poniedziałek, 16 marca 2015

~ 15 ~ Mała czarna owca w rodzinie potężnych drapieżników.

Skradał się niczym złodziej, niczym drapieżnik na swoją ofiarę. Jednak wtedy byłby innego rodzaju drapieżnikiem. Może jedyną w swym stadzie czarną owcą, która zamiast pożreć ofiarę, chce ją lepiej poznać, zaprzyjaźnić się. Drapieżnik o imieniu Carlos. Tą bezbronną i nie mającą o niczym pojęcia ofiarą miała być Douleur. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że jest śledzona, obserwowana. Podążał jej krokiem chroniąc się w cieniu drzew. Snuł się po lesie prawie bezszelestnie jak morska bryza. Nie myślał teraz o przyjaciołach, o Jamesie, który naskrobał sobie u Briana. Nie myślał o próbie na lekcje z panią Benson. Teraz na pierwszym miejscu była ona i to gdzie właśnie wchodziła.
Carlos nie spodziewał się, że w środku pustego lasu gdzie nocą aż strach byłoby chociaż wychylić głowę jest przyczepa. Stanął jak ten kołek przyglądając się obiektowi. Była dość sporych rozmiarów, dłuższa niż autobus miejski. Z zewnątrz nawet ładna oraz zadbana. Zrobił kilka kroków bliżej. [ Co Leur robi w tej przyczepie i to w środku lasu? Mam tam pójść i zapytać ją o to? A odpowiedziałaby mi? Czy mógłbym to zrobić? Tu i teraz? Pewnie tak. Jestem w końcu Carlos Pena.] Tak więc na pół śmiało, na pół z zawahaniem zapukał trzy razy do drzwi. Przez sekundę firanka w oknie zafalowała, a
po chwili stanęła przed nim Douleur. Nigdy nie widział takiego zdziwienia na jej twarzy. Szybko szok się ochłodził, a następnie pojawił się grymas niezadowolenia.
- A co ty tu robisz?- spytała na dzień dobry.
- A co ty tu robisz?- odpowiedział jej tym samym.
- Ja pierwsza zadałam pytanie.- założyła ręce czekając na zadowalającą ją odpowiedź.
- No dobra. Nie miej mi za złe, ale szedłem za tobą.- bał się przyznać w głębi duszy, bo nie wiedział jaka będzie jej reakcja.
- Co?! Czemu mnie śledziłeś? Czemu nie uszanowałeś mojej decyzji?- zdenerwowała się.
- Bo się o ciebie martwię.
- Ty? O mnie?- podniosła brwi, a po chwili zamilkła.
- Słuchaj. Lubię cię i szanuję, więc powiem ci coś. Zasługujesz na moją szczerość.- nabrał powietrze do płuc zastanawiając się nad doborem odpowiednich słów.- Pewnie wiesz, że od tygodnia uczepiłem się ciebie, ale chciałbym cię lepiej poznać. Wiem, że nie lubisz przebywać z ludźmi, jednak nawet takie osoby w końcu potrzebują wsparcia kogoś bliskiego. Ty mi na to nie pozwalałaś sama, więc musiałem próbować wszelkimi sposobami. Kiedy spędziliśmy razem czas na pomoście, myślałem szczerze, że to będzie przełom dla naszej znajomości i może zostaniemy... przyjaciółmi w końcu.
- Myślisz, że potrzebuję przyjaciela?- uniosła brew.
- Myślę, że tak, a sama jeszcze o tym dobrze nie wiesz,- wsadził ręce do kieszeni. Nastąpiła chwila ciszy. Po chwili Douleur skrzywiła usta i rozchyliła drzwi. Carlos podniósł brwi ze zdziwienia. Dziewczyna wzruszyła ramionami i chciała już zamykać...- Wchodzę! Wchodzę!- ożywił się w ostatniej chwili.- Nocujesz tu?- rozejrzał się po dobrze zagospodarowanym pomieszczeniu.
- Ja tu mieszkam.- odpowiedziała.
- Aha... A gdzie mają łóżko twoi rodzice?- kiedy Carlos zadał to pytanie, spojrzała na niego jak na ostatniego debila.
- Mieszkam sama.
- Sama? Ale przecież jesteś...
- ...niepełnoletnia? Tak, wiem.- przytaknęła. Usiadła na rozkładanej sofie.
- A gdzie są zatem twoi rodzice? Nie mają nic przeciwko?
- Oni nie mają moim zdaniem do mnie żadnych praw. Nigdy mnie nie rozumieli. Ja nic nie muszę...
- Nie bardzo wiem o czym mówisz.- pozwolił sobie usiąść obok niej, jednak zapamiętał żeby utrzymać optymalną odległość żeby jej nie płoszyć.
- To było prawie trzy lata temu zanim trafiłam do Raminfard School of Arts...- Carlos wyczuł, że będzie długi monolog co będzie przełomem, ponieważ Douleur mało co mówiła o sobie, a teraz zapowiadało się, że chce to zrobić.- W gimnazjum był taki chłopak. Nazywał się Dean. Miał opinię bad boya, szkolnego bandyty. Podejrzewano go o dealowanie. Miał takiego jednego przyjaciela, ale ten go pewnego dnia wystawił i ich drogi się rozeszły. Ja...- urwała. Spojrzała na niego, a następnie odwróciła wzrok.- Ja byłam w nim...- te słowa ciężko przechodziły jej przez gardło.
- Zakochana?
- Tak.- przyznała mu rację.- Pewnego dnia poznaliśmy się bliżej. Daruję sobie już te wszystkie szczegóły.- zmarszczyła brwi jakby chciała wymazać to z pamięci.- I jakoś się stało, że zostaliśmy parą. To był mój taki pierwszy związek kiedy czułam się...
- Kochana?
- Tak.- znowu potwierdziła.- Ale jak każda historia i ta ma swój zły wątek. Moi rodzice nie akceptowali Deana. Nigdy się mną nie interesowali. Zawsze były ważniejsze ich problemy niż moje. Nie czułam, że mam u nich jakieś wsparcie. Nie wiązałam z nimi szczególnych więzi... i nagle gdy ja po raz pierwszy zaczynałam być szczęśliwa, oni musieli powiedzieć swoje. Uciekłam z domu do Deana. Ta przyczepa jest jego. Była raczej...
- A dlaczego już nie jest?- spytał.
- Zmarł.- odpowiedziała jak gdyby nic z lekką drwiną.- Przedawkował. Gdy wróciłam ze szkoły, leżał w tym miejscu gdzie teraz trzymasz nogi.- wskazała palcem. Carlos wzdrygnął się. Po jego ciele przeszedł dreszcz.
- Przykro mi.
- Nie. To mnie jest przykro.- podniosła się. Wyjrzała przez okno patrząc na drzewa. Zamilkła. Carlosowi wydało się, że już nie chce mówić na jego temat, więc zmienił temat.
- A od tamtego czasu do domu...
- Już nie wróciłam.- weszła mu w słowo. Obróciła się.- Ale dość tego, Wystarczająco już wiesz. Nie potrzeba ci więcej.
- Dzięki.
- Za co?- zdziwiła się.
- Pewnie musiało cię to trochę kosztować skoro z nikim nie rozmawiałaś o tym przez tyle lat. I jest mi miło, że mi zaufałaś.
- Tylko bez takich.
- A czemu ta przyczepa musi stać akurat tutaj?
- Bo przez to, że nie wybaczyłam Deanowi egocentrycznego zachowania, za to, że mnie zostawił samą i mu nie odpuściłam do tej pory... jego zbłąkana dusza nie została zbawiona i błąka się po tej ziemi czekając za zbawienie, które nie nadejdzie.
- Okaaay.- zmrużył oczy.- A jesteś wierząca?
- Nie. Ale według waszej religii tak to wygląda.- odpowiedziała zadowolona.- Czyż nie?
- Możliwe, Leur. Możliwe...


Douleur zażyczyła sobie żeby Carlos opuścił jej przyczepę. Zrobił to z wielką niechęcią. Wolał z nią porozmawiać, niekoniecznie o tym co wydarzyło się kiedyś w jej życiu. Nie zmuszał jej do żadnych wyznań, do bolesnych powrotów do przeszłości. W ostateczności spełnił jej życzenie. Delikatny wiatr zmierzwił mu włosy. Pena przystanął na chwilę i zaciągnął się świeżym leśnym powietrzem. Potem jednak skrzywił się przypomniawszy sobie, że według Leur błąka się tu dusza martwego człowieka i może właśnie wciągnął go przez nos.
- Przestań o tym myśleć.- burknął do siebie.
Nie chciał teraz wracać do domu. Na zewnątrz była piękna pogoda. Rozejrzał się dookoła i znalazł wydeptaną dróżkę. Wsadził ręce do kieszeni bluzy, a następnie poszedł tą drogą. Na początku czuł nieprzyjemny dreszcz kiedy spacerował sam po lesie. Z każdym jednak krokiem, szedł coraz pewniej. Strach trzymający w więzach jego plecach odpuścił. Po chwili doznał pozytywnego oszołomienia. Doszedł na skraj drogi. Stał teraz pod bramą stworzona naturalnie przez korony drzew. Znajdował się na porośniętym trawą wzgórzu. Z tego miejsca wspaniale było widać pasy kwiecistych polan, a za nimi piękne miasto San Diego wraz z samym centrum. Carlos rozchylił usta. Usiadł sobie pod drzewem, aby rozkoszować się naturą. Zamknął oczy.
Po jakimś czasie otworzył je czując obecność kogoś innego, Wtedy podskoczył w miejscu. Carlos złapał się za serce gdy ją zobaczył.
- Jestem aż taka straszna?- spytała poprawiając gęste ciemne włosy.
- Douleur, wystraszyłaś mnie. Co tu robisz?
- Czasami tu przychodzę kiedy chcę się wyciszyć. Zawsze kiedy tu siadałam, wiedziałam, że nikt mnie nie znajdzie. Mogłam pobyć naprawdę sama.
- Więc przepraszam, że odkryłem twoją kryjówkę. Jest coś co lubisz jeszcze robić?
- Nie wiem. Jest mało takich rzeczy, których...- zacięła się na moment.-.., które trafiają w moje upodobania.
- Dlaczego tego unikasz?- Carlos zmarszczył brwi.- Mówienia takich słów jak lubię, kocham?- dziewczyna spojrzała na niego innym spojrzeniem niż dotychczas. Był zafascynowany tym widokiem. Kolekcjonował każde jej wyjątkowe spojrzenie jak dobry kolekcjoner. Tym razem jej oczy nie mogły odnaleźć spokojnego miejsca gdzie mogły by spocząć. Były takie zabiegane. raz na niego spojrzała, a następnie nie wiedziała co ze sobą zrobić. To pytanie nie było dla niej komfortowe. Czuła się z tym źle.- Masz problem z okazywaniem uczuć.- stwierdził.
- No i co z tego?- burknęła tym samym przyznając się do tego. Chciała wyglądać na taką, którą jej to nie obchodzi. Jakby zawsze chciała być stonowana, mieć kamienną twarz. Jednak tym wzrokiem demaskowała siebie. Nie było takie spokojne i zrezygnowane jak zawsze. Carlos naruszył temat który nie powinien.
- Kiedy byłem mały, zanim poznałem moich przyjaciół, miałem takiego jednego kolegę. Nazywał się Travis. Był strasznym łobuzem, zachowywał się strasznie. Był moim kompletnym przeciwieństwem. Ja zawsze byłem grzeczny, a koleżanki mojej mamy mówiły, że jestem uroczy. Ale Travisowi się to nie podobało. Powiedział mi pewnego dnia Jeśli chcesz być moim kolegą to musisz być taki jak ja. Zgodziłem się. Nie miałem innego wyboru. Przynajmniej wtedy tak mi się wydawało. Tylko go znałem na swoim podwórku.- spojrzał w niebo i uśmiechnął się.- Pamiętam jak zmuszałem się do bycia złym bad boyem. Chciałem być taki zły jak on i robić to co on. Papugowałem każdy jego ruch. Bardzo mu się to podobało, ale w głębi duszy czułem się z tym źle. Im bardziej chciałem być jego przyjacielem, tym gorzej było. Najbliżsi mnie nie poznawali. Rodzicie martwili się o mnie. Kiedy pytali co się zmieniło, krzyczałem, aby odwrócić uwagę od tego co czuję naprawdę. Nie chciałem im mówić. Ale później poznałem moich teraźniejszych przyjaciół. Oni odkryli kim naprawdę jestem. To było pewnego dnia, ale chyba dziś już nie ma sensu tego opowiadać.- potem przeniósł wzrok na nią.- Moja mama miesiąc temu powiedziała mi, że Travis jest w poprawczaku za grabieże.
- Po co ta cała anegdotka?- spytała.
- Myślę, że wiesz.- wzruszył ramionami,- Ukrywanie uczuć jest wyniszczające. Działa jak autodestrukcja. Myślisz, że sobie z tym poradzisz i jesteś silna. Nie potrzebujesz nikogo. Ale kiedyś nastąpi moment słabości i pękniesz.
- Ty myślisz, że to jest takie proste.- wywróciła oczami.
- Musisz mi uwierzyć, że poczujesz się lepiej kiedy nie będziesz kumulować tego w sobie. Zamknij oczy.
- Po co?
- Nie zadawaj pytań tylko zamknij.- Souffrance skrzywiła usta, lecz po chwili zamknęła oczy. Carlosowi zabiło mocniej serce. Musiał być teraz bardzo delikatny. Jej szczupła, blada dłoń spoczywała na jej udzie. Chłopak położył na niej swoją dłoń. Wtedy jej ręka lekko drgnęła pod wpływem jego dotyku. Ścisnęła mocniej powieki. Wtedy on uścisnął jej rękę i patrzył na jej reakcję. Jednak nic w jej zachowaniu się nie zmieniło. Wyglądała na odrobinę niespokojną. Oddychała szybciej. Wiatr przysłaniał włosami jej policzki. Pena odgarnął drugą ręką kosmyki z jej twarzy i wtedy ujrzał jeszcze bliżej jej usta. Czaił się na nie jak wampir na świeżą krew, której chciał skosztować. Sam nie był pewien czy to zrobić. To jak myśliwy, który poluję na spłoszoną sarnę. Jednak zawsze starał się przełamywać siebie. Przybliżał głowę coraz bliżej. Kiedy był dość blisko, Douleur wyczuła jego miętowy oddech. Otworzyła lekko oczy i swoim magnetycznym spojrzeniem nawiązała z nim kontakt wzrokowy.
- Czy ty chcesz mnie pocałować?- spytała półgłosem i półszeptem. Carlos nie odpowiedział tylko spuścił wzrok znów na jej usta. Douleur wtedy odsunęła się lekko i pokręciła głową.- Nie wiem czy się wcześniej nie wyraziłam, ale nie potrzebuję chłopaka jak na razie.
- Przepraszam.- zabrał ręce. Jeszcze nigdy nie poczuł się tak jak teraz. Zawsze trzymał się na wodzy, ale teraz jego emocje chciały przejąć nad nim kontrolę. Położył rękę na głowę.- Ja po prostu...
- Carlos... twoje towarzystwo to i tak dużo jak dla mnie. Spójrz na to z innej strony. Nikt nie ma takiego szczęścia jak ty.- ten na to chciał prychnąć, ale się powstrzymał. Jemu to nie wystarczało. Już dawno przyznał się swojemu sercu do tego, że coś do niej czuje.- Jeśli nie potrafisz się do tego dostosować to niestety...
- Nie!- przerwał.- Dostosuję się, Przepraszam, może trochę mnie poniosło.- nie chciał jej stracić po tym jak się starał.- To się już więcej nie powtórzy. Nie będzie mi przeszkadzało to. Możemy nadal być... kompanami. Może być?
- Może.- przytaknęła. Patrzyli sobie w oczy przez dłuższy czas.- Co?- spytała.
- To jest ten moment kiedy powinnaś wstać i zostawić mnie samego.
- A chcesz tego?
- No nie, ale...- nie wiedział co powiedzieć. Po chwili się uśmiechnął.
- Co? Powiedziałam coś śmiesznego?- nie wiedziała o co mu chodzi.
- Nie. Po prostu jesteś inną dziewczyną niż wszystkie.
- Uznam to za komplement.- odpowiedziała rozchmurzona. Carlos przytaknął, a następnie razem spędzili wspólny czas.


Późnym popołudniem Katelyn i Kendall wracali ze spaceru po parku. Blondynka czuła się wspaniale i bezpiecznie w jego objęciach. Dawno nikt nie podarował jej tyle ciepła oraz miłości co Kendall. Uwielbiała kiedy ten patrzył na nią tak inaczej niż na resztę dziewczyn w szkole, kiedy poprawiał każdy odstający kosmyk włosy, kiedy przytulał ją. Nawet wtedy gdy ją pocałował, choć jeszcze trochę się tego wstydziła.
- Kendall?
- Tak, skarbie.
- Kiedy nadszedł ten moment kiedy dotarło do ciebie, że się we mnie zakochałeś?- spytała cicho jakby bała się, że ktoś inny usłyszy.
- Hmm... zastanowił się.- To dość trudne pytanie. To nie było na pewno tak jak z miłością od pierwszego wrażenia. Wtedy widziałem jak z płaczem wybiegłaś z domu.- kiedy to usłyszała, zrzedła jej mina.- To raczej przyszło z czasem. Tak po prostu. Takie bach. Miłość czasem przychodzi z czasem. A ty?
- Ze mną było tak samo.- odpowiedziała.
- Przypomniało mi się coś.- ożywił się.- Pamiętasz plażę?- kiwnęła głową.- A pamiętasz tego siniaka? Jak mi mówiłaś, że nadejdzie czas, a powiesz mi jak to było.
- A ja myślałam, że już zapomniałeś...- wbiła wzrok w ziemię.- Wiesz co? Zbliżamy się już do mojego domu, a muszę szybko wrócić. Potem ci powiem, ok?
- No dobrze.- zatrzymali się pod jej furtką. Miała już ją otwierać kiedy Kendall chrząknął.- Nie zapomniałaś o czymś?- ta spojrzała na niego pytająco. Blondyn westchnął i złożył subtelny pocałunek na jej ustach. Blondynka uśmiechnęła się niezręcznie.- Do jutra.
- Pa.- odprowadziła go wzrokiem na drugą stronę ulicy. Potem odwróciła się w stronę swojego domu. Dopiero zauważyła, że ciemna postać przyglądała jej się z okna. Kiedy zorientowała się do kogo należy ta sylwetka, przełknęła z trudem ślinę krzywiąc się. Jej kroki do domu przypominały drogę na egzekucję. Teraz ostatnie czego by chciała to ostateczna konfrontacja z Nim. Powolutku weszła do środka bez słowa mając wszelkie nadzieje, że On nie odezwie się do niej choćby słowem. Carter siedział na krześle barowym i jej się przypatrywał. Dziewczyna jak gdyby nic zatoczyła szeroki łuk, a następnie skierowała się na schody.
- Nie tak szybko, Kate.- powiedział swoim przeszywającym jej ciało głosem. Wzięła głęboki wdech i zrobiła coś czego nie lubiła robić. Nawiązała z nim kontakt wzrokowy. W przeważnej większości przypadków ta decyzja nie prowadziła do niczego dobrego.
- Coś się stało?- odezwała się w końcu przerywając niezręczna ciszę.
- Kto to był za chłopak pod moim domem?- spytał sucho.
- Chodzi ze mną do szkoły.- odpowiedziała.
- A może chodzi z tobą?- podniósł się. Ta lekko drgnęła.- Czyli jednak.- uśmiechnął się jakby cieszył się, ze ma rację. Katelyn chciała mu już odpyskować, ale wiedziała, że to nie prowadzi do niczego dobrego. Chciała już powiedzieć I co cię to obchodzi? Jednakże przez całe życie mówiła do niego bezosobowo.- Co to za chłopak?
- Kendall...
- Nazwisko.
- Po prostu Kendall.- uparła się. Ojczym skrzywił usta i zmroził dziewczynę wzrokiem.
- Nie życzę sobie żebyś się z nim spotykała.- powiedział. Te słowa trafiły prosto w jej serce. Na początku myślała, że to jakiś żart, ale w końcu na takiego nie wyglądał. Katelyn zupełnie zmieszana i zszokowana patrzyła na niego nie wiedząc co powiedzieć.
- A-ale...
- Nie słyszeć żadnego ALE.- skrzyżował ręce.- I radzę ci się dostosować do tego...
- Tak nie można!- łzy napłynęły jej do oczu.- Dlaczego? Co ja takiego zrobiłam?
- Chyba nie wyraziłem się jasno. Nie lubię jak mi się sprzeciwia. Może wyrażę się inaczej. Albo wasze drogi się rozejdą albo możesz pożegnać się ze swoją szkołą i tą blondyneczką Sam. I nie próbuj grać ze mną w nic, bo i tak wkrótce odkryje twoje kłamstwa. Pracuję w policji...- Katelyn nie wytrzymała tego. Wybuchła płaczem i pobiegła na górę do pokoju trzaskając drzwiami. Jeszcze zwrócił jej uwagę żeby nie trzaskała, ale miała już to gdzieś. Zwinęła się w kłębek i szlochała wylewając łzy w poduszkę. [ Jakim on jest debilem! Jak ja go nienawidzę! I co ja mam teraz zrobić? Kocham Kendalla. Ale jak On mnie nakryje to mogę pożegnać się ze szkołą, która była moim marzeniem. Tyle czasu starałam się żeby pozwolił mi się tam uczyć. Robię to dla mamy. I zabroni mi spotykać się z Sam! Jestem w rozsypce. Co ja mam zrobić? Czemu życie mnie tak pokarało właśnie Nim! Nie cierpię swojego życia!]




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~ Witam Was w tę jakże cudowną ( teraz ) noc. Pracowałam dziś, a raczej już wczoraj te jedenaście godzin, więc moja nauka została na deser. Gdyby ktoś mnie szukał, będę jeszcze gdzieś tak do drugiej. A może do trzeciej? Potem się położę, wstanę, przeboleję swoje na uczelni, wrócę, będę do Waszej dyspozycji i walnę się do łóżka. Cudnie, nie?
~ Ten rozdział uważam, że ma w sobie trochę takiej magii jeśli chodzi o Douleur, ale to moje wrażenie. Dowiedzieliście się trochę informacji o niej. Może nie wszystko jest teraz jasne, ale czasem wiele będzie się wyjaśniać. Jak myślicie? Czy Carlos ma jakieś szanse u Douleur? Czy Katelyn ostatecznie posłucha się woli ojczyma czy jednak zerwie z Kendallem?
~ Kończą mi się pomysły z gifami. Chyba zacznę robić po dwa huehue :) Nie wiem czy usunąć spoilery. W końcu każdy je chyba oblukał, chociaż... No dobra, zostawię jeszcze na jakiś czas. Zapraszam też do zadawania pytań. Tych normalnych jak i nienormalnych :) Dotyczących mnie ja i bloga :) No i do kolejnego poniedziałku :*

EDIT: ZROBIŁAM ANKIETĘ. CHCIAŁABYM POZNAĆ WASZE ZDANIE, WIĘC ZAPRASZAM. OCZYWIŚCIE MOŻLIWOŚĆ WIELOKROTNEGO WYBORU DLA NIEZDECYDOWANYCH :D



~ Obczajajcie moją nową czapkę, krasnoludy!



~ Kto wie co ile to 2+2?
<niepewność w oczach Kendalla>



~ Bejbe bejbe bejbe oooo

       

( taki gif bez sensu )

15 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nikt nie klepał? Szkoda,ostatnio była beka :D Skomentuję rano, a teraz Ci zostawię literówkę "Kocham Kednalla.".

      Usuń
    2. No nie klepali. Jak widać tamten dzień nie był łatwy tylko dla mnie. Chris już przed 23 się zmył. Taki zmęczony był.
      A literówkę przeprawiłam :)

      Usuń
  2. "A literówkę przeprawiłam" literówka :D Btw. Zrymowałaś z tym Chrisem :D
    Carlitos odkrywa ciemną stronę $. Ja rozumiem, że ona śpi w przyczepie, ale do cholery jasnej dlaczego na środku lasu? Dean przedawkował i tyle go widzieli, był złym kolesiem. DULCIA MIAŁA CHŁOPAKA!!!! Cmu mi się wydaje, że Lucas miał z tym coś wspólnego? Nie, że zabił czy coś tylko, że np. Przyjaźnił się z Deanem lub cuś. CARTER TO ... Hmmm... kas to chuj, Logan penis, Dougie kutas, młodsi bracia Chrisa to siusiaki, a męski członek nie pasuje jak się kogoś wyzywa.... CARTER TO CHUJ, PENIS, SIUSIAK, KUTAS, SUKRWIEL I GNIJ JEBANY CARTERZE W PIEKLE!! On jeszcze ma czelność szantażować Kate? HOTS DOGS, TRZYMAJCIE MNIE! Może Katelyn niech pogada z siostrą, a ta może coś zdziała? Wgl. To jak Kopciuszek :D Tylko, że jedna siostra i ojczym :D
    Ja już wczoraj popytałam :) A co do tych gifów to na tumblr jest dużo i, jak się patrzy to samemu przychodzi tytuł :) Ten ostatni gof mi przypomina to, że w piątek oglądałam Never Say Never (film o karierze JB, jak był młody) i Believe (jak był starszy) to na końcu były koncerty i Justin śpiewał "Baby" :D
    Supereściaściaściniusiński rozdział i czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę nie wiem czemu myślisz razem z Chrisem, że Lucas ma coś wspólnego z Douleur, ale podoba mi się, że lubicie główkować :)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. I'm still waiting for You :p

      Usuń
    2. Wchodzę, żeby poczytać komy, ale
      ŁER IS MAJ KOMENT ?!?
      Tak więc, od nowa,
      Dlaczego miałam wrażenie, że Carlosowi coś się stanie w tym lesie ?? Na początku myślałam, że w tej przyczepie będzie Lucas, a tu co ? To była przyczepa CHŁOPAKA $ ! To ona kiedykolwiek miała chłopaka ?! Że Łat ?!
      Los znów zdobył punkt ! Woo Hoo, brawo dla tej pani z wąsem !
      Carter, Ty SUKINKOCIE !!! Jak tak można ?! Carter, SUKINKOCIE ! Kto dał mu prawo opieki nad Kate ?! Carter, SUKINKOCIE !No kto ?! Carter, SUKINKOCIE !! Dlaczego jemu nie może się coś stać ? Czy proszę o zbyt wiele ?? Tylko 'delikatne' potrącenie przez pociąg ... No ewentualnie wypadnięcie z okna, z 10 piętra .. Pfff, przecież to nie dużo.. Prawda ?
      Marla dawaj tu nn !
      xx !

      Usuń
  4. Zaklepki. Zaklepki wszędzie :) Nie raz chciałam się pobawić, ale se myślę, że Bunny to miszczem w tym jest :)
    Co do rozdziału to był bardzo Dolarowy. Podoba mi się to. Ona mieszka w przyczepie byłego chłopaka? I akurat w lesie? Masakra. I ten jej moment gdy się pyta Carlita czy on chce ją przypadkiem pocałować. Szkoda mi go. Super rozdział. Rozleniwiłam się

    OdpowiedzUsuń
  5. Tyle Dolara w jednym rozdziale to aż święto :) Douleur jest taka dziwna. Mieszka w przyczepie swojego zmarłego chłopaka. W dodatku nie przeniesie tej przyczepy w inne miejsce, bo w tym miejscu on umarł i ona cieszy się, że jego zmarła dusza tutaj krąży i się męczy. Toż to torturuje ludzi nawet pośmiertnie :) No mój mistrz. Te jej wszystkie dziwactwa sprawiają, że jest najlepszą postacią jak dla mnie :) Ciekawe co teraz się dzieje z jej rodzicami i dlaczego nie starają się sprowadzić jej do domu skoro już tyle czasu tam mieszka sama. Carlos ją kocha, ale ona ma rację. Powinien się cieszyć tym co ma, bo nikt nie jest w takiej dobrej u niej sytuacji jak on, nawet rodzina. Więc szacun. Co do Cartera tego sukinkota jebanego. To żyć nie powinno! Jak można tak bez powodu kogoś osądzić?! Jego po prostu cieszy to jak ona cierpi, pasożyt na łzach kuźwa!!!! To policjantem być nie powinno! Rozdział nieziemski.
    Zauważyłam ankietę. Rano jej nie było jak wchodziłam, więc chyba świeżynka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zakochałam się w Carlosie i Douler. Są swietną parą. Uwielbiam ich, to jak opisujesz Carlosa i Doluer. Magia - prawdziwa magia. Katelyn i Kendall.. Pokręcona historia, ale może to się wyjaśni. Oby :d. Bardzo fajny rozdział! Czekam na następny :).

    OdpowiedzUsuń
  7. Albo to Bunny jest jakaś przeklęta, albo z moim fonem jest coś nie tego lub ja jestem jakiś dziwny ale po raz kolejny moją zaklepkę szlag trafił bo nie dodała się jako osobny kom a jako odp do koma Bunny ;/ Zaaaaaaaaaal!
    Po tym rozdziale czuję sie nasycony. Tak! Jestem nasycony Dulcią. Wiedziałem że tu chodiz o chłopaka tylko nie wiedziałem że o tego... Byłem blisko. Mimo to nadal mam wrażenie że Lucasa i $ coś kiedyś łączyło. Nie mówię tu o miłości ale mogli sie znać bliżej. Ten jej chłopak.. On miał przyjaciela tak? Czy może źle zapamiętalem? Czytałem ten rozdział przed 8 rano wiec wiesz... W każdym razie jeśli miał przyjaciela to myślę że był nim Lucas. Nie wiem czemu ale tak mi sie wydaje. ^^
    Wgl ta historia Carlosa... O obojgu dziś sie dużo dowiedzieliśmy. Dulos. Tak ich nazywam. On ją chciał pocałować a ona go nie zechciała... Smutne. Jeszcze się kissną! Dulos musi zaistnieć ! :D
    Carter... Do niego to mi brakuje słów! Co za jebany skurwysyn! Oni se tu miłość wyznają a ten NIE MOŻESZ SIĘ Z NIM SPOTYKAĆ! No cholera jasna! I jeszcze te groźby że nie bd mogła chodzić do szkoły i nie pozwoli jej sie widywać z Sam... Czemu tak boli go jej szczęście ?! Kiedy on sie ostatnio widział z psychiatrą?? Chętnie go tam zaprowadzę. Przyda mu się. SUKINSYN JEBANY! No nic tylko oblać twarz mydłem w płynie i czekać aż wyżre mu skórę. Jak ja go nie znoszę! ;/
    Gifki jak zwykle rozbrajające. szkoda że nie masz pomysłów ale może coś jeszcez Ci do głowy wpadnie ^^ Super rozdzialicho i chcę kolejne szybko. Ten stary jebak leśny podniósł mi ciśnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bunny rzuciła zaklęcie i tyle :)
      Cieszę się, że jesteś nasycony. Karmię Was :) Myślę, że jeśli chodzi o Dolara to zaspokoiłam jak narazie głodne brzuszki. U podoba mi się Dulos ;)

      Usuń
  8. Sorry, że tak długo, wczoraj się nie wyrobiłam. Ale już jestem. Na początek Carlos i Dolar. Leur? Kojarzy się z "lemur", co jest trochę dziwne... Dobra, nie ważne. Przyczepa przypomina trochę taki tajemny domek na drzewie. Takie pierwsze skojarzenie,a le prawdopodobnie za szybko robię notatki. No okey... Trochę wstrzymam. Carlos się nie poddaje, z tego, co widzę. I dobrze, ona jeszcze będzie jego. ta historia Deana... Ona jest trochę wstrząsająca. Nie znajduję teraz lepszego słowa. Przez chwilę myślałam, że Doleur ją zmyśliła, żeby odstraszyć Carlosa. Teraz już nie wiem. Dziewczyna jest przekonująca, potrafi w jednej chwili naprowadzić emocje kogoś innego, tak jak jej się podoba. Albo jest dobrą manipulantką, albo mówi prawdę. Nie wiem, nie mam pojęcia.
    Spacer Carlosa po lesie: Wciągniecie przez nos duszy martwego człowieka... No nie wyrabiam. Kto to wymyślił? Bo coś takiego potrafi jedynie Mort. Jak wciągnął całego pierda, to duszę też by dał radę. Rety... To jest przenośnia tak? Coś, jak rozsypanie prochów zmarłego, żeby na zawsze został w jakimś miejscu. Jeśli chodzi o jego obecną relację z Dolour... Mam wrażenie, że wkroczyła na wyższy poziom. Możliwe, ze robiłam błędy w tym "imieniu", sorry.
    Kendall i Kate: Między nimi sielanka. Typowa sielanka zakochanych, trochę jak z jednej z tych książek, które czyta moja koleżanka. On ją kocha, ona jego też, ale jej ojciec ma ewidentnie coś przeciwko temu, żeby się spotykali. Nie wiem z jakiej paki, ale to do nich pasuje. Na razie się ukrywają, okey, czyli mamy drugi etap. Trzeci to pewnie będzie wielkie hallo przez tatusia i groźba wyprowadzki. Oj i mamy syndrom pustego gniazda. No prawie... Notka super! czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń

# INFO DOTYCZĄCE KOMENTOWANIA:
1. Czytasz? Zostaw po sobie ślad. Komentarz = uśmiech na mojej twarzy.
2. Tylko STALI CZYTELNICY mogą informować mnie pod postem o swoich
nowych rozdziałach. Nie traktuję tego jak SPAM tylko informację.
3. W innym przypadku jest to SPAM, a od tego jest specjalna zakładka
"Blogowy Ask".