poniedziałek, 25 maja 2015

~ 26 ~ Przeszłość zapomnieć nie pozwoli, dlatego bardzo mnie to boli.

- Pięć minut! Ogłaszam pięć minut do wyjścia!- oznajmił Carlos przez długą kartonową rolkę po ręczniku papierowym co dało mu nagłośnienie i jakoś informacji jak na peronach kolejowych.- Prosimy mieszkańców o założenie plecaków oraz zbliżenie się do krawędzi drzwi.
- Wiesz, że nie ma czegoś takiego jak jak krawędź drzwi?- po schodach akurat schodził niezadowolony Kendall.
- Ktoś wstał lewą nogą.- mruknął Logan.
- O ile tylko spał.- dodał James.
- Dlaczego nie ma?- spytał zainteresowany Carlos.
- Ponieważ gdy staniesz twarzą do nich to nie ma krawędzi. Krawędź jest czymś co oddziela jedną przestrzeń od drugiej. Na przykład ziemię a przepaść. Wtedy stoisz na krawędzi.
- Każdy z was ma rację.- wtrącił Logan.- Bo każdy z was mówi o innym rodzaju krawędzi. Drzwi mają krawędzie gdy się je otworzy.
- W sumie to cały czas tam są.- stwierdził James.

- Ale użył tego w złym kontekście!- zdenerwował się Kendall.
- Stary?- zdziwił się Carlos.- Co cię ugryzło? W co w ciebie wstąpiło? Ja chciałem być tylko zabawny, a kłócisz się ze mną o jakąś cholerną krawędź...- blondyn nie odpowiedział. Wyminął go i wyszedł na zewnątrz. Gdy chciał zejść ze schodów, przystanął. Nagle wszystko wokół niego straciło znaczenie. Nie reagował na głosy innych, na pojawienie się sąsiadów, na jadącą śmieciarkę. Po drugiej stronie z domu wychodziła Katelyn. Kiedy ich spojrzenia się zetknęły, poczuł się o wiele lepiej, jakby cała zła energia znalazła ujście z jego ciała. Dziewczyna na początku stała jak słup soli, po czym niepewna nadal swojej decyzji ruszyła w ich stronę. Gdy zamierzała przejść przez ulicę, zauważyła pod swoimi nogami zwiniętą w kulkę kartkę papieru. Miała przejść obok niej obojętnie, lecz coś ją podkusiło by ją podnieść.
- Cześć.- przywitał się Kendall kiedy dołączyła już do nich. Uśmiechnęła się do wszystkich co miało oznaczać Cześć, jednak nie był to prawdziwy uśmiech.
- Segregujesz śmieci, Kat?- spytała Jenny.
- Aaa nie. Nie wiem co to. Nawet nie wiem po co podniosłam.- okręciła ją w dłoni przyglądając się z każdej strony. Kulka była w dobrym stanie. Zauważyła, że coś jest tam napisane co ją zaintrygowało. Zaczęła ją rozwijać. W tym momencie Kendall zorientował się, że do niego to należy.
- I co tam masz?- zaciekawił się Carlos gdy już ruszyli. Blondynka szła przed siebie nie spuszczając wzroku z zawartości.
- Wiersz.- odpowiedziała po chwili.- Ciekawe kto go napisał...
- Pokaż.- Logan rzucił okiem. Od razu rozpoznał pismo Kendalla.- Ciekawe do kogo należy.- spojrzał na przyjaciela, a ten odwrócił głowę zawstydzony.
- On jest piękny.- powiedziała.
- Tak?- uniósł brwi Kendall. Jednak szybko opanował emocje. Nie chciał się przyznawać przy wszystkich, że wiersz należy do niego. Cała grupka się nim zachwycała. Nie miał ochoty na odpowiadanie na szereg pytań.
- Mhm. Te emocje zawarte tutaj są mi bardzo znajome.- po chwili posmutniała. Złożyła kartkę papieru i wsadziła do kieszeni.
- Wszystko ok?- odezwał się Carlos. Katelyn przytaknęła, lecz to pytanie tylko spotęgowało jej uczucia. Do oczu napłynęły jej łzy. Wyminęła wszystkich przechodząc na sam początek, aby nikt nie zauważył jej słabości. Kendall podszedł do niej. Gdy spojrzał na jej zaczerwienione oczy, spojrzał do tyłu na resztę paczki.
- My pójdziemy inną drogą. Spotkamy się na miejscu.- objął dziewczynę i skręcili w inną ścieżkę.- Kat, co się stało? Widzę, że coś się dzieje.
- Tylko się wzruszyłam.- pociągnęła nosem.
- Możesz to wmawiać Loganowi albo Jen, ale mnie nie oszukasz.- złapał ją za rękę.
- Nie, Kendall. Ja nie chcę, nie mogę.- wyślizgnęła dłoń z jego objęcia.- Nie mam sił już na nic. Nie daje sobie z Nim rady. Wszędzie byłoby mi lepiej, ale muszę tam zostać. Nie mam nikogo innego.
- Możesz u nas.- zaproponował bez namysłu.
- Zwariowałeś?!- podniosła energicznie głowę i spojrzała na niego jak na kosmitę.- On by cię zniszczył.
- Nie boję się go.- wzruszył ramionami.
- To jest najgorszy człowiek stąpający po tym świecie.
- Lucas uważa, że to dobry człowiek.
- Bo Lucas nie wie wszystkiego.- westchnęła.- Opowiedzieć ci pewną historię?- spowolniła tempo chodu.- To było jakieś dwa lata temu. On, ja i Lauren chodziliśmy po molo. On trzymał ją za rękę, a ja zmuszona do tego wyjścia szłam za nimi. Od pewnego czasu zaczął ciągać mnie na takie rzeczy, bo ludzie zastanawiali się gdzie podziała się druga córka. Nie chciał byćź na językach. Za moimi plecami, jakieś kilkanaście metrów szła pani Borrenwood z Lucasem i Jenną. Była wtedy piękna pogoda, dużo ludzi spacerowało po molo. W tle słyszałam jak ktoś gra na gitarze i zbiera pieniądze. Miał kartkę z napisem "Zbieram na życie z pasją". Nie był biedny. Po prostu robił to co kochał. Jednak on minął go po prostu. Nie znosił artystów. Zauważyłam, że patrzy na coś innego. Jego koledzy z pracy w grupie spotkali się. Udawał, że ich nie widział, bo podchodziliśmy do kolejnego człowieka, który zbierał pieniądze. Siedział na wózku inwalidzkim. Nie miał obu nóg. Pogrążony w smutku trzymał swoją kartkę proszącą o pomoc. Wyciągnął portfel i śmiało wyciągnął z niego sto dolarów. Przeciągał ten moment żeby jego kumple to zobaczyli. Jeszcze coś powiedział do tego zaskoczonego człowieka, któremu łzy napłynęły do oczu. On położył mu rękę na ramieniu, uśmiechnął się i poszedł dalej. A za sobą usłyszałam zdumiony głos pani Borrenwood, która mówi do swoich dzieci; "Widzieliście to? Ten człowiek jest dobry. Nikt nie ma tak szlachetnego serca jak On."- westchnęła.- Pani Borrenwood rozpowiedziała to po całym osiedlu, wiec wszyscy sąsiedzi go uwielbiają i darzą szacunkiem. Gdy jego przeszły komendant odchodził na emeryturę, jego koledzy głosowali na niego, bo nie widzieli nikogo lepszego na to stanowisko. Uważali, że tylko on ze szczerego serca chce pomagać ludziom. Został więc komendantem. Jeden zagrany ruch sprawił, że miasto go pokochało. A przecież ja wiem, że chciał przejść obok tego człowieka, a jednak... Nikt by mi nie uwierzył, że ten człowiek taki nie jest.
- Rozumiem.- przytaknął.- Ale ja ci wierzę. Ten człowiek jest zły.- zapadła cisza.
- Nie rozmawiajmy już o tym. Chodźmy szybciej, bo się spóźnimy.


Pan Torrensel właśnie przygotowywał się do lekcji improwizacji z trzecią grupą. Opuścił swój przytulny gabinet na najwyższym piętrze. Kiedy już przechadzał się dobrze znajomym korytarzem, odpowiadał uczniom na ich grzeczne przywitania. Szukając kluczy od sali w swojej kieszeni, zauważył zamyślonego Logana, który obserwował kogoś. Gdy spojrzał w tamtym kierunku, spostrzegł swoją uczennicę. Najwyraźniej Ackerman wróciła do szkoły. Otworzył drzwi i podszedł do chłopaka.
- Dzień dobry.- powiedział Logan.
- Dzień dobry. Możemy porozmawiać?- spytał. Brunet przytaknął. Nauczyciel zaprosił go do klasy.
- Dlaczego chce pan ze mną rozmawiać? Coś się stało?
- W następnym miesiącu wychodzi sztuka. Ćwiczyłeś swoją rolę?
- No tak.- odpowiedział zdziwiony, że zadaje mu takie oczywiste pytanie.- A czemu pan pyta?
- Możesz mi zaprezentować fragment z przesłuchania?
- No dobrze.- chrząknął i zaczął mówić. Pan Torrensel usiadł wsłuchując się i wpatrując w Logana. Chłopak zauważył, że mężczyzna nie jest zbytnio zadowolony, więc urwał w połowie zmieszany.- Coś źle powiedziałem?
- Nie.- odpowiedział.- Możemy szczerze porozmawiać?- Logana przestraszył ten typ głosu. Był taki poważny. Czuł, że chyba nie ma innego wyjścia, więc przytaknął.- Czemu udajesz kogoś kim nie jesteś?
- Słucham?- ściągnął brwi.
- Na przesłuchaniu zdarzyło się coś magicznego. Trwało to niedługo, ale poczułem to. Poczułem wyjątkową wrażliwość. A potem od każdej następnej próby tego brakuje. Za każdym razem mam nadzieję, że ten cudowny moment wróci, ale chyba się przeliczyłem. Ja wiem, że ty jesteś inny. Czemu to ukrywasz? Na próbie chyba straciłeś nad sobą kontrolę i uwolniłeś emocje, których nie chciałeś uwalniać.
- Więc może się pan przewidział, bo mnie z kimś pan myli. Nie wiem naprawdę o czym pan mówi.
- Myślę, że jednak wiesz. Czemu nie chcesz się otworzyć?
- Nie muszę z panem o tym rozmawiać. A jak panu się nie podoba to trzeba było wybrać Kendalla.- odpowiedział. Pan David zamilknął. W tym momencie zadzwonił dzwonek. Logan pozwolił sobie otworzyć drzwi i wpuścić wszystkich do środka. Kendall był zdziwiony tym, że przyjaciel był w środku. Kiedy usiedli do ławki chciał go o to zapytać, ale ten uniknął odpowiedzi.


Kendall przypomniał sobie o pewnym zdarzeniu. Kiedy pan Torrensel zaczął lekcje, wyciągnął potajemnie telefon i zaczął pisać sms'a do Katelyn.

Zostało coraz mniej czasu, aby nauczyć się wspólnej piosenki.

Szybko dostał wiadomość zwrotną.

Zupełnie zapomniałam, a to już w następnym tygodniu. Ale ja nie czuję się na siłach.

Dasz radę, wierzę w to. Szybko się wyleczyłaś. Głos masz niesamowity.

Ty masz lepszy :)

Na te słowa uśmiechnął się do siebie. Logan go szturchnął.
- Moi drodzy.- nauczyciel podniósł się.- Czy wy serio myślicie, że ja nie wiem kiedy korzystacie z telefonów na lekcji?- spytał, a następnie podszedł do ławki gdzie siedział Kendall.
- A dlaczego pan myśli, że ja korzystałem?- spytał żartobliwie.
- Ponieważ nikt normalny nie śmieje się do swojego własnego krocza.- po klasie rozległy się śmiechy.- Chyba, że twoje przyrodzenie ma na imię... Benjamin i czasem ze sobą rozmawiacie.
- Mogę panu oznajmić, że Benjamin ma się dobrze, ale to nie z nim chciałbym rozmawiać po nocach kiedy nie może mnie znużyć sen. A nie śpię często.
- Czemu? Sen jest potrzebny. W twoim wieku gdy świat pędzi i trzeba go gonić, tym bardziej.
- Cierpię na bezsenność.- odpowiedział.
- To współczuję.- opadło w nim poczucie humoru. Spojrzał na blondyna ciepło, a następnie na siedzącego obok Logana.- Zapraszam panów na scenę.
- Znowu my?- spytał brunet.
- Potem dam wam spokój, ale po prostu chcę poznać lepiej wasze umiejętności. Jesteście w końcu nowi. Improwizacja tym razem do pięciu minut. Kendall, leżysz na szpitalnym łóżku. To są twoje ostatnie chwile. Wiesz, że umrzesz, lecz jesteś z tym pogodzony. Twój dorosły syn Logan jednak nie może się z tym do końca pogodzić. Spędza ten czas z ojcem na rozmowie.
- Jezu, to ciężkie.- stwierdził Logan.
- To staw czoło wyzwaniu i uwolnij emocje.- odpowiedział. Na te słowa zrzedła mu mina. Logan czuł, że David wymyślił to specjalnie.
Przyjaciele przygotowali się do zadania. Logan usiadł na krześle, a Kendall położył się na na podłużnym stołku.
- Tato?- spytał niepewnie Logan.
- Tak, synu?- Kendall spojrzał na niego zmęczonym wzrokiem.
- Czemu życie jest takie niesprawiedliwe? Tyle dajemy z siebie. Tyle nas kosztuje bycie szczęśliwym, a cierpienie dostajemy za darmo...
- Nie możesz winić za wszystko życia. Czasem nasze decyzje kreują przyszłe losy. Każdy nasz ruch ma odzwierciedlenie w przyszłości.
-Więc co takiego zrobiłeś, że teraz tu leżysz?- położył dłoń na jego przedramieniu. Zapadła krótka cisza.
- Na niektóre rzeczy nie ma wyjaśnienia. Po prostu muszą się wydarzyć. Należy to zaakceptować.
- Ale tato...- spojrzał mu smutnie w oczy.- Ja nie chce żebyś odchodził. Nie zostawiaj mnie. Nie poradzę sobie bez ciebie. Będę taki nieszczęśliwy.
- Ale to przejdzie. Kiedyś to nie będzie tak bolało. I możesz być szczęśliwy nawet beze mnie.
- Co ty bredzisz?- ściągnął brwi.
- Logan...- spojrzał mu prosto w oczy.- Mówię teraz poważnie. Zapomnisz o przeszłości i o tym co jest teraz. Niech nic cię nie ograniczają stare kajdany. Ty pamiętasz o tym co wydarzyło się kiedyś...- nauczyciel zaciekawił się ich rozmową. Reszta klasy zamilkła wsłuchując się, ponieważ nie do końca wiedzieli o co im chodzi. Wiedzieli to tylko oni, a domyślał się pan Torrensel.- Zacznij żyć tak jak kiedyś. Nie kryj się pod płaszczem strachu. Otwórz klatkę i wyfruń z niej niczym wolny ptak unoszący się do chmur. Czy nie chcesz poczuć jak naprawdę się oddycha? Ja doznałem, więc mogę odejść w spokoju i szczęściu.- zapadła kolejna, ale dłuższa cisza. Loganowi zrobiło się sucho w gardle. Z trudem mógł przełknąć ślinę. Czuł na sobie teraz wzrok wszystkich z sali i to go przytłaczało. Kiedy spojrzał na Mayrę, gorąco aż uderzyło mu do ciała.- Czy nie chcesz poczuć jak naprawdę się oddycha?- spytał jeszcze raz próbując jakoś pomóc Loganowi.
- J-ja..- zająkał się.- Przepraszam.- wstał i unikając kolejnych spojrzeń wyszedł pędem w klasy.
- Nie powinienem tego teraz poruszać.- wytłumaczył blondyn podnosząc się. Czuł się podle, że wykorzystał sytuację.
- Nic nie mów tylko go odnajdź.- poprosił nauczyciel. Kendall wyszedł.
- A co mu się stało?- spytała Mayra, lecz nikt nie odpowiedział jej na to pytanie.


Logan szedł przed siebie szybkim krokiem. Na swojej drodze stanęła mu grupka uczniów. Gdy chciał się przebić przez nich, uderzył ramionami o ich ramiona. Nie słuchał ich narzekań tylko poszedł dalej rozcierając dłońmi miejsca zderzenia. Pchnął drzwi od męskiej ubikacji i stanął przed lustrem. Spojrzał na swoje marne odbicie odkręcając wodę w kranie. Wyciągnął ręce by wziąć jej trochę, a następnie zwilżył sobie całą twarz. Jego oddech przyspieszył. [ A ja miałam nadzieję, że o tym zapomnę. Kogo ja mam oszukiwać? To będzie ciągnęło się za mnie latami, do końca życia. Do końca życia będzie mnie to prześladowało! Ja już nie chcę... ]

- Proszę, zostawcie mnie w spokoju. To wszystko nie tak.
- Zamknij się! Tacy jak ty nie powinni istnieć. Takich jak ty trzeba likwidować!
- Nie róbcie mi krzywdy, proszę...
- Pokaż mu Matt! Niech pożałuje! Może mu się odwidzi!

Te wspomnienie znów zawitało w jego głowie. Ten głos. Głos, o którym marzy zapomnieć znów go prześladował. Zamknął oczy. Poczuł nagłą bezsilność oraz słabość. Coś w nim pękło. Łzy napłynęły mu do oczu.
- Nie będziesz płakał!- walnął pięścią w lustro powodując, że pękło. Kawałki spadły do zlewu. Dopiero zorientował się, że z palców leci mu krew. Zrobił kilka krok do tyłu. Przerażony spojrzał na swoje zniekształcone odbicie. Natrafił na ścianę, po której zsunął się na ziemię. W tym momencie do łazienki wtargnął przerażony Kendall. Gdy zobaczył na własne oczy do czego doszło, przyklęknął przed nim.
- Przepraszam! Tak bardzo cię przepraszam!- przycisnął go mocno do siebie, lecz ten nic nie powiedział. Czuł się coraz słabszy...






~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~ No hejo ludziska. Jestem taka zadowolona, bo sobie odpoczęłam w niedzielę. Moją drugą wolną niedzielę w tym roku :D A teraz znów trzeba ciężko pracować.
~ Nawet nie wiecie jak bardzo chciałam wstawić ten rozdział. Jak najszybciej! W końcu coś się rusza. Możecie wracać ludzie na Tłinta :) Ja wiem, że koniec roku się zbliża i te poprawy i w ogóle...
~ Jak myślicie? O co chodzi z Loganem? To jest temat numer jeden. Nic więcej nie dodam, bo mi się spieszy. Paragraf trzeba poprawić.
~ Do poniedziałku :*




8 komentarzy:

  1. Już wiem czemu sir obudzilem... To przeznaczenie. Tyle czekałem nantes rozdział... Kendall dużo wie... Wie wiecej niż inni. TYLKO CO ON WIE DO CHOLERY?! Logana tamci kolesie zgwałcili cży co?? Sam nie wiem co myśleć... Przecież jakby go tylko pobili to nie odbiłoby się to na jego psychice... Do kolejnego poniedziałku tak daleko... Jestes zua. I jjeszcze Logan rozwalił lusterko... 7 lat nieszczęścia go czeka. Już jest nieszczęśliwy... Ha! Dobrze mu tak! :D
    Dobrze ze Benjamin ma sir dobrze bo jak Kate wróci do Kenda to ja bd zadowalal. :)
    Ciekawe co teraz bd z Loganen... Zgaduje ze jeszcze bardziej się w sb zamknie.... Czekam na kolejny rozdział. Dupa mnie smali!
    Super rozdzialicho :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz wiadome jest, że Kendall jest wkurwiony jak sb nie pośpi kilka dni z rzędu. Niektórzy myślą, że bezsenność to nie taka straszna choroba, ale jak ktoś jest rozdrażniony to widać do jakich efektów to prowadzi. Logan ma jakiś niewyjaśniony problem z lat wcześniejszej młodości. Ta mała retrospekcja daje mało info. Pewnie gnębiła go jakaś grupa starszych, ale to byłoby zbyt oczywiste. Ale jak zakazał sobie płakać po czym zbił lustro... on serio boi się okazywać uczuć. Coś z tym jest związane. Ja muszę znać tajemnicę. Wspaniałości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziś króciutko, bo mi się baardzo spieszy. Przeczytałam. Musisz mi uwierzyć :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku miałam wrażenie, że ta wypowiedź nauczyciela do Logana to wstęp do wyznania miłości, ale potem tylko się śmiałam. Chociaż pewnie Loganowi do świechu nie było... Łał... Nie spodziewałam się. Wujek Kendall dobra rada? A twoja sprawa z rodzicami Kate to co?
    PS. Brakuje mi serialowej Katie.
    Notka super! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Scena Kendalla i Logana była naprawdę świetna. Blondyn wczuł się w rolę, a Logan też dobrze Sobie poradził. Nie lubię Katelyn.. Robi z Siebie taką ofiarę. Niech nagra Ojczyma, pokaże to Lauren, i zobaczy jakiego ma Ojca. Bardzo fajny rozdział. Dopiero zobaczyłam, i nie wiem kiedy mój blog się uaktywni.. Oby szybko :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Krótko, późno.. ale jednak!
    Rozdział super ! Co z Loganem ? Straszna przeszłość? Hmm ... Czekam na nn !
    Xx !

    OdpowiedzUsuń

# INFO DOTYCZĄCE KOMENTOWANIA:
1. Czytasz? Zostaw po sobie ślad. Komentarz = uśmiech na mojej twarzy.
2. Tylko STALI CZYTELNICY mogą informować mnie pod postem o swoich
nowych rozdziałach. Nie traktuję tego jak SPAM tylko informację.
3. W innym przypadku jest to SPAM, a od tego jest specjalna zakładka
"Blogowy Ask".