Kendall leżał w łóżku z otwartymi oczami. Jego codziennym widokiem kiedy nie może zasnąć jest sufit ze staromodnym żyrandolem. Przypomniał sobie jak na początku jego przyjaciele wyrazili swój wyraźny sprzeciw po tym jak dowiedzieli się, że zamierza go wstawić do swojego pokoju. Przywiózł go z rodzinnego domu kurier w szczelnie zapakowanym kartonie. Wie, że każdemu przeszkadza to pełne kryształków ustrojstwo, ale nie potrafi się go pozbyć. Wstał i podszedł do okna. Nie mógł uwierzyć własnym oczom, więc spojrzał na zegarek. Dziesięć minut po północy. Patrzył jak Carlos wchodzi do mieszkania. Potem blondyn nasłuchiwał czy faktycznie wkrada się najciszej jak potrafił. Zdał ten test. Następnie zasiadł do biurka. Zapalił lampkę, a drugą ręką zgarnął na bok wszystkie papiery, które okazały się sporym zestawem wierszy napisanych pod wpływem chwili jako dowód nieprzespanych godzin. Kiedy wziął do ręki swoją książkę, którą ostatnio czytał z takim zaciekawieniem, ktoś zapukał do drzwi.
- Wejdź, Carlos.- powiedział. Jednak w drzwiach nie pojawił się ten przyjaciel, którego się spodziewał.
- Pomyłka.- wszedł do środka zamykając za sobą drzwi. Trzymał w ręce szklankę wody.- To tylko James.- uśmiechnął się.- Zauważyłem światło w twoim pokoju kiedy przechodziłem przez korytarz.
- Spoko. Jeszcze jest wcześnie. Może uda mi się zasnąć.
- Ech...- James chciał do niego podejść, ale po drodze jego oczy napotkały żyrandol.- Kend, weź zdejm to obrzydlistwo.
- Mówi się zdejmij.- poprawił go.- I nie zdejmę.
- Dlaczego? Ja mam kilka powodów, dla których warto go wyrzucić. Po pierwsze, jest brzydki i niepraktyczny jak na ten pokój. Ty czasem też zahaczasz o niego włosami. Po drugie, wygląda jak z miniaturka żyrandola z Wielkiej Sali w Harrym Potterze. Po trzecie, to cuś tu w ogóle nie pasuje. Patrz jaki mam współczesny wystrój wnętrza,,,
- Wiem.- przytaknął.- Teraz moja kolej. Po pierwsze, jeśli nie wiesz, ale ten antyczny żyrandol jest drogi, a gdybym podał ci jego wartość, oczy wypadłyby ci z orbit. Po drugie, od najmłodszych lat ten żyrandol służył mi do snu. Od kiedy byłem małym Schmidtem liczyłem wszystkie kryształki na nim jak małe skaczące przez płot baranki. Mimo, że teraz ten sposób rzadko działa, a liczba stu sześćdziesięciu sześciu kryształków się nie zmieniła od lat, pokładam w nim czasem nadzieję. Po trzecie, kupił go mój ojciec. Miałem wtedy sześć lat. Chociaż go teraz nie ma przy mnie i jest daleko stąd, kiedy patrzę na ten żyrandol, czuję, że jednak jest blisko mnie cały czas, To jakby pamiątka.
- Traktujesz go jakby nie żył.
- Wiem, ale tęsknię za nim. Swoje błędy w życiu zrobił, ale kiedyś znów go odwiedzę.- spojrzał na szatyna.- Nadal będziecie kombinować jak to się go pozbyć na śmietnik?
- Nie, już nie.- przysunął sobie krzesełko i usiadł obok blondyna.- Spędzę z tobą trochę czasu.
- Nie musisz. Idź spać.
- Ale chcę. Poza tym nie jestem zmęczony. Jestem podekscytowany tym, że jutro, a raczej dziś idziemy na plażę.
- Ja chyba nie idę...
- Idziesz!- klepnął go w ramię, a drugą ręka szybko postawił szklankę na stół.- Nie ma bata! Nie zostaniesz sam w domu zadręczając się tym, że Katelyn nie może przyjść. Gdybyś jej nie znał, to nawet nie miałbyś powodów żeby nie iść. Poza tym, nie wiem czy zauważyłeś, ale zaczynamy mieć dla siebie coraz mniej czasu. Każdy z nas zajmuje się czym innym i spędza ten czas z kim innym. Na przykład Carlos. Ciągle ten Dolar mu w głowie. Tobie Katelyn. Też polazłeś z nią i zniknąłeś. Czuję, że niedługo oddalimy się od siebie.
- Do tego nie dojdzie, obiecuję. Zawsze będziemy najlepszymi kumplami.- uśmiechnął się.- Twoja woda? Mogę łyka? Zaschło mi w gardle.
- Jasne.- James podał mu szklankę wody.
- Ej, masz bardzo ciepłe dłonie.- zorientował się gdy odbierał od niego szklankę żeby się napić.
- Dzięki. Trzymałem je między nogami.
- Fuu! Debil...-wzdrygnął się.
- Hehe, żartowałem nooo!- zaśmiał się cicho. Jego wzrok wylądował na okładce książki.- Find the Solution?
- Tak.- wziął ją do ręki.- Bardzo mi się podoba. Jestem na tym fragmencie jak główny bohater dowiaduje się, że jego żona go zostawiła i chciał się zabić.
- Ona nie jest tego warta.- odpowiedział.
- Może i tak, ale to nie tylko przez nią. On wszystko stracił. Jego rodzice nie żyją, jego siostrę też ktoś zabił, podobnie jak matkę i stąd to śledztwo... Do tego żona go opuszcza w trudnym momencie. Załamał się i chciał to zakończyć skacząc z balkonu. A jeszcze taki jeden koleś, który mnie irytuje, go do tego namawia. Ale już więcej nic nie mówię. Może jak przeczytam to też się skusisz.
- Ja do książek to nie mam porywu. Nie ma chemii między nami.- wyszczerzył się.
- A wiesz, że jak czytam to nas sobie wyobrażam w tym kryminale? Na przykład ciebie jako tego denerwującego...
- Co?- wciął mu się.- Dlaczego?
- Bo mi do niego pasujesz.
- Ha ha ha. Śmieszne.- zironizował.
- Po prostu ty jesteś taki nerwowy i często cię ponosi, więc...
- ...przypisałeś mnie do roli czarnego charakteru.
- Oj nie tak czarnego. Nie wiem. Jeszcze nie wiem.- wzruszył ramionami.
- Dobra to się dowiedz. Zostawiam cię z papierową cegiełką z anoreksją.- podniósł się.- A tak w ogóle to choćby nie wiem co, ale nigdy bym nie namawiał cię, abyś skoczył.
- Będę pamiętać.- uśmiechnął się.- Chyba zacznę czytać kolejny rozdział, a ty idź spać.
- No ok. Powoli czuję jak ogarnia mnie sen.
- Dzięki za chwilę towarzystwa...i wodę.
- Nie ma za co i miłej lektury. No i dobranoc.
- Dobranoc.
Pierwszy weekend w roku szkolnym przyjaciele spędzili na plaży. Prócz ich czwórki było jeszcze rodzeństwo Borrenwood'ów, Ashley i koleżanka Jenny, Megan. Kendall pogrążył się w myślach gdy leżał na leżaku. Patrzył jak jego przyjaciele bawią się w wodzie. Logan, Carlos oraz Lucas grali w siatkówkę. James z Ashley chlapali się wodą, a Jenny opalała się z Megan. Logan wiele razy wołał blondyna, ale ten nie miał ochoty na zabawy. Może by chciał gdyby była z nim Katelyn. Nie był pewien czy serio mówiła prawdę, że idzie do przyjaciółki czy może znów została w domu.
- Wejdź, Carlos.- powiedział. Jednak w drzwiach nie pojawił się ten przyjaciel, którego się spodziewał.
- Pomyłka.- wszedł do środka zamykając za sobą drzwi. Trzymał w ręce szklankę wody.- To tylko James.- uśmiechnął się.- Zauważyłem światło w twoim pokoju kiedy przechodziłem przez korytarz.
- Spoko. Jeszcze jest wcześnie. Może uda mi się zasnąć.
- Ech...- James chciał do niego podejść, ale po drodze jego oczy napotkały żyrandol.- Kend, weź zdejm to obrzydlistwo.
- Mówi się zdejmij.- poprawił go.- I nie zdejmę.
- Dlaczego? Ja mam kilka powodów, dla których warto go wyrzucić. Po pierwsze, jest brzydki i niepraktyczny jak na ten pokój. Ty czasem też zahaczasz o niego włosami. Po drugie, wygląda jak z miniaturka żyrandola z Wielkiej Sali w Harrym Potterze. Po trzecie, to cuś tu w ogóle nie pasuje. Patrz jaki mam współczesny wystrój wnętrza,,,
- Wiem.- przytaknął.- Teraz moja kolej. Po pierwsze, jeśli nie wiesz, ale ten antyczny żyrandol jest drogi, a gdybym podał ci jego wartość, oczy wypadłyby ci z orbit. Po drugie, od najmłodszych lat ten żyrandol służył mi do snu. Od kiedy byłem małym Schmidtem liczyłem wszystkie kryształki na nim jak małe skaczące przez płot baranki. Mimo, że teraz ten sposób rzadko działa, a liczba stu sześćdziesięciu sześciu kryształków się nie zmieniła od lat, pokładam w nim czasem nadzieję. Po trzecie, kupił go mój ojciec. Miałem wtedy sześć lat. Chociaż go teraz nie ma przy mnie i jest daleko stąd, kiedy patrzę na ten żyrandol, czuję, że jednak jest blisko mnie cały czas, To jakby pamiątka.
- Traktujesz go jakby nie żył.
- Wiem, ale tęsknię za nim. Swoje błędy w życiu zrobił, ale kiedyś znów go odwiedzę.- spojrzał na szatyna.- Nadal będziecie kombinować jak to się go pozbyć na śmietnik?
- Nie, już nie.- przysunął sobie krzesełko i usiadł obok blondyna.- Spędzę z tobą trochę czasu.
- Nie musisz. Idź spać.
- Ale chcę. Poza tym nie jestem zmęczony. Jestem podekscytowany tym, że jutro, a raczej dziś idziemy na plażę.
- Ja chyba nie idę...
- Idziesz!- klepnął go w ramię, a drugą ręka szybko postawił szklankę na stół.- Nie ma bata! Nie zostaniesz sam w domu zadręczając się tym, że Katelyn nie może przyjść. Gdybyś jej nie znał, to nawet nie miałbyś powodów żeby nie iść. Poza tym, nie wiem czy zauważyłeś, ale zaczynamy mieć dla siebie coraz mniej czasu. Każdy z nas zajmuje się czym innym i spędza ten czas z kim innym. Na przykład Carlos. Ciągle ten Dolar mu w głowie. Tobie Katelyn. Też polazłeś z nią i zniknąłeś. Czuję, że niedługo oddalimy się od siebie.
- Do tego nie dojdzie, obiecuję. Zawsze będziemy najlepszymi kumplami.- uśmiechnął się.- Twoja woda? Mogę łyka? Zaschło mi w gardle.
- Jasne.- James podał mu szklankę wody.
- Ej, masz bardzo ciepłe dłonie.- zorientował się gdy odbierał od niego szklankę żeby się napić.
- Dzięki. Trzymałem je między nogami.
- Fuu! Debil...-wzdrygnął się.
- Hehe, żartowałem nooo!- zaśmiał się cicho. Jego wzrok wylądował na okładce książki.- Find the Solution?
- Tak.- wziął ją do ręki.- Bardzo mi się podoba. Jestem na tym fragmencie jak główny bohater dowiaduje się, że jego żona go zostawiła i chciał się zabić.
- Ona nie jest tego warta.- odpowiedział.
- Może i tak, ale to nie tylko przez nią. On wszystko stracił. Jego rodzice nie żyją, jego siostrę też ktoś zabił, podobnie jak matkę i stąd to śledztwo... Do tego żona go opuszcza w trudnym momencie. Załamał się i chciał to zakończyć skacząc z balkonu. A jeszcze taki jeden koleś, który mnie irytuje, go do tego namawia. Ale już więcej nic nie mówię. Może jak przeczytam to też się skusisz.
- Ja do książek to nie mam porywu. Nie ma chemii między nami.- wyszczerzył się.
- A wiesz, że jak czytam to nas sobie wyobrażam w tym kryminale? Na przykład ciebie jako tego denerwującego...
- Co?- wciął mu się.- Dlaczego?
- Bo mi do niego pasujesz.
- Ha ha ha. Śmieszne.- zironizował.
- Po prostu ty jesteś taki nerwowy i często cię ponosi, więc...
- ...przypisałeś mnie do roli czarnego charakteru.
- Oj nie tak czarnego. Nie wiem. Jeszcze nie wiem.- wzruszył ramionami.
- Dobra to się dowiedz. Zostawiam cię z papierową cegiełką z anoreksją.- podniósł się.- A tak w ogóle to choćby nie wiem co, ale nigdy bym nie namawiał cię, abyś skoczył.
- Będę pamiętać.- uśmiechnął się.- Chyba zacznę czytać kolejny rozdział, a ty idź spać.
- No ok. Powoli czuję jak ogarnia mnie sen.
- Dzięki za chwilę towarzystwa...i wodę.
- Nie ma za co i miłej lektury. No i dobranoc.
- Dobranoc.
Pierwszy weekend w roku szkolnym przyjaciele spędzili na plaży. Prócz ich czwórki było jeszcze rodzeństwo Borrenwood'ów, Ashley i koleżanka Jenny, Megan. Kendall pogrążył się w myślach gdy leżał na leżaku. Patrzył jak jego przyjaciele bawią się w wodzie. Logan, Carlos oraz Lucas grali w siatkówkę. James z Ashley chlapali się wodą, a Jenny opalała się z Megan. Logan wiele razy wołał blondyna, ale ten nie miał ochoty na zabawy. Może by chciał gdyby była z nim Katelyn. Nie był pewien czy serio mówiła prawdę, że idzie do przyjaciółki czy może znów została w domu.
- Kendall! Ile razy mam cię wołać?- Logan podbiegł do niego. Był cały mokry.
- Mówiłem, że nie chcę grać.- założył okulary słoneczne na nos.
- Weź się nie wygłupiaj. Rozumiem, że chcesz teraz być z nią, ale to nie powód, aby dołować się przez to. Nie zamulaj tylko rozerwij się. Masz zamiar cały czas leżeć na tym leżaku?
- Mniej więcej.- odpowiedział. Logan nawiązał kontakt wzrokowy z Carlosem, na co ten kiwnął głową. Nabrał wody do pustej butelki i schował ją za plecy. Kiedy był już blisko blondyna, wylał mu wszystko na głowę.
- Ochłoń trochę!- zaśmiał się Latynos.
- Pożałujesz!- Kendall zerwał się na równe nogi i zaczął gonić go do oceanu. Kiedy odegrał się na przyjacielu, został już w wodzie. Dał się namówić. Logan i Carlos przybili piątkę, a następnie cała czwórka kontynuowała grę.
Tymczasem Katelyn ubierała już buty. Nie chciała siedzieć w domu. Miała zamiar wyjść do przyjaciółki. Tutaj nie miała z kim rozmawiać. Nawet z Lauren. Miały mało wspólnych tematów. Ojczym był w pracy i miał wrócić późno. Jej siostra wychyliła głowę na korytarz.
- Gdzie idziesz?- spytała Lauren.
- Do Samanthy, przecież wiesz.- odpowiedziała nie odrywając wzroku od sznurówek.
- A kiedy wrócisz?- oparła się o ścianę.
- Kiedy będzie taka potrzeba. Sam potrzebuje teraz towarzystwa i pomocy. Wiesz jaka jest sytuacja.- wyprostowała się.
- Zostanę tu sama?- spytała.
- Lauren, masz 14 lat. Idź do swoich koleżanek. W ogóle nie widzę sensu żebym siedziała z tobą w domu. Ty byś siedziała przed telewizorem, a ja przed laptopem. Naprawdę sądzisz, że do tego potrzebna ci jest moja obecność?
- Nie mogę wyjść. Musiałabym się zapytać taty o zgodę, a nie odbiera telefonu.
- To jak się połączysz to go poproś. A jak nie to komputer jest wolny. Ja stąd spadam.
- Ostatnio ciągle wychodzisz z domu...- westchnęła.
- Lauren...- starsza siostra schyliła się do jej poziomu i położyła ręce na jej ramionach.- Wychodzę, ponieważ nie chcę być w tym domu. Im mniej tu jestem, tym lepiej, nie wiem czy wiesz.
- Nie do końca.- ściągnęła brwi.
- Bo jesteś jeszcze młoda i mało wiesz. Ale kiedyś będzie większa i zrozumiesz kilka rzeczy. Może gdy właśnie otworzysz oczy, może wtedy pojmiesz moje postępowanie. Przestaniesz mnie terroryzować, czepiać się mnie, dręczyć jak to czasem lubisz. Może kiedyś mnie poprzesz...- znów się wyprostowała.- Jakby co nie mów Mu, że wyszłam. Jakby co poszłam do sklepu. Zdążę wrócić zanim on to zrobi.
- Tata znaczy się.
- On.- odpowiedziała.
- Czemu w końcu nie powiesz do niego TATA?- spytała patrząc jej prosto w oczy.
- Bo dla mnie nim nie był, nie jest i z pewnością nigdy nie będzie.- odwróciła się na pięcie. Kiedy otworzyła drzwi, odwróciła się jeszcze na chwilę.- Ale mimo to ty zawsze będziesz moją siostrą.- zamknęła drzwi, a dziewczynka uśmiechnęła się.
Pani Davis wpuściła Katelyn do domu. Rodzice jej przyjaciółki zawsze miło witali blondynkę, dlatego lubiła tu przychodzić. Dobrze się tu czuła. Czasem lepiej niż we własnym domu. Samantha leżała oparta na łóżku z laptopem na udach. Gdy zauważyła, że przyszła do niej przyjaciółka, zamknęła go.
- Hej, Kat.- ucieszyła się na jej widok.
- Hej. Jak tam noga?
- Jak widać unieruchomiona.
- I jak się czujesz?
- A jak mam się czuć? Przecież wiesz jak jest. Rodzice nie pozwalają mi wyjść z domu. Kiedy cię nie ma, ślęczę przed laptopem, ale przecież nie mogę tak cały czas. Max cztery godziny, a potem bolą mnie oczy. Leżę, lenię się, nie mam nawet co sprzątać... Chciałabym wrócić do szkoły.
- Martwią się, że ci się pogorszy.- przysiadła się obok niej.
- I tak mi się pogorszy. A przecież chciałabym jeszcze pożyć jak szczęśliwa nastolatka.
- A ty znowu swoje. Dobra. Nie gadajmy o tym, bo zaraz znowu zaczniesz nie te tematy i będziemy tu beczeć.
- Lubię z tobą beczeć...
- ... i dołować się jeszcze bardziej przy smutnej muzyce.- dokończyła.- Tak wiem. Ja czasem też lubię, ale nie w momentach kiedy to jest niepotrzebne.
- Mam w ogóle takie plany jeszcze odwiedzić tę szkołę. Właśnie. No to powiedz co tam w szkole?
- Wypytują o ciebie czasem. Zawsze odpowiadam to samo. Na razie nie ma co opowiadać. Pierwszy tydzień szkoły minął. Pan Torrensel chce wystawić sztukę Romeo i Julia, ale w swojej wersji i to wierszowanej na co Logan już się przyczepił.
- Kim jest Logan?- spytała.
- Aaa..- klepnęła się w czoło.- Jak ja mogłam ci o tym nie powiedzieć? No jak?
- Powiesz w końcu?- zniecierpliwiła się.
- W szkole jest czterech nowych uczniów. Nazywają się Kendall, Logan, James i Carlos.
- Jacy oni są? Fajni? Przystojni?
- Każdy na swój sposób.- uśmiechnęła się.- Kendalla już zdążyłam bliżej poznać, a jego przyjaciół tak słabo. Mogłam poznać lepiej dzisiaj, ale odmówiłam.
- Głupia!- szturchnęła ją.- Czemu?
- Bo wolałam być z tobą. Nie odwiedziłam cię od kilku dni, a ich jeszcze będę miała okazję poznać.
- A ten Kendall...- spojrzała na nią.- Fajny jest?
- No wiesz...- schyliła głowę.- Siedziałam sama przy stoliku to do mnie podszedł. Od tego zaczęła się nasza znajomość. No jest miły, sympatyczny. No fajny i w ogóle...
- ... i w szczególe.- dopowiedziała szczerząc się.- Podoba ci się.
- Wcale nie.- pokręciła głową.
- Oj weź nie kłam. Widzę jak się rumienisz.- podniosła się.- Tak nie będziesz robiła, moja droga! Może to właśnie facet dla ciebie.
- Nie chciałabym żeby dowiedział się tego czego nie powinien. Nie chcę go w to mieszać.
- Rozumiem, ale przecież nie musisz. Przynajmniej na razie. Masz dać mu szansę. W tej chwili idziesz do niego!
- On jest na plaży z przyjaciółmi.
- To pójdziesz na tę cholerną plażę teraz!- rozkazała jej żartobliwie.- I nie chcę słyszeć sprzeciwu. Wieczorem napiszesz mi jak było.
- Jesteś niemożliwa.- uśmiechnęła się.
- Dziękuję, a teraz żegnam.- wyprosiła przyjaciółkę z pokoju. Katelyn przystała na propozycję, a raczej nakaz Samanthy. W głębi duszy marzyła żeby się z nim spotkać.
Meg musiała wracać do domu, więc Jenny przyłączyła się do gry w wodną siatkówkę. Potem dołączyli jeszcze James z Ashley, którzy wcześniej zniknęli rozmawiając sobie na skałkach i poznając się lepiej. Kendall odbierał piłkę od Lucasa kiedy zauważył jak w ich kierunku idzie dziewczyna. Odbił piłkę i przyjrzał jej się dokładniej. Uśmiechnął się szeroko, a gdy przyjaciele zobaczyli jego minę, również spojrzeli w stronę gdzie patrzył zielonooki. Po piasku szła Katelyn. Trzymała w dłoni swoje sandały. Kendall wyszedł z wody.
- Niespodzianka.- uśmiechnęła się nieśmiało. Spojrzała na strużki wody spływające po jego lekko wyrzeźbionym brzuchu. Szybko oderwała wzrok i znów spojrzała na jego twarz.
- Tak się cieszę, że jednak przyszłaś. Poznaj w końcu całą paczkę. Pewnie znasz ich imiona, ale trzeba się poznać osobiście i bezpośrednio.- chłopak gestem ręki kazał wyjść im z wody.- Po kolei. W niebieskich kąpielowych James.
- Zapomniałeś dodać, że są ładne.- dopowiedział, a Kendall przewrócił oczami.- Siemka.
- To Logan.- brunet ukłonił się po szlachecku. Blondynka się uśmiechnęła.- Dalej Carlos.
- Albo i Carlito.- dodał.- Kendall smucił się na początku i myślał o tobie.
- Idźmy dalej!- przerwał mu zawstydzony.- Resztę chyba już znasz przynajmniej z widzenia.
- Tak. Jenna, Lucas i Ashley.- powiedziała. Borrenwood chciała już poprawić, że jest Jenny, ale się powstrzymała.- Miło mi was wszystkich lepiej poznać.
- Grasz z nami?- spytał Logan, który trzymał piłkę.
- Bardzo bym chciała, ale nie mam na sobie stroju. Byłam u przyjaciółki i nie wiedziałam wtedy, że tu będę, więc się nie przygotowałam.
- Możesz grać w bieliźnie.- wyszczerzył się Carlos, a Kendall posłał mu mroźne spojrzenie.- Jezu, żartowałem tylko...
- To chodź, pospacerujemy sobie razem po plaży.- zasugerował Kendall. Dziewczyna przytaknęła szczęśliwa. Reszta wróciła do gry, a oni zaczęli swój spacer po złotym piasku na plaży San Diego...
- Gdzie idziesz?- spytała Lauren.
- Do Samanthy, przecież wiesz.- odpowiedziała nie odrywając wzroku od sznurówek.
- A kiedy wrócisz?- oparła się o ścianę.
- Kiedy będzie taka potrzeba. Sam potrzebuje teraz towarzystwa i pomocy. Wiesz jaka jest sytuacja.- wyprostowała się.
- Zostanę tu sama?- spytała.
- Lauren, masz 14 lat. Idź do swoich koleżanek. W ogóle nie widzę sensu żebym siedziała z tobą w domu. Ty byś siedziała przed telewizorem, a ja przed laptopem. Naprawdę sądzisz, że do tego potrzebna ci jest moja obecność?
- Nie mogę wyjść. Musiałabym się zapytać taty o zgodę, a nie odbiera telefonu.
- To jak się połączysz to go poproś. A jak nie to komputer jest wolny. Ja stąd spadam.
- Ostatnio ciągle wychodzisz z domu...- westchnęła.
- Lauren...- starsza siostra schyliła się do jej poziomu i położyła ręce na jej ramionach.- Wychodzę, ponieważ nie chcę być w tym domu. Im mniej tu jestem, tym lepiej, nie wiem czy wiesz.
- Nie do końca.- ściągnęła brwi.
- Bo jesteś jeszcze młoda i mało wiesz. Ale kiedyś będzie większa i zrozumiesz kilka rzeczy. Może gdy właśnie otworzysz oczy, może wtedy pojmiesz moje postępowanie. Przestaniesz mnie terroryzować, czepiać się mnie, dręczyć jak to czasem lubisz. Może kiedyś mnie poprzesz...- znów się wyprostowała.- Jakby co nie mów Mu, że wyszłam. Jakby co poszłam do sklepu. Zdążę wrócić zanim on to zrobi.
- Tata znaczy się.
- On.- odpowiedziała.
- Czemu w końcu nie powiesz do niego TATA?- spytała patrząc jej prosto w oczy.
- Bo dla mnie nim nie był, nie jest i z pewnością nigdy nie będzie.- odwróciła się na pięcie. Kiedy otworzyła drzwi, odwróciła się jeszcze na chwilę.- Ale mimo to ty zawsze będziesz moją siostrą.- zamknęła drzwi, a dziewczynka uśmiechnęła się.
Pani Davis wpuściła Katelyn do domu. Rodzice jej przyjaciółki zawsze miło witali blondynkę, dlatego lubiła tu przychodzić. Dobrze się tu czuła. Czasem lepiej niż we własnym domu. Samantha leżała oparta na łóżku z laptopem na udach. Gdy zauważyła, że przyszła do niej przyjaciółka, zamknęła go.
- Hej, Kat.- ucieszyła się na jej widok.
- Hej. Jak tam noga?
- Jak widać unieruchomiona.
- I jak się czujesz?
- A jak mam się czuć? Przecież wiesz jak jest. Rodzice nie pozwalają mi wyjść z domu. Kiedy cię nie ma, ślęczę przed laptopem, ale przecież nie mogę tak cały czas. Max cztery godziny, a potem bolą mnie oczy. Leżę, lenię się, nie mam nawet co sprzątać... Chciałabym wrócić do szkoły.
- Martwią się, że ci się pogorszy.- przysiadła się obok niej.
- I tak mi się pogorszy. A przecież chciałabym jeszcze pożyć jak szczęśliwa nastolatka.
- A ty znowu swoje. Dobra. Nie gadajmy o tym, bo zaraz znowu zaczniesz nie te tematy i będziemy tu beczeć.
- Lubię z tobą beczeć...
- ... i dołować się jeszcze bardziej przy smutnej muzyce.- dokończyła.- Tak wiem. Ja czasem też lubię, ale nie w momentach kiedy to jest niepotrzebne.
- Mam w ogóle takie plany jeszcze odwiedzić tę szkołę. Właśnie. No to powiedz co tam w szkole?
- Wypytują o ciebie czasem. Zawsze odpowiadam to samo. Na razie nie ma co opowiadać. Pierwszy tydzień szkoły minął. Pan Torrensel chce wystawić sztukę Romeo i Julia, ale w swojej wersji i to wierszowanej na co Logan już się przyczepił.
- Kim jest Logan?- spytała.
- Aaa..- klepnęła się w czoło.- Jak ja mogłam ci o tym nie powiedzieć? No jak?
- Powiesz w końcu?- zniecierpliwiła się.
- W szkole jest czterech nowych uczniów. Nazywają się Kendall, Logan, James i Carlos.
- Jacy oni są? Fajni? Przystojni?
- Każdy na swój sposób.- uśmiechnęła się.- Kendalla już zdążyłam bliżej poznać, a jego przyjaciół tak słabo. Mogłam poznać lepiej dzisiaj, ale odmówiłam.
- Głupia!- szturchnęła ją.- Czemu?
- Bo wolałam być z tobą. Nie odwiedziłam cię od kilku dni, a ich jeszcze będę miała okazję poznać.
- A ten Kendall...- spojrzała na nią.- Fajny jest?
- No wiesz...- schyliła głowę.- Siedziałam sama przy stoliku to do mnie podszedł. Od tego zaczęła się nasza znajomość. No jest miły, sympatyczny. No fajny i w ogóle...
- ... i w szczególe.- dopowiedziała szczerząc się.- Podoba ci się.
- Wcale nie.- pokręciła głową.
- Oj weź nie kłam. Widzę jak się rumienisz.- podniosła się.- Tak nie będziesz robiła, moja droga! Może to właśnie facet dla ciebie.
- Nie chciałabym żeby dowiedział się tego czego nie powinien. Nie chcę go w to mieszać.
- Rozumiem, ale przecież nie musisz. Przynajmniej na razie. Masz dać mu szansę. W tej chwili idziesz do niego!
- On jest na plaży z przyjaciółmi.
- To pójdziesz na tę cholerną plażę teraz!- rozkazała jej żartobliwie.- I nie chcę słyszeć sprzeciwu. Wieczorem napiszesz mi jak było.
- Jesteś niemożliwa.- uśmiechnęła się.
- Dziękuję, a teraz żegnam.- wyprosiła przyjaciółkę z pokoju. Katelyn przystała na propozycję, a raczej nakaz Samanthy. W głębi duszy marzyła żeby się z nim spotkać.
Meg musiała wracać do domu, więc Jenny przyłączyła się do gry w wodną siatkówkę. Potem dołączyli jeszcze James z Ashley, którzy wcześniej zniknęli rozmawiając sobie na skałkach i poznając się lepiej. Kendall odbierał piłkę od Lucasa kiedy zauważył jak w ich kierunku idzie dziewczyna. Odbił piłkę i przyjrzał jej się dokładniej. Uśmiechnął się szeroko, a gdy przyjaciele zobaczyli jego minę, również spojrzeli w stronę gdzie patrzył zielonooki. Po piasku szła Katelyn. Trzymała w dłoni swoje sandały. Kendall wyszedł z wody.
- Niespodzianka.- uśmiechnęła się nieśmiało. Spojrzała na strużki wody spływające po jego lekko wyrzeźbionym brzuchu. Szybko oderwała wzrok i znów spojrzała na jego twarz.
- Tak się cieszę, że jednak przyszłaś. Poznaj w końcu całą paczkę. Pewnie znasz ich imiona, ale trzeba się poznać osobiście i bezpośrednio.- chłopak gestem ręki kazał wyjść im z wody.- Po kolei. W niebieskich kąpielowych James.
- Zapomniałeś dodać, że są ładne.- dopowiedział, a Kendall przewrócił oczami.- Siemka.
- To Logan.- brunet ukłonił się po szlachecku. Blondynka się uśmiechnęła.- Dalej Carlos.
- Albo i Carlito.- dodał.- Kendall smucił się na początku i myślał o tobie.
- Idźmy dalej!- przerwał mu zawstydzony.- Resztę chyba już znasz przynajmniej z widzenia.
- Tak. Jenna, Lucas i Ashley.- powiedziała. Borrenwood chciała już poprawić, że jest Jenny, ale się powstrzymała.- Miło mi was wszystkich lepiej poznać.
- Grasz z nami?- spytał Logan, który trzymał piłkę.
- Bardzo bym chciała, ale nie mam na sobie stroju. Byłam u przyjaciółki i nie wiedziałam wtedy, że tu będę, więc się nie przygotowałam.
- Możesz grać w bieliźnie.- wyszczerzył się Carlos, a Kendall posłał mu mroźne spojrzenie.- Jezu, żartowałem tylko...
- To chodź, pospacerujemy sobie razem po plaży.- zasugerował Kendall. Dziewczyna przytaknęła szczęśliwa. Reszta wróciła do gry, a oni zaczęli swój spacer po złotym piasku na plaży San Diego...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~ Na początku zadam Wam pytanie. Czy ja Was nudzę? Może spodziewacie się czegoś więcej po tym blogu? Nie wiem. Moje zdanie jest takie: Kocham tego bloga i te opowieść. Podzieliłam ją na dwie części. Jedna jest teraz. To część zawierająca tak dwa pierwsze tygodnie w nowej szkole. Część jest dość spokojna, ale uważam, że dobrze napisana.
Potem zacznie się druga część i tam dopiero się będzie działo. Sugeruję czytać uważnie, ponieważ kiedy zacznie się druga część ( powinnam o tym powiadomić ) to problemy będą sypać się jeden za drugim. Tak bardzo, że nie będziecie nadążać BUHAHAHA !!! Więc jeśli chcecie akcji, dreszczyku na pleckach to po prostu poczekajcie, bo moim zdaniem warto :D Jeśli chcecie to mogę zostawić Wam jakiegoś spoilera. Niech ktoś tylko napisze o kim ;) Ale to tylko tak raz zrobię i koniec.
~ Jeden rozdział, a zadebiutowały aż dwie osoby. Lauren i Samantha. Są to postacie, które często nie będą się pojawiać. Raczej sporadycznie jak na razie.
W tym rozdziale jest coś co pojawiło się pierwszy raz. Kto zgadnie co to, jest bardzo spostrzegawczy.
Na tym polega challenge tego rozdziału. Rozkmińcie to ;D
~ A Wy jak sądzicie? Jesteście w teamie Jamesa czy Kendalla? Trzeba się pozbyć tego żyrandola czy nie? :D Czy Katelyn naprawdę ma powody, że nie nazywa swojego ojczyma tatą? Czemu rodzice Sam tak bardzo się starają żeby nigdzie się nie ruszała? Czy to zwykła troska o zdrowie czy może są psychiczni? Hue.
~ Tajemniczy spoiler 1: Jeśli ktoś liczy na to, że Carlos i Douleur będą ze sobą w bliższym kontakcie, to powinien czekać na rozdział 12 :)
Do poniedziałku :*
PS Czemu jak tu zawsze piszę takie wyczerpujące notatki?
Potem zacznie się druga część i tam dopiero się będzie działo. Sugeruję czytać uważnie, ponieważ kiedy zacznie się druga część ( powinnam o tym powiadomić ) to problemy będą sypać się jeden za drugim. Tak bardzo, że nie będziecie nadążać BUHAHAHA !!! Więc jeśli chcecie akcji, dreszczyku na pleckach to po prostu poczekajcie, bo moim zdaniem warto :D Jeśli chcecie to mogę zostawić Wam jakiegoś spoilera. Niech ktoś tylko napisze o kim ;) Ale to tylko tak raz zrobię i koniec.
~ Jeden rozdział, a zadebiutowały aż dwie osoby. Lauren i Samantha. Są to postacie, które często nie będą się pojawiać. Raczej sporadycznie jak na razie.
W tym rozdziale jest coś co pojawiło się pierwszy raz. Kto zgadnie co to, jest bardzo spostrzegawczy.
Na tym polega challenge tego rozdziału. Rozkmińcie to ;D
~ A Wy jak sądzicie? Jesteście w teamie Jamesa czy Kendalla? Trzeba się pozbyć tego żyrandola czy nie? :D Czy Katelyn naprawdę ma powody, że nie nazywa swojego ojczyma tatą? Czemu rodzice Sam tak bardzo się starają żeby nigdzie się nie ruszała? Czy to zwykła troska o zdrowie czy może są psychiczni? Hue.
~ Tajemniczy spoiler 1: Jeśli ktoś liczy na to, że Carlos i Douleur będą ze sobą w bliższym kontakcie, to powinien czekać na rozdział 12 :)
Do poniedziałku :*
PS Czemu jak tu zawsze piszę takie wyczerpujące notatki?
Nie chciałem być chamski wiec nie zaklepywałem. Ciekawe czy ktoś mnie wyprzedził. Zamierzam przejrzeć jeszcze raz ten rozdział bo nie dopatrzyłem się rozwiązania dla wyzwania jakie nam postawiłaś. Myślę nad tym.
OdpowiedzUsuńŻylandor.. Jestem za Kendem. Jeśli ma dla niego wartość sentymentalną to niech tam zostanie. :)
Gdy Kendall opowiadał o FTS tak mi sie ciepło na sercu zrobiło. Wspomnienia powróciły. Śmiać mi sie chciało gdy James się oburzył że został czarnym charakterem ^^
Katelyn jednak przyszła. Dobrze że ma taką przyjaciółkę. Ten spacer po plaży może wiele wnieść do ich znajomości. Im częściej sie widza tym lepiej. Oby tylko JEGO tam nie było. A co do Niego. Kate też tak go określa. Ciekawe czemu ;p
I ta jej sis. Niby mnie wkurza ale bywa słodka. Ciekawe czy ona ogarnia co sie dzieje czy jeszcez tego nie pojmuje. W sumie ma 14 lat i powinna już wiedzieć pewne rzeczy.
Jak Logan i Carlos wymienili sie spojrzeniami to myślałem że wezmą Kenda za ręce i nogi i wrzucą do wody, a tym czasem Carlito oblał go po prostu wodą. Już sie z nimi bawił i przyszła Kate. Niby fajnie ze przyszła ale szkoda że nie pobawił sie dłużej. Przestałby myśleć. :)
Rozdział jak zwykle świetny. Oczywiście że nie nudzisz. Ja sie jeszcze przyjrzę i jak coś to dam znać. Może mi sie uda ^^
Co do spojlerów. Zastanawiam się nad jakimś dobrym. Może inni mnie wyręczą? Ja dam Ci spokój z tym :D
JA JUŻ WIEM! Wzmianka o ojcu Kendalla. Wgl o jego rodzinie. I to "swoje błędy w życiu popełnił ale go kiedyś odwiedzę"... Albo wyprowadził się w pizdu albo gnije w pierdlu. Zapewne to drugie. Ciekawe o co chodzi. :)
UsuńP.S. PIERWSZY !!!!!!!!! :D
Oj niestety jeśli chodzi o challenge to ZIMNO! Nie wiem dlaczego wzmianka o jego ojcu miałam by być tym czymś.
UsuńDO WSZYSTKICH: NAPISAŁAM O JEDNYNIE O PIERWSZYM CHALLENGU, ALE TAK NAPRAWDĘ SĄ ICH AŻ DWA! DAŁAM WAM SZANSĘ TRAFIENIA W JEDEN Z NICH. CZEKAM DALEJ. JEŚLI KTOŚ BD MIAL RACJĘ TO MU ODPISZĘ. JEŚLI NIKT DO TEJ PORY NIE BĘDZIE MIAŁ... ROZWIĄZANE NAPISZE W KOMENTARZU... WE WTOREK O 18. NO CHYBA ZE SZYBCIEJ...
Ekhm... Jednak taki genialny nie jestem. No cóż. I jeszcze napisałem zylandor... Komentowanie nocną porą mi nie służy :p
UsuńTak się zastanawiam czy nie chodzi o te wiersze Kenda które pisze gdy nie może spać a jeśli joe to się poddaje :p
Dziwi mnie jedynie ze ludzie nie chcą spojlerow. To dziwne. Daj jakiegoś spojlera co do Katelyn. Nd miała przerabane za to wyjście doSam które okazało się wypadem na plażę ? :)
Może ludzie po prostu wolą czekać ;) Co do Katelyn to nie będzie miała przerąbane. Kendall dostanie na tej wycieczce po plaży powód do pewnego zmartwienia. On o niczym się nie dowie.
UsuńPo gorącej kąpieli w wannie, zdałam sb sprawę, że dziś pon i wstawiasz rozdział. Co ci przyszło do głowy kiedy pytałaś czy to jest nudne?! No co?!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię pierwszy akapit gdzie jest rozmowa Jamesa i Kendalla. Spór o żyrandol wygrywa Kendall :) No i to nawiązanie do FTS. Wow poznałam Sam. Z tą nogą to chyba ma bardzo poważnie. Ciekawe jak to sb zrobiła... Dobra z niej przyjaciółka skoro namówiła ją na tę plażę. Super roz :)
Tak myślę nad tym challengem i... nie wiem. Każdy pewnie coś napisze, ale skąd to wiedzieć kto ma rację :P Pomyślę...
Hyhy, a myślałam, że bd pierwsza. Chris mnie o minutę wyprzedził!!! Hehe i on nie wie co jest grane z challegem. Tylko ja nie jestem taka niespostrzegawcza :)
UsuńZacznie się sypać ? Jejku, zaciekawiłaś mnie .. i to bardzo. Jak ja to wytrzymam ?! No jak ?!
OdpowiedzUsuńHa ! Jestem pierwsza :P
Na początku myślałam, że ta Lauren będzie taka ... zołzowata i wredna, ale teraz myślę całkiem inaczej. Chociaż Kate wspominała , że ta jej dokucza.. Także nwm .. a pozory mylą.
Sam wydaje się miła. A jej rodzice to są chyba trooooszkę nadopiekuńczy. Chyba, że kiedyś coś jej się strasznego stało ;)
Co Katelyn miała na myśli, mówiąc, że nie chce, aby Kendall dowiedział się o tym, o czym nie powinien ? Za dużo pytań jak na rozdział. . Jest on za ciekawy xD
Czy ta nowość to to, że widział jest poświęcony tylko tak jakby ... wybranym osobom ? W tym przypadku Kendziowi i Kate ? Zgadadłam ? ;D
Fajny żyrandol :) Jestem całkowicie przeciw ściągnięciu go . On wszystkich wkurza, i to właśnie jest fajne, chce taki.Gdzie takowego dostane ? Masz namiary na jakiś sklep? Leroy Merlin ? Castorama ? xD Dobra , bo odchodzę od tematu.
Tak więc czekam na nn xx
Nie jestem pierwsza. Państwo u góry, wielkie thx xD
UsuńAle jak zaczynałem pisać to nie było żadnego. Grrrr .. Ale ważne, że jest ;)
No powiem ci, że zajebisty rozdział hehe :) I nie nudzisz. Nie byłoby mnie tu gdyby tak było. A będę, bo jesteś genialna. Uwielbiam tę historię, a wiedząc teraz, że będzie się działo to nie mogę się doczekać! yupii!
OdpowiedzUsuńTakich rozmów z Kendallem po nocach to więcej proszę. Bardzo bym chciała żeby to James miał rację, ale Kendall bardziej mnie przekonał swoimi argumentami, więc żyrandol zostaje. Jego tata chyba jest po rozwodzie i mieszka daleko stąd i mimo, że nie są razem, mocno go kocha. I ten moment jak James mówi, że on by nigdy nie namawiał do skoku z balkonu. FTS <3 No i jeszcze to MASZ CIEPŁE RĘCE- TRZYMAŁEM JE MIĘDZY NOGAMI.hahahaha
Jak na razie Lauren nie jest wredna. Może ma swoje łagodne dni i to był właśnie ten? Widać, że to dziecko nie ma chyba swojego życia skoro poza szkołą siedzi w domu. Sam jest bardzo sympatyczna. Ciekawe co ona ma z tą nogą i jak to sobie zrobiła. Rodzice jej muszą być zdecydowanie nadopiekuńczy. Ale Kat w końcu idzie się spotkać z Kendallem i jest gites.
Myślałam nad tym challengem i dupa. Wszędzie albo nic nie widzę albo widzę spisek :) To za trudne!
Mój system padł, śmiałam się sama do Siebie czytając ten kawałek z ciepłymi rękami :). Zabawne :). James zostaw żyrandol Kendalla w spokoju :d. To jego pamiątka i największy skarb. Dobrze że Katelyn udało się wyrwać z domu, i spotkać z Kendallem. Szkoda że Sam musi tak w domu siedzieć, ale niech wraca do zdrowia. Już od samego rana ciśnienie ludziom podnosisz, mówiąc że blog jest nudny. Oj. Bardzo fajny rozdział :).
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Nie wiem czemu uważasz ze nas nudzisz spokojne rozdziały też trzeba czytać. Nie możemy żyć ciągłym problemem bohaterów XD
OdpowiedzUsuńFajnie, że Katelyn przyszła ^^ widać ze to przyjaciółka dba o ich kontakt XD
Carlos wciąż za Dolarem hehe ^^ miejmy nadzieję że powalisz ja jakimś wierszem ;-)
Hhhmmm co do Challenge. Sama nwm może to, ze pierwszy raz pojawiła się 3-os. perspektywa dziewczyny. W tym przypadku Kate^^ albo ze to rozdział bardziej taki Kendallowy XD. Równie dobrze może chodzić o żyrandol taki jak w Harrym Potterze XD ale stawiam na to 1 XD
czekam na nn :**********
Pozdrawiam Stelss :*******
STELSS! BRAWO! ZGADŁAŚ! :D
UsuńZaliczę Ci to co napisałaś o 3 osobie. Drugi i trzeci akapit jest napisany bez udziału żadnego z chłopaków. Po raz pierwszy nie występują w opisywanych zdarzeniach.
Będziesz mistrzynią jeśli udowodnisz drugi challenge, bo jesteś ciepło :)
Hmmm... spodziewałam się ze co tego mogę mieć rację XD skromna Stelss XD ale drugi Challenge? Hmm.. jedynie co mi przychodzi do głowy to raczej to, że caly rozdzial jest taki narracyjny, ale to nie odkrycie XD kurcze bym musiala jeszcze pogluwkowac, ale pewnie ktoś mnie uprzedzi XD.
UsuńZastanowię się jeszcze :-)
JA WIEM! JAK MOGŁAM NA TO WPAŚĆ. NO JAK MOGŁAM? JA WIEM! MOGĘ?
UsuńChodzi o to, że Wielka Sala nie ma żyrandoli! To lewitujące w pod sufitem płonące świeczki!
TAK! Prawidłowo. Jednak Stells Cię trochę naprowadziła a kto pierwszy ten lepszy :)
UsuńJa myślałam, jak Chris, że chodzi o ojca Kenda :D James powinien się zamknąć, nie jego sprawa jaki kto ma żyrandol, chociaż na miejscu Kendalla bym go gdzieś schowała; ja np. pamiątki po ojcu trzymam na półkach lub w szufladach :P W ogóle Kendall powinien trzepnąć Jamesa w głowę, a James Kendalla za to, że James to "garniak" :D Rozwalił mnie tekst o dłoniach, gdyby Kendall powiedział coś takiego Loganowi to zrobili by umcia umcia :) Siostra Kate nie jest wcale taka zła, po prostu nie rozumie stosunków Kate i JEGO, bo ON jest zły... Czekaj, jak ona się nazywała? Lauren? Współczuję jej trochę, że cały dzień siedzi w domu (jak ja), nic nie robi (jak ja) i się nudzi (jak ja), ale ja mam KOGANA!!! Kendall to lama, ale słodka lama. W ogóle Kate i Kendall są słodcy <33 A ja się dziwnie czuję, bo nie wiem kto to Meg, nie przypominam sobie :P Jak ja czekam na ten 12 rozdział i Dolara; uwielbiam ją! ;3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i wcale nie nudzisz w nich! Ja uwielbiam to arcydzieło <333
Spoko. Nikt nie kojarzy Meg. Pojawiła się gościnnie ;) No ciężko byłoby pamiątkę taką jak ma on, postawić na półce czy w szafie :) I masz tyle wspólnego z Lauren :)
UsuńUff... A już się bałam, że coś przegapiłam :D W szafie by się żyrandol nie zmieścił? W mojej szafie była kiedyś piaskownica :D W innym wypadku nadal mają strych lub piwnicę :P A tak swoją drogą... DLACZEGO OJCIEC DAŁ MU CHOLERNY ŻYRAMDOL ZAMIAST ZABAWKI?! Bawiłby się zabawką, a nie liczył kryształki... Potem się dziwią że te dzieciaki dziwne są :P
UsuńKendall... Po pierwsze to jego pokój i może sobie tam wstawiać co mu się rzewnie podoba. Ja miałam wielki plakat Voldemorta i co? W końcu go zdjęłam, bo przestraszyłam się go pewnego ranka. Dobra, nie ważne. Zabawa na plaży była... fajna taka. W gronie przyjaciół i tak dalej... I jeśli pojawi się tu ojciec Kendalla (w głębi duszy mam nadzieję, ze pokażesz go w jak najgorszym, świetle) to będę czytać Twoje notki po rzy razy. Notka świetna! Czekam na nn! Pozdrawiam! Trzymaj się, a ja idę na randkę z Bane'm...
OdpowiedzUsuń