poniedziałek, 29 czerwca 2015

~ 31 ~ Rozdrażnionemu lwu w paszczę nie zaglądaj.

Carlos wrócił do domu najszybciej jak tylko mógł. Udało mu się zdążyć przed kompletną ciemnością. Wszystko co powiedziała Douleur teraz nie było takie istotne jak zazwyczaj. Za swój dzisiejszy cel postawił sobie rozmowę z sąsiadem. Jednak pewne słowa dudniły mu ciągle w głowie. Dlaczego ona twierdzi, że Lucas nie jest tym za kogo się podaje? Co ukrywa i czemu wypiera się znajomości z Souffrance? Musiał się tego dowiedzieć. 
- Jest Lucas?- to było pierwsze pytanie jakie zadał na wejściu.
- Nie.- odpowiedział Logan.- Zdesperowana matka zabrała go do domu i trzyma pod kluczem.
- Ja muszę z nim porozmawiać.- zmierzwił swoje włosy.- Coś mi tu nie pasuje.
- Dzisiaj to raczej niemożliwe.- dodał smucąc się. Oparł się o ścianę.- Wyglądałem akurat przez okno. Widziałem w jakim stanie wrócił do domu... Nigdy nie widziałem go w takim stanie. Wyglądał jakby ktoś mu umarł i zobaczył ducha jednocześnie. To przerażenie w jego zaczerwienionych oczach. Ta blada twarz. Zupełnie jakby ten zawsze szczęśliwy człowiek już nigdy miałby nim nie być.- urwał.- A co takiego się stało?
- Lucas coś ukrywa. Oszukuje nas. 
- Co?- ściągnął brwi.- A skąd ty to wiesz?
- Od Douleur.- spojrzał mu o oczy.- Oni się znają. Zna ją lepiej niż ja. A robił takie wrażenie jakby było inaczej.
- Ale Douleur też to robiła. W takim razie oboje coś ukrywają. Ale dzisiaj tego nie wyjaśnisz. Idź do łóżka. Weź się wyśpij. Miałeś zakręcony dzień.
- Ok, ale nie wiem czy bym potrafił...- od niechcenia poszedł do swojej sypialni.


Następnego dnia Kendall zszedł do kuchni w kiepskim humorze. Nie miał ochoty na nic. Nie chciał z nikim rozmawiać. Był rozdrażniony. Usiadł bez słowa do stołu gdzie przyjaciele jedli śniadanie. Nalał sobie do szklanki soku pomarańczowego, a następnie wypił go duszkiem. I nic więcej nie tknął. Nie miał ochoty na jedzenie. Oparł tylko głowę i wpatrywał się na Logana, który sprytnie radzi sobie z posługiwania się zabandażowaną ręką. Wyglądał nawet na zadowolonego, choć wiedział, że Logan w głębi duszy znów dusi to w sobie. Dla niego nie było normalne to jak brunet uśmiechał się do noża, który zanurzał w słoiku jego ulubionych konfitur. Gdy ich spojrzenia się zetknęły, kąciki ust Logana zadrgały, lecz dzielnie trzymały się na swoim miejscu.
- Znów nieprzespana noc?- spytał Logan, aby uniknąć badawczego spojrzenia przyjaciela.
- No źle nie było. Dwie godziny z przerwami przespałem.Odkąd tu jestem, moja bezsenność się nasiliła. Mam ochotę rzucić wszystko i wracać do łóżka. Jak nie pospać to chociaż poleżeć. A dziś muszę przecież śpiewać tę piosenkę z Katelyn.
- Zawsze się cieszyłeś gdy o niej wspominałeś.- zauważył James.
- Wspomnienia są tylko echem pamięci.- wstał z krzesła podchodząc do okna.
- A dlaczego jej nie powiedziałeś, że ten wiersz jest twój?- spytał. W tej chwili Kendall spojrzał na niego z zaskoczeniem.- Rozpoznaję twoje pismo.
- Nieważne...
- Ale nie rozumiem tego.- wzruszył ramionami.
- Czy naprawdę myślisz, że zajmowanie się sprawami innych odwróci cię od twoich spraw?- zdenerwował się, a Logan zaniemówił. Carlos i James też spojrzeli na blondyna zszokowani. Logan opuścił głowę. Nic nie powiedział. Kendall przełknął ślinę. Zdał sobie sprawę z tego co zrobił.- Przepraszam.- wrócił do swojej sypialni. Nie zniósł tego spojrzenia swoich kumpli.
- Wybacz mu.- powiedział do niego Carlos.
- Rozumiem.- przytaknął.- Nie wyspał się.
- To w takim razie ciągle powinien być...agresywny.- stwierdził James.
- Nie. Po prostu teraz jest gorzej niż kiedykolwiek.- odłożył kanapkę z konfiturę z powrotem na talerz. Stracił nagle apetyt.


Gdy zbierali się do szkoły, Kendall nawet nie spojrzał na Logana. Bał się, że znowu powie coś czego nie powinien. Wkrótce James wygonił wszystkich z mieszkania i zamknął drzwi wejściowe. Jenny wyszła ze swojego domu i podeszła do chłopaków. Jej mama jeszcze stała w oknie i obserwowała wszystko.
- Siema.- pomachała.- Możemy już iść.
- A Lucas?- spytał Carlos z ciekawością.
- Luc... Luc nie idzie dziś do szkoły. Zamknął się w pokoju i nie chce z nikim rozmawiać. Nawet jak mama otworzyła drzwi swoim kluczem to i tak zakrył się kołdrą. Leżał tak dopóki nie poszła. Nawet mnie nie chciał widzieć. Nie skusiła go nawet jego ulubiona lazania, którą mama zrobiła specjalnie dla niego.- powiedziała gdy już zaczęli iść w kierunku szkoły.
- Nie wiesz czym to jest spowodowane?- zapytał Carlos.
- Nie wiem. Kurde... wydawało mi się, że wszystko jest ok z mym bro. Nie zachowywał się tak od pierwszej klasy.
- Czemu akurat tak?
- A Katelyn?- Jenny rozejrzała się wymijając pytanie Peny.- Kat nie idzie z nami?
- Jeśli nie czeka punktualnie jak zawsze to raczej nie.- powiedział Kendall.- W sumie to trochę późno wyszliśmy. Może być już dalej od nas.
- No to przyspieszmy to może ją dogonimy.- zasugerowała. Carlos nie drążył dalej tematu, ponieważ uznał, że teraz i tak niczego się nie dowie.


Kendall był rozczarowany widokiem Katelyn w ostatniej ławce kiedy wszedł do klasy gdzie mieli lekcje z panią Marylin. [ Czyli faktycznie mnie unika. Będę musiał z nią pogadać, ale to po lekcjach.] Usiadł razem z Loganem w jednej ławce. Pani Benson wyglądała dziś jeszcze piękniej niż zazwyczaj. Wyśmienicie prezentowała się w niebieskiej sukience.
- Cokolwiek by nie włożyła to wygląda najlepiej.- szepnął James Carlosowi na ucho.- Gdyby tu było głosowanie na jakiegoś belfra roku to głosowałbym na nią.
- Bo się zakochasz.- parsknął śmiechem.
- Eee? Daj spokój. Lubię ją, ale bez przesady... Za stara dla mnie.
- Witajcie.- przywitała się nauczycielka.- Zanim przejdziemy do konkretnego tematu lekcji, zakończymy to co było w poprzednim tygodniu. Kendall i Katelyn są gotowi?- skinęli razem głową.- To w takim razie zapraszam na środek.- sama podeszła do wysokiej jakości magnetofonu, aby ustawić płytę. Oboje na moment musieli zapomnieć o tym co ich podzieliło, aby połączyć siły i wyjść jak najlepiej. Kiedy po sali rozeszła się melodia, Katelyn przeszły dreszcze. Kendall spojrzał na nią i zaczął swoją zwrotkę.


Every time that I look in the mirror 

All these lines on my face getting clearer 

The past is gone 

It went by like dusk to dawn 
Isn't that the way 
Everybody's got their dues in life to pay 



Yeah, I know nobody knows 

Where it comes and where it goes 

I know it's everybody's sin 
You got to lose to know how to win 



Half my life's in books' written pages 

Live and learn from fools and from sages 

You know it's true 
All the things come back to you 



Sing with me, sing for the year

Sing for the laughter and sing for the tears 

Sing with me, if it's just for today 
Maybe tomorrow the good Lord will take you away



Dream on, dream on, dream on

Dream yourself a dream come true

Dream on, dream on, dream on
And dream until your dream come true 
Dream on



Sing with me, sing for the year

Sing for the laughter and sing for the tears 

Sing with me, if it's just for today 
Maybe tomorrow the good Lord will take you away




Kiedy skończyli, klasa pod wielkim wrażeniem występu zaczęła bić oklaski. Ich dyszenie w tym momencie nie było słyszalne przez nikogo, ale oni wiedzieli tylko wiedzieli jak się tym zmęczyli. Katelyn od razu odnalazła wzrokiem panią Benson, która siedziała obok i udawała powietrze. Wcześniej na nią nie patrzyła, ponieważ nie chciała się zestresować. Kobieta oparta o ścianę patrzyła na nich z podziwem. W końcu podeszła do biurka i pozwoliła im usiąść.
- Warto było na was poczekać. To był naprawdę świetny występ. Nie znałam twojego głosu Katelyn z tej strony. Pokazałaś w końcu...- urwała żeby nie powiedzieć za dużo przy ws
zystkich. Nie chciała wspominać o matce swojej uczennicy, a swojej koleżanki z klasy.- Oboje dostajecie najwyższe stopnie.
- Dziękujemy.- powiedział Kendall. Odwrócił się do tyłu, aby spojrzeć na Tarver. Uśmiechała się zadowolona z siebie. Spojrzała na niego, a jej usta ułożyło się w jego magiczne słowo Dziękuję. Blondyn skinął głową i znów odwrócił się przodem do nauczycielki.


Na przerwie James szedł korytarzem w stronę sektora tanecznego. Dziwnie chodziło mu się tędy bez obecności Lucasa. Czuł się podejrzanie opuszczony. Martwił go stan przyjaciela. Tak. Mógł powiedzieć o nim w końcu przyjaciel. Zasługiwał na to. Może nie jakimś wielkim przyjacielem, ale jak na początek to dużo. Przed nim zauważył grupkę cheerleaderek. W ich składzie była Ashley i Mayra. Rozmawiały ze sobą. Zaskoczył go widok May. Dawno jej tu nie widział. Poczuł wyrzuty sumienia. W końcu przez niego przychodziła tylko na próby do przedstawienia, jak to poinformował go Logan. James na początek zawahał się czy podejść ze względu na Ash, której nie chciał widzieć już na oczy. Jednak zaryzykował wciągając powietrze do płuc najgłębiej jak potrafił. Zaczepił ją dotykając na sekundę jej r
amienia. Szybko spojrzała na niego zaskoczona. Próbował nie patrzeć na Ashley.
- Możemy porozmawiać?
- A mamy o czym?- prychnęła.
- To zajmie chwila.- stał nieugięty.
- Mów. Nie mamy tajemnic.
- Ok.- ściągnął brwi.- Chciałbym cię przeprosić za to, że podniosłem głos na ciebie przed wszystkimi. Nie powinienem się tak zachować. 
- Zbłaźniłeś mnie.
- Wiem, dlatego przepraszam. Ale przecież sama nie byłaś niewinna. Zapomnijmy o tym co było. Jesteśmy przecież partnerami.
- I tylko partnerami.- dodała.- Zastanowię się, a teraz idź.- zbyła go. James nie miał już więcej nic do dodania, więc odszedł.


Po udanych zajęciach Kendall od razu wyszedł ze szkoły, aby złapać świeżego powietrza. Na ostatniej lekcji źle się poczuł. Usiadł na schodach przed szkołą zastanawiając się czy uda mu się iść na dzisiejszą próbę. Schował głowę między nogi kiedy usłyszał, że ktoś się zbliża i siada obok niego. Kiedy podniósł głowę, zdziwił się jej widokiem. Myślał, że po tym jak uciekła od niego, nie będzie chciała się zbliżać.
- Jak tam nasz Romeo?- zapytała bez emocji.
- Jak tam nasza Marta?
- Dobrze. A z tobą? Blado wyglądasz. Trzeba było wyjść z klasy kiedy David cię prosił.
- Dam radę.- mruknął.- Czemu to robisz?
- Ale co ja robię?
- Nie rozumiem cię. Zrywasz ze mną i chcesz przyjaźni w taki sposób jakbyś się bała mnie zranić tłumacząc, że potrzebujesz czasu. Kiedy się zbliżam, ty się oddalasz. Czasami sama się prosisz. uciekasz, odsuwasz się. Ja myślę, że ty potrzebujesz więc dystansu, a ty niespodzianka! Pojawiasz się i znów udajesz, że nic się nie stało. Jak ty to robisz, że nie masz wyrzutów sumienia? O co ci dokładnie chodzi?- wybuchł. Tarver zatkało z wrażenia. Nie była na to przygotowana. Kendall wstał.- Nie wiesz, co? Albo znowu brak ci języka w buzi. Mam takie wrażenie, że bawisz się mną. Sama robisz z siebie ofiarę, ale to ja nią jestem. Dręczysz mnie sobą. Czy ty tego nie rozumiesz? Nie potrafię czytać znaków. Tych pieprzonych znaków jak to czyta Carlos! Nie wiem o co ci chodzi, ale po prostu skończ! Ile to jeszcze będzie trwać? Ile będziesz mnie trzymać w niepewności? Ile razy jeszcze będę się zastanawiał po nocach czy mam u ciebie jakiekolwiek szanse? Ile razy jeszcze wrócisz jak skulony pies po ugryzieniu?!- spojrzał jej prosto w oczy. Po chwili tego pożałował, ponieważ jej tęczówki zalały się łzami. Schowała twarz w dłonie i zaczęła płakać. 
- Co ja zrobiłem? Co mnie napadło?- powiedział sam do siebie pod nosem.- Nie, nie płacz.- usiadł na przeciwko i przytulił ją.- Przepraszam. Przepraszam! Nie chciałem.
- Chciałeś.- załkała.- W końcu wyrzuciłeś z siebie to co chciałeś.
- Jestem po prostu zdenerwowany od rana. Wybacz,
- Wiesz dlaczego ciągle wracam?- spytała.- Bo pomimo wszystko, nie chcę rezygnować ze znajomości z tobą. Ja po prostu potrzebuję byś był blisko mnie. Wspierał w trudnej sytuacji. Bo ty nic nie rozumiesz...
- No to wytłumacz mi. Co powinienem zrobić? Powiedz... Co źle robię. Gdzie popełniłem błąd.
- Nigdzie Kendall.- otarła łzy.- Nie jesteś niczemu winien. 
- Spójrz na mnie.- podniósł jej podbródek.- Coś ukrywasz. I ja o tym wiem. Powiesz mi?
- Chciałabym...
- Więc...?- zabiło mu szybciej serce.
- Nie mogę. Gdyby to ode mnie zależało...
- Co?- przerwał jej.- Nie rozumiem. Wtedy blondynka się ożywiła.
- Przepraszam. Zwykłe przejęzyczenie.- podniosła się doprowadzając do porządku.- Chodźmy już na tę próbę. Nie każmy innym czekać.- wróciła do szkoły. Kendall zamyślił się na moment, ponieważ nie wiedział jak to zinterpretować. Jedno tylko przeczuwał. To musi mieć jakiś związek z jej ojczymem.





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~ Kurcze... w telefonie ten rozdział wydawał się trochę dłuższy. To jest oficjalnie mój pierwszy rozdział na wakacje, które zaczęły się w piątek. Można odpoczywać, ale zostaje kwestia pracy :/ No nie ważne.
~ Już nie jedne raz przekonaliście się jak zachowanie osoby niewyspanej może zepsuć dzień, więc morał na dziś: Daj spać innym :)  ( jeśli mogą i nie cierpią na bezsenność)
~ W pewnym paragrafie nawinęło Wam się inne imię. Marta. Katelyn ma taką rolę w sztucę. Ktoś pamięta kim była Marta? Była nianią Julii, czyli,,, będzie się opiekować Mayrą hahaha :D
~Dobra, zmykam. Wszystko mnie boli. Trzymajcie się i do kolejnego rozdziału :*



11 komentarzy:

  1. Pierwsza, ale skomciam wieczorem :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra jestem. od razu chcę ci przyznać rację. Teraz już wiem co czułaś gdy pisałaś o tym przyspieszeniu zakończenia.
      Co do rozdziału to to nie wygląda normalnie. A chodzi o sprawę z Lucasem. Jeśli on wrócił w takim stanie do domu to ja nie wiem. Gdyby Luc był kimś złym, to by tak nie wyglądał. On jest przestraszony i boi się Dolara. Kendall jest naprawdę rozścieczony gdy jest zmęczony. Ta jego bezsenność go wykończy. Super rozdział i miłych wakacji :D Ale to nie miało brzmieć tak jakbym odchpdziła na te dwa miesie. Bedę, ale i tak czym się :P

      Usuń
    2. No w końcu ktoś mnie rozumie :)

      Usuń
  2. W końcu Kendall powiedział, co myśli o Katelyn.. Chociaż to było nie miłe, ale musiał to z Siebie wyrzucić, tak samo James Przeprosił May, o wszystko jest na swoim miejscu. Ale martwi mnie Lucas.. Wyczuwam jakiś grubszy przekręt :). Rozdział naprawdę dobry. Oby do następnego! :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Piosenka wypadła genialnie a Kat sie tak stresowała.. Kendall jest dobrym nauczycielem śpiewu :)
    jemu przydałby się nauczyciel snu... Kurcze no mógłby sie w reszcie chłopak wyspać. szkoda mi go... Zmęczony jest i naskakuje na najbliższych... Najpierw Logan teraz Kat.. W sumie z Kat to dobrze.. Powiedział co leżalo mu na sercu... Może teraz bd trochę inaczej? Jej też mi szkoda... Ten skurwiel niszczy jej życie :/
    James przeprosił May? Ma jaja chłopak. Ale i tak uwazam że jej sie należało :D
    Luc wrócił i nie chce nikogo widzieć? To musi być grubsza sprawa.. Co raz bardziej mnie to intryguje.. Od początku mówiłem ze z tym chłopakiem jest coś nie tak :)
    Super rozdział i czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Należało się May czy nie? Bo napisałeś jakby "tak", ale myślę, że miałeś na myśli "nie" :p

      Usuń
    2. Należało się tylko może trochę za ostro ją pojechał. O tak. Takie jest me zdanie :)

      Usuń
  4. Biedny Carlos... A myślałam, ze już gorzej być nie może. mam wrażenia, że Douleur go wykorzystuje i on się jeszcze przejedzie na tej znajomości. O tak, Carlos... Myślisz, że jak kogoś szpiegowałeś, to tego kogoś znasz tak? A prawda jest taka, że że poznasz kogoś na tyle, na ile ten ktoś dopuści Cię do siebie. Nie rozumiem jej i jej nie ufam. Po prostu.
    Kendall cierpi na bezsenność? I cierpiał na to jeszcze wcześniej? Stary, idź z tym do lekarza, to się powinno leczyć. A dlaczego tak lekcja śpiewu przypominała mi inna lekcję śpiewu? Z serialu Violetta? O tak! Pani Benson to Angie. Jest ładna i uczy śpiewu, a te porównywania głosu do mamy? I Katelyn to Violetta. Jeju, co ja do siebie porównuję... Twoje opowiadanie... Do "Violetty", oglądałam to, nawet było znośne (i ciekawe)... Laska sama sobie stwarzała problemy, bo gdyby ona tak sobie sama życia nie komplikowała to wszystko miałaby cacy. Latino to to nie jest. A co z jej ojczymem? Nie lubie gościa, ale poważnie, co jej zrobił? Hmm? Rozdział świetny! czekam na nn! Pozdrawiam!
    Sorry, ze dopiero teraz. Wczoraj nie mogłam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, ze nie tylko mi się wydaje, iż dolar wykorzystuje Carlosa, ale do jakich celów i co ona chce z tego mieć, to nie mam pojęcia. I co do tego wszystkiego ma Lucas? Mam w głowie pełno pytań..
    Biedny Logan z tą reką, ale kurde już coraz lepiej sobie radzi i oby tak dalej!
    Achh współczuję Kendallowi z tą bezsennością... co do K3 to ten występ na pewo był świetny :D
    Ojczym Kate mnie wkurza! Tak jak Harry i Niki na blogu.
    Ej James chciał ją przeprosić i dobrze zrobił, a ta do niego żeby już szedł... no weźcie, bo ją uderze.
    ciekawy rozdział i czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdzie jest mój komentarz???? Nie dość, że pisałam go x razy to YYYYYY!!! czy to wina, że nie piszę z konta czy co? Nie pamiętam hasła, a tylko na kompie jest zapisany więc EEEEEE. Brak mi siły.
    Szybko podsumowując, bo już mi się nie chce z tym walczyć. Kendall przynosi szkody, ale to nie jego wina. James ma klasę i podzielam zdanie, że Lucas i Dolar mają coś wspólngo ze sobą. Super roz

    OdpowiedzUsuń
  7. No prawie zapomniałam !
    Tak na szybciutko, bo nie zdążę - Rozdział jak zawsze świetny! <3
    Czekam na nn ! Xx !

    OdpowiedzUsuń

# INFO DOTYCZĄCE KOMENTOWANIA:
1. Czytasz? Zostaw po sobie ślad. Komentarz = uśmiech na mojej twarzy.
2. Tylko STALI CZYTELNICY mogą informować mnie pod postem o swoich
nowych rozdziałach. Nie traktuję tego jak SPAM tylko informację.
3. W innym przypadku jest to SPAM, a od tego jest specjalna zakładka
"Blogowy Ask".