Już po tobie, stary. Te zdanie padło z ust Lucasa i wciąż dźwięczało w głowie Jamesa. Wcześniej był zdenerwowany tym co powiedział Brian. Coś w nim pękło. Nie mógł dłużej udawać przed nim, że nic się nie dzieje. Kiedy mu wygarnął, poczuł taką ulgę, taką lekkość na duszy. Był z siebie zadowolony. Sądził, że należało mu się żeby poznał prawdę. Jednak teraz jak widział zmartwione spojrzenie Lucasa, emocje te w nim opadły. Zdał sobie sprawę, że mógł inaczej to rozegrać. Popełnił błąd, którego wcześniej uznawał za konieczność. Chciał powiedzieć teraz, że dobrze mu tak, ale wszystko się zmieniło. Mógł się tylko domyślać co takiego Brian miał na myśli mówiąc, że go zniszczy.
- James?! Odpowiedz!- przywrócił go na ziemię.
- A co miałem zrobić? Wiesz co on mi powiedział? Wiesz co zaproponował? Jaką ofertę mi złożył? Myślałem, że mu zaraz przyłożę. Sam myślałem, że zaraz dojdzie do jakiejś bójki.
- Nie pakuj się lepiej w takie rzeczy. Mogłeś się powstrzymać ze swoim językiem.
- Nie chcę cię straszyć James, ale uważaj.
- Teraz mówisz tak jakby Brian był w tej szkole wszechpotężny i zmiecie mnie z powierzchni ziemi. Nie! Nie boję się go! Nie będę tchórzem. I dobrze, że tak się stało. Może to był błąd, ale wyszło na dobre przynajmniej to, że nie muszę się kryć z nienawiścią do niego. Teraz mogę śmiało wprowadzać swój plan w życie.- odpowiedział. Lucas nie miał już sił przemawiać mu do rozsądku, więc tylko poszedł za nim.
Nadszedł czas na długą przerwę śniadaniową. Znalezienie stolika na sześć osób nie należało do łatwych zadań. Czwórka przyjaciół z Lucasem oraz Katelyn zajęła miejsca przy ostatnim stoliku. Wcześniej siedziały przy nim dwie osoby, jednak szybko skończyły jeść. Kendall cieszył się, ponieważ pierwszy raz Katelyn będzie siedziała z nim na stołówce.
- A twoja siostra z nami nie siada?- zdziwił się Logan.
- Wiesz jak to z nią jest. Raz przebywa z nami a raz z jej psiapsiółkami.- Lucas zaczął mieszać widelcem w swojej sałatce.
- Ej!- oprzytomniał Carlos. Spojrzał na blondyna.- Podobno wysolowaliście trudny utwór na zajęciach wokalnych.- na te słowa Katelyn spuściła głowę i zaczęła bezczynnie grzebać widelcem w sałatce jak Lucas.
- Mamy Dream on.- odpowiedział zielonooki.- I wcale nie aż taki trudny...
- Uuu... Wiesz jak Steven drze potem japę w tej piosence.
- Nie drze japy, Carlos, tylko śpiewa.- poprawił go Logan.
- Zaśpiewam ją po swojemu.- odpowiedziała Katelyn.
- Wiesz jak jest u Benson. Jenny mi wspominała...- przypomniał jej Borrenwood.- Kiedy daje znak, że chodzi o wyzwanie, wypada zaśpiewać tak jak oryginał. No chyba, że dostateczna ocena cię zadowala. Pięknie będzie wyglądać jako pierwsza ocena w dzienniku.
- Nie zaśpiewam tego inaczej.- odpowiedziała.
- Czemu się upierasz?- spytał Kendall.- Na pewno potrafisz.
- Pewnie tak.- odezwał się w końcu James, który powoli kończył jeść swojego hamburgera.- Ale weźcie pośladów nie spinajcie. To tylko jakaś piosenka, a wy niektórzy bierzecie to zbyt poważnie.
- Dla mnie to ważne...- wtrąciła Katelyn nie rozwijając się dlaczego.
- Maslow!- po stołówce rozniósł się jego wołanie. James gdy to usłyszał, skrzywił się. Odechciało mu się jeść.- Nie ignoruje się Briana Beckera, ciemna maso.- podszedł do niego, oczywiście ze swoją stałą obstawą.
- Przeczytaj sobie definicje skurwiela w moim słowniku.- James spojrzał na niego.- Jest tam wyraźnie napisane, że takich jak ich z tobą na czele się ignoruje.- jego przyjaciele otępieli z wrażenia. Najbardziej Logan. Nikt prócz Lucasa nie wiedział o co im poszło.
- Możesz sobie nadrabiać punkty ostrymi słówkami, ale radziłbym uważać, bo może ci się stać krzywda.
- Nie boję się ciebie.- warknął.
- I to tu popełniasz błąd.- pochylił się tak, że ich głowy były teraz na jednym poziomie.- Nikt z Golden Dragons nie je śmieciowego jedzenia.- wyrwał resztę hamburgera z ręki szatyna i rzucił na ziemię.- Choć skoro wolisz to proszę bardzo. Długo tam i tak nie pobędziesz...- podniósł się. Zmierzył jeszcze wzrokiem Logana, a następnie wyszedł Paulem i Mitchem przez wielkie drzwi na zewnątrz gdzie znajdowały się stoliki do jedzenia na świeżym powietrzu.
- A to co to było?!- zapytał Logan zszokowany tym co przed chwilą zaszło przy ich stoliku.
- Nic...
- Jak to nic?- uniósł się Kendall.- On ci groził. O co wam poszło?
- O prawdę.- odpowiedział zdenerwowany.- A prawda wyszła na jaw i prawda też jest jasna! Sorry, muszę ochłonąć.- James zabrał swój plecak, a następnie wyszedł na zewnątrz.
- Nie rozumiem go.- stwierdził Carlos, a Katelyn kiwnęła głową.
- Ja wam wszystko wytłumaczę...- powiedział Lucas.
Przedostatnią lekcją dla Logana i Kendalla były zajęcia z impowizacji. Oboje uwielbiali uczestniczyć w lekcjach. Przez te dwa tygodnie przekonali się, że nie ma lepszego nauczyciela niż pan Torrensel. On stosuje metody, które docierają do młodego pokolenia artystów. Przyjaciele zajęli miejsce w swojej ławce. Kendall odwrócił się na chwilę, aby zobaczyć Katelyn. Tak po prostu żeby się do niej uśmiechnąć, a co za tym idzie, poczuć się lepiej. Kiedy pan David opowiadał o planach na dzisiaj, Logan spojrzał na swojego sąsiada z ławki. Kendall oparł się wygodnie o oparcie krzyżując ręce. Jego nogi zaś dodrygiwały w swój własny, indywidualny rytm. Nie widział tego pierwszy raz, o nie. Od kiedy pamięta, tak robił. Schmidt był zawsze ostoją spokoju, ale jego nierozgarnięte nogi nigdy nie były w spoczynku. Zupełnie jakby chciały wyrwać się od swojego pana, a mu to raczej nie przeszkadzało. Nie zważał uwagi na ten ni to niespokojny, ni to zdenerwowany a nawet trochę radosny ruch kończynami. On nigdy nie siedział spokojnie i dobrze wiedział dlaczego. Zawsze wyglądał w ten sposób na ożywionego oraz zniecierpliwionego, lecz tak nie było. To tylko jeden z objawów jego nieprzespanych nocy. Powinien być ospały i zmęczony? Być może. Ale tak już jest i jak widać, nie dało się tego zmienić przez tyle lat, a przynajmniej przez tyle lat ile go znał. A znał go bardzo długo.
Z głębokich, o mało istotnych rzeczach rozmyślań, wyrwało go dość głośne trzaśnięcie drzwiami.
- Przepraszam, przeciąg.- powiedział Brian, który wszedł do sali. Logan ożywił się. Spojrzał najpierw na blondyna, potem na nauczyciela (który nawet nie zauważył jego reakcji), a następnie na May ( która również na niego patrzyła) w poszukiwaniu odpowiedzi co on tutaj robi.- Przyszedłem, bo miałem odrobić zajęcia w drugiej grupie, więc jestem.
- Dobrze, Becker. Usiądź, ale następnym razem postaraj się nie spóźniać, ok?- spytał wyciągając notes.
- Ok, ok.- odpowiedział. Brian przechodząc obok ich ławki tylko na sekundę nawiązał kontakt wzrokowy z koszykarzem i nie było to ciepłe uczucie. Brian ze swoją skamieniałą twarzą poszedł dalej. Brunet cieszył się, że Mayra nie siedziała sama, więc gość był zmuszony usiąść obok Katelyn. A sama Tarver wolałaby już siedzieć sama niż z nim, a z tego co można było wyczytać z jego twarzy, vice versa.
- Brian, na ostatnich zajęciach wszyscy brali czynny udział kiedy ty nie mogłeś.- zwrócił mu uwagę nauczyciel. Był dobry, ale pamiętliwy i trzeźwo trzymał się swoich zasad.- Wejdź na podest. Odegrasz dodatkową scenę, na ocenę.
- Ale że teraz? I na ocenę?- zmarszczył brwi. Miał zamiar przesiedzieć w spokoju przez te czterdzieści pięć minut. Torrensel przytaknął. Chłopak westchnął wstając i niedbale zasunąwszy krzesło, poszedł w wyznaczone miejsce.- I co mam zrobić?
- Wybierz sobie jedną osobę z klasy do pomocy.- odpowiedział nauczyciel. Brianowi zaświeciły się oczy. Logan czujnie przyglądał się jego spojrzeniu, a May schyliła głowę. Otworzyła byle jaki zeszyt udając, że coś robi.
- May.- gdy dziewczyna usłyszała swoje imię, przeklęła bezdźwięcznie pod nosem. Ze wzrokiem jakby chciała zabić, weszła na podest. Stanęła w pozycji zamkniętej, lekko odwrócona do Beckera. Ten jednak wydawał się być rozbawiony jej teatralną złością.
- Mayra jest twoją pomocą, więc nie dostanie oceny. Dostała ją na poprzednich zajęciach. Wybierz numer od 1 do 10.- powiedział Torrensel patrząc w swoją listę.
- Siedem. Siedem to cudowna liczba, prawda?- spojrzał dyskretnie na Ackerman, która robiła się czerwona na twarzy.
- Wasza scena jest taka: Sytuacja dzieje się w sklepie. Możecie wybrać którym. Jedna osoba jest sprzedawcą, a druga klientem. Rozmowa między aktorami ma polegać na tym, że do wątku z zakupami, mają dodać inny, niezwiązany z zakupami jakie są robione. Scena trwa do trzech minut.- poinformował.- Macie teraz chwilę do namysłu, a potem dajcie mi znak...
- Nie będzie potrzebna.- wtrąciła May unikając rozmowy z Brianem. Wszyscy zauważyli, że między nimi jest pewnego rodzaju napięcie. Wcześniej Brian też był zły na May, ale teraz zachowywał się inaczej.- Stawiam na spontana.
- Tak, tu zawsze jedziemy bez przygotowania, ale...- nauczyciel zaciął się.- No dobrze, nieważne.- machnął ręką.- Akcja!
Mayra usiadła na taborecie zdejmując swojego sandała z najnowszej kolekcji z delikatnością. W ten sposób przekazała mu, że to sklep obuwniczy. Brunetka następnie podniosła buta z podłogi i zaczęła mu się przyglądać z ciekawością. Brian zamyślił się na chwilę nie wiedząc co zrobić, gdyż nie był dobry w improwizacji. Jednak wpadł na pewien pomysł, więc podszedł do dziewczyny.
- I jak? Podobają się pani te buty?- spytał.
- Tak. Nie jestem tylko pewna...- zamyśliła się nad użyciem odpowiedniego słowa kiedy ubiegł ją chłopak.
- To może przymierzy pani drugiego?
- Ehm, mam dziurkę w drugiej skarpetce.- uśmiechnęła się niezręcznie.
- Odwrócę się jeśli będzie trzeba.- tak też zrobił, lecz za chwilkę zerknął delikatnie za ramię.
- Czemu mi się pan tak przygląda?- udała speszenie.
- Miałem nie patrzeć na pani dziurkę, ale tak się nad tym zastanowiłem i stwierdzam, że bardzo chętnie bym to robił.- wzruszył ramionami. Obrócił się potem całym ciałem i przybliżył do niej. Mayra siedziała jak porażona. Brian przykucnął.- Jeśli pani pozwoli to założę za panią tego buta. A pani niech siedzi wygodnie. Czy mogę?
- Jeśli taka pana praca...
- To...- rozejrzał się na boki, a następnie przybliżył do niej trochę głowę jakby chciał coś wyszeptać.- To nie należy do zakresu moich obowiązków, ale robię to, bo ma pani piękną stopę.
- Pff.- Mayra parsknęła śmiechem.- Onieśmiela mnie pan.- patrzyła teraz na niego ciepłym spojrzeniem, a Logan zacisnął zdenerwowany pięści. Kendall spojrzał na niego wzrokiem typu Wyluzuj.
- Zaraz zobaczymy tę dziurkę.- Brian zdjął jej buta. Nie miała na sobie dziurawej skarpety, ale każdy musiał sobie wyobrazić, że jest.
- A nie powinien pan obsłużyć innych klientów?
- Przecież nikogo tu nie ma.- znów się uśmiechnął. Uśmiechem, który zupełnie nie pasował do Briana Beckera.
- Zaraz puszcze pawia...- jęknął Logan po cichu. Chyba nie powiedział tego aż tak cicho, ponieważ Katelyn to usłyszała się zachichotała.
- Duża ta dziurka.- stwierdził Brian.- Ma takich więcej na sobie?
- A chciałby pan poszukać?- odpowiedziała pytaniem.
- Zaglądanie w kobiece zakamarki sprawia mi przyjemność. Jeszcze większe niż kupowanie butów, według mnie.- położył rękę na jej udzie.
- Wie pan co?- położyła dłoń na jego dłoni, po czym ścisnęła ją zabierając powoli z jej uda. Lecz wciąż trzymała jego rękę.- Jednak kupię te buty, A jeśli pana tak bardzo interesują dziurki, to niech pan sobie kupi pierścionek, bo tam z pewnością zmieści się pana członek.
- Oooooooooo!- po sali rozniósł się ten jeden dźwięk, a potem śmiechy. Brian zdębiał, a Mayra uśmiechnęła się triumfalnie.
- Wystarczy.- powiedział Torrensel.- Zanim sprawy się wymkną spod kontroli. - zażartował lekko. Nie chciał komentować tej sceny przy wszystkich, więc to przemilczał.- Becker, jeśli chcesz się dowiedzieć jaką ocenę za to dostałeś, to zostań po lekcji.
Pół godziny później zadzwonił dzwonek. Logan szybko wyszedł z sali, Nie mógł dłużej przebywać tak długo w jednym pomieszczeniu z Brianem. Myślał, że się tam udusi. Po chwili zjawił się Kendall.
- Wszystko ok?- spytał.
- Nie wiem jak mogłeś to wytrzymać skoro on siedział za nami.- burknął.
- Hello? On mnie ma za powietrze.- powiedział zupełnie tak jakby się tym nie przejmował.- Ja wiem, że jesteś zazdrosny, ale Logan... Mayra to nie jest twoja dziewczyna.
- No i co z tego?
- Dobra, nie będę się z tobą kłócić na ten temat, bo to nie ma sensu. Wiesz jaką ocenę dostał Becker? Cztery.
- Cztery? To nadal za dużo.
- Gadali o czymś, ale powiedział, że odjął mu też pół oceny za niepoprawność. A drugie pół za...
- O taaak, to było bardzo niepoprawne.- wtrącił mu się w zdanie.- I to, że znów się do niej przystawia.
- Nie jestem tego pewien. Nawet jeśli to Mayra go nie chce.
- On już zna sposoby.
- Logan, popadasz w lekką paranoję. Powiedzieć ci jakie jest zdanie osoby bezstronnej z tej sytuacji, która nie ma z tym nic do czynienia? Brian sobie pogrywa z May, a teraz jest skupiony na Ashley.
- Co z Ashley? Co tam gadacie?- nagle przyłączył się James.
- Aaa nic.- odparł Kendall.- Skończyłeś już zajęcia? To chodźmy do domu. Gdzie Carlos?
- Szukałem go, ale go wcięło.
- Ma problem. Wracamy bez niego.
Po lekcjach Carlos wyszedł na korytarz żeby zaczekać na Douleur. Stanął przed łącznikiem na sektor malarski. Po tym jak spędzili ostatnio czas siedząc na końcu pomostu i czekając na zachód słońca, miał szczere nadzieje, że ich relacje się polepszyły. Pamiętał doskonale jej słowa, jak mówiła, że jeśli chce to może z nią zostać. Pamięta też, że gdy siedział z nią nawet w tej nietrzymającej się kupy ubogiej w słowa rozmowie, zapomniał o Bożym świecie.
Zobaczył ją. Rozmawiała z dyrektorką. Kiedy spojrzenia Carlosa i pani Truman się zetknęły, uśmiechnęła się ciepło, a następnie poszła dalej zostawiając ich samych.
- Widzę, że jest ktoś z kim się jednak dogadujesz.- powiedział do brunetki.
- To moja mentorka. Nie ma innego wyboru.- wzruszyła ramionami.- Po co tu stoisz?
- Czekam na ciebie.- odpowiedział.
- Po co? Jest po piętnastej. Zajęcia się skończyły.
- Tak sobie pomyślałem, że skoro cały dzień spędziliśmy na swoich sektorach to może nadrobimy ten czas. Odprowadzę cię może do domu.- na te słowa Leur zareagowała natychmiastowo. Zwinęła usta w cienką linię i zmrużyła oczy. Ścisnęła mocno teczkę ze swoimi pracami.
- Sama tam trafię.- odrzekła sucho i wyminęła go.
- A-ale...- Carlos zmarszczył brwi. Myślał, że będzie zupełnie inaczej to wyglądało. Douleur wyszła ze szkoły, więc zrobił to samo.- Czekaj!
- Spieszę się.- poprawiła torbę na swoim ramieniu.
- Czasami faktycznie cię nie rozumiem...
- Nie jestem dziewczyną, którą łatwo przewidzieć.
- Nie pamiętasz już soboty?
- Pamiętam, ale chyba za bardzo bierzesz to sobie do serca. Nie idę teraz do domu, więc do jutra.- odwróciła się i poszła przed siebie. Carlos patrzył na oddalającą się jej sylwetkę. Na ciemne i zwiewne ubrania, w których gustowała. Zamyślił się. [ Inaczej sobie to wyobrażałem. Tylko gdzie ona idzie? Może powinienem pójść za nią? Tylko zobaczę gdzie idzie. Gdzie spędza wolny czas... Nie! To by było chore. Nie będę jej śledził. Nie będę jej szpiegował... ] Przegryzł wargę. Miał rozbieżne myśli. Wahał się nad dwiema opcjami. W końcu coś go podkusiło i poszedł za nią w bezpiecznej odległości.
Trwało to dość długo. Minęli teren szkolny, całe nawet przedmieście, teren zabudowany. Szedł teraz za nią polną dróżką prowadzącą do lasu. Zastanawiał się co takiego tam szukała? Może za lasem coś się znajduje? Może to jest jej miejsce do wyciszenia? Nagle nadepnął na suchą gałąź, która pękła pod ciężarem jego nogi. Skrzywił się i szybko schował za drzewem. W tym momencie dziewczyna obróciła się doszukując się źródła hałasu. Odczekał moment i wychylił się. Kontynuowała wędrówkę. Chciał wracać do domu, ponieważ śledzenie te było już ryzykowne, jednakże coś go ciągle zachęcało do złego. Coś więcej niż zwykła ciekawość. Poszedł za nią do lasu kryjąc się za drzewami.
Nadszedł czas na długą przerwę śniadaniową. Znalezienie stolika na sześć osób nie należało do łatwych zadań. Czwórka przyjaciół z Lucasem oraz Katelyn zajęła miejsca przy ostatnim stoliku. Wcześniej siedziały przy nim dwie osoby, jednak szybko skończyły jeść. Kendall cieszył się, ponieważ pierwszy raz Katelyn będzie siedziała z nim na stołówce.
- A twoja siostra z nami nie siada?- zdziwił się Logan.
- Wiesz jak to z nią jest. Raz przebywa z nami a raz z jej psiapsiółkami.- Lucas zaczął mieszać widelcem w swojej sałatce.
- Ej!- oprzytomniał Carlos. Spojrzał na blondyna.- Podobno wysolowaliście trudny utwór na zajęciach wokalnych.- na te słowa Katelyn spuściła głowę i zaczęła bezczynnie grzebać widelcem w sałatce jak Lucas.
- Mamy Dream on.- odpowiedział zielonooki.- I wcale nie aż taki trudny...
- Uuu... Wiesz jak Steven drze potem japę w tej piosence.
- Nie drze japy, Carlos, tylko śpiewa.- poprawił go Logan.
- Zaśpiewam ją po swojemu.- odpowiedziała Katelyn.
- Wiesz jak jest u Benson. Jenny mi wspominała...- przypomniał jej Borrenwood.- Kiedy daje znak, że chodzi o wyzwanie, wypada zaśpiewać tak jak oryginał. No chyba, że dostateczna ocena cię zadowala. Pięknie będzie wyglądać jako pierwsza ocena w dzienniku.
- Nie zaśpiewam tego inaczej.- odpowiedziała.
- Czemu się upierasz?- spytał Kendall.- Na pewno potrafisz.
- Pewnie tak.- odezwał się w końcu James, który powoli kończył jeść swojego hamburgera.- Ale weźcie pośladów nie spinajcie. To tylko jakaś piosenka, a wy niektórzy bierzecie to zbyt poważnie.
- Dla mnie to ważne...- wtrąciła Katelyn nie rozwijając się dlaczego.
- Maslow!- po stołówce rozniósł się jego wołanie. James gdy to usłyszał, skrzywił się. Odechciało mu się jeść.- Nie ignoruje się Briana Beckera, ciemna maso.- podszedł do niego, oczywiście ze swoją stałą obstawą.
- Przeczytaj sobie definicje skurwiela w moim słowniku.- James spojrzał na niego.- Jest tam wyraźnie napisane, że takich jak ich z tobą na czele się ignoruje.- jego przyjaciele otępieli z wrażenia. Najbardziej Logan. Nikt prócz Lucasa nie wiedział o co im poszło.
- Możesz sobie nadrabiać punkty ostrymi słówkami, ale radziłbym uważać, bo może ci się stać krzywda.
- Nie boję się ciebie.- warknął.
- I to tu popełniasz błąd.- pochylił się tak, że ich głowy były teraz na jednym poziomie.- Nikt z Golden Dragons nie je śmieciowego jedzenia.- wyrwał resztę hamburgera z ręki szatyna i rzucił na ziemię.- Choć skoro wolisz to proszę bardzo. Długo tam i tak nie pobędziesz...- podniósł się. Zmierzył jeszcze wzrokiem Logana, a następnie wyszedł Paulem i Mitchem przez wielkie drzwi na zewnątrz gdzie znajdowały się stoliki do jedzenia na świeżym powietrzu.
- A to co to było?!- zapytał Logan zszokowany tym co przed chwilą zaszło przy ich stoliku.
- Nic...
- Jak to nic?- uniósł się Kendall.- On ci groził. O co wam poszło?
- O prawdę.- odpowiedział zdenerwowany.- A prawda wyszła na jaw i prawda też jest jasna! Sorry, muszę ochłonąć.- James zabrał swój plecak, a następnie wyszedł na zewnątrz.
- Nie rozumiem go.- stwierdził Carlos, a Katelyn kiwnęła głową.
- Ja wam wszystko wytłumaczę...- powiedział Lucas.
Przedostatnią lekcją dla Logana i Kendalla były zajęcia z impowizacji. Oboje uwielbiali uczestniczyć w lekcjach. Przez te dwa tygodnie przekonali się, że nie ma lepszego nauczyciela niż pan Torrensel. On stosuje metody, które docierają do młodego pokolenia artystów. Przyjaciele zajęli miejsce w swojej ławce. Kendall odwrócił się na chwilę, aby zobaczyć Katelyn. Tak po prostu żeby się do niej uśmiechnąć, a co za tym idzie, poczuć się lepiej. Kiedy pan David opowiadał o planach na dzisiaj, Logan spojrzał na swojego sąsiada z ławki. Kendall oparł się wygodnie o oparcie krzyżując ręce. Jego nogi zaś dodrygiwały w swój własny, indywidualny rytm. Nie widział tego pierwszy raz, o nie. Od kiedy pamięta, tak robił. Schmidt był zawsze ostoją spokoju, ale jego nierozgarnięte nogi nigdy nie były w spoczynku. Zupełnie jakby chciały wyrwać się od swojego pana, a mu to raczej nie przeszkadzało. Nie zważał uwagi na ten ni to niespokojny, ni to zdenerwowany a nawet trochę radosny ruch kończynami. On nigdy nie siedział spokojnie i dobrze wiedział dlaczego. Zawsze wyglądał w ten sposób na ożywionego oraz zniecierpliwionego, lecz tak nie było. To tylko jeden z objawów jego nieprzespanych nocy. Powinien być ospały i zmęczony? Być może. Ale tak już jest i jak widać, nie dało się tego zmienić przez tyle lat, a przynajmniej przez tyle lat ile go znał. A znał go bardzo długo.
Z głębokich, o mało istotnych rzeczach rozmyślań, wyrwało go dość głośne trzaśnięcie drzwiami.
- Przepraszam, przeciąg.- powiedział Brian, który wszedł do sali. Logan ożywił się. Spojrzał najpierw na blondyna, potem na nauczyciela (który nawet nie zauważył jego reakcji), a następnie na May ( która również na niego patrzyła) w poszukiwaniu odpowiedzi co on tutaj robi.- Przyszedłem, bo miałem odrobić zajęcia w drugiej grupie, więc jestem.
- Dobrze, Becker. Usiądź, ale następnym razem postaraj się nie spóźniać, ok?- spytał wyciągając notes.
- Ok, ok.- odpowiedział. Brian przechodząc obok ich ławki tylko na sekundę nawiązał kontakt wzrokowy z koszykarzem i nie było to ciepłe uczucie. Brian ze swoją skamieniałą twarzą poszedł dalej. Brunet cieszył się, że Mayra nie siedziała sama, więc gość był zmuszony usiąść obok Katelyn. A sama Tarver wolałaby już siedzieć sama niż z nim, a z tego co można było wyczytać z jego twarzy, vice versa.
- Brian, na ostatnich zajęciach wszyscy brali czynny udział kiedy ty nie mogłeś.- zwrócił mu uwagę nauczyciel. Był dobry, ale pamiętliwy i trzeźwo trzymał się swoich zasad.- Wejdź na podest. Odegrasz dodatkową scenę, na ocenę.
- Ale że teraz? I na ocenę?- zmarszczył brwi. Miał zamiar przesiedzieć w spokoju przez te czterdzieści pięć minut. Torrensel przytaknął. Chłopak westchnął wstając i niedbale zasunąwszy krzesło, poszedł w wyznaczone miejsce.- I co mam zrobić?
- Wybierz sobie jedną osobę z klasy do pomocy.- odpowiedział nauczyciel. Brianowi zaświeciły się oczy. Logan czujnie przyglądał się jego spojrzeniu, a May schyliła głowę. Otworzyła byle jaki zeszyt udając, że coś robi.
- May.- gdy dziewczyna usłyszała swoje imię, przeklęła bezdźwięcznie pod nosem. Ze wzrokiem jakby chciała zabić, weszła na podest. Stanęła w pozycji zamkniętej, lekko odwrócona do Beckera. Ten jednak wydawał się być rozbawiony jej teatralną złością.
- Mayra jest twoją pomocą, więc nie dostanie oceny. Dostała ją na poprzednich zajęciach. Wybierz numer od 1 do 10.- powiedział Torrensel patrząc w swoją listę.
- Siedem. Siedem to cudowna liczba, prawda?- spojrzał dyskretnie na Ackerman, która robiła się czerwona na twarzy.
- Wasza scena jest taka: Sytuacja dzieje się w sklepie. Możecie wybrać którym. Jedna osoba jest sprzedawcą, a druga klientem. Rozmowa między aktorami ma polegać na tym, że do wątku z zakupami, mają dodać inny, niezwiązany z zakupami jakie są robione. Scena trwa do trzech minut.- poinformował.- Macie teraz chwilę do namysłu, a potem dajcie mi znak...
- Nie będzie potrzebna.- wtrąciła May unikając rozmowy z Brianem. Wszyscy zauważyli, że między nimi jest pewnego rodzaju napięcie. Wcześniej Brian też był zły na May, ale teraz zachowywał się inaczej.- Stawiam na spontana.
- Tak, tu zawsze jedziemy bez przygotowania, ale...- nauczyciel zaciął się.- No dobrze, nieważne.- machnął ręką.- Akcja!
Mayra usiadła na taborecie zdejmując swojego sandała z najnowszej kolekcji z delikatnością. W ten sposób przekazała mu, że to sklep obuwniczy. Brunetka następnie podniosła buta z podłogi i zaczęła mu się przyglądać z ciekawością. Brian zamyślił się na chwilę nie wiedząc co zrobić, gdyż nie był dobry w improwizacji. Jednak wpadł na pewien pomysł, więc podszedł do dziewczyny.
- I jak? Podobają się pani te buty?- spytał.
- Tak. Nie jestem tylko pewna...- zamyśliła się nad użyciem odpowiedniego słowa kiedy ubiegł ją chłopak.
- To może przymierzy pani drugiego?
- Ehm, mam dziurkę w drugiej skarpetce.- uśmiechnęła się niezręcznie.
- Odwrócę się jeśli będzie trzeba.- tak też zrobił, lecz za chwilkę zerknął delikatnie za ramię.
- Czemu mi się pan tak przygląda?- udała speszenie.
- Miałem nie patrzeć na pani dziurkę, ale tak się nad tym zastanowiłem i stwierdzam, że bardzo chętnie bym to robił.- wzruszył ramionami. Obrócił się potem całym ciałem i przybliżył do niej. Mayra siedziała jak porażona. Brian przykucnął.- Jeśli pani pozwoli to założę za panią tego buta. A pani niech siedzi wygodnie. Czy mogę?
- Jeśli taka pana praca...
- To...- rozejrzał się na boki, a następnie przybliżył do niej trochę głowę jakby chciał coś wyszeptać.- To nie należy do zakresu moich obowiązków, ale robię to, bo ma pani piękną stopę.
- Pff.- Mayra parsknęła śmiechem.- Onieśmiela mnie pan.- patrzyła teraz na niego ciepłym spojrzeniem, a Logan zacisnął zdenerwowany pięści. Kendall spojrzał na niego wzrokiem typu Wyluzuj.
- Zaraz zobaczymy tę dziurkę.- Brian zdjął jej buta. Nie miała na sobie dziurawej skarpety, ale każdy musiał sobie wyobrazić, że jest.
- A nie powinien pan obsłużyć innych klientów?
- Przecież nikogo tu nie ma.- znów się uśmiechnął. Uśmiechem, który zupełnie nie pasował do Briana Beckera.
- Zaraz puszcze pawia...- jęknął Logan po cichu. Chyba nie powiedział tego aż tak cicho, ponieważ Katelyn to usłyszała się zachichotała.
- Duża ta dziurka.- stwierdził Brian.- Ma takich więcej na sobie?
- A chciałby pan poszukać?- odpowiedziała pytaniem.
- Zaglądanie w kobiece zakamarki sprawia mi przyjemność. Jeszcze większe niż kupowanie butów, według mnie.- położył rękę na jej udzie.
- Wie pan co?- położyła dłoń na jego dłoni, po czym ścisnęła ją zabierając powoli z jej uda. Lecz wciąż trzymała jego rękę.- Jednak kupię te buty, A jeśli pana tak bardzo interesują dziurki, to niech pan sobie kupi pierścionek, bo tam z pewnością zmieści się pana członek.
- Oooooooooo!- po sali rozniósł się ten jeden dźwięk, a potem śmiechy. Brian zdębiał, a Mayra uśmiechnęła się triumfalnie.
- Wystarczy.- powiedział Torrensel.- Zanim sprawy się wymkną spod kontroli. - zażartował lekko. Nie chciał komentować tej sceny przy wszystkich, więc to przemilczał.- Becker, jeśli chcesz się dowiedzieć jaką ocenę za to dostałeś, to zostań po lekcji.
Pół godziny później zadzwonił dzwonek. Logan szybko wyszedł z sali, Nie mógł dłużej przebywać tak długo w jednym pomieszczeniu z Brianem. Myślał, że się tam udusi. Po chwili zjawił się Kendall.
- Wszystko ok?- spytał.
- Nie wiem jak mogłeś to wytrzymać skoro on siedział za nami.- burknął.
- Hello? On mnie ma za powietrze.- powiedział zupełnie tak jakby się tym nie przejmował.- Ja wiem, że jesteś zazdrosny, ale Logan... Mayra to nie jest twoja dziewczyna.
- No i co z tego?
- Dobra, nie będę się z tobą kłócić na ten temat, bo to nie ma sensu. Wiesz jaką ocenę dostał Becker? Cztery.
- Cztery? To nadal za dużo.
- Gadali o czymś, ale powiedział, że odjął mu też pół oceny za niepoprawność. A drugie pół za...
- O taaak, to było bardzo niepoprawne.- wtrącił mu się w zdanie.- I to, że znów się do niej przystawia.
- Nie jestem tego pewien. Nawet jeśli to Mayra go nie chce.
- On już zna sposoby.
- Logan, popadasz w lekką paranoję. Powiedzieć ci jakie jest zdanie osoby bezstronnej z tej sytuacji, która nie ma z tym nic do czynienia? Brian sobie pogrywa z May, a teraz jest skupiony na Ashley.
- Co z Ashley? Co tam gadacie?- nagle przyłączył się James.
- Aaa nic.- odparł Kendall.- Skończyłeś już zajęcia? To chodźmy do domu. Gdzie Carlos?
- Szukałem go, ale go wcięło.
- Ma problem. Wracamy bez niego.
Po lekcjach Carlos wyszedł na korytarz żeby zaczekać na Douleur. Stanął przed łącznikiem na sektor malarski. Po tym jak spędzili ostatnio czas siedząc na końcu pomostu i czekając na zachód słońca, miał szczere nadzieje, że ich relacje się polepszyły. Pamiętał doskonale jej słowa, jak mówiła, że jeśli chce to może z nią zostać. Pamięta też, że gdy siedział z nią nawet w tej nietrzymającej się kupy ubogiej w słowa rozmowie, zapomniał o Bożym świecie.
Zobaczył ją. Rozmawiała z dyrektorką. Kiedy spojrzenia Carlosa i pani Truman się zetknęły, uśmiechnęła się ciepło, a następnie poszła dalej zostawiając ich samych.
- Widzę, że jest ktoś z kim się jednak dogadujesz.- powiedział do brunetki.
- To moja mentorka. Nie ma innego wyboru.- wzruszyła ramionami.- Po co tu stoisz?
- Czekam na ciebie.- odpowiedział.
- Po co? Jest po piętnastej. Zajęcia się skończyły.
- Tak sobie pomyślałem, że skoro cały dzień spędziliśmy na swoich sektorach to może nadrobimy ten czas. Odprowadzę cię może do domu.- na te słowa Leur zareagowała natychmiastowo. Zwinęła usta w cienką linię i zmrużyła oczy. Ścisnęła mocno teczkę ze swoimi pracami.
- Sama tam trafię.- odrzekła sucho i wyminęła go.
- A-ale...- Carlos zmarszczył brwi. Myślał, że będzie zupełnie inaczej to wyglądało. Douleur wyszła ze szkoły, więc zrobił to samo.- Czekaj!
- Spieszę się.- poprawiła torbę na swoim ramieniu.
- Czasami faktycznie cię nie rozumiem...
- Nie jestem dziewczyną, którą łatwo przewidzieć.
- Nie pamiętasz już soboty?
- Pamiętam, ale chyba za bardzo bierzesz to sobie do serca. Nie idę teraz do domu, więc do jutra.- odwróciła się i poszła przed siebie. Carlos patrzył na oddalającą się jej sylwetkę. Na ciemne i zwiewne ubrania, w których gustowała. Zamyślił się. [ Inaczej sobie to wyobrażałem. Tylko gdzie ona idzie? Może powinienem pójść za nią? Tylko zobaczę gdzie idzie. Gdzie spędza wolny czas... Nie! To by było chore. Nie będę jej śledził. Nie będę jej szpiegował... ] Przegryzł wargę. Miał rozbieżne myśli. Wahał się nad dwiema opcjami. W końcu coś go podkusiło i poszedł za nią w bezpiecznej odległości.
Trwało to dość długo. Minęli teren szkolny, całe nawet przedmieście, teren zabudowany. Szedł teraz za nią polną dróżką prowadzącą do lasu. Zastanawiał się co takiego tam szukała? Może za lasem coś się znajduje? Może to jest jej miejsce do wyciszenia? Nagle nadepnął na suchą gałąź, która pękła pod ciężarem jego nogi. Skrzywił się i szybko schował za drzewem. W tym momencie dziewczyna obróciła się doszukując się źródła hałasu. Odczekał moment i wychylił się. Kontynuowała wędrówkę. Chciał wracać do domu, ponieważ śledzenie te było już ryzykowne, jednakże coś go ciągle zachęcało do złego. Coś więcej niż zwykła ciekawość. Poszedł za nią do lasu kryjąc się za drzewami.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~ Hej, haj, heloł! Dzisiaj się tak bardzo nie rozpiszę.
~ Czy James powinien bać się pogróżek Briana? Czy Logan kiedyś odpuści sobie niedostępną Mayrę Ackerman? Czy Douleur coś ukrywa?
Ja wiem, że ten rozdział dupy Wam nie urwał, ale za tydzień rozdział 15. Będzie tam sporo o Douleur. Dowiecie się trochę o jej przeszłości i może kolejny rozdział rozwieje Wasze wątpliwości i ploteczki :D No i gify będą. No i ktoś dostanie mocny cios w serce. Na Cartera też się zdenerwujecie. ~ Uwaga! Jak będzie 15 komentarzy to sprzedam Wam trzy spoilery pod informacjami :D
Do poniedziałku :*
PS Internety mnie zaskakują. Np Chris znalazł moje zdjęcie kiedy szukał Kendalla. Hue :)
PS Internety mnie zaskakują. Np Chris znalazł moje zdjęcie kiedy szukał Kendalla. Hue :)
ZAKLEPUJE!!!
OdpowiedzUsuńPuk puk? Jest tam kto? Chcesz mi powiedzieć że zajęłaś moje miejsce tylko po to żeby se isć spac i skomciać rano?? Toż to zbrodnia. A żeby Ci się dziurki Mayry śniły trollu jeden :D
UsuńDo Chrisa:
UsuńA żebyś wiedział! Próbowałam napisać komentarz, ale płakałam ze śmiechu z zaklepek :D I tak zasnęłam po 3 rano i spałam 3-4 h, a Mayra chyba zajmowała się swoją sukowatością.
Komentarz:
Po pierwsze James... W co on się wpakował? Tam na górze chyba nie jest tak źle, nie wiem nie miałam najlepszego kontaktu z ludźmi, którzy opuścili Nas z tego świata. Ale Jamesq chyba nie obchodzi jego śmierć... Brian jest okropny, królewicz nie może zrozumieć, że ktoś potrafi mu się przeciwstawić? ZABIĆ, ZGNIEŚĆ, ZABIĆ, POCHARATAĆ, ZABIĆ, POCIĄĆ, ZABIĆ, SPALIĆ I ZNISZCZYĆ SUKINKOTA! A gdzie sąnjego pieski ślepo zapatrzone w jego.obrzydliwą i nie wartą uwagi postać?! James ratuj dziurki Ashley! Beckerowi tal dobrze! Nawet taka idiotka, jaką jest Mayra mu dogadała! Krzyczę, krzyczę, krzyczę.... Luj! Logan spina dupę, bo FacetNieWidzęWasWszystkichBoJestemKrólemTejSzkołyWięcTakMnieTraltujcie wybrał PannęJestemPopularnaWięcNowyZDalaOdeMnieITakCięNieLubięWięcDarujSobie na zajęciach. Ale PannaJestemPopularnaWięcNowyZDalaOdeMnieITakCięNieLubięWięcDarujSobie rzuca dobre riposty :)
Co ta Truman ma wspólnego z €? Pierwszą myślą było to, że pieczą Carlosowi chleb, ale to na 99,99% coś innego... Co ta € chce w lesie? Ona jest zagadką :)
Ja mam pechowy komentarz... 13, ale cóż zrobić :D Pali mnie dupa na spoilery, zawsze sobie nimi psuje zabawę. Np. Kto jest A? Poczytam w necie...
Supereściaściaściniusiński rozdział i mimo, że nie urywa dupy i tak jest cholernie ciekawy! Naprawdę wątki z € są tajemnicze, Katelyn jest zagadką, wszyscy chcą wiedzieć czy Logan da sobie spokój i czy James poradzi sobie z królewiczem. Poza tym to część tego wielkiego i pięknego arcydzieła :)
P.s. Pierwsza!!!!!!!!!!
No właśnie Bunny! Jak mogłaś? Ja tu z Chrisem do pierwszej czekaliśmy na Twój komentarz skoro się zaklepałaś :P
UsuńA ja spałam 5 godzin hue :D
Mogłam, poza tym nie czepiajcie się, bo i tak miałam pecha :D
Usuń.
OdpowiedzUsuńDobra... Zuzia mnie pewnie znienawidzi. Rozbrajają mnie te zaklepki :D
UsuńEj wgl wszyscy klepaliśmy o 00.04... Ciekawe jaka była różnica sekundowa ^^
Koniec juz o tym. idę do rozdziału. A więc ALE BEKA! czytając tą improwizację miałem wrażenie że sie kissną a ona mu taki pocisk zajebała. Zaczynam ją lubić. A wgl ona ma twarz Emily i musze ją lubić :D
Logan sie ciutkę zdenerwował. Wgl czemu Brian ma coś do niego? owszem jest przyjacielem jamesa ale cholera przecie Logan mu nic nie zrobił. Chyba że sie dowiedział że podoba mu się May i uruchomił mu się moduł były chłopak = zazdrość. dziwny z niego ludź.
Dolar... No ona to jest serio nieprzewidywalna. Ciekawe po co polazła do tego lasu. zabić jakies biedne zwierze i oddać je w ofierze szatanowi? nie ogarniam jej al ją uwielbiam. Carlos śledź ja bo się nigdy nie dowiemy po co ona tam łazi ;p
Rozdzial mi urwał dupę. Pośmiałem się i było fajnie. Skoro mówisz że kolejny bd taki superaśny to czekam z niecierpliwością. Super rozdział bejbe :*
tak.. Internety bywają rozbrajające. Ach ten szok gdy Cię ujrzałem wśród Kendallów :D
Zaklepuję ! Ha ! Bd wredna !
OdpowiedzUsuńPierwsza nie jestem, ale chociaż znudziłame się n podium ;)
UsuńJames i Brian się w końcu pobiją ! Wiem to.
May i jej 'dziurki' xD hah, leżę ! W łóżku :)
Loggie spokojnie, opanuj się. Kiedy on w końcu zrozumie,że May to sucz ? Stjupid bicz !
Nie mg się doczekać, co wyjdzie z tą piosenką Kate i Kendzia. :D
A $ nie o co chodzi. Raz jest 'normalna',a raz .. jest .. hmmm ... dziiiwna . Baardzo .
Czekam na nn i gify <3
xx .
Hahahaha popłakałam się przez Was :D To jak Was tu trzy minuty po północy trzymam, a tu takie rzeczy :D
OdpowiedzUsuńMarla, to się nazywa przemoc ! P-R-Z-E-M-O-C ! Na dodatek psychiczna. Co Ty kobieto z nami robisz, ja się pytam? Ja od 23:59 tu czekam ;D
UsuńPrzepraszam, ale prawda jest taka, że ja nawet dłużej od Ciebie czekałam aż wstawię, ale przez Chrisa się zagapiłam, bo musiałam coś zobaczyć, a teraz nawet nie pamiętam co :P
UsuńA gdybym Ci nie przypomniał to byśmy cholera do pięc po czekali albo i dalej ;p
UsuńA już myślałam, że rozdział bd rano, ale .. STOP
UsuńTy zawsze wstawiasz po północy, także myślałam " O co cho ?!", ale dzielny i uczynny Chris, (który zajął moje miejsce . Zabiję !) przypomniał. Co by było gdyby nie Ty ? Hm ? Co ? :D
Ej no ludzie... a ja chciałam pierwa z komciarzem być... I hate you...
OdpowiedzUsuńO kufa no śmiechłam z May i jej riposty. Brian nie zostanie mistrzem dziurek. Co on wgl chciał udowodnić tą scenką? Skąd mu ten pomysł do łba wszedł? Po co se z nią tak pogrywa? Logan tam aż się gotuje. Dobrze, że jeszcze się tam nie pocałowali, bo Logan by eksplodował :D JA CIE ZABIJĘ! Za każdym razem jak będę widziała pierścionek to bd sb wyobrażać jak Brian pcha tam członka! Fuck! Świetny rozdział i czekam na nn :)
UsuńJa tu się pytam co tu się działo dziś w nocy, że fala zaklepywaczy postanowiła zrobić sobie imprę i znaleźć się w jednym miejscu. Beka. Tak wgl nie wiem czy się nie mylę, ale ty pierwsza tak zrobiłaś. Chyba u Chrisa. Zaklepałaś se pierwszeństwo i teraz sie tak przyjęło. Wyznaczasz trendy mała :D
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału:
1.Każdy z nich ma z czymś problem. Kendall, bo bezsenność. Logan, bo May go nie chce. Carlos, bo Douleur to stan umysłu. Więc James też musi mieć z czymś źle i wypadło na Briana.
2.A ja zaryzykuję i bd strzelać, że Loganowi się jednak kiedyś uda ją wyrwać. Zobaczycie :D
3. Dolar jest dziwna, ale ja i tak ją bardzo lubię. Myślę, że ona zmieniła trochę nastawienie do Losa, ale akurat teraz miała jakieś inne plany i chciała się go pozbyć, bo może nie chciała by o tym wiedział. i w końcu powie coś o sobie. Ciekawe co
4. Improwizacja mnie rozwaliła. Mayra zasadziła taką ripostę, że hej. Brechtałam się ciągle. takie mile oderwanie od tej poniedziałkowej rzeczywistości. Danke :)
Podajże jeszcze jeden rozdział i można czekać na spoilery. Woo hoo! fantastyczny rozdział i juz czekam na kolejny. I nie prawda, że ten nie był fajny, bo był :)
Jakby co to spoilery pokażą się wieczorem, choć jeszcze nie wiem kiedy dokładnie. Może po 20. No chyba, że mi coś wypadnie to jutro rano, ale jeszcze dziś powinny być.
UsuńWiem, że wyznaczam trendy. To nie jedyna rzecz jaką wyznaczyłam :P
Chciałabym zobaczyć minę Briana.. To cios poniżej pasa! Ale się Mayra odgryzła, no to było świetne ;D. Na prawdę, ma dziewczyna talent, ale Logan też trochę przesadza.. To tylko jego znajoma, koleżanka ze szkoły, a On się robi taki zazdrony o Nią.. Bez przesady. Uwielbiam Douler, niech da Carlosowi szansę, należy się chłopakowi. On tak się stara, a Ona tego chyba nie docenia. Rozdział bardzo fajny czekam na następny ! ;).
OdpowiedzUsuńNo dobra... Znowu piszę komentarz, mając nadzieję, ze na niego odpowiesz... No wiec od początku... A siedem to cudowna liczba. Z tym się zgadzam. James jest ostatnio jakiś nieokrzesany. Z drugiej strony... Czy ktoś się kiedyś zastanawiał, co by było, gdyby James zgubił swój szczęśliwy grzebyczek... I właśnie zdałam sobie sprawę, czym sie kończy przeglądanie starych papierów... I muszę już kończyć. Notka świetna! czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOoo gdybym tylko wiedziała, że chcesz odpowiedzi. W sumie każdy komentarz sobie cenię i normalnie mam chęć odpowiedzenia każdemu na koma, ale nie chce sb spamić, więc próbuję ograniczać się do trzech odpowiedzi pod postem. No chyba, że nie wyjdzie :)
UsuńAle fakt, rzadziej odpowiadam teraz na Twoje komentarze. Może nie mam co powiedzieć...?