Po weekendzie trzeba było wrócić do szkoły. Dla niektórych te dwa dni były udane, dla niektórych mniej. Kendall i Katelyn zostali parą, jednak jeszcze nikomu nie pochwalili się tą wiadomością. Dziewczyna jest bardzo skromna i poprosiła chłopaka, aby poczekał z nowinami. Tak też zrobił. Jednak był taki szczęśliwy, że uśmiech nie schodził mu z twarzy. Carlos zbliżył się do Douleur. Fakt, nie jest to coś wielkiego, ale wiele zdziałało słowo akceptacja. James nie mógł się skontaktować z Ashley. Dziewczyna nie odbierała od niego telefonu, a gdy napisał do niej na chacie, ta rozłączała się. Najgorzej miał Logan, który mógł tylko pomarzyć o pięknej May Ackerman. Zdawał sobie sprawę, że Mayra go olewa, jednak sądził, że jest sposób by dotrzeć do jej serca. Musi go tylko znaleźć.
Nadchodziła właśnie siódma czterdzieści. Ktoś zapukał do drzwi. Logan wiedział już kto to może być.
- Siema, Henderson!- Jenny przybiła z nim żółwika.- Jak tam nastawienie na drugi tydzień nauki.
- Jens, daj mu spokój.- westchnął Lucas.- Logan, zbieraj pakiet. Idziemy do szkoły.
- Okaaay...- jęknął ledwo przytomny.
- Co z tobą?
- Nie wyspałem się. Niby położyłem się o przyzwoitej godzinie, ale nie mogłem spać. Myślałem ciągle o Ackerman. Nie wiem co mogę jeszcze zrobić żeby zyskać jej względy.- urwał, ponieważ przyjaciele wyszli z domu. Razem udali się wszyscy do szkoły.
- A miałeś już z nią próbę?- Lucas kontynuował temat po tym jak przywitał się z Katelyn. Był zdziwiony, że Kendall tak szybko wyrobił sobie u niej względy.
- Miałem. Torrensel chciał żebym zrozumiał ten tekst, ale nadal do mnie nie trafia. A ona się drze, że ciągle robię coś nie tak. Powinieneś patrzeć na mnie kiedy to mówisz! Wyprostuj się! Pomyliłeś linijki!- sparodiował jej głos smucąc się.
- Ale masz problem...- zironizował Carlos.- To tylko rola. Jeśli jej nie dostaniesz to nie będzie koniec świata.
- Tu już nie chodzi o zwykłą rolę.- zwrócił mu uwagę. Kopnął kamyczek, który wyleciał w powietrze i upadł stukając kilka razy o chodnik oraz odbijając się.- Ja po prostu nie umiem inaczej... Pani Benson nic do mnie nie ma, choć sama uważa, że powinienem wkładać w to więcej serca. Tak mi powiedziała po lekcji. I jeszcze ta sztuka. Ja z tym wszystkim nie czuję się swobodnie. Nie czuję się dobrze. To wszystko mnie tak przytłacza. Nie nadaję się do tej szkoły po prostu. Wolę swoją matmę i biologię... Chciałbym zmienić szkołę.
- Powiedz, że żartujesz.- wciął się James.
- Nie chcę być w szkole, w której jest mi źle.- wzruszył ramionami. Mówił takim tonem jakby wstydził się swoich słów, więc używał najniższego tonu głosu mając nadzieję, że nikt nie słyszy. Jednak zazwyczaj sprawy układają się na odwrót, więc każdy uważnie słuchał co ma do powiedzenia.
- Logan?- do rozmowy dołączyła nie odzywająca się do tej pory Katelyn.- Nie bądź na mnie zły jeśli ci to powiem, ale czuję, że to nie jest zwykłe zagubienie. Jesteś przyzwyczajony do bycia prymusem w normalnej szkole, a kiedy stajesz przed zmianą, którą jest nowa szkoła, w której odebrano ci to w czym jesteś najlepszy, tracisz poczucie własnej wartości. Chcesz żeby było tak jak zawsze. Żebyś zbierał pochwały, ktoś dał ci znów do zrozumienia, że dobrze coś zrobiłeś. Teraz ci tego brakuje. Ale to nie jest powód tego liceum. Powód siedzi w twojej głowie. Jeśli uwierzysz, że możesz i że potrafisz, osiągniesz to. Musisz w siebie uwierzyć, w swoje umiejętności. Wiem co mówię.- wszyscy zaniemówili. Kendall uśmiechnął się do niej.
- Spróbuję.- przytaknął Logan.- I dzięki. Jesteś w porządku.- uśmiechnął się subtelnie, a następnie na szybko zaczął przetwarzać jej słowa w głowie.
- A będziesz z nami codziennie chodziła do szkoły?- zmieniła temat Jenny.
- Raczej tak.- uśmiechnęła się niewinnie. Wciąż trzymała się blisko Kendalla.
- Czy mi się zdaje czy wy jesteście parą.- przypuścił Lucas obserwując ich wymieniające się ciepłe spojrzenia od pewnego czasu. Blondyn nie odpowiedział. Spojrzał na dziewczynę, która schowała głuchy śmiech za plecami zielonookiego.
- Oni są razem!- krzyknął Carlos z pretensją i wskazał na nich palcem.- I nie pochwalili się łajzy!
- A czym mieliśmy się niby chwalić łajzo?- spytał.
- Przyjaciołom się nie pochwalić, że nasz Pan Zawiecha przygruchał sobie piękną gołębicę.- wyszczerzył się.
- Chciałem w innych okolicznościach, ale nie wyszło. Nie gadajmy o tym tylko idźmy szybciej, bo się spóźnimy.
- Nie spóźnimy się.- zaśmiał się Carlos.
- Spóźniliście się.- pani Benson wstała z biurka. Oparła się o jego kant i czekała na wyjaśnienia całej grupy.
- Przepraszamy.- odpowiedział Carlos.- To się już więcej nie powtórzy.- czuł największe wyrzuty sumienia.
- No dobrze.- westchnęła.- To wasz pierwszy raz i zaczynacie dopiero drugi tydzień nauki, więc daruję wam. Jednak na przyszłość pamiętajcie, że nie toleruję spóźnień dłuższych niż pięć minut. Ja przychodzę punktualnie, więc tego samego oczekuję od was.- ze spuszczonymi głowami usiedli na swoje miejsca. Katelyn oraz Jenny udało się przejść bez komentarza od mentorki.- No dobrze.- stanęła za biurkiem.- Czeka was pierwsze zaliczenie.- po sali rozniósł się jęk.- Wiem, że szybko, jednak ocena zostanie wystawiona dopiero za tydzień. Przez ten czas para nauczy się piosenki.
- Tylko tyle?- zdziwił się Logan.
- Bynajmniej.- odpowiedziała.- Jestem przekonana, że większość z was pójdzie na łatwiznę, ale chcę was postawić przed małym wyzwaniem.- schyliła się żeby wyjąć coś z szafki. Postawiła na blacie niewielki słoik wypełniony zwiniętymi karteczkami.- Jestem ciekawa jak poradzicie sobie z losowym numerem. Prosiłabym, abyście dobrali się teraz w pary. Jedna z nich przyjdzie tu i wylosuje karteczkę z utworem. Ostrzegam, że żaden utwór nie należy do najłatwiejszych. No już!- klasnęła w ręce.- Proszę się dobrać.
Kendall był przekonany, że zaśpiewa z Loganem, z którym siedział w ławce. Tak samo był pewny tego, że Carlos i James będą razem. Nagle usłyszał jej szept.
- Kendall?- chłopak odwrócił się za wołaniem Katelyn.- Zaśpiewaj ze mną, proszę.- patrzyła na niego tak uroczo. W oczach jednak miała obawę, że odrzuci jej prośbę. Chłopak spojrzał na bruneta, który od razu zrozumiał. Przytaknął tylko.
- Dobrze.- odpowiedział. Dziewczyna posłała mu subtelny uśmiech. Logan za to dobrał sobie do pary Jenny. Kendall podszedł do słoika i wyciągnął z niej karteczkę. Podszedł do ławki i ją rozwinął. Kiedy przeczytał tytuł piosenki, uniósł wysoko brwi, a następnie podał ją Katelyn. Ta natomiast brwi ściągnęła. Podniosła rękę.
- Tak, Tarver?- powiedziała nauczycielka.
- Czy jest możliwość wymiany utworu?- spytała.
- Niestety nie.- zaprzeczyła. Jednak z ciekawości podeszła do jej ławki żeby zobaczyć co wylosowała. Kiedy Benson przeczytała to co było na karteczce, spojrzała z ciekawością na Kateyn i Kendalla, a potem na samą Katelyn. Uśmiechnęła się i wróciła na swoje miejsce.
Po dzwonku blondynka szybko zabrała swoje rzeczy i wyszła z klasy. Kendall z Loganem postanowili ją dogonić. Szła takim chodem, że graniczył z truchtem. Szybko ruszyli za nią.
- Katelyn? Kat?- zawołał Kendall. Na to drugie odwróciła się, ponieważ tam mówiła do niej przyjaciółka.
- Co się stało?- spytał Logan.
- Nic się nie stało.- odpowiedziała.- Ja po prostu nie dam rady zaśpiewać tej piosenki. Chyba, że nie zaśpiewam finału.
- A co wylosowaliście?- w tym momencie Katelyn wcisnęła mu do ręki wymiętolony kawałek papieru. Gdy Logan go rozwinął, uniósł brwi wysoko.
- Też tak zareagowałem.- przytaknął Kendall.
- O żesz... Nie jest tak tragicznie.- stwierdził.
- Serio?- zironizowała.
- No tak serio to może dałbym radę, ale są tam nie moje skale głosowe... Ale kto mi mówił godzinę temu żeby wierzyć w siebie?
- No właśnie.- zwrócił uwagę blondyn.
- Zobaczę co jeszcze z tym zrobię.- zamknęła za sobą drzwi od łazienki dla dziewcząt.
James miał problem z odnalezieniem Ashley w szkole. Poświęcił prawie całą przerwę na szukaniu dziewczyny. Przez cały weekend nie miał z nią kontaktu. Czuł się z tym źle. Zastanawiał się czy gdy ich relacje pogorszą się to odbije się na polepszeniu relacji z Brianem. Nabiegał się sporo gdy próbował przeszukać całą szkołę mieszcząc się w dziesięciu minutach. Przysiadł na ławeczce na wolnym miejscu obok uczącego się chłopaka żeby odpocząć. Schylił się i nabierał głębszych wdechów.
- Hej, Maslow.- usłyszał przed sobą ten znajomy głos. Podniósł głowę. To był Brian, a za nim jego nieodłączna ekipa składająca się z Paul'a i Mitcha.
- Cześć.
- Na ostatnim treningu byłeś bardzo dobry. Długo grasz w kosza?
- Tak szczerze to sporadycznie w tamtym roku na wakacjach.- poprawił sobie włosy.
- No proszę proszę.- Brian spojrzał na swych kolegów, z którymi wymienił się porozumiewawczymi spojrzeniami.
- Coś się stało?- w głębi duszy nie miał zamiaru ciągnąć z nimi tej rozmowy.
- Masz w sobie to coś. Talent, look, powodzenie u lasek.- wymieniał na palcach, a następnie usiadł obok niego wciskając się między Jamesa, a chłopaka z nosem w książce o historii sztuki. Brian pstryknął palcami i wskazał na niego.
- Sio kujonie!- warknął Mitch. Chłopak złożył swą książkę i szybko uciekł. W Jamesie już się gotowało.
- Kontynuując... Pewnie wiesz kim jestem w tej szkole. Jestem tym kolesiem, który ma wszystko i może wszystko. Ty możesz wszystko, ale za to nie masz wszystkiego. A jeśli chcesz mieć wszystko tak jak ja, jeśli chcesz bawić się codziennie z pięknymi pannami, mieć stałe miejsce w drużynie, siedzieć przy naszym największym stoliku na stołówce, chodzić na prywatne imprezy, należeć do tej prestiżowej paczki, do której każdy chciałby należeć to możesz to mieć.
- Serio?- myślał, że się przesłyszał.
- Serio serio.- przytaknął.- Myślę, że mogę cię dołączyć do swojej paczki. Nie myśl, że tylko tyle mam dla ciebie do zaoferowania. Jest tego dużo więcej. Masz to już na wyciągnięcie ręki, a żeby to złapać jest rzecz, którą musisz dla mnie zrobić.
- A co takiego?- mógł przewidzieć, że jest jakiś haczyk.
- Hmm... mam na oku taką dziewczynę. Znasz ją dobrze. Taka seksowna blondynka. Ashley Hattaway się nazywa.- gdy James usłyszał jej imię, przełknął z trudnością ślinę w suchym gardle.- Zauważyłem, że dobrze się razem dogadujecie. Paul za to widział was w sobotę razem na plaży. Jesteście przyjaciółmi?
- Tak jakby.- sam nie wiedział jak określić ich znajomość.
- Mhm. Twoim zadaniem jest przekonać ją do mnie. Powiedz jej, że jestem świetny i idealny dla niej. Jestem twoim super kumplem i mi ufasz. Zasugeruj tak po cichu żeby się ze mną umówiła... Rozumiesz?
- Rozumiem.
- Pomyśl więc, że jeśli ci się uda, a ona będzie moja, będziesz zupełnie kimś innym w tej szkole.
- Wiem kim będę.- podniósł się James. Brian po chwili również.
- Widzisz więc.- uśmiechnął się.
- Będę skurwysynem! Nie zrobię tego!- nie wytrzymał w końcu i podniósł głos.
- Coś ty powiedział?!- Brian zdenerwował się. Jego kumple byli zszokowani. Spojrzeli na Jamesa z politowaniem.
- Dobrze słyszałeś. Nie chcę należeć do bandy skurwysynów, którzy tak się zabawiają cudzym kosztem. Nie zrobisz Ashley krzywdy! Nie pozwolę na to!
- Przegiąłeś pałę, Maslow!- warknął. Zbliżył się do niego niebezpiecznie blisko.- Pożałujesz tych słów. Mogę ci obiecać, że cię zniszczę. Nic po tobie nie zostanie.- następnie odwrócił się do swoich kumpli.
- Myślisz, że się ciebie boję?- spytał. Brian natychmiast zareagował. Znów stanął z nim twarzą w twarz. Ścisnął pięść i uniósł ją do góry. James przybrał już pozycję obronną. Jednak w ostatniej chwili Mitch wciął się między nich patrząc gdzieś na drugi koniec korytarza.
- Tym razem ci się poszczęściło, ale następnym razem pilnuj siebie, bo nie wiesz kiedy...- nie dokończył. Zgarnął swoich koleszków i szybkim krokiem odeszli.
- James!- za nim zjawił się znikąd Lucas.- Słyszałem wszystko!
- No i co z tego?- żałował, że Mitch jemu przeszkodził, bo chętnie chciał, aby doszło do spotkania jego pięści z głową Beckera.
- Coś ty zrobił?! Popełniłeś błąd. Już po tobie, stary...
- Okaaay...- jęknął ledwo przytomny.
- Co z tobą?
- Nie wyspałem się. Niby położyłem się o przyzwoitej godzinie, ale nie mogłem spać. Myślałem ciągle o Ackerman. Nie wiem co mogę jeszcze zrobić żeby zyskać jej względy.- urwał, ponieważ przyjaciele wyszli z domu. Razem udali się wszyscy do szkoły.
- A miałeś już z nią próbę?- Lucas kontynuował temat po tym jak przywitał się z Katelyn. Był zdziwiony, że Kendall tak szybko wyrobił sobie u niej względy.
- Miałem. Torrensel chciał żebym zrozumiał ten tekst, ale nadal do mnie nie trafia. A ona się drze, że ciągle robię coś nie tak. Powinieneś patrzeć na mnie kiedy to mówisz! Wyprostuj się! Pomyliłeś linijki!- sparodiował jej głos smucąc się.
- Ale masz problem...- zironizował Carlos.- To tylko rola. Jeśli jej nie dostaniesz to nie będzie koniec świata.
- Tu już nie chodzi o zwykłą rolę.- zwrócił mu uwagę. Kopnął kamyczek, który wyleciał w powietrze i upadł stukając kilka razy o chodnik oraz odbijając się.- Ja po prostu nie umiem inaczej... Pani Benson nic do mnie nie ma, choć sama uważa, że powinienem wkładać w to więcej serca. Tak mi powiedziała po lekcji. I jeszcze ta sztuka. Ja z tym wszystkim nie czuję się swobodnie. Nie czuję się dobrze. To wszystko mnie tak przytłacza. Nie nadaję się do tej szkoły po prostu. Wolę swoją matmę i biologię... Chciałbym zmienić szkołę.
- Powiedz, że żartujesz.- wciął się James.
- Nie chcę być w szkole, w której jest mi źle.- wzruszył ramionami. Mówił takim tonem jakby wstydził się swoich słów, więc używał najniższego tonu głosu mając nadzieję, że nikt nie słyszy. Jednak zazwyczaj sprawy układają się na odwrót, więc każdy uważnie słuchał co ma do powiedzenia.
- Logan?- do rozmowy dołączyła nie odzywająca się do tej pory Katelyn.- Nie bądź na mnie zły jeśli ci to powiem, ale czuję, że to nie jest zwykłe zagubienie. Jesteś przyzwyczajony do bycia prymusem w normalnej szkole, a kiedy stajesz przed zmianą, którą jest nowa szkoła, w której odebrano ci to w czym jesteś najlepszy, tracisz poczucie własnej wartości. Chcesz żeby było tak jak zawsze. Żebyś zbierał pochwały, ktoś dał ci znów do zrozumienia, że dobrze coś zrobiłeś. Teraz ci tego brakuje. Ale to nie jest powód tego liceum. Powód siedzi w twojej głowie. Jeśli uwierzysz, że możesz i że potrafisz, osiągniesz to. Musisz w siebie uwierzyć, w swoje umiejętności. Wiem co mówię.- wszyscy zaniemówili. Kendall uśmiechnął się do niej.
- Spróbuję.- przytaknął Logan.- I dzięki. Jesteś w porządku.- uśmiechnął się subtelnie, a następnie na szybko zaczął przetwarzać jej słowa w głowie.
- A będziesz z nami codziennie chodziła do szkoły?- zmieniła temat Jenny.
- Raczej tak.- uśmiechnęła się niewinnie. Wciąż trzymała się blisko Kendalla.
- Czy mi się zdaje czy wy jesteście parą.- przypuścił Lucas obserwując ich wymieniające się ciepłe spojrzenia od pewnego czasu. Blondyn nie odpowiedział. Spojrzał na dziewczynę, która schowała głuchy śmiech za plecami zielonookiego.
- Oni są razem!- krzyknął Carlos z pretensją i wskazał na nich palcem.- I nie pochwalili się łajzy!
- A czym mieliśmy się niby chwalić łajzo?- spytał.
- Przyjaciołom się nie pochwalić, że nasz Pan Zawiecha przygruchał sobie piękną gołębicę.- wyszczerzył się.
- Chciałem w innych okolicznościach, ale nie wyszło. Nie gadajmy o tym tylko idźmy szybciej, bo się spóźnimy.
- Nie spóźnimy się.- zaśmiał się Carlos.
- Spóźniliście się.- pani Benson wstała z biurka. Oparła się o jego kant i czekała na wyjaśnienia całej grupy.
- Przepraszamy.- odpowiedział Carlos.- To się już więcej nie powtórzy.- czuł największe wyrzuty sumienia.
- No dobrze.- westchnęła.- To wasz pierwszy raz i zaczynacie dopiero drugi tydzień nauki, więc daruję wam. Jednak na przyszłość pamiętajcie, że nie toleruję spóźnień dłuższych niż pięć minut. Ja przychodzę punktualnie, więc tego samego oczekuję od was.- ze spuszczonymi głowami usiedli na swoje miejsca. Katelyn oraz Jenny udało się przejść bez komentarza od mentorki.- No dobrze.- stanęła za biurkiem.- Czeka was pierwsze zaliczenie.- po sali rozniósł się jęk.- Wiem, że szybko, jednak ocena zostanie wystawiona dopiero za tydzień. Przez ten czas para nauczy się piosenki.
- Tylko tyle?- zdziwił się Logan.
- Bynajmniej.- odpowiedziała.- Jestem przekonana, że większość z was pójdzie na łatwiznę, ale chcę was postawić przed małym wyzwaniem.- schyliła się żeby wyjąć coś z szafki. Postawiła na blacie niewielki słoik wypełniony zwiniętymi karteczkami.- Jestem ciekawa jak poradzicie sobie z losowym numerem. Prosiłabym, abyście dobrali się teraz w pary. Jedna z nich przyjdzie tu i wylosuje karteczkę z utworem. Ostrzegam, że żaden utwór nie należy do najłatwiejszych. No już!- klasnęła w ręce.- Proszę się dobrać.
Kendall był przekonany, że zaśpiewa z Loganem, z którym siedział w ławce. Tak samo był pewny tego, że Carlos i James będą razem. Nagle usłyszał jej szept.
- Kendall?- chłopak odwrócił się za wołaniem Katelyn.- Zaśpiewaj ze mną, proszę.- patrzyła na niego tak uroczo. W oczach jednak miała obawę, że odrzuci jej prośbę. Chłopak spojrzał na bruneta, który od razu zrozumiał. Przytaknął tylko.
- Dobrze.- odpowiedział. Dziewczyna posłała mu subtelny uśmiech. Logan za to dobrał sobie do pary Jenny. Kendall podszedł do słoika i wyciągnął z niej karteczkę. Podszedł do ławki i ją rozwinął. Kiedy przeczytał tytuł piosenki, uniósł wysoko brwi, a następnie podał ją Katelyn. Ta natomiast brwi ściągnęła. Podniosła rękę.
- Tak, Tarver?- powiedziała nauczycielka.
- Czy jest możliwość wymiany utworu?- spytała.
- Niestety nie.- zaprzeczyła. Jednak z ciekawości podeszła do jej ławki żeby zobaczyć co wylosowała. Kiedy Benson przeczytała to co było na karteczce, spojrzała z ciekawością na Kateyn i Kendalla, a potem na samą Katelyn. Uśmiechnęła się i wróciła na swoje miejsce.
Po dzwonku blondynka szybko zabrała swoje rzeczy i wyszła z klasy. Kendall z Loganem postanowili ją dogonić. Szła takim chodem, że graniczył z truchtem. Szybko ruszyli za nią.
- Katelyn? Kat?- zawołał Kendall. Na to drugie odwróciła się, ponieważ tam mówiła do niej przyjaciółka.
- Co się stało?- spytał Logan.
- Nic się nie stało.- odpowiedziała.- Ja po prostu nie dam rady zaśpiewać tej piosenki. Chyba, że nie zaśpiewam finału.
- A co wylosowaliście?- w tym momencie Katelyn wcisnęła mu do ręki wymiętolony kawałek papieru. Gdy Logan go rozwinął, uniósł brwi wysoko.
- Też tak zareagowałem.- przytaknął Kendall.
- O żesz... Nie jest tak tragicznie.- stwierdził.
- Serio?- zironizowała.
- No tak serio to może dałbym radę, ale są tam nie moje skale głosowe... Ale kto mi mówił godzinę temu żeby wierzyć w siebie?
- No właśnie.- zwrócił uwagę blondyn.
- Zobaczę co jeszcze z tym zrobię.- zamknęła za sobą drzwi od łazienki dla dziewcząt.
James miał problem z odnalezieniem Ashley w szkole. Poświęcił prawie całą przerwę na szukaniu dziewczyny. Przez cały weekend nie miał z nią kontaktu. Czuł się z tym źle. Zastanawiał się czy gdy ich relacje pogorszą się to odbije się na polepszeniu relacji z Brianem. Nabiegał się sporo gdy próbował przeszukać całą szkołę mieszcząc się w dziesięciu minutach. Przysiadł na ławeczce na wolnym miejscu obok uczącego się chłopaka żeby odpocząć. Schylił się i nabierał głębszych wdechów.
- Hej, Maslow.- usłyszał przed sobą ten znajomy głos. Podniósł głowę. To był Brian, a za nim jego nieodłączna ekipa składająca się z Paul'a i Mitcha.
- Cześć.
- Na ostatnim treningu byłeś bardzo dobry. Długo grasz w kosza?
- Tak szczerze to sporadycznie w tamtym roku na wakacjach.- poprawił sobie włosy.
- No proszę proszę.- Brian spojrzał na swych kolegów, z którymi wymienił się porozumiewawczymi spojrzeniami.
- Coś się stało?- w głębi duszy nie miał zamiaru ciągnąć z nimi tej rozmowy.
- Masz w sobie to coś. Talent, look, powodzenie u lasek.- wymieniał na palcach, a następnie usiadł obok niego wciskając się między Jamesa, a chłopaka z nosem w książce o historii sztuki. Brian pstryknął palcami i wskazał na niego.
- Sio kujonie!- warknął Mitch. Chłopak złożył swą książkę i szybko uciekł. W Jamesie już się gotowało.
- Kontynuując... Pewnie wiesz kim jestem w tej szkole. Jestem tym kolesiem, który ma wszystko i może wszystko. Ty możesz wszystko, ale za to nie masz wszystkiego. A jeśli chcesz mieć wszystko tak jak ja, jeśli chcesz bawić się codziennie z pięknymi pannami, mieć stałe miejsce w drużynie, siedzieć przy naszym największym stoliku na stołówce, chodzić na prywatne imprezy, należeć do tej prestiżowej paczki, do której każdy chciałby należeć to możesz to mieć.
- Serio?- myślał, że się przesłyszał.
- Serio serio.- przytaknął.- Myślę, że mogę cię dołączyć do swojej paczki. Nie myśl, że tylko tyle mam dla ciebie do zaoferowania. Jest tego dużo więcej. Masz to już na wyciągnięcie ręki, a żeby to złapać jest rzecz, którą musisz dla mnie zrobić.
- A co takiego?- mógł przewidzieć, że jest jakiś haczyk.
- Hmm... mam na oku taką dziewczynę. Znasz ją dobrze. Taka seksowna blondynka. Ashley Hattaway się nazywa.- gdy James usłyszał jej imię, przełknął z trudnością ślinę w suchym gardle.- Zauważyłem, że dobrze się razem dogadujecie. Paul za to widział was w sobotę razem na plaży. Jesteście przyjaciółmi?
- Tak jakby.- sam nie wiedział jak określić ich znajomość.
- Mhm. Twoim zadaniem jest przekonać ją do mnie. Powiedz jej, że jestem świetny i idealny dla niej. Jestem twoim super kumplem i mi ufasz. Zasugeruj tak po cichu żeby się ze mną umówiła... Rozumiesz?
- Rozumiem.
- Pomyśl więc, że jeśli ci się uda, a ona będzie moja, będziesz zupełnie kimś innym w tej szkole.
- Wiem kim będę.- podniósł się James. Brian po chwili również.
- Widzisz więc.- uśmiechnął się.
- Będę skurwysynem! Nie zrobię tego!- nie wytrzymał w końcu i podniósł głos.
- Coś ty powiedział?!- Brian zdenerwował się. Jego kumple byli zszokowani. Spojrzeli na Jamesa z politowaniem.
- Dobrze słyszałeś. Nie chcę należeć do bandy skurwysynów, którzy tak się zabawiają cudzym kosztem. Nie zrobisz Ashley krzywdy! Nie pozwolę na to!
- Przegiąłeś pałę, Maslow!- warknął. Zbliżył się do niego niebezpiecznie blisko.- Pożałujesz tych słów. Mogę ci obiecać, że cię zniszczę. Nic po tobie nie zostanie.- następnie odwrócił się do swoich kumpli.
- Myślisz, że się ciebie boję?- spytał. Brian natychmiast zareagował. Znów stanął z nim twarzą w twarz. Ścisnął pięść i uniósł ją do góry. James przybrał już pozycję obronną. Jednak w ostatniej chwili Mitch wciął się między nich patrząc gdzieś na drugi koniec korytarza.
- Tym razem ci się poszczęściło, ale następnym razem pilnuj siebie, bo nie wiesz kiedy...- nie dokończył. Zgarnął swoich koleszków i szybkim krokiem odeszli.
- James!- za nim zjawił się znikąd Lucas.- Słyszałem wszystko!
- No i co z tego?- żałował, że Mitch jemu przeszkodził, bo chętnie chciał, aby doszło do spotkania jego pięści z głową Beckera.
- Coś ty zrobił?! Popełniłeś błąd. Już po tobie, stary...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~ Hello. Nie wiem czy zauważyliście, ale są większe odstępy między akapitami. Jest lepiej, gorzej czy to bez różnicy? Bo moim zdaniem jest bardziej czytelne i przejrzyste. Zastanawiam się czy tak nie zostawić i używać wszędzie.
Jeśli chodzi o poziom pecha w tym rozdziale to nie jestem nim zachwycona, ale pocieszam się, że od tego rozdziału będzie już tylko gorzej :) W sensie gorzej, jeśli chodzi o przygody bohaterów.
Przyszedł mi do głowy pomysł na fajną improwizację. Chciałam ją dopisać do tego rozdziału, ale nie starczyło mi czasu. Jednak będzie to improwizacja z podtekstem. Jakim? Nie powiem :D Ale zapraszam do czytania 14 rozdziału.
~ Była teoria ( nie powiem kto na nią wpadł, ale jeśli ta osoba się domyśli, że o niej mowa, to może się przyznać ), że James dołączy do vipowskiej grupy Beckera i nie wiem czy dobrze pamiętam, z tamtego miejsca będzie miał oko na niego, ale odsunie się też od przyjaciół, bo mu się to... spodoba? Ktoś mnie poprawi? Mniejsza o to. Tak się nie stanie. James jest zbyt dumny :)
Bitwa Maslow vs Becker. Kto wygra? Dla Jamesa ten rozdział jest pechowy w sumie. Hyyy piszę bez sensu, bo wcinam zdania tam gdzie nie powinnam! O tym wątek już był! I znowu coś bez sensu! Nieee! Konieeec!
~ *tekst piosenki - chodzi o piosenkę Dream On zespołu Aerosmith. Szczerze oryginał nie bardzo mi pasi. Po prostu pokochałam wersję Glee jak dwóch przystojniaków to śpiewa. Tu jest LINK
Do poniedziałku :*
Jeśli chodzi o poziom pecha w tym rozdziale to nie jestem nim zachwycona, ale pocieszam się, że od tego rozdziału będzie już tylko gorzej :) W sensie gorzej, jeśli chodzi o przygody bohaterów.
Przyszedł mi do głowy pomysł na fajną improwizację. Chciałam ją dopisać do tego rozdziału, ale nie starczyło mi czasu. Jednak będzie to improwizacja z podtekstem. Jakim? Nie powiem :D Ale zapraszam do czytania 14 rozdziału.
~ Była teoria ( nie powiem kto na nią wpadł, ale jeśli ta osoba się domyśli, że o niej mowa, to może się przyznać ), że James dołączy do vipowskiej grupy Beckera i nie wiem czy dobrze pamiętam, z tamtego miejsca będzie miał oko na niego, ale odsunie się też od przyjaciół, bo mu się to... spodoba? Ktoś mnie poprawi? Mniejsza o to. Tak się nie stanie. James jest zbyt dumny :)
Bitwa Maslow vs Becker. Kto wygra? Dla Jamesa ten rozdział jest pechowy w sumie. Hyyy piszę bez sensu, bo wcinam zdania tam gdzie nie powinnam! O tym wątek już był! I znowu coś bez sensu! Nieee! Konieeec!
~ *tekst piosenki - chodzi o piosenkę Dream On zespołu Aerosmith. Szczerze oryginał nie bardzo mi pasi. Po prostu pokochałam wersję Glee jak dwóch przystojniaków to śpiewa. Tu jest LINK
Do poniedziałku :*
Wydało się. Wszyscy już wiedzą o związku Kat i Kenda. A co do Logana to dobrze mu Kat przygadała. No i nie mam siły mu tłumaczyć, że Mayra to sucza! Uuu a James poszalał. Myślałam, że on się zgodzi. W sumie to można wykorzystać jakoś. Ale to już James. Idzie na wojne.
OdpowiedzUsuńWidziałam linka i tam na końcu jest taki jęk, że ja się dziwiłam, że Neil umiał tak zawyć ha! Współczuję Katelyn i Kendallowi ;p Świetny rozdział
PS NIE MOGĘ NADAL SPAĆ! I CO TERAZ??
A co jeśli Brian i jego debile poszły sobie od Jamesa, bo zjawił się Lucas, a oni się go bali, bo on jest wielką szychą? Czegoś nie wiemy? :D
UsuńKENDALL MIAŁ ŚPIEWAĆ Z LOGANEM! KOGAN IS REAL!!!! Hot dogsss.... Alw mnie łeb rozwala... Czytam, czytam i tu nagle.takie zdanie "ale są tam nie nie moje skale głosowe" Literówka? Idk. Logan... Zostaw tą May w spokoju, bo Jenny fajniejsza :P A James powienien powiedzieć wszystko Ashley, ta urwie z nim kontakt, Brian ją rzuci i ta będzie latać do Jamesa, jak ja ze szkoły do domu. Brian i jego pieski to idioci. Ale wydaje mi się, że za dobre oceny w sporcie może im się powieść, a to jest złeeeeee... Kendall i Katelyn są razem! ŚWINIE NIE PODZIELIŁY SIĘ NEWSAMI I ZABRAŁY SWAG! 13 są pechowe.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i sory, że krótko, ale mam lenia, a jak się spóźnię do szkoły to... to nic, ale i tak muszę iść :P
P.s. czekam na Carlosa i Dulcie.
Literówka, ale już poprawiona :) Coś ostatnio wpada ich trochę więcej. Jak ja sprawdzam te rozdziały? Z tego wynika, że nie mogę robić tego na ostatnią chwilę, ten kwadrans przed północą :P
UsuńI czemu jest tak, że gdy nie ma wątku z Carlosem i Dolarem to niektórzy piszą, że czekają na to? :D
Bo oni są supereściaści :D A € jest ciekawa. Wiem, że to Dolar, a ja dałam €, ale nie mam dolarów :'(
UsuńEuro też może być :D
UsuńSorki, że dopiero teraz. Net mi uciekł na jakiś czas. Ale tylko winni się tłumaczą, prawda? Skoro od tego rozdziału zacznie się cuś, to będzie jeszcze lepiej. I ciekawe kto będzie brać udział w tej improwizacji z pewnym podtekstem :D No i dlaczego taki krótki mi się wydał? czy tylko ja tam mam? Czy tylko ja tak uważam? Nie jestem w stanie określić czy James postąpił dobrze czy źle. Z jednej strony pewnie miał dość ukrywania tego i musiał w końcu to z siebie wyrzucić. Tę całą złość. Z drugiej strony po tym jak Lucas powiedział, że bd problemy, domyśliłam się, że może być groźny. James, bądź czujny! Super rozdział. Dlaczego w ogóle jest tylko jeden rozdział na tydzień? Czeeemu?!
OdpowiedzUsuńBetty, nie jesteś sama. Dla mnie też był krótki.
UsuńNo przepraaaaszam, że krótki. Miałam dopisać jeden akapit, ale nie miałam czasu :(
UsuńDobrze, że mam cokolwiek. Jakieś zapasy. Inaczej to by się nie pojawiło dzisiaj. Lepiej krótsze niż nic, prawda? Ale wynagrodzę to, a ja dotrzymuje obietnic :)
Betty, odpowiadam na Twoje pytanie:
1) byłoby więcej gdybym miała na to czas. To, że napisałam kilka rozdziałów i mam je w zanadrzu, nie oznacza, że są to ostateczne formy. Chciałam popracować nad 13 żeby był serio fajny, ale czasu zabrakło i nie mogłam go ulepszyć :/
2) drugi powód: gdyby liczba czytelników zwiększyłaby się jeszcze bardziej, to bym publikowała częściej. Nie powiem, że komentarze nie mają wpływu, bo mają. Na PPP są dwa, bo najwidoczniej było takie zapotrzebowanie, ale biorąc pod uwagę to co się dzieje, chyba to zmienię.
A może ja się powinnam bardziej reklamować? Ale ja tego tak bardzo nie lubię :/
Aha. Ale jeśli chodzi o PPP to ty nie waz się nic zmieniać.Ja chcę nadal dwa rozdziały.
UsuńA co z Twoim szalonym pomysłem na bloga?
No przecież nie zacznę go teraz pisać. Ani teraz ani potem. Chyba, że się kimś z tym pomysłem podzielę, albo oddam, albo cuś :P
UsuńJa nie mam czasu!
Nie wierzę.. Katelyn odezwała się do Przyjaciół Kendalla. Jestem w szoku :d. Trochę pecha, nikomu nie zaszkodzi :). Uwielbiam tych chłopaków. James. Wielkie gratulacje dla Ciebie, szacunek że się tak postawiłeś. Maslow nie poddawaj się, walcz i wygrywaj. Już bym mogła przeczytać, rozdział 14. Bardzo fajny rozdział, czekam na następny.
OdpowiedzUsuńPowiedzmy, ze nie dziwi mnie duet Kendall i Logan. Jakoś dziwnie się udaje i piszę o nich jako BFF. I nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo się cieszę, że Kendall i Kate są razem. I nie wiem, czemu, ale brakuje mi Katie z serialu. Wiesz, tej rezolutnej, przedsiębiorczej siostrzyczki Kendalla. notka świetna! czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJestem komentuję i za błedy przepraszam. Rozdział był superaśny jak zawsze ale fakt poziom pecha jak na rozdział 13 był znikomy. Biorąc pod uwagę że od tego rozdziału zaczna się problemy to nic straconego. Bd sie działo :)
OdpowiedzUsuńBrian to suk! Jak on mnie wkuriwa! Ugh! No wziąłbym go rozbił jak jajko ale nie dziś bo dziś sam czuję sie jak jajko.
Pozostaję mi tylko czekać na kolejny i przyłączyć się do Betty która kategorycznie nie zgadza sie na zmiany w publikowaniu PPP. Toż to zbrodnia przeciw nam wiernie komentującym czytelnikom. Kochamy Cię i twe historie bejbe. :)
Uff, zabiegany ten tydzień, że dopiero teraz mam czas na przeczytanie i skomentowanie :) Tak więc,
OdpowiedzUsuńWyobraziłam sb reakcję Losa . Więc była to małpka , która podksakuje i pokazuje palem na banana (oczywiście wydając z sb te małpie 'uu aa') xD
Jej ! Team James ! Brawo ! Nie spodziewałam się tego !
Czekam te 10-11 min. na kolejny !
xx !