać buły May, a on nie :D Przynajmniej cycki zostawił w spokoju. Ale kto wie co będzie jak nadejdzie czas na tango albo rumbę? :D Hot. Fantastyczny rozdział jak na dekadę. Wiersz KrwawegoBefsztyka69 eksra, ale ten fragment bloga Dolara mega! Tak jak Chris pragnę więcej! No i gify świente. Ostatni the best :D
Nie patrz na Lucasa jak na jakiegoś podejrzanego tylko dlatego, że dziwnie się zachowywał. Zdarza się chyba każdemu, no nie? Ja wiem co się ukrywa w domu Borrenwoodów... Hagrid i jego trzygłowy pies Puszek :D
UsuńMÓWIĘ! Pojawi się Samantha :)
No w końcu, bo się zastanawiałam po co ta Sam skoro jej nie ma, ale skoro mówisz, że będzie to ok.
UsuńA może zrobisz bloga takiego jak Dolar, co?
Spx. Na każdego z bohaterów nadejdzie swój czas. No i nie sądzę żeby pomysł z tym blogiem wypalił. Mam sporo na głowie, a mam już plany związane z tym rokiem. W dodatku gdyby miał być nowy blog, to już mam na niego innego pomysła :D
UsuńZabawny James, tu taniec a rączkę ciągnie w dół. No, no nie ładnie. Gdyby nauczycielka to zauważyła. Oj. No trochę mi szkoda Kendalla j Katelyn, mogła by się wyrwać z domu. Chociaż raz, to radio mnie zaskoczyło. Świetne wiersze, bardzo fajne. Czekam na nast.
OdpowiedzUsuńCudowny, nie mogę się doczekać następnego x
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://stuckinlovefanfiction.blogspot.com/ :)
A! A! A! Nowe osoby jeśli chcą zostawić linka muszą to zrobić w zakładce. Ktoś nie czytał informacji :P
UsuńJames nadal stara się odbić Ash Brianowi. Miejmy nadzieję ze w koncu mu się uda :-) Katelyn znów ma problem z ojcem. Nie jeden i nie ostatni. Coś kursie zdaje ze to to Pikuś z porownaniem z tym co się stanie w kolejnych rozdziałach. Szkoda, ze nie może z nimi pójść, ale o Przyjaciół też trzeba dbać :-)
OdpowiedzUsuńCarlos pisz szybko wiersz za tydzień musisz powakic Dolara swą poezją ;-)
Czekam na nn :*********
Pozdrawiam Stelss :*********
Gify są nieziemskie. Szkoda mi Luca, stracić ojca :c
OdpowiedzUsuńOgólnie bardzo fajny rozdział, mega mi się podoba :)
CZEKAM! ;*
http://this-love-is-forbidden.blogspot.com/