Katelyn nie zmrużyła prawie oka tej nocy. Po tym co powiedział jej ojczym, zwątpiła w jakąkolwiek ludzkość Cartera. Według niej był to człowiek bezduszny. Przypominał plastikowe pudełko wypełnione próżnią. Zastanawiała się gdzie jest jego serce i czy kiedykolwiek kiedyś je miał. Nie rozumiała jego decyzji. Co skierowało go do takiej decyzji. Nie tolerował Kendalla? Może po prostu nie chciał, aby ona była szczęśliwa? Mogła tylko domniemywać. Na pewno go o to nie zapyta. Nie chciała go widzieć na oczy. Teraz ma ułatwienie. Carter pojechał do pracy. Marzyła o tym, aby z niej nie wrócił. Normalnie nie życzyła nikomu nic złego, ale on był wyjątkiem. Jedynym wyjątkiem wśród wszystkich wyjątków w jej świecie. W świecie według Katelyn. Świecie, w którym nie chciała żyć.
Lekcje zaczynały się dziś dopiero po dziewiątej. Zastanawiała się czy iść dziś do szkoły. Nie wiedziała jak spojrzeć Kendallowi w oczy. Podniosła się z łóżka ledwo przytomna, pozbierała wszystkie chusteczki z podłogi i wyrzuciła je do kosza. Gdy podeszła do lusterka, aby ogarnąć swój mizerny wyraz twarzy, do pokoju weszła jej siostra. Blondynka szybko odwróciła głowę, aby siostra
nie zobaczyła jej zapuchniętych oczu.
nie zobaczyła jej zapuchniętych oczu.
- Słyszałam jak wczoraj płakałaś.- zamknęła za sobą drzwi.
- No i co z tego? Czy kogoś to jeszcze obchodzi? Jeszcze się nie przyzwyczaiłaś do tego, że ciągle płaczę?
- Nie chodzi o to. Co się stało?- spytała.
- I nagle jesteś miła.- burknęła.- Nie chcesz mi wygarnąć jaka jestem głupia? Nie chcesz znowu przywłaszczyć sobie coś mojego? A może chcesz żebym znów została z tobą w domu?- Lauren nic nie odpowiedziała.- A to, że tu przyszłaś... To ciekawość czy troska?
- Troska.
- A może ciekawość? Ciężko by ci było obejść się bez takiej informacji. Wszystko musisz wiedzieć. A czemu nie jesteś w szkole?
- Mam na jedenastą dopiero. Nauczycielka angielskiego zachorowała.
- Ja też jestem w takim razie chora. I chcę zostać sama, więc chciałabym żebyś wyszła. Chyba, że znów mam cię wyciągać za nogi.- zagroziła. Lauren bez słowa opuściła jej pokój.
Godzinę później czwórka przyjaciół i rodzeństwem Borrenwoodów korzystali z przerwy siedząc przy stoliku na świeżym powietrzu. Kendall odczuwał pustkę spowodowaną brakiem Katelyn, a James nadal nie nawiązał żadnego kontaktu z Ashley. Logan zapatrzył się na Mayrę, która wdzięcznym krokiem wyszła na zewnątrz. Jego świat nagle spowolnił tempa. W jego wyobrażeniach szła teraz w zwolnionym tempie. Zalotnie poprawiła włosy, którym słońce nadawał naturalny orzeźwiający blask. Spojrzała na Logana i uśmiechnęła się do niego ciepło. Posłała mu gorącego całusa. Chłopak złapał się za policzek.
- Halo!- Jenny pomachała mu przed oczami.- Fantazjujesz o niej?- Carlos zaczął się śmiać.
- C-co?- powrócił do normalnego świata. Mayra stała odwrócona do niego plecami i rozmawiała z innymi dziewczynami.
- Ale cię wzięło.- odezwał się Lucas.- Szkoda, że nie widziałeś swojej miny.
- Wyglądałeś jak dziecko Down'a, które cieszy się widząc nie widząc powietrze.
- Ha ha baaaardzo śmieszne. Podejdę do niej.- wstał i poszedł w jej stronę. Mayra odwróciła się z ciekawości kiedy jej koleżanki spojrzały za jej plecy. Dziewczyny poszły dalej, a brunetka została krzyżując ręce na piersi.
- No proszę, nasz golfista.- zawsze mówiła to tym samym tonem. Takim dumnym, kpiącym.- Czego chcesz? Zabierasz mi przerwę.
- Chciałbym pogadać. Nie można?- spytał niepewnie jakby przeczuwał, że zaraz go odrzuci.
- Nie dość, że na próbach muszę się z tobą użerać...- prychnęła.- Mam nadzieję, że się przemogłeś do tej roli. Chcę wypaść dobrze na kółku teatralnym. Nie wiem czy czytałeś już ogłoszenia. Zajęcia odbędą się jednak pojutrze.
- Czytałem.- skłamał. Zupełnie zapomniał o zajrzeniu na tablicę ogłoszeń.
- Więc masz dwa dni.- przybliżyła się.- Jeśli nie dostanę tej roli przez ciebie to nie będziesz nie tylko nieśmiesznym golfistą, ale i skończonym beztalenciem. Nie wiem co robisz w tej szkole.- nie czekając na reakcje, poszła dalej. A on stał jak słup soli nie wiedząc co się z nim dzieje.
James podszedł do swojej szkolnej szafki, aby wyciągnąć z niej strój lekcje wychowania fizycznego. Nie są obowiązkowe. James wybrał wf, ponieważ chciał jakoś zapełnić okienko między lekcjami. Gdy wyjmował strój, podeszła do niego Ashley. Zaskoczył się jej spotkaniem, ale cieszył się, bo to był dobry znak skoro sama do niego przyszła.
- Cześć, James.- przywitała się.
- Cześć Ash. Od kilku dni próbuję nawiązać z tobą jakikolwiek kontakt.
- Tak wiem.- wykrzywiła usta.- Przepraszam. Poszło o zupełną głupotę. Chciałam wcześniej z tobą pogadać, ale nie wiedziałam jak się za to zabrać.
- A jednak jesteś.- zatrzasnął drzwiczki od szafki.- Spoko. Nic się nie stało. Ja też cię przepraszam.- zauważył, że dziewczyna czymś się niepokoi.- Coś się stało?
- Podobno przerąbałeś sobie u Briana. To prawda?
- Tak. A skąd ty o tym wiesz? Powiedział ci?- spytał.
- Nie. Po szkole krążą plotki, że się posprzeczaliście, a Brian szykuje na ciebie jakąś niespodziankę. Podobno chcesz go wyrzucić z drużyny i się rządzisz jako nowy w ataku.
- Co?- zdenerwował się.- Ja? To nie prawda!
- No ktoś po prostu puścił taką plotkę. Ja też nie wierzę, że to prawdziwa wersja. Więc może ty mi powiedz o co tutaj chodzi.
- Ash...- ściągnął brwi. Nie mógł jej powiedzieć, że ona była głównym powodem.- Może nie teraz. Zaraz mam wf.- odwlókł to w czasie. Na zajęciach zastanowi się co jej powiedzieć.
- No ok. A co tak śmierdzi?! Czujesz to?- zmarszczyła nos.
- Też to czuję.- skrzywił się zniesmaczony.- Coś jakby...- rozwinął reklamówkę ze strojem, z którego buchnął na niego od razu ten smród.- Fuuu!- odsunął się.
- Co to jest?- zatkała nos.
- Ja pierdole...- zajrzał do środka.- Skurwiel mi zepsutą rybę podłożył.- zawiązał reklamówkę.- Gdzieś ją zaraz wyrzucę.
- I co teraz?- zrobiła krok w tył.
- Wezmę "brak stroju" najwyżej.- wzruszył ramionami.- A on tego pożałuje.
- Nie igraj z nim.- zmartwiła się. Zadzwonił dzwonek.- Ja muszę już lecieć. Uważaj na siebie, James.- pocałowała go w policzek i poszła szybkim krokiem przed siebie.
Kendall do końca lekcji myślał i Katelyn. Sms, w którym poinformowała go o chorobie nie bardzo go przekonał. Jeszcze wczoraj czuła się przecież fantastycznie. Po skończonych zajęciach, pierwsze o czym pomyślał to odwiedzić ją w domu. Dziewczyna zawsze unikała sytuacji żeby kręcił się niedaleko jej mieszkania, choć nie miał pojęcia dlaczego. Teraz o tym zapomniał. Gdy stanął przed jej furtką, nacisnął dzwonek, a następnie czekał aż jej głos usłyszy w głośniku i oznajmi mu że może wejść. Tak też się stało. Jednak gdy otworzyła mu frontowe drzwi, nie wyglądała na zadowoloną z jego wizyty. Kendall pierwszy raz miał okazję rozejrzeć się po pięknym domu.
- Ładnie mieszkasz.
- Dziękuję.- odpowiedziała.
- Nie wyglądasz na chorą. Stało się coś?
- Tak jakby. Chcesz może coś do picia?- zupełnie nie wiedziała jak zabrać się do tej rozmowy. Pierwszy raz była w takiej sytuacji, a to nie łatwe zadanie.
- Nie, dzięki. Powiedz lepiej co się stało.
- Usiądź może lepiej.- wskazała mu krzesło przy stole barowym. Usiadła naprzeciwko.
- Kat, niepokoi mnie twoje zachowanie. Co się stało? Czemu jesteś taka przygnębiona i czemu nie było cię dziś w szkole?
- Gdyby to było tak łatwo wytłumaczyć.- spuściła głowę.
- Spróbuj chociaż. O co chodzi dokładnie?
- O nas...- szepnęła. Kendall zamilkł na chwilę. Bał się zapytać co to znaczy i co ma do powiedzenia. Na pewno nie może być to nic radosnego widząc jej minę.
- Powiedz tak jak umiesz.
- Nie miałeś kiedyś tak, że z czegoś się cieszyłeś, ale zdałeś sobie sprawę, że ci to nie wystarcza? Inni się cieszą bardziej, a ty w ograniczonym stopniu.- westchnęła.- To jest jak wizyta w cukierni. Inni mogą wziąć swoje ciastko z gablotki i je zjeść, a ty możesz tylko na nie popatrzeć. Aż w końcu samo patrzenie sprawia, że cię to unieszczęśliwia, bo inni mają, a ty też byś chciał. Ale nie możesz...- spojrzała na niego.- I co robisz? Wychodzisz z cukierni czy zostajesz i się męczysz?
- Aha.- przytaknął. Musiał na szybko to sobie przetrawić. [ Czyli ja jestem tym ciastkiem. Tylko czemu twierdzi, że nie może mnie mieć? Nie widzę w tym problemu. Przecież wszystko było dobrze. Kiedy doszła do takiego wniosku? ]- Czyli mam rozumieć, że na chwilę obecną...?
- Musimy...- zastanowiła się nad doborem odpowiednich słów. Tak ciężko było jej powiedzieć, że to koniec. Nie mogła mu tego powiedzieć choćby nie wiem co. Choćby nawet ojczym ją do tego zmusił. Nie chciała tego, złamać mu serca. Może uda im się jeszcze być razem.- Musimy przystopować. Nie uznawaj tego za koniec. I to nie twoja wina. Może za szybko się pospieszyliśmy z tą decyzją. Nie wiem co jeszcze ci powiedzieć.
- Czyli potem może coś z tego być, ale na razie sama nie wiesz?
- Tak. Raczej tak. Potrzebuję czasu.- spuściła głowę. Było jej przykro.
- Może kiedyś zatęsknisz za wyglądem i smakiem tego ciastka... Pamiętaj, że ta cukiernia zawsze jest dla ciebie otwarta.
- Będę pamiętać. Nie jesteś zły?
- Nie. Rozumiem. Jeśli potrzebujesz czasu to go dostaniesz. Tyle ile będziesz chciała.- aby uniknąć wielu niezręcznych sytuacji, podniósł się.- Ale nadal może być tak jak wcześniej? Możemy się kumplować?
- Oczywiście.
- To ok. Ja muszę wracać do domu. Trzymaj się i do jutra.- pożegnał się. Mimo, że zgodził się na jej opcję, było mu z tym ciężko. Nie do końca rozumiał czemu tak nagle zmieniła zdanie. Chciał ją dotknąć, przytulić, pocałować, ale nie mógł. Spojrzał tylko na nią i poczuł się teraz w podobnej sytuacji jak ona. Przyglądał się bezczynnie ciastku w gablotce...
- Musimy...- zastanowiła się nad doborem odpowiednich słów. Tak ciężko było jej powiedzieć, że to koniec. Nie mogła mu tego powiedzieć choćby nie wiem co. Choćby nawet ojczym ją do tego zmusił. Nie chciała tego, złamać mu serca. Może uda im się jeszcze być razem.- Musimy przystopować. Nie uznawaj tego za koniec. I to nie twoja wina. Może za szybko się pospieszyliśmy z tą decyzją. Nie wiem co jeszcze ci powiedzieć.
- Czyli potem może coś z tego być, ale na razie sama nie wiesz?
- Tak. Raczej tak. Potrzebuję czasu.- spuściła głowę. Było jej przykro.
- Może kiedyś zatęsknisz za wyglądem i smakiem tego ciastka... Pamiętaj, że ta cukiernia zawsze jest dla ciebie otwarta.
- Będę pamiętać. Nie jesteś zły?
- Nie. Rozumiem. Jeśli potrzebujesz czasu to go dostaniesz. Tyle ile będziesz chciała.- aby uniknąć wielu niezręcznych sytuacji, podniósł się.- Ale nadal może być tak jak wcześniej? Możemy się kumplować?
- Oczywiście.
- To ok. Ja muszę wracać do domu. Trzymaj się i do jutra.- pożegnał się. Mimo, że zgodził się na jej opcję, było mu z tym ciężko. Nie do końca rozumiał czemu tak nagle zmieniła zdanie. Chciał ją dotknąć, przytulić, pocałować, ale nie mógł. Spojrzał tylko na nią i poczuł się teraz w podobnej sytuacji jak ona. Przyglądał się bezczynnie ciastku w gablotce...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W tym rozdziale zainspirowałam się zdarzeniem ze swojego życia i pewnej osoby. Jeśli to czyta, a poczuła się z tym dziwnie lub jakoś dotknięta , to przepraszam...
~ Bonjour! Na początku sorry, że się nie postarałam jeśli chodzi o długość rozdziału. Chciałam serio coś dopisać, ale wiele rzeczy mi to utrudniło. W dodatku w głowie ciągle mam nowego bloga, nad którym pracuję. Pierwszy raz nie o BTR, a o serialowej Spencer ze Pretty Little Liars. Ktoś jest fanem i chciałby poczytać? :D
~ Dobra, dobra... jeszcze jedna sprawa. W tamtym tygodniu trochę za późno się obudziłam z tą ankietą, ale możecie nadal głosować. To nie boli :P Tak samo nie boli to, co powiem. K.C. podsunęła mi ciekawy pomysł. Zadałam to pytanie w zakładce. Dołączycie się? :D
~ A teraz naprawdę do rzeczy. Jak widać Katelyn posłuchała ojczyma. Jak Wam się podobał pomysł z rybą? ;D W następnym bodajże wyda się czemu też Douleur jest inna niż wszyscy. Oczywiście to dowód jeden z wielu. W sumie nie wiem co jeszcze napisać. Trochę się spieszę, więc do kolejnego poniedziałku :*
Miałam nie klepać...
OdpowiedzUsuńMiałam nie klepać, nie płakać i się pouczyć, ale moje postanowienia są jak obietnice składane przez moją mamę... Nevermind. Ja pierdole, CARTER CHUJU ZGIŃ W PIEKLE!!! ZABIĆ CARTERA!!! KTO ZE MNĄ?! ZAJEBIĘ GO ŁOPATĄ! Nadal mnie wkurwia, penis jeden... Sorki za przekleństwa, ale z tym dziadem się nie da inaczej! GNIJ W PIEKLE CHUJU CARTERZE! Katelyn nie powinna odtrącać siostry, jakby się zaprzyjaźniły Kate miałby z .tego pożytek. Logan... Logan... Logan... I co my mamy z tobą zrobić, Loganie? Może Mayra okaże się lesbijką i Logan da sobie spokój? W końcu Mayra to Emily, więc możliwe. ASHLEY I JAMES SIĘ POGODZILI!!! I BD ZAPOWIADAĆ POGODĘ!!! Dzisiaj deszczyk, jutro słońce, a pojutrze można będzie wyczuć ten romans. Ryba? Hot dogs... Zabijcie Briana. ON JEST ZUY JAK ZUZA LUB ZUZ!!! TA TRÓJKA SIĘ RAZEM BAWI W ŁÓŹKU W PÓŹNYCH GODZINACH I POTEM BD GORZEJ... MALĘ ŹLĄTKA!!! W PÓŹNYCH GODZINACH JESTEM STRASZNA! BUUU!!! Kendall jest ciastkiem, więc Carter go zje :D Szkoda, że zerwali, ale Kendall jest głupi, ale ma dobre intencje i pewnie bd starał się dowiedzieć o co chodzi. Blog o Spencer ? Czytałbym :D Wgl. najpierw najbardziej lubiłam Arię, potem nie miałam zdania, potem Emily, a teraz Hanna i Spencer górują, ale uwielbiam sceny Ezri <333 Ale się nakrzyczałam w tym komie... Co do pytania to już odpowiedziałam :P
UsuńSupereściaściaściniusiński rozdział i czekam nie cierpliwie na nn!
Spokojnie. Nie mam nic do Twoich bluźnierstw. Trzeba wyrzucić z siebie emocje, bo inaczej explosion :p
Usuńklapam
OdpowiedzUsuńBunny wiedźma! Dostań jedynkę z tego sprawdzianu! ;p
UsuńO 23 "sobie poszła" to był podstęp. PODSTĘP by uśpić mą czujność. A ta została już całkowicie uśpiona bo ogl PLL. Skończyłem 4 sezon! Yeah! Już lubię Ezrę znów :)
Dobra co do rozdziału. Krótki a genialny. Biedni Kate i Kendall. Czemu ten Carter im nie pozwala... Sukinkot z niego. Ten fragment o cukierni był mega. Ty to potrafisz ^^ Mam nadzieję że Kate zatęskni za tym ciastkiem i wróci do cukierni. oni musza być razem! I wiem że to nie zależy od nich.... Głupi debil! Niech go coś przejedzie!
Logan i May... Ten to jak się rozmarzy to naprawdę... On zamiast aktorem i piosenkarzem to z taką wyobraźnią bajkopisarzem powinien być :)
Fajnie że Ash wróciła. Myślę że ona pomoże Jamesowi. Że w tej wojnie pozna sie na Brianie i bd woleć Maslowa. A ta ryba? Beka. :D
Świetny rozdział. Czekam na kolejny. :*
Jak miałam nie zaklepać, kiedy zbliża się północ, a ja nie mogę spać?
UsuńChris, bo wiedżma wiedźmą zostanie. To są zaawandowane czary. Ezra znów lubiany :) W końcu skończyłeś sezon
UsuńNie zaawansowane! Ponad zaawansowane, nie jestem nowicjuszką :D
UsuńNo Logan hahah smiac mi sie z cb chce xd
OdpowiedzUsuńA z ta ryba to glupi Brian miales pomysl sorry :P James i tak jest od cb lepszy
Czekam co tam bd slychac u Losa :)
Super rozdział, czekam na nexta :))
The Unforgiven
Nieeee Katelyn! Trzeba było się zbuntować. Postawić w obliczu miłości jak każdy romantyczny bohater. Ludzie w książkach giną, a ona po protu się zgadza. Widać kto tu ma słaby charakter. No chociaż udawać, że się z nim zerwało i chodzić po kryjomu no luuuudzie. Dobra, nie oceniam jej już.
OdpowiedzUsuńLogan musi spiąć tyłek, bo wkrótce nadejdzie ważny czas. May bardzo chce dostać tę rolę. Nawet nie wiem czy życzyć jej tej roli czy nie.
Haha Brian i te jego psikusy z gimbazy. Tak się bawić zaczyna? Może to nie jest aż takie straszne, ale... W kłamczuchach A przysłało Arii w pudle krowi jęzor. Huehue
Ostatnio było dużo Dolara, tero Dolar zniknęła :P Pewnie się pojawi w nn, bo czekam na nią :D super rozdział :***
Heeeeeaaaayoooo :D Krótkiego koma zostawiam, bo zaczynam się spieszyć. Smutno mi, że Kend i Kat już nie są razem. Przecież niedawno się dopiero sparowali. Głupi Carter :P Jak Brian mu to podłożył? Zna szyfry do każdej szafki w szkole? A może łom był łatwiejszy? Ja to bym zgłosiła na jego miejscu. Logan daj se siana z May. Super rozdział. Leceeeeee!
OdpowiedzUsuńBiedna Katelyn.. Zamiast się postawić to robi z Siebie taką sierotkę. Ughh.. Denerwują mnie takie osoby. Dobra ryba, nie jest zła :d. Zabawny pomysł. Logan, ale Cię fantazje ponoszą. Świetny rozdział, czekam na następny.
OdpowiedzUsuńMoże i jestem głupia i wiem, ze masz to już w całości napisane, ale ja chcę tu kogoś milutkiego! Ja wiem, jak to brzmi, ale kobieto... JA PŁAKAŁAM NA PINGWINACH! A to już jest coś. Tak sobie myślę... Czy Brian nie jest przypadkiem odzwierciedleniem Jerome'a? No wiesz... koleś ten sam (wiesz o co mi chodzi), jeden drugiego przypomina chociaż w tych 2%... A na tego Cartera lepiej naślij Mechanika, bo ja tego więcej nie wytrzymam. Dobrze Ci radzę. Notka świetna, czekam na nn! Trzymaj sie!
OdpowiedzUsuńJaki jest przekaz podprogowy tego, że płakałaś na Pingwinach? I tak, masz rację. To Jerom. Szczerze do dziś nie jest przekonana tym wyborem i się tak zastanawiam czy nie wymienić go na Codiego Christiana. Baaardzo kusi ;D
UsuńPrzekaz jest taki, że tu się prosi o coś wzruszającego.
UsuńAkcja z rybą genialna! Nie mogę się doczekać tego co spotka jeszcze naszego biednego Jamesa ^^ A na miejscu Kendalla to ja bym przywaliła temu ojczulkowi Katelyn z lewego sierpowego i byłoby po sprawie. Czekam na Carlosa i Doleur :d
OdpowiedzUsuńBtw jeśli dobrze rozumiem to każdy uczeń chodzi na dwa profile tak? Np muzyczny i aktorstwo, więc ciekawi mnie na jaki jeszcze profil uczęszcza Doleur. Czekam na kolejny rozdział,
~Nisia
Oo jak miło Cię widzieć. Znaczy koma. A co do pytania o Douleur to fajnie, że ktoś nad tym główkuje. Będzie o tym rozdział :)
Usuń