poniedziałek, 22 czerwca 2015

~ 30 ~ Odkryj w nim jego słabość i wykorzystaj przeciwko niemu.

Dla Jamesa i Logana ten dzień nie zakończy się spokojnie. Nie spędzą tego popołudnia tak jak Kendall czy Carlos. Musieli się stawić na trening. Logan spojrzał na swoją zabandażowaną rękę. Próbował zgiąć bardziej palce, lecz białe więzy uniemożliwiały mu to. James natomiast zastanawiał się co będzie dalej z jego nauką w szkole. Nie chciał widzieć na oczy Briana. Zastanawiał się czy Becker już się wygadał dyrektorce czy może czeka na dobry moment. Spojrzał na Logana, który martwił się o swoja rękę. Kiedy próbował zwinąć ją w pięść, syknął z bólu.
- Może zostań dziś w domu, co?- powiedział szatyn gdy się spakował.
- Dam sobie radę.- odpowiedział sucho marszcząc brwi.- Muszę sobie poradzić.
- Nie za wiele od siebie wymagasz?
- Każdy ma swoje granice, a moja nie została jeszcze przekroczona. I dam radę.
Dwadzieścia pięć minut później przebierali się już w szatni. James dostrzegł, że miejsce Lucasa jest zupełnie puste. A jeszcze dziś rano mówił mu, że będzie. Wtem do szatni wszedł Brian ze swoimi koleszkami, Mitchem i Paulem. Tym razem Paul dźwigał za niego torbę. Brian zrzucił z siebie białą
bokserkę. Paul podał mu czerwono- złotą koszulkę drużyny gdzie na jej tyle widniała wielka jedynka. Nagle ich spojrzenia się zetknęły.
- Słyszałem jakie przedstawienie odwalił Lucas.- zaczął kapitan.- Dzisiaj go nie ma, więc nie będzie twoim bohaterem, Maslow.
- Nie prosiłem go o to.- zupełnie mieli gdzieś to, że reszta chłopaków to słuchała. Jakby to co dzieje się w tej szatni nie wychodziło poza ten krąg.
- I tak wszyscy wkrótce poznają prawdę. A Lucas cię już nie obroni.
- O czym ty teraz gadasz?
- Lucas zrezygnował z drużyny.- odpowiedział. Logan z zapytaniem w oczach spojrzał na Jamesa, ale ten też nie umiał mu odpowiedzieć. Borrenwood nic o tym nie wspominał.
- A ty Henderson nie będziesz z pociętą łapą grał.- zwrócił mu uwagę.
- O mnie się nie martw. Nie potrzebuję twojej troski.
- Jak chcesz.- burknął.- Masochista...- powiedział pod nosem kiedy wychodził.


- Jesteście drużyną.- kontynuował trener.- Uczyliście się do tej pory jak pracować w zespole. A teraz poddam was małemu doświadczeniu. Podzielcie się na dwie drużyny. Dziś nie będziecie grali ze Skorpionami. Będziecie grać przeciwko sobie. 
- A jaki to ma cel?- spytał Mitch.
- A taki, że w ten sposób poznacie swoje słabe i mocne strony. W prawdziwej grze wykorzystacie je. Będziecie doskonalić swoje zalety i korygować wady. Kiedy więc już stopicie się znów w jedną drużynę, będziecie wiedzieć kto w czym jest najlepszy i dobrze to wykorzystacie. Czy to jasne?- usłyszał pozytywną odpowiedź.- Brian i James wybieracie swoich graczy.- Becker oczywiście wybrał swoich kolegów od siedmiu boleści oraz dwóch innych chłopaków. James nie zapomniał o Loganie jak i o reszcie wspaniałych członków.
Zaczęła się ostra rywalizacja, wyczuwalna głównie między Brianem a Jamesem. Patrzyli na siebie jak na największych wrogów. Gdy zaczęła się rozgrywka, Jamesowi udało się przejąć piłkę w czym pomógł mu trochę jego wzrost. Logan szybko przejął piłkę. Przy każdym kozłowaniu, jego dłoń pulsowała żywym ogniem. W międzyczasie do trenera zadzwonił telefon, więc wrócił na chwilę do pokoju nauczycielskiego. Logan był tak bardzo przez swój ból skoncentrowany na piłce i jego ręce, że zapomniał o drodze, na której stał już Paul. Odebrał mu piłkę i podał do Briana. Ponieważ ten był już blisko kosza, James wiedział, że trafi. Opuścił lekko głowę oraz nabrał powietrza. W tym momencie usłyszał swoje imię. Poniósł szybko głowę i szybko tego pożałował. Piłka uderzyła go z wielką siłą centralnie w czoło. Mimo bólu, poczuł też zawroty. Ugięły się jego nogi. Kiedy spadał na ziemię, próbował podeprzeć się rękoma, aby nie uderzyć potylicą w ziemię. Logan szybko do niego pobiegł.
- Hej! Nic ci nie jest?- spojrzał mu badawczo w oczy, które były nieobecne. Nic nie odpowiedział. Ból oblał całą jego głowę. Dopiero teraz dotarło do niego co się stało.
- Co tu się dzieje?- podbiegł trener do Jamesa. 
- Dostałem piłkę. Miałem już wrzucać do kosza, ale wolałem zbadać swoich graczy czy przez cały czas są uważni oraz skupieni.- wytłumaczył Brian.- Podałem do Jamesa, a on stał jak ciemna masa nie wiedząc co się wokół niego dzieje i zamiast złapać piłkę to stał jak ten słup!
- Wcale nie!- Logan wstał.- Wykorzystałeś moment. Kiedy go zawołałeś, z całej siły rzuciłeś w niego piłką! Zanim się obejrzał, już oberwał. Zrobiłeś to specjalnie, bo go nienawidzisz!
- Chyba ci jakaś gangrena wbiła do tej łapy!- rzucił Becker.- Zrezygnowałem z punktów dla dobra drużyny, którą chciałem wybadać. Teraz wiem co jest jego słabą stroną. Nie jest skoncentrowany przez cały czas i teraz będzie wiedział żeby uważać. I nie zrobiłem tego specjalnie. Zresztą cała reszta potwierdzi.- Paul i Mitch już wyrwali się do potwierdzenia jego słów, na co Logan prychnął.
- Nieważne teraz jak to się stało.- wtrącił trener.- Kontynuujcie.- mężczyzna pomógł Jamesowi wstać i posadzić go na ławeczce.- Wszystko dobrze? Może trzeba iść do pielęgniarki?
- Tak.- szepnął.- Tylko jeszcze boli.
- No to chociaż okład. Zaraz przyniosę. Poczujesz się lepiej i wrócisz do formy.- znów zniknął. 
- To dopiero początek, Maslow.- podbiegł do niego Brian i szybko zniknął. W oczach Jamesa jego sylwetka była rozmazana, ponieważ oślepiło go rażące światło na suficie. Po minucie pan Adam położył okład na czole Jamesa.
- Poleż z nim trochę czasu. Już nie będziesz dzisiaj grał.
- Mogę wrócić do domu?
- Poczekaj do końca. Wolałbym żeby ktoś odprowadził cię do domu.


Po próbie tak jak trener chciał, Logan dopilnował żeby James bezpiecznie dotarł do domu. Kendall zaciekawiony podejrzanym stanem Jamesa oraz jego czerwonym czołem, musiał zapytać.
- Co ci się stało?
- Oberwałem w łeb.- położył się na kanapę.- Sukinsyn...
- Brian?- domyślił się, a Logan przytaknął.
- Najlepsze jest to, że ja powiedziałem prawdziwą wersję wydarzeń, a reszta staje za Brianem.- powiedział Henderson.
- A czego się spodziewałeś?- odrzekł James.- Każdy z nich boi się, że BB zemści się na tych, co mu się przeciwstawili.
- Ja mam to gdzieś.- mruknął Logan.
- O co kaman?- spytał Carlos gdy zszedł ze schodów.
- To wszystko twoja wina!- podszedł do niego brunet.- Musiałeś zacząć z tym twoim No bo co się może stać?- ironizował parodiując jego głos.
- No weźcie! To nie moja wina! Ja nie rzucam klątwy...
- Ta twoja czarna wiedźma pewnie ci przekazała tajniki czarnej magii. Oboje jesteście siebie warci.
- Jej w to nie wtrącaj!- ściągnął brwi.
- Czy to jest normalne żeby Dolar podawała ci narkotyki? A przecież ty nigdy wcześniej niczego nie paliłeś. Jak to się w ogóle stało, że nagle tak to się potoczyło?
- Nie pytaj mnie o to, ok?
- Ej! Spokój!- wciął się Kendall.- Bo zaraz wszyscy posprzeczamy. A nie o to chodzi.- zapadła cisza.
- Sorry.- powiedział ze skruchą Logan.
- Spoko.- przytaknął Carlos.
- A kto rozwiąże mój problem, hę?- szatyn usiadł normalnie.- Brian, z tego co się domyślam, będzie się teraz świetnie bawił szantażując mnie. Najpierw mnie wydręczy, a potem sprawi, że jego marzenia się spełnią i dyrka mnie załatwi.
- Nie załatwi.
- Dostałem już upomnienie. Nie chcę wiedzieć co będzie dalej. No i muszę się zmagać jeszcze na tym głupim przedstawieniu z nim. I będę musiał wtedy jeszcze widywać Ashley. Odechciewa mi się uczęszczanie do tej budy...- w tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Kendall otworzył je.
- Siema.- powiedziała Jenny.- Wiecie może gdzie jest mój bro? Już wieczór, a on jeszcze nie pojawił się w domu. Nie odbiera telefonu, a matka wpada w szał.
- Był u nas, ale o czternastej widzieliśmy go po raz ostatni.
- I podobno usunął się z drużyny.- dodał James.
- Ja nic o tym nie wiem.- zmarszczyła brwi.- Gdzie on teraz może być?
- No przecież!- przypomniał sobie Logan.- Luc coś wspominał, że chce sobie pogadać z Douleur na temat Carlosa.
- Z Leur?- zdziwił się Latynos.- A skąd on może wiedzieć gdzie ona mieszka? A zresztą nigdy nie gadali ze sobą to nawet nie chciałaby z nim gadać.
- Luc ci powiedział, że nigdy nie miał z nią nic wspólnego?- wybałuszyła oczy, a Carlos teraz niepewnie przytaknął.- To nieprawda...
- Poszukam go.- Pena złapał za bluzę, włożył buty i wyszedł z domu.


Wiedział, że pierwszą rzeczą jaką musi zrobić było odwiedzenie Douleur. Nie miał wiele czasu. Jeszcze zaledwie pół godziny, a się ściemni na dobre. Założył kaptur na głowę. Miał gęsią skórkę na samą myśl, że musi chodzić po lesie o tej porze. Dziwił się jej, że każdej piątkowej nocy nie czuje strachu i normalnie, jakby mieszkała w samym centrum, wraca do domu,
- Wiedziałam, że cię jeszcze dziś zobaczę.- usłyszał jej głos. Przystanął na chwilę. Gdyby nie rozpoznał tego głosu, pewnie wiałby do domu najszybciej jak potrafi, nie oglądając się za siebie, Rozejrzał się dookoła. Nigdzie jej nie widział. W końcu znieruchomiał. Zaczął wypatrywać czegokolwiek. Nagle poczuł jej dłoń na swoich plecach. Lekko się wzdrygnął.- Ale jesteś wystraszony.- szepnęła mu na ucho nadal stojąc za jego plecami.
- Czasami mnie przerażasz...
- Lubię to robić. Rodzić strach w ludziach. Zamknij oczy.
- Po co?- spytał.
- Po prostu je zamknij i nie otwieraj.- Carlos zamknął oczy. Douleur stanęła teraz przed nim.- Za nic nie możesz ich otworzyć, Potrzebuję od ciebie zaufania. Czy jesteś w stanie mi je dać?
- Jestem.- odpowiedział zupełnie nic nie widząc.
- Będziemy ze sobą teraz rozmawiać. ale ty nie otwieraj oczu.
- Ale dlaczego?
- Mam na sobie czerwoną sukienkę. Nie chcę byś widział mnie w czerwonej sukience.- Carlosa teraz bardzo kusiło żeby chociaż na sekundę zobaczyć ten widok. [ Ciągle widziałem ją w czerni. Ten widok byłby zupełnie nowym dla moich uszu. Ach! Doprowadza mnie ona do szaleństwa!]- Czy to prawda, że już nie masz nic wspólnego z tym zakładem i nie zależy ci na tym, aby poznać moje imię?
- Ee...- zastanawiał się skąd ona to wie.
- Powiedziałeś mi to dzisiaj. Może już nie pamiętasz.- [ Czyta mi w myślach. To faktycznie wiedźma.]
- To prawda. Było tak zanim cię poznałem. Bardzo cię polubiłem i nie mógłbym tego zrobić.- serce mu łopotało.- A czy ja mogę zadać ci pytanie?
- Lucas cie okłamał. Zna mnie lepiej niż ty mnie.- powiedziała jednym tchem. [ Jak ona to robi? Czyta w moich myślach. Może robi to kiedy mam zamknięte oczy. Może powinienem otworzyć? A może wtedy mam na twarzy wymalowane co myślę? Ale zaraz... czemu Luc mnie oszukał?]- On nie jest tym za kogo się podaje. On udaje. Kiedyś był taki jak ty, Chciał się do mnie zbliżyć, aby poznać moje imię. Ale jego gierki się wydały, a teraz tego żałuje. A w dodatku się mści. Może na takiego nie wygląda, ale chce dla mnie jak najgorzej. Nie ufaj w każde jego słowo jakie powie na mój temat. Rozumiesz?
- Rozumiem.
- A jeśli chodzi o te narkotyki... To było jedyne wyjście. Teraz wiem wszystko.
- Trzeba było zapytać.-wzruszył ramionami.
- Powiedziałbyś mi prawdę?
- Ja nie potrafię kłamać.- odpowiedział.- Gdybyś mnie zapytała wprost, nie miałbym wyboru. I w dodatku jestem taki głupi, że się z tym zdradziłem.
- Tak zupełnie jakbyś sam tego chciał bym o tym wiedziała.- wyczuł, że podeszła bliżej.- A teraz zrób co chcesz.- Carlos nie wiedział jak to zrozumieć. Zapadła cisza. Cisza, która doprowadzała go do szaleństwa. Czy ona nadal tu jest? Bo miał przeczucie jakby został teraz sam. Otworzył więc oczy. Okazało się, że Douleur cały czas stała przed nim.- Miałeś ich nie otwierać.
- A ty nie masz czerwonej sukienki.
- Ponieważ na to nie zasłużyłeś. Zresztą to jedyna kolorowa rzecz jaką mam, ale nigdy jej nie założę.
- I co? Straciłaś do mnie zaufanie?
- Mimo tego... nie. Wiem, że mnie nie oszukasz.- wtem zadzwonił telefon Carlosa. To był sms.
- Przepraszam cię, ale muszę wracać. Lucas wrócił do domu...




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~ No hejka. Ja teoretycznie mam już wakacje. Mogę brać się za prace nad blogami i pisać kolejne rozdziały. Co do tego bloga, podjęłam decyzję. Muszę przyspieszyć wątki, bo chcę go szybciej skończyć. Nie dajecie mi powodu żeby ciągnąć to dłużej :( Sytuacja się nie polepszyła...
~ Co przyniesie powrót Lucasa? Czy Wy też nabraliście się na czerwoną sukienkę? :P Czy Logan dobrze robi sprzeciwiając się okolicznościom? Udzielajcie się. To już nie prośba tylko desperacja :D huehueu

12 komentarzy:

  1. No wiesz co? Chcesz zakończyć bloga? Jak nie ppp to ten :/ Blog jest świetny a ja sb nie wyobrażam życia bez Dolara. Za wspaniały charakter. Aż żal. Jeśli chodzi o roz to Brian jest sprytniejszy niż myślałam. Logan jest dobrym przyjacielem. Coś miałam jeszcze napisać...zapomniałam :) Napiszę potem. Super roz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bez przesady. Nie zakończę go przecież jutro...

      Usuń
  2. "Sytuacja się nie polepszyła?" dziewczyno, ja jestem z Tobą przez cały czas. No może fabuła tego opowiadania jest trochę dziwna i niektóre wątki są dość kłopotliwe, ale... Co takie nie jest? Wiem, jestem w kiepskiej formie, ale spójrz na Chrisa. Czytałam jego komentarze i widzę, że on to kocha. Chyba, że zbyt szybko wysuwam wnioski. Co jest całkiem możliwe. No dobra, czas się brać za skomentowanie notki...
    Jak to możliwe, że Logan nie dostał zwolnienia na tą rękę?Jak rozumiem, że dużo pracy i tak dalej... Ale on po prostu cierpi. Kapitan drużyny z numerem "1"? Scott od zawsze miał "11", nawet zanim został kapitanem drużyny. I nie do końca wiem, co znaczy słowo "Masochista". To ktoś, kto lubi sobie sprawiać ból, tak? Poza tym odnoszę wrażenie, że ta gra jest lekko faworyzowana. No wiesz, co mam na myśli... James oberwał w głowę. Jak by nie patrzeć, to był celowy faul, ale widzę, że Logan też na to wpadł. Właściwie, co ten Brian ma to parcie na uszkadzanie? Mamusia go nie kochała, czy jak? Bo już nie rozumiem. Poza tym koleś jest jakiś... dwulicowy. Przy trenerze mówi jedno, a kiedy facet wychodzi, to zaczyna grozić. To jest nienormalne. Moim zdaniem Kendall jest zbyt spokojny. Przynajmniej na razie. Wiem, że trwa wojna między Jamesem, a Brianem. Wiem, że trudne sytuacje najlepiej rozwiązywać na zimno, bo emocje przeszkadzają w trzeźwym myśleniu, ale bez jaj! On jest za spokojny! I co zrobią? Uszkodzą Briana, jak on ich? Nie, to nie jest dobry pomysł. A może zamknął go w jakieś zablokowanej windzie, albo w kotłowni? Posiedzi trochę na dołku i może wybiją mu się z głowy głupie pomysły? Chociaż uwięzienie kogoś jest karalne. Swoją drogą sabotaż z narażeniem zdrowia też. A może James ma wytrząs mózgu? Wiesz, takie uszkodzenie ciała na przynajmniej siedem dni. A może wymyślą mi prywatnego ducha i będą go straszyć? Nie wiem, nie wiem, nie wiem... Notka świetna! czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooo jaki długi komentarz, ale cieszę się, że tak myślisz. Dlatego tak perfidnie nie zamknę tego bloga tylko dokończę szybciej, dla tych, którzy czytają stale :)

      Usuń
    2. Było Ci mało, to się podwójnie postarałam.

      Usuń
    3. TAK! Przejrzałaś mnie :)
      KOCHAM TO!!!!!! A Marlik mnie lubi dręczyć i mi to zabierze... FTS też mi zabrała a też kochałem... Ona wszytsko mi zabiera ona jest ZUA!!!!!!!!!!!!!!!
      A wgl WOW Marta jaki wyczerpujący kom. Zaskakujesz ^^

      Usuń
    4. 1. Bunny mówi, że Zuza jest ZUA, a to Ty ją stworzyłeś, więc to twoja wina.
      2. Jak jęczała, że za mało, to spięłam tyłek się się postarałam razy dwa, co nie?

      Usuń
  3. Dziwnie się zachowuję ta dziewczyna.. Tak trochę mnie przeraża, ale na sukienkę się nabrałam, może i Lucas ma coś wspólnego z Dolar, albo kiedyś coś ich łączyło, a teraz zmieniła styl.. Rozdział bardzo fajny, oby do następnego! :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie żebym się czepiał ale... " Ten widok byłby zupełnie nowym dla moich uszu" Uszu??? Stwierdzam że chciałaś pokazac jak bardzo Carlos był skołowany i byl to celowy zabieg :D
    Zwolnij zwolnij maleńka! Nie bd żadnego szybszego dokańczania wątków. Ja Ci tu dam zaro powody na to żeby go kontynuować:
    1. Kochasz to!
    2. Ja to kocham!
    3. Inni też to kochają!
    4. To jest boskie!
    5. Poniedziałek bez drogi bd tak do dupy że aż żal myśleć!
    6. JA TO KOCHAM!
    7. Jest milion innych powodów ale brakło by czasu by je wymieniać.
    A Brain to męska suka! Jezu! Jak on mnie wkurwia! Niech jego ktoś tak tą piłką w łeb pierdolnie! Albo nie... Piłka do kosza to za mało! Największą lekarską mu prosto w czoło! O TAK ! Niech wie co to ból! FRAJER JEBANY!
    Carlos wiedźmiarz chce mieć wiedźmę ale ona go nie chce... A byłyby w przyszłości małe wiedźmiaki... Szkoda...
    Ciekawe co takiego ukrywa Luc.. I ciekawe co powie reszcie po powrocie do domu... Tak to bardzo ciekawe.
    Logan masochista? Trochę w tym racji jest... Albo... ALbo po prostu boi się okazać wrażliwość i powiedzieć że go boli... Pewnie se myśli [Henderson! Bądź twardy! Ludzie patrzą! Bądź silny! Nie mazgaj się luzerze!] Tak mi go szkoda...
    Super rozdział i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedźmiarz tylko wiedźmin Kriszuniu :D Zaczepak za zaczepkę :D

      Usuń
    2. 1. Męska suka to "drań". Oglądaj sobie amerykańskie filmy z napisami.
      2. Przywalić komuś lekarską w łeb jest w stanie zrobić ktoś o nadludzkiej sile. Na przykład Derek Hale, on sprawia komuś ból z przyjemnością, jest niewyżyty emocjonalnie i ciągle się gniewa.
      3. Obstawiam, że Lucas zakochał się w Dolores (sorry, te skojarzenia z małpą z Harry'ego Pottera).
      4. Do Logana użyłabym zwrotu "okazać słabość", bo wrażliwość to zupełnie co innego.
      5. Jesteś dziwny. Najpierw nazywasz gościa Luzerem, a potem piszesz, że Ci go szkoda. Zdecyduj się.
      Wiem, czepiam się, ale oglądałam (znowu) odcinek Teen Wolfa, w którym topili Allison, Stilesa i Scotta, żeby uratować jej tatę, jego tatę i jego mamę. Nie pomyliłam. Wiem kogo ta potworzyca porwała. A do kolejnego odcinka w którym wynurzali się z tych wann obejrzę dopiero za godzinę. Potem będzie kolejna część sezonu, potem kolejny sezon, a jak wyrobię się przed środą (wtedy zdobędę premierowy, pierwszy odcinek piątego sezonu, który amerykańskie MTV wyemituje dopiero w poniedziałek), to pooglądam sobie gagi jak się wygłupiali. Najlepsze było:
      Mellisa (mama Scotta): "Co się stanie po czterdziestu pięciu minutach?"
      Mama Kiry (baba nosi jakieś dziwne, japońskie nazwisko, którego nie pamiętam): On umrze.
      Posey sobie leży w tej kostnicy (oni wszyscy nad nim stali), udaje nieżywego, a jednak oddycha, nagle tak podrywa głowę i: "Co?"
      Pewnie nie wiecie o czym mówię, ale cio tam, trzeba Marli humor poprawić.

      Usuń
  5. Tak to jest jak się odkłada komentowanie na później ;)
    Ale mnie Logan wkurza ! Jak boli go ręka (wiadomo nie z byle powodów) to niech nie idzie na trening, ale nie ! Ten zawsze uparty !
    Brianto taka menda ! Jezu ! Zabić ! Niech tylko spróbuje powiedzieć coś dyrce ! Ale napewno bd tak, że bd szantażował Jamesa .. Weź go uśmierć !
    Nwm komu wierzyć .. Lucasowi czy $ .. Hmmm .. Trudna decyzja ! Chyba jednak wstrzymam się od głosu ;)
    Wiedziałam, że Douleur blefuje z tą sukienką ! Ha !
    Czekam na nn !
    Xx !

    OdpowiedzUsuń

# INFO DOTYCZĄCE KOMENTOWANIA:
1. Czytasz? Zostaw po sobie ślad. Komentarz = uśmiech na mojej twarzy.
2. Tylko STALI CZYTELNICY mogą informować mnie pod postem o swoich
nowych rozdziałach. Nie traktuję tego jak SPAM tylko informację.
3. W innym przypadku jest to SPAM, a od tego jest specjalna zakładka
"Blogowy Ask".