poniedziałek, 13 lipca 2015

~ 33 ~ Wiedza jest wartością, niewiedza bezpieczeństwem.

Tego dnia Logan miał mieć ściągany opatrunek. Jadł śniadanie w towarzystwie Jamesa i Carlosa spoglądając na swoją rękę. Nie chciał już widzieć tego widoku. Ten bandaż przypominał mu o tym wszystkim. O przeszłości oraz zdarzeniu w łazience. Zastanawiał się jak cięte rany prezentują się na jego skórze. Przypomniał sobie ten ból kiedy usuwano mu kawałki szkła. Nie wbiły się statecznie w skórę, więc można było je usunąć. Nie zmienia to faktu, że każdy niepożądany ruch wokół ran był cierpieniem. Kiedy kończył jeść płatki, Kendall pojawił się w kuchni. Wyglądał inaczej niż zwykle. Jego skóra nie była blada ani wycieńczona. Cieszył się. Chodził z uśmiechem od ucha do ucha. Biła od niego przyjemna energia. Nucił sobie pod nosem i zasiadł do stołu.
- Witam was wszystkich w tę cudowną środę.- powiedział melodyjnym głosem.
- Stało się coś?- spytał Logan.
- Tak.- przytaknął jakby tylko czekał aż ktoś zada to pytanie.- Wyspałem się. Przespałem osiem i pół godziny w swoim łóżku nie budząc się ani razu, śpiąc jak zabity korzystałem z tego cudownego wypoczynku.
- Serio?- odezwał się James.- To wspaniale.
- I wiecie co wam jeszcze powiem?- nie mógł się powstrzymać z tą informacją. Mógł powiedzieć im już wczoraj, ale był tak zaabsorbowany tą radością, że po tym jak Katelyn wróciła do domu, tak się cieszył, że zmęczył się tym i zasnął.- Jestem taki młody, a już się czuję jakbym osiągnął w swoim życiu wszystko czego pragnąłem.
- Nie przesadzasz?- spytał Carlos.- To fajnie, ale po prostu się wyspałeś.
- Tylko się wyspałem? Pff!- prychnął.- Nie spałem tak dobrze od szóstego roku życia. Moja bezsenność zaczęła się kiedy ta dziewczyna odeszła. Tęsknota za nią właśnie w taki sposób się objawiała. Wpadłem w bezsenność. Dotarło to do mnie dlaczego! Wszystko się wyjaśniło! Żaden lekarz nie potrafił mi wytłumaczyć dlaczego tak jest, ale ja wiem. A teraz kiedy wiem, że to ona... bach! Skończyło się. Czy to jest normalne? Wiecie do czego bym to porównał? Do błąkającej się duszy po śmierci, która nie może trafić do nieba póki ktoś jej w pewien sposób nie pomoże. Teraz uwolniłem się z tych więzów i mogę żyć w końcu tak jak każdy!- emanował radością, a reszta przyjaciół patrzyła się na niego jak na wariata.
- A jaśniej?- poprosił Logan.- O kogo ci chodziło z ta dziewczyną?
- Katelyn! Ona chodziła ze mną do przedszkola. To ona. Dowiedzieliśmy się o tym wczoraj. Czy to nie przypadek, że znów zaczęły mi się śnić tamte czasy? Akurat wtedy kiedy mieliśmy się tu wprowadzać?
- Zaraz... bo nie nadążam.- wtrącił James.- Ta Katelyn? Jesteś pewien?
- Tak!- podniósł radośnie głos.- Ona pamięta. Pamiętała przez ten cały czas nasz wiersz. Czy to nie jest piękne? I do tego ona mnie kocha. Jestem taki szczęśliwy. Szczęśliwy jak nigdy i nic mi tego dziś nie zepsuje.


Gdy cała czwórka opuszczała dom, zdziwił ich widok Lucasa i Jenny stojących razem. Może nie Jenny, a jego. Trzymał ręce w kieszeni. Głowę miał na wpół spuszczoną. Przywitał się z nimi jednym krótkim Cześć. Carlosowi brakowało tamtego Lucasa. Tego wesołego i pomocnego Lucasa. Teraz wyglądał jakby sam potrzebował pomocy. Czuł też, że czeka ich poważna rozmowa. Domyślił się po tajemniczych znakach głową jakie mu pokazywał. 
- A co Kenny jesteś taki uchachany dzisiaj.- zwróciła uwagę Jenny nietypowemu zachowaniu.
- Kendall teraz występuje w nowych trzech stanach skupienia.- wtrącił Logan.- Szczęśliwy, wyspany i zakochany.
- Już nie rozdrażniony, niewyspany i zamyślony?- uśmiechnęła się.
- To z tym zamyśleniem to bym polemizował.- wtrącił James widząc, że blondyn utkwił wzrok w drzwiach od domu Katelyn. Po chwili ukazała się jego oczom i uśmiechnęła porozumiewawczo na jego widok. Przeszła przez ulicę. Kendall wyciągnął ręce żeby ją przytulić, jednak ku jemu zdziwieniu odsunęła się oglądając od tyłu na swój dom.
- Zaraz ci wszystko wytłumaczę tylko odejdźmy kawałek.- powiedziała.
- To co się stało?- spytał gdy tylko skręcili.- Wstydzisz się mnie?- zmartwił się. W międzyczasie Jenny zapytała się Logana czy oni znów są razem, na co ten potwierdził.
- Nie. Po prostu mam prośbę. Do każdego z was.- w tym momencie wszyscy się zatrzymali. Pierwszy raz Katelyn o coś ich prosiła. Czekali z niecierpliwością prócz Lucasa, który był rozkojarzony i myślami gdzie indziej.- Proszę was bardzo to żeby wieść o tym, że jestem z Kendallem nie wyszła poza ten krąg. Nie chcę by kto inny się dowiedział.
- Boisz się, że ludzie będą znów gadali o tobie?- spytał Schmidt.
- Nie chcę żeby On się dowiedział.- spojrzała.- Wiesz jak to jest w takich sytuacjach.
- Rozumiem.- przytaknął.- Chcesz uniknąć niezręcznych pytań, sprawdzania i takie tam?- rozchmurzył się.
- Dokładnie.- przegryzła wargę. Nie mogła powiedzieć mu prawdy przy wszystkich.- Mogę na was liczyć? On uważa, że jeszcze jestem niedojrzała na związek i będzie biadolił jaka to ja jestem, a tego nie zniosę. On jest sierżantem, więc wszystko wytropi, dlatego wymagam ostrożności.
- Spoko, luuuz.- powiedziała Jenny.- My nic nie wiemy.
- Możesz na nas liczyć.- powiedział James. Po tych słowach odetchnęła z ulgą.


James skierował się od razu na sektor taneczny. Nie wiedział jaki mieć stosunek do tego przedmiotu, ponieważ jest to coś co lubi robić, jednak wydawało mu się, że panująca tam atmosfera robi wszystko żeby zmienić jego zdanie. Tym bardziej u jego boku nie ma Lucasa, gdyż miał teraz zajęcia z Carlosem. Jedyne czego chciał to święty spokój od pani Hemingway, Briana i Ashley. Z Mayrą postanowił się pogodzić. Ustalił, że dobre relacje z partnerką będą najważniejsze. Trzeba zapomnieć o tym co było. W końcu sprawa dotyczyła Ash, a skoro nie chce mieć z blondynką nic do czynienia, dawne waśnie powinny zostać zażegane.
- Maslow, Maslow, Maslow...- znów musiał zmierzyć się z tym nieprzyjemnym widokiem jak Brian i jego koledzy od siedmiu boleści.- Główka cię nie boli po ostatnim treningu?- zaśmiał się i spojrzał na Paula i Mitcha dając im do świadomości, że też mają się śmiać co zrobili z przyjemnością.
- Jedyna sytuacja, w której nie miałem pompy z ciebie.
- Wiesz jaki jest twój problem?- zbliżył się niebezpiecznie blisko.- Mocni w gębie są dobrzy tylko w gębie. Uważaj, bo może ci się coś złego przytrafić.
- Nie boję się ciebie, Becker.- powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Tak? A jak dyrka się dowie co zrobiłeś na stołówce?
- Zastanawia mnie jedna rzecz. Dlaczego ty jeszcze się tym w takim razie nie pochwaliłeś?- spytał zaintrygowany.- Na twoim miejscu cały w skowronkach już bym dawno złożył relacje.
- Serio tak źle sobie życzysz?- zaśmiał się wrednie.
- Tobie się wydaje, że możesz mnie zastraszyć.- [ Co jest trochę prawdą.]- Im dłużej jednak tracisz czas szantaż, tym twoje argumenty będą tracić na sile.- [ Co ja robię? Nakłaniam go do tego? Ale ja po prostu nie mogę mu pokazać, że jest silniejszy. Muszę udawać, że mnie to nie rusza żeby nie dać mu satysfakcji.] Wtedy Brian spiorunował go spojrzeniem i odszedł. Dokładnie nie wiedział jak to zinterpretować, ale obawiał się najgorszego.


Po sygnale dzwonka tłum na korytarzu początkowo nasilił się aż w końcu zmalał do zera. Carlos i Lucas mieli teraz swobodę w poruszaniu się po korytarzu. Kiedy Pena położył klamkę na drzwiach od sali, Lucas wziął głęboki wdech.
- Jest ok? Możemy wejść?- spytał Carlos na co Borrenwood przytaknął.- Przepraszamy za spóźnienie.- powiedział przy wejściu.- Ale nie mogliśmy się dopchać na schodach.
- No dobrze. Lucas, a co ty tu robisz? Zajęcia z grafiki masz we wtorki.
- No tak, ale ostatnio mnie nie było, więc muszę nadrobić.- powiedział ze wzrokiem wbitym w ziemię, ponieważ zauważył, że Douleur mu się przyglada, a nie mógł znieść jej spojrzenia. Tych ciemnych oczu... Przeszły go ciarki.
- Faktycznie. Nie było cię wczoraj. Dobrze. Znajdź sobie miejsce.- poprosiła.
Carlos wiedział, że Lucas nie usiądzie obok Douleur. Zaprowadził go do innej pustej ławki. Spojrzał na dziewczynę przepraszająco i usiadł z kolegą w ławce. Było mu głupio tak ją teraz zostawiać po tym jak się starał, jednak nie mógł zostawić teraz Lucasa. Widział w jakim jest stanie. Jak się zachowuje gdy jest w pobliżu. Wiedział, że on się jej boi. Nie wiedział tylko z jakiego powodu. Zaczął się zastanawiać co ta dziewczyna musiała mu zrobić i kto ma więcej racji. Carlos był rozstrojony oraz podzielony na strony.
-  Wszystko dobrze?- spytał Borrenwooda.
- Patrzy się na mnie?- szepnął pytająco wpatrując się w kant ławki. Carlos odwrócił głowę. Douleur obcinała końcówki włosów nożyczkami z lekkim grymasem na twarzy.
- Nie.- odpowiedział.- Blado wyglądasz. Dasz radę?- martwił się o niego. Kiedy położył mu rękę na ramieniu, poczuł jak Lucas drgnął. Odsunął się od niego na wszelki wypadek. Przez całą lekcję jego sąsiad siedział w ciszy skulony, a gdy tylko znów zadzwonił dzwonek, wstał i pospiesznie wyszedł z klasy nie patrząc na nikogo.


- Będzie bolało?- spytał Logan leżąc na kozetce. Niepokoił się. Właśnie miał mieć usuwany opatrunek. Mimo że doświadczona pielęgniarka dbała o to żeby się nie denerwował, nie mógł do końca się uspokoić.
- Tylko troszkę. Musisz być dzielny. Ile masz w końcu lat?- uśmiechnęła się w lekką kpiną. Logan wykrzywił usta. W jednej chwili zmienił o niej zdanie.- Trzeba było nie tłuc lusterka.- usiadła naprzeciwko niego.
- Nie musi mnie pani już pouczać.- syknął.
- Spokojnie. Jeśli cię uraziłam to przepraszam.- zaczęła odwijać bandaż. Jednak podjęła się dalszej rozmowy żeby odwrócić jego uwagę.- A powiesz mi w końcu czemu to zrobiłeś?
- Pani Mayers...- westchnął. Nie wiedział co miał więcej powiedzieć. Wszystko było lepsze od tej ciszy i od tego rażącego światła w krystalicznie białym gabinecie.
- Rozumiem.- przytaknęła.- Nie chciałbyś o tym pogadać o tym z szkolnym psychologiem.- Logan spojrzał na nią jakby powiedziała coś wyjątkowo głupiego.- Jeśli masz jakieś problemy to trzeba je rozwiązywać.
- Sam sobie z tym poradziłem już...
- Rozwiązałeś?
- Słucham?
- Pytam czy rozwiązałeś.- w tym momencie Logan zamyślił się. W sumie nic z tym nie zrobił. Znowu udaje, że nic się nie stało.- Bo widzę, że nie. Nie chcę cię do niczego zmuszać, ale pójdź do tego psychologa dla własnego dobra. Nierozwiązane problemy wracają. Zawsze.- brunet nie odpowiedział. Nie mógł przedstawić żadnych kontrargumentów. Po chwili drgnął, ponieważ poczuł spryskany na jego dłoń piekący płyn. Dopiero zorientował się, że nie ma już tego bandaża. Jednak gdy zobaczył jak zmasakrowana jest jego ręka, porażona szpecącymi skośnymi ranami w kolorze czerwieni, skrzywił się.
- Niech pani to zakryje.- poprosił.
- Ale to się zagoi, spokojnie. Potrzeba tylko czasu. Ta tylko może zostać, bo jest dość poważna, ale jest w takim miejscu, że jej nie będzie praw...
- Niech pani to zakryje.- poprosił jeszcze raz. Tym razem łamiącym się głosem. Kobieta spojrzała na niego przerażona, lecz wykonała jego prośbę. Bez słowa zawinęła mu rękę w nowy bandaż. Tym razem było go znacznie mniej.- Przepraszam. Muszę już iść.- wyszedł z gabinetu.
- Logan!- podszedł do niego Kendall.- I jak? Czy...- nie dokończył, ponieważ przelotnie zauważył, że jego oczy są wilgotne. Logan szybko odwrócił głowę wycierając lewą ręką oczy. Potem spojrzał na nowy opatrunek.- Co się stało?
- Nic. Chodźmy.
- Logan. No weź nie udawaj! Co się dzieje?- chciał odnaleźć drogę do jego oczu, lecz Henderson ciągle patrzył się po kątach.
- Zostaw mnie, ok?- wyminął go i poszedł przed siebie. Kendall nie widział sensu w kontynuacji tej rozmowy. Martwił się o niego, ponieważ wiedział co go dręczy. Nie wiedział tylko jak mu pomóc. Myślał, że wszystko się wyjaśniło, a teraz jego przekonanie zostało rozwiane.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~ Mam nadzieję, że chociaż trochę jesteście usatysfakcjonowani, ponieważ rozdział był w miarę spokojny. W miarę :P
~ Gratuluję Chrisowi. Pewnie już wie sam czego. Domyślił się, że Kendall "wyleczy się" ze swojej bezsenności gdy znajdzie swoje przeznaczenie, powód tej choroby. Dokładnie jak z duszą, która krąży po świecie i nie trafi do nieba jeśli pewne sprawy nie zostaną załatwione. Wiem, że głupio to ujęłam, ale to piękne *__*
~ Jak długo Kendall i Katelyn będą w stanie się kryć? Jak długo Becker będzie zastraszał Jamesa i czy mu się to uda? Czy Lucas ogarnie się, mówiąc ogólnie :P
~ Chciałabym Wam przekazać jeszcze jedną informację. W środę wyjeżdżam na tydzień. Nie wiem jak będzie z netem, ale postaram się żeby rozdział był. Jeśli się nie pojawi, to wstawię go w czwartek. 

10 komentarzy:

  1. JESTEM USATYSFAKCJONOWANY! Daję okejkę. Jak zawsze :)
    Kupiłaś mnie tym cierpiącym Loganem :D Jego reakcja na te rany.. Aż mi sie przypomniał mój brat gdy zdjęli mu opatrunek po amputacji palca.. Da radę. Musi! A moze i w końcu dowiemy sie więcej o tej przeszłości?? mam nadzieję że ktoś do niego dotrze... ALbo pójdzie do tego psychologa albo Kendall w końcu do niego trafi.
    Luc nadal milczy.. Wgl gdy Kat przeszła przemianę na lepsze to teraz on zachowuje się trochę jak ona kiedyś.. taki spłoszony i wgl.. Z tą Dulcią to musi być ostro skoro aż tak sie jej boi... Ja już nie wiem o co kaman :D
    Kat się boi Cartera. A WYKRZYCZEĆ MU PROSTO W TWARZ JAKIM JEST SKURWIELEM I POWIEDZIEĆ PRAWDĘ!!! Kendall by ją przyjął przecież do sb gdyby ON ją z domu wywalił. Spali by se w jednym łóżeczku i wszyscy byliby hepi :)
    A co do snu to BRAWO JA :D
    Super rozdział i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak najbardziej na tak :) Brawo dla Kenda. Wyspał się i już raczej tak zostanie ;) Najwięcej bólu w tym rozdziale dzięki Loganowi. To musiało być przykre jak wygląda jego ręka. Potem Lucas... to musi być poważna sprawa. Mogę wiedzieć ile mam czekać na finalne rozwiązanie sprawy z Luciem i Dolarem? Bo jest to dla mnie najbardziej inttygujący wątek. Rozdział świetny i mam nadzieję, że pojawi się kolejny za tydzien ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że to ciekawy wątek, ale inne wątki też muszą mieć swoje miejsce. Ale z tego co kojarzę to WSZYSTKO wyjaśni się w 39/40 rozdziale.

      Usuń
  3. Gratulacje dla Kendalla, bo w końcu się wyspał. Nie mogę sobie wyobrazić, jak można tak nie spać. Ale problem zażegnany dzięki Kate! :D co do tego jej ojczyma, to on jest jakiś walnięty. I tyle :/
    Biedny Logan :( wyobraziłam sobie jak może wyglądać jego ręka...
    przypomniałam sobie jak złamałam sobie lewą rękę w nadgarstku i moja dłoń sb tak latała w tył i przód a ja tego nie czułam, albo jak stłukłam prawą ręke na wf i miałam ją taką wielką jak dorosły mężczyzna :P
    Carlos jest spoko, bo chce pomóc Lucasowi chociaz nie ma pojęcia o co chodzi i ja też i czekam na tem 39 czy tam 40 rozdział, żeby sie dowiedziec.
    Brawo James brawo! chociaż się bał, to przeciwstawił temu idiocie Brianowi :D
    super rozdział i czekam na nn :)
    P.S. nowy u mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy ja dobrze rozumiem? Kendall cierpiał na bezsenność, bo jakaś dziewczyna z przedszkola wyprowadziła się z miasta? No dobra, to jeszcze jestem w stanie zrozumieć, ale te farmazony rodem z Dziada Miskiewicza zupełnie do mnie nie trafiają. A może Kate to ta sama dziewczyna, hmm? Nie, to bez sensu... A jednak nie... tak to jest, kiedy się komentuje na bieżąco, czyli zdanie po zdaniu, kiedy tylko przyjdzie do głowy w trakcie czytania. I tak, wiem... Jestem niekapiczna. A Tracy jednak umarła, chociaż miałam nadzieję, że te doktorki jej nie uśmiercili. A Brian jest gorszą wersją Theo. Nie do końca wiadomo, co on konkretnie ma na myśli. Dobrze sie patrzy na kolesia, bo jest ładny, ale z całych serc każdy go nienawidzi. Co ja robię? Porównuję szkolnego bubka do Omegi? Patologia jakaś... Ej, a może tego Briana zamknął w składziku z piłkami na kilka godzin? Mnie kiedyś w gimnazjum zamknęli, a sprawcom nic nie zrobili. NAJGORSZE TRZY GODZINY MOJEGO ŻYCIA!
    Logan... Gdyby tylko mamusia McCall była szkolną pielegniarką... Żaden Quiddich nie byłby Ci straszny. Bo domyślam się, że żaden psychol go nie udziabie, żeby został wilkołakiem. Tak, wiem. To już jest zboczenie. A Theo i Parrish (większość fanów zakłada, że koleś jest feniksem) spędzają fanom sen z powiek. Jutro koło dwunastej będę miała nowy żywy odcinek, to się zobaczy. Ale wracając do tematu... Logan mocny chłopak, dał sobie radę.
    Notka super! czekam na nn! Pozdawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzę o tym, aby kapić Twe komy. Ale już nie pokapuję tych Twoich herosów...

      Usuń
    2. Na dobry początek: http://teenwolfpolska.pl/ Poczytaj sobie komentarze, a rozmowy na czacie czasami mają sens. Stąd dowiesz się o co chodzi z tym Theo i tym feniksem. To już jest uzależnienie.

      Usuń
  5. Ma poczatku myślałam, że Kendalla opuściła dziewczyna.. :). Dobre ^^. Ale Lucas niech ogarnie się z Carlosem, no i szczerze porozmawiają. Ten Brian to niech da Sobie spokój, a nie truję życie wszystkim.. Dobry rozdział, bardzo dobry. Oby do następnego! :).

    OdpowiedzUsuń
  6. A już chciałam przepraszać, że nie skomciałam. Już pon. - nowy rozdział, ale jak nie ma to wykorzystam to ;)
    Rozdział cudoo !
    Myślę, że Kendall i Kate nie dadzą rady tak dłużej.
    Becker chyba nie da spokoju James'owi.
    A Luc . hm ...chyba się nie ogarnie ;)
    Do nn ! x !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już się pojawił nowiusieńki. Ale zdążyłaś ;)

      Usuń

# INFO DOTYCZĄCE KOMENTOWANIA:
1. Czytasz? Zostaw po sobie ślad. Komentarz = uśmiech na mojej twarzy.
2. Tylko STALI CZYTELNICY mogą informować mnie pod postem o swoich
nowych rozdziałach. Nie traktuję tego jak SPAM tylko informację.
3. W innym przypadku jest to SPAM, a od tego jest specjalna zakładka
"Blogowy Ask".