niedziela, 20 września 2015

~ 43 ~ Wyjaśniona przeszłość, niewyjaśniona teraźniejszość, nieoczekiwana przyszłość.

Lydia Borrenwood jak każdego dnia, olśniewała swoją urodą i zawsze każdy z sąsiadów ją szanował. Właśnie szykowała przepyszny obiad dla swoich dzieci. Oboje uwielbiali lazanie. Mimo, że to ich ulubione danie, rzadko je przyrządzała, aby za każdym razem kiedy im to podaje, smakowało jak cząstka czegoś niebiańskiego. Odmachała panu Carterowi, który pomachał jej widząc ją w oknie. Uśmiechnęła się i wróciła do gotowania. Była zdziwiona, że jej dzieci już wracają. Sprawdziła godzinę. Było stanowczo za wcześnie. Co więcej, zaniepokoił ją wygląd córki, która miała zaczerwienione oczy.
- Dzieci, co się stało?- spytała na wejściu wycierając delikatne talerz ściereczką. Jenny chciała jej już odpowiedzieć, ale się rozpłakała.
- Dzisiaj policja przyjechała po naszego nauczyciela. Co więcej powiedział, cytuję "Jestem jej ojcem". Nie wiem jak ten człowiek może tak wkręcać. Nasz tata nie żyje, a on takim sposobem chce wymigać od tego, że ją wykorzystywał!- zdenerwował się.- A ta beczy cały czas nad tym niewartym niczego pedofilem.
- Co?- zmarszczyła brwi, a jej serce szybciej załopotało.- Kto taki?
- David Torrensel.
- Torrensel? Nic mi to nie mówi. Tylko ze słyszenia jak opowiadaliście o nim.- odpowiedziała.- Jak on wygląda?
- Brunet, brązowe oczy, wygląda na przys...poukładanego. Zresztą...- wyciągnął telefon siostry z jej kieszeni.- Tu ma nawet jego zdjęcie z kółka teatralnego.
- Pokaż...- kiedy kobieta zobaczyła zdjęcie i przypatrzyła się jego sylwetce z bliska, z wrażenia wypadł jej talerz z rąk. Naczynie rozbryzło się na małe kawałeczki.- Ja nieuważna...- nerwowo kucnęła i zaczęła zbierać okruchy.- O-odsuńcie się, bo się skaleczycie jeszcze.
- Mamo...
- Odsuń się, Luc...- nie odrywała głowy od podłogi.
- Mamo!- tym razem zwrócił jej uwagę.- Co się stało? Jakoś nie wierzę, że ten talerz ci wypadł z powodu olśnienia jego urodą. Znasz go?
- Nie.
- Kłamiesz. Nie zareagowałabyś tak. Powiedz prawdę. Kim on jest?
- Znam go. To jest psychopata! Jak możecie mu wierzyć? Wasz ojciec zginął trzy lata temu.
- Jak to psychopata?- odezwała się Jenny.- Nie wygląda na takiego.
- A co ty myślałaś, dziecko? Że po tylu latach od kiedy go znam dawał to po sobie znać? To nie jest twój ojciec. Mam z nim bardzo przykre wspomnienia. Nie chcę o tym w ogóle rozmawiać.
- I na taką odpowiedź liczyłem.- odpowiedział zadowolony i poszedł do siebie do pokoju.
- Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.- wyjawiła Jenny.
- Jeśli wolisz ufać jemu niż własnej matce to jest mi bardzo przykro.- odrzekła sucho.- Idź się ogarnij i przyjdź na pół godziny na obiad. I nie myśl o tym mężczyźnie. 


Po tym jak ich mama postawiła lazanię na stole, wyszła z domu. Lucas z ochotą zjadł swoją porcję, a Jenny zmuszała się z jedzeniem swojej. Nie miała apetytu. Nadal przed oczami miała ten obraz jak policja zabiera Davida na komisariat i nadal pamięta słowa jakie powiedział, a na końcu te szczere przeprosiny. Nie brzmiały jak z ust szaleńca. Nie mogła uwierzyć matce i była zła na brata, że tak szybko zostawił ten temat i nie chce brnąc w to dalej. 
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Otworzę. I tak wychodzę.- Lucas wstał.
- Cześć.- Jen usłyszała głos Logana. Była mocno zdziwiona jego przybyciem.- Jest Jen?
- Tak, siedzi w kuchni, ale nie wiem czy to dobry moment żebyś z nią gadał. Ale jak chcesz. Ja muszę się zmywać.- zabrał szybko sweter i wyszedł z domu.
- Cześć. Mogę?- spytał.
- I tak cię już tu wpuścił mój brat.- burknęła.
- Jak się czujesz?- przysiadł się obok, ale tak żeby widzieć jej twarz.
- A jak mam się czuć? A dlaczego cię to w ogóle obchodzi? Jeszcze dziś miałeś mnie gdzieś.
- Przepraszam. To...trochę się pokomplikowało.- zapadła cisza.- Powinienem cię przeprosić. Nasza kłótnia to była głównie moja wina, a w dodatku pozwoliłem sobie uwierzyć w za dużo obcych słów... nie mam nic na swoja obronę, ale myślałem nad tym wszystkim.- zapadła cisza.
- Mam mętlik w głowie. Najpierw ta chorobliwa zazdrość Ackerman. Bo David wolał mnie, ale dlatego, że byłam lepsza, a nie byłam jego kochanką. Poznałam go jeszcze za czasów liceum, na warsztatach. Dlatego się znamy. Wtedy on był moim opiekunem i traktowaliśmy się jak przyjaciele. Co roku spotykaliśmy się na różnych obozach. Znamy się naprawdę długo i trochę o nim wiem. Dziwne było nam się w pierwszej klasie przyzwyczaić do tego, że miał być moim nauczycielem. Wiem, że wcześniej nasze relacje typu opiekun i członkini były dość przyjacielskie. On lubił trzymać sztamę z młodszymi. Ale jako nauczyciel... musieliśmy się z tym kryć. Nie mogłam być posądzona o żadne lizustwo albo o to, że mnie faworyzuje. Było trudno. Nie wiem jak ktoś w ogóle mógł pomyśleć, że mogłabym się spotykać z tak bardzo od siebie starszym facetem. Za każdym razem gdy Mayra dawała mi to do zrozumienia, czułam się jak dziwka.- spojrzała mu prosto w oczy.- Mimo to, że nie powinnam się tak czuć. David jest naprawdę fantastyczny, utalentowany, błyskotliwy... nie wierzę, że moja mama uznaje go za psychopatę.
- Co takiego?
- Okazuje się, że moja mama go zna jako psychopatę. Ale wiele nie chciała mi powiedzieć. To nie jest prawda, a Lucas w to wierzy.
- Coś czuję, że Lucas chce w to wierzyć, bo nie przyjmuje innej opcji do świadomości.
- Możliwe.- przytaknęła.- Logan?
- Tak?
- Czy myślisz, że on może być moim ojcem?
- Nie wiem, ale... tamte słowa w jego ustach były...
- Przekonujące? Prawdziwe? Bo raczej nie grane.
- No tak, ale musisz być ostrożna. Musisz mieć dowody.
- Czyli nam wierzysz?- musiała się upewnić.
- Tak, wierzę i jeszcze raz przepraszam za wszystko.
- Nie ma problemu.- uściskali się na zgodę.- Od dawna tylko myślę jak się z tobą pogodzić. Kto by pomyślał, że musiało dojść do takiej afery...
- W takich sytuacjach właśnie można liczyć na przyjaciół.- odpowiedział.- Jesteś moją przyjaciółką. Chciałaś mi pomóc, a ja cię olewałem. Nie chcę żebyśmy mieli jakiekolwiek tajemnice przed sobą. 
- Ja już nie mam żadnych Logan.
- Ale ja mam i chcę ci o tym powiedzieć. Chcę ci powiedzieć o moim problemie.- widziała determinację w jego oczach. Spojrzała na jego zaciśnięte pięści, na jego pokaleczoną dłoń i na dwie blizny, które były coraz bledsze. Była zaszczycona, że w końcu zasłużyła na takie zaufanie. Nie wierzyła, że jeszcze tego dnia wydarzy się coś dobrego.
- Uznałem, że będzie dobrze jeśli pogadam o tym z kimś kto nie jest wtajemniczony. Jakiś czas temu pokłóciliśmy się i miałaś rację. Poszedłem do psychologa. Nikomu nie mówiłem, bo się wstydziłem. Pomógł mi z tym walczyć, przyswoić się i zabliźnić stare rany. Tak wykorzystywałem każde wolne okienko.- wbił wzrok w talerz lazanii.- To było jeszcze w gimnazjum, a dokładnie na początku. W szkole była taka jedna dziewczyna. Nazywała się Lea. Była piękna... wszystko w niej było wtedy takie...-zamyślił się nad dobraniem dobrych słów.- Perfekcyjne, nieskazitelne. Podobała mi się, ale nigdy jej tego nie powiedziałem. Zbyt bardzo tchórzyłem. Jednak ona i ja chodziliśmy do tej samej klasy. Były momenty, że razem gadaliśmy, a wtedy traciłem wszystkie siły, aby normalnie stać na nogach. Byłem jak ta ciemna masa co nie powie ani me ani be, dlatego też odchodziła najczęściej zdezorientowana.
- Tak samo jest z May?
- Można to do tego porównać.- przyznał jej rację.- Tylko, że ona zachowywała się mniej perwersyjnie i złowieszczo. A raczej zupełnie się tak nie zachowywała. Była miła, ciepła... Pewnego dnia byłem zaskoczony, ale spytała się mnie o chodzenie.
- Zgodziłeś się?
- Nie i to był mój błąd...
- Czemu? Podobała ci się.- Jenny nie rozumiała.
- Wieczór przed tym zmieniłem o niej zdanie gdy dowiedziałem się co robi w pewnych klubach i z kim i za ile zupełnie nie prosząc o takie informacje. A ja nie szanuje takich ludzi. Choćby nie wiem co... Choćby nie wiem jak mi zależało...nie.
- Więc co dalej?
- Zemściła się. Okazała się jakaś nienormalna. Mówiła, że jej się nie zostawia. Myślała, że podobam jej się. Potem zaczęła mnie obrzucać obelgami, że do niczego się nie nadaje i nawet dobrze zrobiła, bo jestem cieniem faceta. Miękką kluchą bez jaj, który szybciej popłakał się na komedii romantycznej niż ona gdy byliśmy razem w kinie. Wtedy widziałem ją ostatni raz. Myślałem, że to koniec historii, ale to nie było najgorsze.
- Co się stało?- spytała cicho.
- Powiedziała bratu, że jestem gejem. Powiedziała, że udawałem jej miłość i ją tym zraniłem żeby się bronić, a tak naprawdę kocham się w jej bracie. A ponieważ jej brat jest homofobem, nie mógł tak tego zostawić. Szedłem sam późnym wieczorem przez park kiedy drogę zagrodzili mi on i jego kumple. Gadali na mnie tuzin bzdurnych rzeczy i powiedzieli, że takich jak mnie trzeba likwidować. Chcieli mi pokazać co się robi z miękkimi gejami, a kiedy chciałem uciekać, nie mogłem. Złapali mnie i zlali do nieprzytomności. Byłem w stanie krytycznym i mogłem nawet umrzeć. Jednak cudem ocalałem. No i moi przyjaciele bardzo mi pomogli.
- Logan, to przykre...
- Wiem. Ale oni dostali nauczkę. A ja musiałem zmienić szkołę, bo inni też potem zaczęli się nade mną znęcać. A ja nie miałem siły walczyć z nimi po tej traumie. Wiem, że może ta historia nie wydaje się jakoś specjalnie szokująca i wzruszająca, ale przeszedłem piekło.
- Już nigdy nie będziemy o tym mówić.- położyła mu rękę na ramieniu.- Dzięki, że mi zaufałeś i mnie wysłuchałeś również.
- Oboje tego potrzebowaliśmy.- wymusił uśmiech.


- Do kogo w odwiedziny?- spytał policjant wynurzając nos spod listy odwiedzających. Musiał oswoić się z nowym podpisem na papierze.
- Do Davida Torrensela.- oznajmiła kobieta.
- Eee...- przeczesał listę więźniów w areszcie.- Nie mamy takiego na liście.
- Jak to?- zdziwiła się.- Przecież...- zamyśliła się.- A David Commerbrick?
- C...C...C...- leciał alfabetycznie.- Commerbrick jest, ale odwiedziny są niemożliwe.
- A kiedy będzie to możliwe?
- Niedawno go dopiero do nas dostarczono. Kilka dosłownie minut temu skończyło się przesłuchanie.
- Czy nic nie da się zrobić? To dla mnie bardzo ważne...- nachyliła się nad jego biurkiem ukazując trochę swojego biustu. Policjant nie mógł od nich oderwać oczy, choć bardzo się starał. Ukrywał z całej siły, że bardzo przypadła mu do gustu uroda kobiety.
- Sprawdzę co da się zrobić.- wstał uśmiechając się kłopotliwie. Wyszedł na chwilę i wrócił za cztery minuty.- Dobrze, ale na pięć minut.
- Więcej nie będzie potrzeba. Dziękuję.
Inny policjant zaprowadził ją do pokoju odwiedzin. Oboje weszli do środka. Gdy na niego spojrzała, te wszystkie wspomnienia z przeszłości pojawiły się przed jej oczyma. Jednak nie mogła teraz poddać się emocjom. Wzięła kilka głębokich wdechów. Kiedy on ją zobaczył, lekko zadrżały mu usta i zabłysły oczy. To było dla niego niesamowite przeżycie.
- Lydia...- tyle był w stanie z siebie wyrzucić.
- Czy mogę wiedzieć co ty wyprawiasz?- zarzuciła go pytaniem na sam początek.- Aż była ci potrzebna zmiana nazwiska?
- Nie zmieniłem nazwiska.- zaprzeczył.- Wiele osób zapomina o prawie panującej w mojej szkole dotyczące tego, że można dać sobie pseudonim. Nauczyciel też to może zrobić, a ponieważ wszyscy myśleli, że tak się nazywam, nikt nie dociekał tego, że...
- Weź się już zamknij.- zdenerwowała się.
- Nic się nie zmieniłaś, wiesz? Nadal jesteś piękna.
- Od kiedy napastujesz moje dziecko?- zmieniła temat.
- Chyba nie wierzysz w to, co mi zarzucają.
- Nie, ale chodzi mi o to od kiedy TO wszystko się zaczęło.
- Pięć lat.- odpowiedział.- Pięć lat temu poznałem Jenny.
- Ty tchórzu! Myślisz, że mogłeś przylecieć z Anglii tutaj i w tajemnicy przede mną robić wodę z mózgu mojej córki.
- Naszej córki, Lydia.- zmarszczył brwi.
- Nawet nie śmiej wypowiadać tych słów. Ojcem moich dzieci był, jest i będzie Dan.
- On nie żyje...
- I masz czelność mi to wypominać?- podniosła głos.
- Ciszej.- przyłożył palec do ust.- Z całym szacunkiem. Ja znam prawdę i się nie poddam.
- Co? Kto ci powiedział?
- Nieważne. I tak nie mógłbym ci powiedzieć. Ale to jest moja córka, a ty oszukujesz i Jenny i Lucasa. Bliźniaki? Serio myślałaś, że ja to kupię? Przecież oni nawet nie są do siebie podobni.
- Jenny to ciebie też nie.- burknęła.
- Do Dana tym bardziej. Ma mój charakter. Urodę po tobie...
- Przestań!
- Ja nie zrobiłem nic złego. To ty wszystko zepsułaś. Bo wolałaś jego. A przecież wiem, że było ci ze mną dobrze.
- To było dawno, David.-odparła.- Nie przyszłam wspominać tu dawnych czasów. Chcę ci powiedzieć żebyś zostawił nas w spokoju. Pomogę ci oddalić oskarżenia w zamian za spokój.
- A co jeśli się nie zgodzę?- przetarł ręce w kajdankach.
- To zrobię wszystko żebyś spędził tu połowę życia.
- Nie bądź śmieszna.- nachylił się.- Oboje wiemy, że jestem niewinny. Poza tym mój prawnik powiadomił mnie, że konieczne będzie zrobienie testu na ojcostwo, więc spodziewaj się listu.
- Ty...- podniosła na niego palec i zacisnęła zęby. Następnie odwróciła się na pięcie i wyszła.


Katelyn wybrała się z Kendallem do sklepu na osiedlu, na które jej ojczym zazwyczaj omija z daleka. Dziewczyna nie wie, że chowanie się jest dla chłopaka uciążliwe, jednak dla niej jest w stanie znieść wszystko. Jeśli taka jest cena miłości, to musi ją zapłacić. Kendall chce poczekać z pytaniem cały miesiąc od kiedy znów są razem.
- A może te?- wskazała na lody w zamrażarce.- Są tańsze a jest ich więcej.
- Jeśli mają te pistacjowe to jestem za.
- Mamy farta.- wygrzebała dwa ostatnie spod dna.
- Czyli się nie załapię?- usłyszeli za sobą dziewczęcy, a razem twardy głos. Kat natychmiast go rozpoznała i odwróciła się. Gdy zobaczyła ją, doznała szoku.- Boże! Sam! Co ty tu robisz? Jak?
- Przez te trzy dni nie uwierzysz ile się wydarzyło. Zawalczyłam o swoje i wszystko się polepszyło. Chyba rodzice odzyskali rozum. Jestem wolna.- uśmiechnęła się.
- Dlaczego nic mi nie mówiłaś? Nie zadzwoniłaś?
- Dopiero dziś wyszłam po raz pierwszy na zewnątrz. Chciałam żeby twój dom był pierwszym miejscem jakie odwiedzę, ale nie było cię tam. Tak mi powiedziała Lauren. Chciałam zrobić ci niespodziankę.
- Samą swoją obecnością mi ją robisz.- uściskały się.- A właśnie, poznajcie się.- otrząsnęła się gdy zobaczyła minę chłopaka mówiącą też tu jestem.- Kendall, mój chłopak. Sam, moja najlepsza przyjaciółka.
- Miło mi w końcu poznać tę tajemniczą przyjaciółkę.- zażartował Kendall podając jej rękę.
- Kat dużo mówiła o tobie.
- I wzajemnie.
- Czyli co? Wracasz do szkoły?
- Nie bardzo, Kat.- przegryzła wargę.- Ale muszę w następnym tygodniu porozmawiać z dyrektorką. Pojawię się w szkole na zaliczeniach. Ale nie rób smutnej miny, bo będę częstym gościem. Do szkoły mam pięć minut, więc spodziewajcie się mnie na długich przerwach. Chciałabym zobaczyć tych wszystkich ludzi... ale dopiero za tydzień. Na randce jesteście?- zmieniła temat.- Nie przeszkadzam?
- Nie. Nazwałbym to luźnym spotkaniem.- wytłumaczył Kendall, a Tarver przytaknęła.- Może usiądziemy sobie w parku i poznamy się lepiej?
- No skoro mnie zapraszacie to ok.- zgodziła się.- Chciałabym wiedzieć co tam w San Diego piszczy.





* No nie mówcie mi, że nie zasługuję na Wasze komy po tym rozdziale. Kolejne tajemnice ujrzały światło dzienne i znów działo się dużo jak obiecywałam. Poznaliście przeszłość Logana i powód, dla którego czasami zachowuje się jak się zachowuje. Zadowoleni, że Logan pogodził się z Jenny? Kogo wersja wydarzeń jest prawdziwa? Czy Lydia kłamie czy David rzeczywiście jest jakiś nie teges? :D Sam odzyskała wolność, a to znaczy, że w przyszłości zawita na dłużej i nie będzie tylko "na doczepkę", tylko stanie się "prawidłowym" bohaterem :)
A teraz na ładne oczka proszę o skrobnięcie komciaka ;)


9 komentarzy:

  1. Noo... To mamusia dała czadu. Na początku nie zajarzyła nazwiska, ale jak zobaczyła fotkę, normalnie panika. Jak na mój gust zbyt mocno się zapierała. Podobało mi się, jak Logan przyszedł do Jen. Pocieszyć ją, może pogadać i spróbować, żeby na chwilę o tym zapomnieć. Nie wiem, jakie mogły być jego prawdziwe intencje. Ale mi się to podobało. W każdym razie nie myślę, że przyszedł sobie ją oglądać jak zwierzątko w zoo. Ale żeby wyzywać od psychopatów? Niee... To trochę nie halo, szczególnie, że facet wydaje się w porządku. Przybędzie Ci wyświetleń, bo, znowu, muszę przypomnieć sobie twarze. Wszystkie. Szkoda, że nie mam sprawnej drukarki. Wydrukowałabym sobie i byłby spokój. I myślę, ze David T jako ojciec Jenny, jest całkiem prawdopodobne. Śmiejesz się, jak to czytasz? Co nie? Bo tak się zastanawiam, a Ty wszystko dobrze wiesz. Trochę głupio, nie? Wiem, jaki mam tok myślenia. Okropny.
    Wracając do Logana... Wzięło go na zwierzenia, jakby chciał podpowiedzieć Jenny: "Widzisz, ja mam gorzej!", możliwe, że podświadomie, albo po prostu próbował odwrócić jej uwagę, co trochę jemu się udało. No świetnie... Ale przynajmniej jego myślenie okazało się skuteczne. Dobrze, że tak zrobił. Spodziewam się pod sobą komentarzy: "Biedny Logan", z czym sie zgodzę... Biedny Logan.
    Torrensel to nie jest jego prawdziwe nazwisko? Zmienił je? O ja... tego się nie spodziewałam. Ale... Dlaczego? No, może zaraz sie dowiem. ALE ON NA PRAWDĘ JEST JEJ OJCEM! Ale jaja. Przynajmniej wszystko na to wskazuje. Ta rozmowa między "rodzicami"... była taka klasyczna. Jak mistrzostwo gatunku. Gościu przynajmniej poznał swoją córkę. I musimy o czymś pogadać, bo nie wiem, czy się na to zgodzisz. Żebyś mnie czasem nie nawyzywała od plagiatorów.
    Kate i Kendall... Przynajmniej im się jakoś się układa. Tak jakby. Kat? To teraz będzie Kat? Okey... Przyjaciółka Katelyn wydaje się bardzo miła. No, aż jestem ciekawa, jak mi pójdzie dłuższa rozmowa. Notka świetna! Czekam na nn! Pozdrawiam! Trzymaj sie!
    I oczywiście, ze zasługujesz na Koma, jakżeby inaczej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki piękny, długi i na temat komentarz ^^ To był dobry moment, aby zdradzić tajemnicę Logana. No i zorientowałam się, że roz poszedł w niedzielę...cała minuta różnicy! :)

      Usuń
  2. Chciałam się dowiedzieć czegoś więcej o Davidzie a dowiedziałam się o wiele więcej :) Nareszcie tajemnica Logana wyszła na jaw. To przykre co go spotkało. Przynajmniej zrozumiał i poszedł do psychologa tak? Nic nikomu o tym nie mówiąc? Chyba to był najlepszy moment, aby jej to wyznać. Takie zapieczętowanie przyjaźni. Stawiam stronę Davida. On nie jest psychopatą a Lydia ewidentnie coś ukrywa. Fantastyczny rozdział!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. No i nawet klepać nie musiałem. No ale cóż. Klepnąłem to klepnąłem :)
      Dobra.. nie mam wątpliwości David to ojciec Jen. Zachowanie Lidzi mówi wszystko. A się zestresowala jak tą fotę zobaczyła. I jeszcze poleciała do niego ^^
      Ale co z Lucasem? Więc to nie są bliźniaki? Więc w końcu co? Jedno adoptowane? Nie kumam ;p Olśnij mnie :D
      Ej kiedyś był taki przypadek że jedna laska urodziła dwoje dzieci razem ale każde z nich miało innego ojca. U Lidzi też się tak zrobiło?? A może Luc serio jest adoptowany? Albo zmanipulowała papiery i im zrobiła datę urodzenia tego samego dnia...
      A więc Davidek dał se pseudo. Dlatego Lidzia nigdy nie skojarzyła... Ta szkoła jest naprawdę zakręcona. Zaro sie okaże że wszyscy tam mają pseudo :D
      Logan wreszcie powiedział o co cho. Czekałem na to mniej więcej 20 rozdziałów. Bylo prawie jak mówiłem. Ej no ale... Aż tak mu to w pamięć weszło? Biedny... I wgl on to ma jakis okropny gust. Zawsze se wybiera nieodpowiednie laski...
      Najważniejsze że się z Jen pogodził. Na reszcie zmądrzał. A jeśli go tam wysała Mayra na przeszpiegi a on sie na to zgodził to jest największym dupkiem na świecie. Ale mam nadzieję że to były jego własne czyste intencje.. :)
      Kendall i Kat i te ich potajemne randki.. a sory! "luźne spotkania" :D
      Sam im sie wcięła. No cóż. Przynajmniej Kend ją bliżej poznał. Wgl jak ona sie odezwała a Kat rozpoznała głos to myslałem że to Lauren ale całe szczęście nie. To tylko Sam ^^
      Witamy ją na pokładzie bohaterów tak na serio a z pokładu bohaterów na doczepkę można ją już wywalić :) Ciekawe co nowego wniesie do tej historii :)
      Wgl Luc.. "wygląda na przyst..." Chciał powiedzieć przystojnego/ przystojniaka co nie? Dałby matce do myślenia :D W ostatniej chwili się poprawił :D I wgl gdzie on tak uciekł? Pewnie do Mitcha. Romans kwitnie :D
      Super rozdział i czekam na kolejny. Oj tak. Wiele się działo. Zasługujesz na wiele komciów :)

      Usuń
    2. Kolejny piękny kom :)
      Jak chcesz coś wiedzieć więcej to na priv ;)

      Usuń
  4. Czyli historia z Loganrm wyjaśniona.. Czemu on ma taką przylepność do wrednych lasek? I to pobicie ni nie fajnie, nie lubię ludzi takich co Są jak ten brat lub Brian, nie pamiętam jakie było na nich określenie po polsku. Języka zapominam. Jenny i Lucas to bliźniaki dwujajowe, czy jak? Jenny jest córką Davida, a Lucas Dana? dobrze rozumiem? Czy inaczej? Jak wgl. Można podrobić bliźniaki? Czy w bliźniakach nr chodzi że są identyczne? Kat i Kend się ukrywają... Przechlapane. A Sam się pokazała! I wielkie przyjacielskie spotkanie! Lauren jery dobra czy zła? Chyba neutralna.
    Krótki, ale najdłuższy mój kim dzisiaj.
    Zajebisty rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie rozpisuje sie bo mam jeszcze dużo do nadrobienia
    Rozdział jest super
    Haha wiedziałam od początku. 😜

    OdpowiedzUsuń
  6. No po prostu zajebiste! Rozdziały tutaj są coraz lepsze!!! I lepsze!!! I lepsze!!! Aż szkoda bd to kończyć, bo nie wiem jaki ty tam masz plan, już nie pamiętam. jestem spełniona, bo wiem co z Loganem. A Lydia ewidentnie ukrywa prawdę

    OdpowiedzUsuń

# INFO DOTYCZĄCE KOMENTOWANIA:
1. Czytasz? Zostaw po sobie ślad. Komentarz = uśmiech na mojej twarzy.
2. Tylko STALI CZYTELNICY mogą informować mnie pod postem o swoich
nowych rozdziałach. Nie traktuję tego jak SPAM tylko informację.
3. W innym przypadku jest to SPAM, a od tego jest specjalna zakładka
"Blogowy Ask".