poniedziałek, 18 maja 2015

~ 25 ~ Genialne przeczucie, miłosne uczucie i w sercu kłucie

James postawił zaledwie jeden krok w domu, a już zdążył cały postawić na nogi. Wyklinał niepohamowanie mając gdzieś przechodzących chodnikiem sąsiadów za jego plecami. Trzasnął drzwiami nie zważając na to, że coś zgrzytnęło w zamku. Logan, który właśnie uczył się swojej roli w kuchni, zaciekawił się tą sytuacją.
- Ludzie w tej szkole są jacyś pojebani!- rzucił plecak na sofę.- Ja pierdole...
- Po pierwsze, ostatnio tylko klniesz i nic więcej. Po drugie, kto tym razem ci podpadł?
- Ashley!
- Ashley?- uniósł brwi.- Przecież ona jest spoko.
- Wcale nie. Te wszystkie grupki... czy to sportowa czy z cheerleaderek. Tam oni wszyscy są nienormalni. A wszystko jej wina. Gdyby nie ona, nie byłoby tego wszystkiego. Ona mnie podpuszczała, traktowała jak psa szczując mięsem. Brian był tym mięsem. Ona myślała, że ja się nią zainteresuje jeśli uda, że interesuje ją ten playboy! 
- Ale przecież to podziałało.- wtrącił.- Gdyby nie to, nawet byś do niej pewnie nie podszedł.
- No i co z tego?
- I nic do niej nie czujesz?- zmrużył oczy.
- Nigdy nie zakocham się w kimś z tej szkoły. Kolejna osoba, na której się zawiodłem.
- Kolejna, którą zmiażdżyłeś jednak.
- A co masz na myśli?- podszedł bliżej.
- Brian. Wdałeś się z nim w wojnę. Dostał karę. Co z tego, że ty też? Ale jednak dostał. Mayra przez to, że wydarłeś na nią ryja, choć nadal nie wiem za co, nie przychodzi do szkoły. Zjawia się tylko na próbach do przedstawienia. A teraz Ashley. Pewnie teraz wylewa łzy w poduszkę, a jej serce krwawi. 
- Nie obchodzi mnie żadna z tych osób.- poszedł na górę do siebie.


Katelyn cały czas myślała o tym o czym rozmawiała z przyjaciółką. Podjęła decyzję. Może nie należała do najłatwiejszych. Na pewno nie będzie zadowolony z tego co ma zamiar Mu powiedzieć. A przede wszystkim bała się tej rozmowy. Zanim weszła do domu, wzięła kilka wdechów. Ojczym siedział na kanapie oglądając telewizję. Nawet na nią nie spojrzał. Zawsze o tym marzyła...żeby na nią nie patrzył, nic do niej nie mówił, nie zbliżał się. Ale nie teraz. Teraz chciała z nim porozmawiać. Nie wiedziała jak się do tego zabrać. Nie pamiętała kiedy normalnie z nim rozmawiała i czy w ogóle rozmawiała. Zawsze się bała. Podeszła do niego, choć nie za blisko. Czekała w ciszy aż zwróci na nią uwagę. Carter odkleił wzrok od telewizora i bez żadnych emocji się jej przypatrywał, a ona zupełnie nie wiedziała co powiedzieć w tym momencie.
- Co się tak gapisz?- spytał.- Nie masz jakiś lekcji?
- Nie.- odpowiedziała cicho jak zwykle.
- Co to za szkoła, w której nauczyciele nie dają pracy domowej? Będę musiał sobie z nimi porozmawiać...
- Ja właśnie chciałam porozmawiać o szkole, a raczej...o Kendallu.- gdy usłyszał to imię, ściszył telewizor. Zmrużył oczy, przeszył ją tym swoim mroźnym spojrzeniem. Miała ochotę uciec do swojego pokoju i się tam zamknąć, choć nie miała do niego nawet klucza. Cały dom był pod jego kontrolą.
- A co takiego jest o nim rozmawiać?
- Myślę, że to niesprawiedliwe, że nie mogę się z nim spotykać.- zrobiła przerwę, ponieważ była przyzwyczajona, że zawsze jej przerywał i mówił co mu się podoba, a co nie. Jednak nic nie mówił. Uznała, że taka cisza z jego strony jest jeszcze gorsza. Kiedy mówiła, nie patrzyła mu w oczy tylko w podłogę pod Jego nogami.- Nie można przecież zakazywać komuś spotykania się z kimś bez żadnych powodów i... szantażować.
- Czy ty mi się teraz sprzeciwiasz?- podniósł się z kanapy. Katelyn drgnęła w miejscu. Mówił dość cicho żeby Lauren nie usłyszała. Było już późno i spała. Była wdzięczna siostrze za to, że była w domu, bo inaczej jej uszy zasmakowały Jego strasznego, donośnego głosu.- Zadałem ci pytanie.
- Nie sprzeciwiam tylko mówię co myślę.
- Ale źle myślisz. Masz zupełnie przeciwne zdanie niż ja, więc się sprzeciwiasz. A ja nie lubię gdy się mnie nie słucha.
- Ale...- nie wiedziała co na to odpowiedzieć.
- Powiedziałem ci coś. Chcesz zostać w tej szkole i zmarnować sobie życie? Proszę bardzo. Zgodziłem się. To twój problem. Nie wiem tylko jaką znajdziesz po tym dobrą pracę, bo przypominam ci, że z dniem twoich osiemnastych urodzin szukasz pracy, bo nie będziesz siedziała na dupie i nic nie robiła. Bo inaczej się pożegnamy...- dobrze wiedziała co ma na myśli. Nie raz groził jej tym, że wyrzuci ją z domu.
- To jest niesprawiedliwe.- napłynęły jej łzy do oczu.
- Co jest niesprawiedliwe? Życie? A może tylko twoje? Nie rób z siebie wiecznej ofiary losu. Twoja matka umarła i to nie jest powód żeby ci współczuć i być łaskawym do całego końca. Ona nie umiała cię wychować. Ty sama nawet nie wiesz jak to jest mieć nieszczęście. I tak jestem dość łaskawy. Dzięki mnie masz co jeść, masz się w co ubrać. Masz dach nad głową! Masz swój pokój i swoje łóżko. Czy to jest za mało? Czego ci jeszcze brakuje? No odpowiedz!- warknął.
- Wolnej woli...- wyszeptała.
- No proszę!- uniósł ręce.- Może jeszcze powiesz, że tobą manipuluję!
- Po prostu mam też dość tego kontrolowania. Tego, że nic mi nie można albo czasem mi można nawet mniej niż Lauren. Tak, nie powinnam mieszać w to Lauren.- dodała szybko widząc to, że chciał coś powiedzieć.- I jeszcze ta godzina policyjna. Nikt normalny nastolatce w moim wieku nie gasi światła o dwudziestej trzeciej.
- No i co jeszcze? Może mi powiesz, że cię trzymam pod kluczem? Zniewalam cię tutaj!
- Tak się przynajmniej czuję...
- Przesadzasz. I nie rób z siebie niewiniątka. Ile ty masz lat? Dziesięć? Spójrz na siebie. Nic dziwnego, że cię nikt nie chciał przygarnąć do pracy w sezonie letnim jak z ciebie taka łamaga co ani me ani be nie powie. Chodzisz nawet tak jakby ci się żyć nie chciało. I jak ty mówisz? Takim flegmatycznym głosem... Tacy ludzie jak ty nie radzą sobie w życiu. Zaczęło się od tego Schmidt'a, a potem wypominasz wszystkie żale. Zresztą jak zawsze.- na te słowa Katelyn podniosła zaskoczona głowę,- No co?
- Ja nie mówiłam jakie ma nazwisko...- zapadła cisza. Carter wykrzywił usta.- Skąd...
- Mniejsza o to!- machnął ręką.- Ja swoje powiedziałem. O tym chłopaku nie chcę słyszeć nawet! Jeśli jego imię jeszcze raz padnie w tym domu to nie liczę za siebie! A niech się tylko dowiem, że się mi sprzeciwiłaś!
- Dlaczego nie mogę sama decydować o swoim życiu?!- wybuchnęła niekontrolowanym płaczem. To było dla niej za dużo. On w ogóle jej nie rozumiał i myślała, że nigdy nie zrozumie. W tym momencie po schodach zeszła zdezorientowana Lauren. Spojrzała pytająco na tatę i siostrę ziewając,
- Czemu się kłócicie?- spytała.
- Nie kłócimy się. Idź spać, myszko.- nagle przybrał jedną ze swoich mask. Katelyn patrzyła na niego z pogardą. Bolało ją to, że tylko dla niej jest taki nieludzki. Otarła łzy żeby nie widziała, wyminęła ją i pobiegła na górę do swojego pokoju uważając jeszcze żeby nie trzaskała drzwi, ponieważ po ostatniej kłótni dostało jej się za to.
Rzuciła się na łóżko. Ryczała w poduszkę tłumiąc ten żałosny dźwięk. Nagle podniosła się dysząc głęboko. Ogarnęła włosy na bok oraz przyklejone od łez kosmyki. Nerwowo zaczęła otwierać każdą z szafek poszukując małego narzędzia. Przebierała palcami między papierami aż straciła cierpliwość wywalając wszystko z każdej szuflady. Znalazła. Na samym dnie leżał nożyk. Wzięła go ostrożnie do ręki i usiadła w kącie. Wysunęła ostrze z obudowy przyglądając się mu, widząc w nim niewyraźne przebłyski swoich jasnych włosów. Tak bardzo chciała to zrobić. [ Muszę sobie ulżyć. Ból fizyczny w takich momentach może pomoże mi o tym zapomnieć. Ten debil pewnie by się cieszył gdybym nie tylko się pocięła, a całkiem podcięła sobie żyły. I dobrze. Nie chcę już żyć z nim pod jednym dachem. Doprowadza mnie On do skraju psychicznego. Nie daję już sobie rady. Nikt nie jest w stanie mi pomóc. Ja już dłużej tak nie wytrzymam.] Przyłożyła ostrze do nadgarstka. Poczuła drobne ukłucie, na które zareagowała drgnięciem. Łza ciekła jej po policzku. Nie dbała już o swój drobny makijaż. [ Zrób to w końcu. Na co ja czekam? ] Trzęsła się jej ręka. W pewnym momencie cisnęła nożem przed siebie.
- Ty tchórzu!- powiedziała do siebie. [ On miał rację. Nie jestem w stanie nic zrobić. Nawet się zabić. Teraz przyjdzie mi żyć w bólu i cierpieniu do końca swoich dni...]. Położyła się na zimnej podłodze i patrząc przez okno na gwiazdy, pozwoliła by jej słone łzy kapały na ziemię.


Logan zbierał się już do spania. Kiedy przechodził przez korytarz, zauważył uchylone drzwi od sypialni Kendalla. Postanowił sprawdzić czy jego przyjaciel śpi. Pchnął delikatnie jednym palcem wrota i wsadził głowę do środka. Na łóżku znajdowała się nietknięta pościel. Wszedł więc cały do jego pokoju. Kendall siedział na dość szerokim parapecie co pozwoliło mu na swobodne skulenie się. Objąwszy rękoma kolana, przypatrywał się migoczącym gwiazdom.
- Mogłem się domyślić, że nie śpisz.- Logan dał znak o swojej obecności. Blondyn lekko się wystraszył podskakując na pośladkach.
- Normalka.- westchnął.
- O czym myślisz?- zapytał opierając się o ścianę.
- O Katelyn.- odpowiedział spokojnie.- Nie rozumiem tego wszystkiego. Pewnego dnia jesteśmy razem, a pewnego już nie. I jeszcze muszę udawać, że nic się nie stało. Ale przecież coś się stało. Rozmawialiśmy na ten temat, ale jakoś nie przekonała mnie tym. Chciałbym teraz się do niej przytulić. Powiedzieć, że ją kocham.
- To zrób to.
- Nie mogę.- zaprzeczył.- Wypłoszę ją, a wtedy nie będzie w ogóle chciała do mnie wrócić.
- Myślisz, że zadowolisz się zwykłą przyjaźnią?
- Nie wiem. Jest to ciężkie.- spojrzał na niego.- I w dodatku on...
- Kto? Carter?
- Aha. Nie wiem czy widziałeś jak się na mnie spojrzał. Przecież pierwszy raz mnie zobaczył na oczy, a patrzył na mnie z taką nienawiścią jakby żywił ją od lat. Aż mnie przeszły dreszcze. Ten człowiek mnie przeraża.
- Przesadzasz.- założył ręce.
- Przesadzam?- pisnął.- Ty o niczym nie wiesz. Nie masz pojęcia jakim potworem jest ten człowiek. Ja już trochę wiem. On nienawidzi każdego...jakby się wyżywał za nie wiadomo co. Tylko udaje takiego niby spokojnego.- westchnął.- Ja już trochę wiem...- powtórzył się.
- Ale nie możesz mi powiedzieć?- domyślił się.
- Zgadłeś.- spojrzał przez szybę odnajdując jej okno.- W tamtym domu dzieją się złe rzeczy... Chciałbym temu jakoś zapobiec. Czuję, że ona cierpi. Czuję to tutaj.- przyłożył rękę do serca.
- Kendall, rozumiem twoją wrażliwość, ale czasem mnie przerażasz.
- A tym kim teraz jesteś skoro wypowiadasz takie słowa.- zmarszczył brwi.- Znamy się nie od dziś, Logan. Może ty nie wiesz tego, ale ja wiem o tobie więcej niż myślisz.
- Co masz na myśli?- przeszedł kilka ostrożnych kroków w jego stronę.
- Nie ukryjesz tego kim naprawdę jesteś. Nie męczy cię to?
- Ale co?- zapytał głośniej.
- Ciszej, bo obudzisz chłopaków.
- Do rzeczy.- pogonił go.
- Może nie powinienem wracać do twojej przeszłości, bo wiem jaki to był dla ciebie okres. Ona przecież zmieniła całe twoje życie. Zmieniła ciebie...
- Masz rację. Nie rozmawiajmy o tym.- do jego głowy napłynęły przykre wspomnienia, niezagojone zadry na sercu.
- A nie uważasz, że kiedyś musi nadejść czas żeby się z tym zmierzyć i zakończyć? Przecież jak będziesz udawał, że nic się nie stało, to nie zniknie. Nie zapomnisz tego. Nie wyleczysz się. Musisz się z tym stawić po raz ostatni.- zapadła cisza.- I co mi teraz powiesz?
- Dobranoc, Kendall.- wsadził ręce do kieszeni. Odwrócił się i poszedł w kierunku wyjścia.
- Zagubiłeś się.- powiedział do niego, ale ten już zdążył zamknąć za sobą drzwi.


Schmidt westchnął ciężko. Powrócił do rozmyślaniu o Katelyn gapiąc się w jego okno. Zdał sobie sprawę, że chyba ma zwidy, ponieważ w oknie pojawiła się dziewczyna. Tak jak on usiadła na parapecie. Nie widziała go, a bardzo chciał, aby go zauważyła. Machał rękoma mając nadzieję, że jakoś zwróci jej uwagę, lecz na darmo poszły jego starania. Kendall złapał za swoją komórkę i napisał do niej sms'a:

Już po północy, a ty nadal nie śpisz?

Obserwował jak sięga po telefon. Szybko dostał odpowiedź zwrotną.

Skąd wiesz, że nie śpię?

Moje genialne przeczucie :) Rozejrzyj się. Przecież siedzisz przy oknie.

Katelyn rozejrzała się najpierw po chodniku, a następnie na dom sąsiada. Kiedy odnalazła jego okno, ich spojrzenia natrafiły na siebie. Kendall pomachał jej, lecz ona nie zareagowała. Wytężył wzrok. Otarła oko. Chłopak zmartwił się. Domniemywał, że płacze, dlatego szybko musiał się przekonać czy to prawda.

Czy ty płaczesz? Coś się stało?

A dlaczego jeszcze nie śpisz?

Od dzieciństwa cierpię na bezsenność. Nie zmieniaj jednak tematu. Co się stało?

ON się stał. Mam już wszystkiego dość! Dość swojego życia...

Nie mów tak! Chciałbym być teraz przy tobie i jakoś pocieszyć.


Kiedy wysłał wiadomość, niecierpliwie oczekiwał odpowiedzi. Kat jednak po przeczytaniu sms'a, odłożyła telefon. Spojrzała na niego przepraszająco, zeszła z parapetu i zniknęła za falującą firanką. Zmierzwił swoje włosy i głośno westchnął. Tak bardzo za nią tęsknił. Pod wpływem impulsu złapał za kawałek papieru i najbliższy ołówek. Chwycił nerwowo jego koniec między zęby, a po chwili myślenia przelał to co teraz czuł na biały skrawek.

Brak mi tego czego pragnę
Raz to miałem, teraz łaknę
Bezsilności mojej męka 
Pustka w sercu to udręka
Mówią: "Podążaj za marzeniami"
Próba przepada, a to mnie rani
Mówią: " Chwyć i trzymaj to w garści"
Stoję teraz na skraju przepaści
Mrużę oczy, a z daleka 
Widzę niebo i jej dłonie 
Potem twarz jej, taka piękna...
Ja wyciągam ręce moje
Pragnę po ustach ją musnąć
Ona patrzy na mnie z łzami
Nie jestem jej w stanie sięgnąć
Wtem ona znika w otchłani
Czuję w sercu kłucie
Jakby sztylet wbijał się w me ciało
Zniknęła ona, lecz nie uczucie
 A...

- To nie ma sensu.- mruknął do siebie nie kończąc wiersza.- Nic nie ma sensu!- zdenerwowany zgniótł kartkę w ciasną kulkę, otworzył okno i cisnął jak najdalej potrafił. Było mu odrobinę lżej, lecz uczucie niestety nie minęło...




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~ Czy Wy rozumiecie co to za rozdział? Już 25! A co za tym idzie, 26! Akcja przyspieszy tempa, moi drodzy :) Mam nadzieję, że czekacie na to samo.
~ Co dalej z Jamesem i Parszywą Trójką haha :) A może inny pomysł na nazwanie tej grupki Briana, May i Ash? Co dalej z Jamesem i Ash? Czy James jej wybaczy czy nieugięty będzie bronił swojego honoru? Rozmowa z Carterem jak widać pogorszyła sprawę. A co do Logana... zauważyliście pewnie, że już nie pierwszy raz Kendall zwraca mu uwagę o jego zachowanie, a raczej pewnego rodzaju udawanie. Od następnego rozdziału bardziej wdrążymy się w ten temat :P
~ Podobał Wam się wiersz Kenda? Powinien założyć z Dolarem kółko poetyckie.
Do poniedziałku :*

PS Wiersz dodam potem do Księgi












11 komentarzy:

  1. A mialem spac... Dobrze ze jednak wróciłem na rozdział. Był genialny.
    Z parszywej trójki szkoda mi tylko Ash.. Reszta może w końcu coś zrozumie... Może... A Ash chciała dobrze... Nie przemyślała tego... Mam.nadzieję ze sir pogodzą...
    Kate... Ona tak cierpi. Ja wiem czemu Carter nie lubi Kenda ale bd milczał. Podczas jednej z rozmów z.Marlikiem się domyslilem. Powiem Wam ze to bardzo ciekawe... :)
    Logan ukryta wrażliwość... Jak ja czekam na ten 26 rozdział! Wreszcie się dowiem o jego przeszłości! O problemy miłosne raczej nie biega skoro się zakochał w May... Coś Ty babo wymyśliła?! :D
    Cży podobał mi się wiersz? Bardzo! O ile dobrze pamiętam mialas z nim problem... Mimo wsystko genialny!
    Rozdział super. Dupa piecze na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No już się tak nie chwal, że wiesz :)

      Ale w sumie... Carterr nie lubi każdego, ale Kenda najbardziej. Bo to Kend ha :D

      Usuń
  2. Carter to jakiś zwalony gościu. Takich trzeba się pozbywać. Biedna Kat. Ten wiersz Kenda jest piękny. Czekam na Loganowe problemy. Supcio rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawda jest taka, że James faktycznie wykończył każdego swojego rywala. Jednak co do Briana to nie tak prędko. To nie może być jeszcze koniec :P A John to zjeb... jak ja go nienawidzę... co to za człek. Nie bo nie. Ona ma inne zdanie, więc mu się sprzeciwia? To nie można mieć swojego zdania? Ktoś tu ma jakiś kompleks władcy... Dobrze, że Kat się ie pocięla. W sumie ja też nie miałabym odwagi. Kend jest kochany. I ten wiersz. NOrmalnie piszesz jakbyś była Kendallem wtedy. Czuła to co on... pewnie taki był zamiar. Jeśli Kend cisnął to przez okno to jest prawdopodobieństwo, że ktoś ten wiersz znajdzie :P Świetny chapter lala :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten wiersz znajdzie pewnie Carter albo Kate.
    Logan to by sie wydawało żw gada jak jakas wyrocznia, a tu on sam coś skrywa. No prosze, prosze.
    James serio powinien jak najdalej odsunąć sie od 'parszywej trójki'. Ja tam nie chce żeby pogodził sie z Ashley, co prawda mogliby na powaznie porozmawiac, ale więcej nic z tego nie będzie. Wydaje mi sie ze James bd z Sam kiedys tam w dalekiej przyszłości :)
    Biedna Katelyn... Na prawde ogromnie współczuje kazdemu kto ma takich rodziców -,- Jej ojczym jest chory, masakra po prostu.
    Super i czekam na nn ;)
    The Unforgiven

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc to Ty jesteś The Unforgiven :P
      Wcześniej mi się nie wyświetlało.

      Usuń
  5. O ja nie mogę... Nowa twórczość do księgi, co? Nawet mi się podobało. Ogłaszam, że gwiazdą dzisiajszego odcinka zostaje... LOGAN! Woo Hoo! Kto się spodziewał? Bo ja nie. Wujek dobra rada sie znalazł. Coraz bardziej zaczyna przypominac tego serialowego, wiesz? Czyżbyś robiła to celowo? Ej, a moge wykastrować ojca Kate żyletką? Wiesz, za karę. On sobie na to zasłużył! Notka super! czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. James ma rację. Nikt nie powinien się bawić uczuciami, nikogo. Nawet jak to tylko zwykła próba wzbudzenia w kimś zazdrości, no i Katelyn w końcu otworzyła usta! Szacunek. W końcu, odważyła się odezwać. Ojczym ma trochę racji, jest taką ciepłą kluchą.. Szara wstydliwa myszka. Wiersz naprawdę dobry, i rozdział ogólnie też. Bardzo dobry rozdział, czekam na następny! :).

    OdpowiedzUsuń
  7. Tym razem nie niedziela. Ja rozumiem Jamesa. Miał problemy z dwoma debilami przez trzecią debilkę. Też bym nie chciała ich znać :P Jestem ciekawa, co z Kendem... Katelyn się postawiła debilowi Carterowi i nic z tego nie wyszło... ON PAMIĘTA KENDA Z PRZEDSZKOLA CZY CO, ŻE GO TAK HEJCI SOŁ MACZ? I nazwisko zna. Brakowało gwiazdki przy wierszu...
    Super rozdział i czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniałaś mi, że miałam go dodać, bo jeszcze tego nie zrobiłam

      Usuń
  8. Genialny !!
    Szkoda mi Ash .. Niby źle zrb, ale jakoś .. no polubiłam ją.. A James się trooszkę zmienia .. 'miażdży' ludzi.. OGARNIJ SIĘ CHŁOPIE !!
    CARTER JEŁOPIE ! CO ZA !! AŻ NORMALNIE MI CIŚNIENIE PODNIÓSŁ ! CHORY CZŁOWIEK ! PSYCHICZNY !
    Bdb Kate, że się nie pocięłaś .. nie warto .. A Kendall ! Taki kochany .. i jeszcze ten wiersz .. KTOŚ GO CHYBA ZNAJDZIE :D
    Ok, do nn !
    Czekam ! Xx !

    OdpowiedzUsuń

# INFO DOTYCZĄCE KOMENTOWANIA:
1. Czytasz? Zostaw po sobie ślad. Komentarz = uśmiech na mojej twarzy.
2. Tylko STALI CZYTELNICY mogą informować mnie pod postem o swoich
nowych rozdziałach. Nie traktuję tego jak SPAM tylko informację.
3. W innym przypadku jest to SPAM, a od tego jest specjalna zakładka
"Blogowy Ask".