poniedziałek, 14 września 2015

~ 42 ~ Bo największym błędem jest siedzieć cicho przez całe życie.

Ostatnio nadszedł czas spokoju. Wszystko się uspokoiło i unormowało. James i Ashley są parą już drugi tydzień. Brian nie dał o sobie znać zupełnie jakby unikał każdego z nich. Co więcej, dyrektorka zwolniła Jamesa ze sztuki baletowej i uniknął w ten sposób też znęcania się przez panią Hemingway, czyli wygrał podwójnie. Nie mógł sobie jednak odpuścić tego przedstawienia, więc poszli tam razem czerpać satysfakcję z tańczącego Beckera w białych rajstopach. Nie było na nim uczniów szkoły, poza wyjątkiem, Jamesa i Ash oraz Paula i Mitcha. Tylko, ze Brian nie wiedział, że jego kumple są na sali. Maslow zrobił z tego filmik, więc pomyślał, że to koniec wojny z Brianem. Teraz to on ma na niego haka. Tę bitwę uznał za wygraną.
Właśnie siedzieli oboje na murku przed szkołą razem z Loganem, który nie czuł się swojo w ich towarzystwie. Ash traktowała Jamesa jak swojego pieska. Robiła sobie z nim selfie przy każdej czynności. Bawiło to szatyna, lecz po setnym zdjęciu dzisiaj miał już dość.
- Wystarczy, Ash, bo oślepnę od flesza.
- No to wyłączę flesz.- ekspresowo to zrobiła i szybko cyknęła mu kolejne zdjęcie.- No co? Grzech
nie robić zdjęć takiemu przystojniakowi jak ty.- puściła mu oczko.
- No dzięki, ale naprawdę na dziś starczy. Masz masę mych zdjęć.
- Mam  dla ciebie niespodziankę, cukiereczku.- uśmiechnęła się.
- Uu, jaką?
- Dowiesz się jutro. Wtedy będzie gotowa. Kochasz mnie?
- Tak.- odpowiedział, a Logan aż odwrócił głowę żeby na niego spojrzeć. James nie wiedział o co mu chodzi.
- Ale powiedz mi to sam. Kochasz mnie?
- Tak, kocham.
- Bardzo?
- Bardzo.
- Najbardziej na świecie?
- Nie przesadzasz?
- Czyli jednak nie?
- Ash, kocham.- złapał ją za rękę trochę wywrócony z równowagi. Dziewczyna uśmiechnęła się i go pocałowała.
- Rzygam tęczą...- mruknął pod nosem Logan najciszej jak mógł.
- Mówiłeś coś?- spytała dziewczyna.
- Nie. Całujcie się dalej. Ja spadam.
- Pa!- powiedziała od razu nie dając nic powiedzieć Jamesowi, ponieważ szybko po tym wsadziła mu język między zęby.
- Za dużo słodyczy ma w sobie ten związek.- powiedział Logan do samego siebie.
- Ty po prostu jesteś zazdrosny.- nie wiedział, że słyszała go Jenny. Logan nie chciał z nią o tym rozmawiać.
- Wcale nie. Widziałaś ich razem nie raz. Ona go kiedyś zamęczy. Poza tym myślałem, że się do mnie nie odzywasz.
- Nie. To ty nie odzywasz się do mnie. A ta kłótnia między nami wyszła z niczego.
- Chcesz się pogodzić?
- Wypadałoby stary.- odpowiedziała.- Ktoś musi mieć ten olej w głowie skoro ty go nie masz.
- Tak? No to pa.- odszedł do niej, ale na zakręcie wpadł na Briana.- Sorry, mam zły dzień.
- Pogadajmy.- odpowiedział mając gdzieś, że podeptał mu buty. Logan był zdziwiony, ponieważ pierwszy raz widział go bez jego kumpli. Nie było przy nim ani Paula ani Mitcha. Tak się nigdy nie wydarzyło. Zawsze musiał być chociaż jeden z nich obok.
- Stało się coś?
- Pamiętasz tamten dzień na boisku kiedy gadaliśmy o Lucasie?
- Pamiętam.
- Wyrzuciłem cię wtedy z drużyny. Nie było okazji ci tego potem powiedzieć. To było pod wrażeniem. Dla takiego Lucasa byłeś w stanie się poświęcić.
- Potrzebował tego.
- Nie spodziewałem się, że będzie to dla ciebie tyle warte. Wiem, że dziwnie tak mówić o tym po prawie trzech tygodniach, ale chciałbym żebyś wrócił do drużyny.
- Serio? A to dlatego, że zachowałem się bratersko czy dlatego, bo nawet twoi kumple się od ciebie odwrócili? A Mitch to nawet odszedł z Golden Dragons. Może mam jego zastąpić?
- Nie chcesz mi wierzyć to nie. Wcale nie jest tak jak myślisz.
- Możliwe, ale wydaje mi się to trochę dziwne. Wiesz... jestem przyjacielem twojego wroga, czyli czyni mnie to również wrogiem.
- James już nie jest moim wrogiem. Wygrał. Przyznaję się, ale tylko przed tobą. Wolałbym, aby on o tym nie wiedział. Nie mam już nic na niego. Udało mu się. Zdobył zwycięstwo. Pokonał mnie. Nic na siebie nie mam. Nawet nie wiem jak szukać mógłbym zemsty. Poza tym po tym przedstawieniu to nawet Paul i Mitch...- nie dokończył. Logan poczuł smutek nie wiedząc czemu.- Wszyscy się ode mnie odwrócili i zostałem sam. Myślałem, że jakoś uniknę masowego pogrążenia, ale to Paul i tak rozpowiedział wszystkim co się wydarzyło. To kwestia czasu jak będą wszyscy żebrać do Jamesa o ten cholerny filmik. Jestem skończony i to kwestia czasu. Straciłem pozycję i szacunek. Myślałem, że posiadam coś wartościowego, ale nie posiadam nic.
- Wrócę.- tylko na to było go stać. Chciał mu powiedzieć jak mu przykro. Może w końcu zrozumiał swój błąd. To nie był czas na szczere rozmowy. Po prostu musiał i chciał się zgodzić. nie zasługiwał od początku na skreślenie z drużyny.


Jenny zdołowała się po tym co powiedział jej Logan. Pluła sobie w brodę, że inaczej tego nie rozegrała. Bardzo chciała pogodzić się z dawnym przyjacielem, ale nie chciała po sobie poznać, że bardzo jej na tym zależy. Jej zdaniem pokłócili się o głupotę, której do dziś nie rozumie i powoli nawet zapomina o co tak naprawdę poszło. Do jej głowy wpadła myśl, że może izoluje się od niej już nie dlatego, że jest na nią zły, a dlatego, bo jej nie ufa i May mogła mu nagadać kilka głupot na jej temat. Kiedy przechodziła korytarzem, drzwi od gabinetu Torrensela się otworzyły.
- O Jenny, wejdź proszę.- pan David się uśmiechnął, a dziewczyna wymusiła sztuczny uśmiech i weszła do środka.- Stało się coś?- przymknął drzwi.
- Czemu uważasz, że coś mogło się stać?
- Jesteś smutna. Chodź, usiądziemy sobie.- wskazał na kanapę. Dziewczyna bez słowa usiadła obok niego.- Wiem, że znamy się nie od dzisiaj i powinienem bardziej uważać na to co robię, bo jestem twoim nauczycielem. Ale jestem też osobą, z którą możesz o wszystkim pogadać, wiesz o tym.
- Tak, David. Wiem... Chodzi o Logana. Nie znam pomysłu jak się z nim pogodzić.
- Ach tak. Logan od zawsze mnie intrygował. Do dziś jest wielka zagadką. Myślisz o nim?
- Tak, ale nie!- spojrzała na niego piorunująco.- Nie w taki sposób, o nie.
- Ok, ok...wierzę ci. Nie bardzo jestem zaangażowany w tę sprawę. ale daj mu trochę czasu. Coś mi się wydaje, że to nie jest kwestia tygodnia.
- Ale to trwa dłużej.
- Jeśli ci zależy to poczekaj jeszcze. Powinien sam do ciebie przyjść.- po tych słowach zamilknął.
- Dzięki.
- Nie ma za co, Jen.- uśmiechnął i złapał ją za rękę. Jenny wstrzymała powietrze z wrażenia, a David odsunął się od niej natychmiast.- Przepraszam, nie powinienem. Nie tutaj. A raczej w ogóle.
- N-nic się nie stało...- odparła lekko zszokowana. Ich kontakt jeszcze nigdy nie był tak bliski.- Nikt się nie dowie.
- Ok...a...- przechylił lekko w głowę.- Pamiętasz o jutrzejszej wywiadówce?
- Serio, teraz?- zaśmiała się.- Dobry moment na gadanie o wywiadówce.
- Zależy mi na tym, aby twoja mama przyszła do mnie na dyżur.
- A co? Mam złe oceny?
- Nie. Wiesz, że nie o to chodzi. Problem polega na tym, że twoja mama nigdy nie przyszła na wywiadówkę, a uczysz się tu trzy lata. Chciałabym ją w końcu zobaczyć.- mówił to z przejęciem.
- W taki sposób? Mówiłam, że mojej mamy prawie w ogóle nie ma w domu. Ale spoko. Ostatnio ma wolne, więc przyjdzie jutro.
- Naprawdę?- widziała, że mocno się tym przejął.- Już nie mogę się doczekać.- nie wiedziała czy było to do końca szczere. Nagle posmutniała.- Stało się coś? Czemu znów jesteś smutna?
- Mój tata nigdy nie przyjdzie na wywiadówkę... Nie, nie powinnam o tym z tobą gadać. Nie chcę się nikomu żalić.
- Jen, nic się nie stało. Wiem, że tęsknisz...- w tym momencie zamilknął i spojrzał w jej oczy i się do nich pokrzepliwie uśmiechnął. Zapomniał na sekundę z kim jest i gdzie jest. Musiał ją przytulić, nie mógł dłużej bycć zdystansowany. Jenny odwzajemniła uścisk. Potrzebowała tego.
- Aha!- niespodziewanie do gabinetu weszła Mayra. David odskoczył od Jenny jak oparzony zupełnie nie wiedząc co się dzieje. Został przyłapany. Nie chciał żeby tak to wyszło. Mayra weszła do środka z telefonem w ręce.- A nikt mi nie wierzył! Wszyscy uważali mnie za wariatkę, że sobie zmyśliłam ten romansik. Jenna, dobre z ciebie ziółko, a pan.- wykrzywiła twarz z obrzydzeniem.- Brzydzę się panem. Nie będzie już pan nigdy więcej żadnym autorytetem.
- Mayro, pozwól to sobie wytłumaczyć.
- Tłumaczyć to powinien się swojej żonie gdyby ją teraz pan miał. Ale myślę, że pani dyrektor wystarczy.- założyła ręce. Jenny nic nie mówiła. Ujęło jej języka w buzi.
- Nie, Mayro.- wstał.
- Niech pan nawet do mnie nie podchodzi. Jest pan zwykłym pedofilem a szkoła nie będzie trzymała kogoś takiego w swoich bramach!- następnie wybiegła z gabinetu.
- Wspaniale!- złapał się za głowę.- Teraz jestem skończony!
- Powiem, że to wszystko nie tak.
- Wyjdzie na to, że cię zmusiłem! Pewnie już jest w gabinecie.
- Ona się mści. Mówiłam, że to ryzykowne wyrzucać ją wtedy z tej roli.
- Kto by pomyślał...- prychnął.
- My dobrze wiemy jak jest naprawdę.
- Na tym nagraniu tego nie widać. Muszę tam iść.- zostawił ją samą w gabinecie.


Nie pamiętał kiedy ostatnio tak się czegoś bał. Ale skoro się bał, znaczy, że ma wyrzuty sumienia. A nie powinien. Nie uważał, że zrobił coś złego. Wyszło z tego wielkie zamieszanie, a tylko on zna prawdę i tylko on może to wyjaśnić. Nie powinien dłużej był trzymać tego sekretu tym bardziej, że ceną teraz jest jego praca oraz wolność. Dziesiątki razy układał sobie scenariusz co powiedzieć, ponieważ w takim szoku nie mógł liczyć na żadną improwizację. Zapukał do gabinetu pani Truman, a gdy usłyszał pozwolenie, wszedł trzęsąc się jak galareta.
- Tak czułam, że to pan.- odrzekła chłodno.- May, zostaw nas samych.- dziewczyna wstała i minęła nauczyciela z pogardą. Widział, że dyrektorka trzyma telefon uczennicy, a w jej oczach błyskały pioruny.
- Muszę się z czegoś wytłumaczyć.- podszedł bliżej.
- Uważam, że jest wiele do tłumaczenia. Czy pan wie co przed chwilą obejrzałam? Takie zachowanie jest karygodne, a po panu przenigdy nie spodziewałam się czegoś takiego! Był pan wzorem do naśladowania dla innych uczniów. Cieszy się pan ogromnym szacunkiem i jest pan ważną częścią tej szkoły. Ale to wszystko zmienia, a ja nie mogę tego tak zostawić. Moim obowiązkiem jest pilnowanie bezpieczeństwa uczniów..
- To wcale nie jest tak. Nie jestem jakimś pedofilem...
- Ona ma szesnaście lat. Nie wiem jak to się dzieje w Anglii, ale w tym stanie tyle lat to trochę za mało.
- Nic mnie z nią nie łączy. Powtarzam pani!
- I każdą uczennicę pan tak czule pociesza? Co pan ma na swoją obronę...
- Ja...- zamilknął i spuścił głowę.
- No proszę.


Czwórka przyjaciół i reszta uczniów klasy pana Torrensela po dzwonku udała się wprost do swojej sali. Po pięciu minutach nauczyciel nie zjawiał się. Ani po dziesięciu. Kendall się zamartwiał, a Logan cieszył się, bo jeszcze pięć minut i nie stąd wyjdzie.
- On się nigdy nie spóźniał.- oznajmił Kendall.
- To prawda.- przyznała mu rację Kat.- Zawsze był pierwszy. Czekał tam jeszcze jak przerwa była.
- Powinniście się cieszyć, że wrócicie wcześniej do domu.- wtrącił Logan.
- Myślałem, że lubisz zajęcia improwizacji.
- Lubiłem póki nie dowiedziałem się kim jest naprawdę.- założył ręce i spojrzał w podłogę.
- Patrzcie na Jenny...- przerwała im nagle Katelyn.
- Nie ma go jeszcze?- spytała zdenerwowana.
- Myślałem, że ty najlepiej wiesz gdzie jest.- prychnął Henderson.
- Nie wiem co ta suka ci naopowiadała, ale będziesz nas jeszcze za to przepraszał!- warknęła na niego.
- O co chodzi?- spytał zdezorientowany Kendall.
- Ludzie!- zawołała ich nagle May.- Patrzcie jaka akcja! Policja przed szkołę przyjechała!


- Ale co panowie robią?- spytał David kiedy wyszedł z gabinetu. Uczniowie na czele z May oglądali to całe wydarzenie zza rogu. Nie chcieli rzucać się w oczy.
- Wyjaśnimy sobie wszystko na posterunku.- policjant wyjął kajdanki i zacisnął je na nadgarstkach nauczyciela.
- Nie...- szepnęła w ciszy Jen widząc tę sytuację. Błędem byłoby teraz wybiec i się kłócić. To by pogorszyło sytuację.
- Nie mogą mnie panowie zamknąć! To jest jakieś nieporozumienie!- zdenerwował się.
- Proszę nie utrudniać tego, bo tylko pan sobie szkodzi. Idziemy!- policjant pokazał swojemu koledze znak i skierowali go do wyjścia prowadząc po rękę z każdej strony.
- Nie możecie mnie zamknąć! Jestem niewinny! Ja jestem jej ojcem! Wypuście mnie... to moja córka!
- C-co?- Jenny nie mogła uwierzyć w to co usłyszała, tak samo jak reszta jej przyjaciół. David odwrócił na chwilę głowę do tyłu najbardziej jak mógł.
- Przepraszam...- powiedział, a następnie zniknął wyprowadzony.
- Nie...- szepnęła. Chciała trzymać się i być tą twardą, ale te wszystkie emocje chciały się z niej wydostać. Przypadkiem spojrzała na zdezorientowaną May i jej kamienną twarz oraz Logana, który niedowierzał tak samo jak ona. Nie mogła patrzeć na ich wszystkich.
- Jenna Borrenwood.- dyrektora wyszła z gabinetu.- Zapraszam do środka, a reszta? Na co się gapicie? Rozejdźcie się. Lekcje są odwołane.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~ No hejeczki! Jestem podjarana, bo sami wiecie. Kolejny rozdział i kolejna wydana tajemnica. Czy David mówi prawdę? Czy jest naprawdę jej ojcem czy chce uniknąć oskarżenia? Jak dalej to się skończy? Kto tak naprawdę mówi prawdę? Czy Mayra będzie żałowała tego co zrobiła? Czy Ash zachowuje się odpowiednio będąc w związku z Jamesem? Czy Logan i Jen się w końcu pogodzą? Piszcie komcie, bo mam nadzieję, że jest o czym :D Do poniedziałku ;*

13 komentarzy:

  1. O M G!!!
    Czemu ja tego nie przewidziałam. Hmm może dlatego że wiemy o śmierci ich ojca trzy lata temu. A tu nagle policja zbiera Davida i on mówi że jest jej ojcem???!!! Szok szok i jeszcze raz szok. To musi być prawda. Super rozdział. Akcja rozwija się w zaskakującym tempie. Jest moc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak wgl to nwm co myślić o Brianie. Czyżby zmądrzał? Może zrozumiał swój błąd. A może tylko kręci?
      Ps Ash jest dziwna...

      Usuń
  2. Ej noo... Chciałem zabłysnąć i wykrzyczeć ON JEST JEJ OJCEM ale dojebałaś ten ostatni akapit. No wiesz? Jak ja chcę błysnąć to wyjaśniasz wszytsko w jednym rozdziale a jak czekam na coś to dajesz to 10 rozdziałów później. Ty okropna jesteś! Ale i tak Cię ubóstwiam!
    Ciekawe jak teraz Jeny bd sie zachowywać.. Jedno jest pewne. Logan bd ją przepraszać. Oooooj bd!
    Mayra sucza! Zrobiła aferę. A teraz niech się wstydzi bo nie poszło po jej myśli :D
    Ash jest dziiiiwna. Zbyt przesadza. Naprawdę. Biedny James...
    Brian zaskakuje! Zmądrzał czy to chwilowe? Teraz został sam wiec może bd starał sie być miły dla innych.. W kazym razie najwazniejsze że Logan wraca do Smoków a Brian niech się wali :D
    Mitch odszedł z drużyny? Czy to znaczy że bd loffki z Lucasem?? Wrócą do siebie? Dowiemy się za 10 rozdziałów ;p
    Super rozdzialicho. Działo się. Oooooj działo! Czekam aż podzieje sie jeszcze więcej. Super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spodziewałam się, że bd chciał się popisać, więc od razu napisałam :p Nie tym razem :)
      Będzie się działo :)

      Usuń
  3. Brianowi sie nie wybacza, bo był zły :p MAYRA JEST SUKĄ ZŁĄ! David był przecież dobry i nie był nawet pedofilem, chociaż myślałam ze jest, ale widać ze jest dobry i lubi uczyć czyli jest perfekcyjnym nauczycielem dajcie mi takiego do szkoły. Może dlatego mama Jenny nie była na wywiadówce bi by sie wydało, ciekawe czy jest jej ojcem :p
    Czekam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie była na wywiadówce, bo nie mogła być na żadnej. Nie dlatego, że chciała coś ukryć

      Usuń
  4. Po pierwsze: Woo Hoo! "Tańczący w białych rajstopach" mnie rozwalił, ale nie jestem przekonana, że szantaż to dobry pomysł. Coś rodem z "Pingwinów z Madagaskaru", tylko tam Skipper mawiał: "Przyjaciel to tylko wróg, który się jeszcze nie ujawnił". Wiem, że to głupoty, ale pokusa jest zbyt silna.
    Powala mnie Ashley (tak to się pisze?), która ciągle robi sobie rączki z Jamesem. Ale setna fotka? Aż tyle? Rety, karta pamięci wysiada. Chyba, że ma bardzo dużo, ale w to nie wnikam. Moje fundusze pozwalają mi tylko na ósemki. I spokojnie mi to starczy. Ale ta ta... dożo muzyki, mało zdjęć. A fanfiki z sieci to tylko jakieś sto mega. Tak a'propo... mam w komórce ze cztery apki do czytana e-booków. Niestety, te, które czytają wszystkie są płatne, a na to mnie nie stać, więc muszę sobie jakoś uzupełniać. I o co chodzi jej z tym kochaniem? Rety, po co tak męczyć chłopaka... Bo widzę, że Logan już puścił cukierki. Tak, zgadzam się.. Ona go kiedyś zamęczy. Co za różnica, kto się na kogo obraził? Na trzy koniec focha! Raz, dwa, trzy! Już.
    Nie wiem z jakiej paki, ale Brian nie wydaje się taki zły. Jak Drako Malfoy w nielicznych fanfikach. Nie mówię o tych homo teges, tylko o tych tradycyjnych. Brian i Logan nawet się dogadują, ale nie wiem, czy z wyższej konieczności, czy po prostu się od tego powstrzymywali.
    Z "Panem profesorem" po imieniu? No fajnie, gościu zgrywa przyjaciela. A może na prawdę tak wyglada ich relacja? Nie wiem, nie zauważyłam tego wcześniej. On z każdym uczniem jest na "Ty"? Dobra, zamykam się, bo widzę, że to się robi niebezpiecznie. Internet mi coś szybko chodzi, wiesz? Nad ranem jak ściągam "Harry'ego Pottera" była tragedia. Właśnie, naszło mnie na obejrzenie trzeciej części. dzisiaj rano słuchałam audiobooka i smażyłam naleśniki (nie jestem taka zdolna, żeby jednocześnie czytać książkę i pilnować patelni, sorry). Wracając do tematu... Ja pierdzielę. I odczytaj to sobie jak chcesz. Mayra daje po bandzie... Ale myślę, że to nie jest takie złe, jak się wydaje. Ona po prostu chciała odzyskać szkolną wiarygodność, sądząc po słowach "nikt mi nie wierzył", po prostu można wysnuć takie wnioski. Na nagraniach, szczególnie takich, każdy widzi co innego.
    Znam to: "Nauczyciel nie przyszedł, możemy iść". O matko, Kendall. Policja przed szkołą = AKCJA! No fajnie, wiesz? Pod naszą buda stoją co drugi dzień. I teraz niech czekają na "NIESPODZINKA", to skucie w kajdany to tylko żart. Taki performers. On jest... jej ojcem? Ale jaja. I to kwadratowe. Jestem normalnie W SZOKU!
    Notka super! czekam na nn! Pozdrawiam!

    Ja nie jestem podjadana. Jestem tylko w szoku. takim lekkim. Tak ociupinkę.

    PS: Każdy może to sobie zobaczyć: https://www.youtube.com/watch?v=CFdGWOfZB-A albo http://chomikuj.pl/marcelinka3/Dokumenty/Moje+Blogi/Szko*C5*82a+dla+Mutant*C3*B3w/ To wszystko jest publiczne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy ten link to zwiastun? Bo mi się nie otwiera ale to chyba kwestia przeglądarki. Czytasz ff z potterowni? Polecasz jakieś, bo może poczytam. Lubię HP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są dwa linki. na wypadek, gdyby Ci z YouTube zabrali mi video za prawa autorskie. I oczywiście, że czytam te fanfiki. nawet próbowałam pisać własny, ale mnie to po prostu przerosło, więc przerwałam publikację. To co jest w zeszycie, w zeszycie już pozostanie, a to, co na blogu, też już zostanie. A ponieważ czytam te fanfiki już od kilku ładnych lat, to jest temat na dłuższą rozmowę, więc wyślę Ci Maila, dobra? Tylko najpierw muszę to ogarnąć, więc ze dwa dni się zejdzie.

      Usuń
  6. Nwm czy ufać Brianowi. Może to jakiś podstęp? Stracił swoich pachołków i szuka nowego? I właśnie trafi na Hendersona? A może faktycznie zmądrzał? I nwm czy Davidowi ufać. jestem taka nieufna haha :P Ale to by mogło się zgadzać Zdaję się na ciebie :* A Ashley jest nienormalna. Ona coś knuje :D Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmmm coś mi z tym Brianem nie pasi... jakos tak to dziwnie i jeszcze Logan z nim do tego. :/
    Ehhh Ash to zwariowała już chyba. Przy każdej czynności robić po kilka zdjęc? Serio? Widocznie jest uzależniona od swojego telegonu, a James biedny musi to przeżywac.
    Łooo ale się podziało z tym Davidem i Jenny. O jezusku.. Ej on jest jej ojcem tak serio czy tylko tak powiedział? :O
    Supcio i czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chce unikać oskarżenia. Lecę dalej 😏

    OdpowiedzUsuń
  9. Mówiłam, mówiłam! Znaczy pisałam ale i tak wiadomo o co chodzi, tak domyślałam się, że Pan David jest Ojcem Jenny! Kobieca intuicja ^^. Lecimy dalej, jakoś mi się nie chcę wierzyć w słowa Briana, może coś kręci, no i Ashley już mnie powoli denerwuję. Zaraz to Jamesa zamknie tylko dla Siebie. Dzieję się, oj dzieję. Ale rozdział świetny! Czekam na następny!
    <3.

    OdpowiedzUsuń

# INFO DOTYCZĄCE KOMENTOWANIA:
1. Czytasz? Zostaw po sobie ślad. Komentarz = uśmiech na mojej twarzy.
2. Tylko STALI CZYTELNICY mogą informować mnie pod postem o swoich
nowych rozdziałach. Nie traktuję tego jak SPAM tylko informację.
3. W innym przypadku jest to SPAM, a od tego jest specjalna zakładka
"Blogowy Ask".