Carlos opuścił swój pokój. Nie widział Logana od wczoraj. Cały czas siedział w swojej sypialni. Słyszał jak Kendall wczoraj próbuje z nim pogadać, lecz brunet odpowiedział, że jest zbyt zmęczony na rozmowę i chciał zostać sam. Pena zapukał do drzwi, a następnie je otworzył. Logan siedział przy biurku ubierając koszulkę w kolorze czerwonym jak pomidory. Co było intrygujące, gdy Henderson go zobaczył, uśmiechnął się. Znał ten uśmiech. Ten sztuczny, nalepiony uśmiech. Znów udawał, że nic się nie dzieje. I tak w kółko. Myślał, że to koło fortuny nigdy się nie skończy. Miał zamiar jeszcze przed chwilą z nim pogadać o tym co wczoraj przekazał mu Kendall, ale bał się, że ten uśmiech zniknie. Teraz nie liczyło się to, że był udawany. Wolał widzieć go z tym uśmiechem niż z żadnym.
- Coś się stało?- spytał Logan.- Przyglądasz mi się od dłuższego czasu i nic nie mówisz.
- Możemy pogadać?- zamknął za sobą drzwi.
- No jasne. O czym chcesz pogadać?
- O...- [ O twoim problemie.]- O twojej drużynie.-[ Nie ma to jak ekspresowa zmiana zdania.]
- A od kiedy cię interesuje Golden Dragons? Przecież pytałem na początku czy byś chciał...