Po ostatnim dzwonku James wyszedł sam ze szkoły. Kendall miał zamiar spędzić najbliższy czas z Katelyn ukrywając się przed wszystkimi za jakimiś chaszczami. Carlos poszedł z Douleur. Ostatnio szatynowi wydaje się, że Pena woli spędzać czas z tą nawiedzoną dziewczyną niż z przyjaciółmi. Logana natomiast nie widział od ostatniej przerwy i nie wie co się z nim dzieje. Wsadził ręce do kieszeni i założył kaptur na głowę. Zaczął myśleć o swoich przyjaciołach. O tym, że Kendall nie miał racji. Mówił, aby trzymać się razem, a teraz jest świadkiem jak każdy z nich idzie swoją własną drogą. Nie wiedział czym to jest spowodowane. Tym nowym otoczeniem? A może tymi dziewczynami, które poznali. Nagle ktoś pozbawił go wzroku zasłaniając oczy dłońmi. Na początku przeszedł go dreszcz, bo nie wiedział kto to może być. Jednak ręce była tak drobne i delikatne, że wywnioskował, że ich właścicielem jest dziewczyna. Tajemnicza osoba nie odzywała się.
- Ashley? Czy to ty?- spytał.
- Tak, to ja.- odkleiła dłonie od jego twarzy. Szatyn odwrócił się i zobaczył uśmiechniętą od ucha do ucha dziewczynę w różowej sukience i kurteczce jeansowej.- Dawno nigdzie razem nie byliśmy.
- No to prawda...
- No to może czas to nadrobić? Co ty na to?- szturchnęła go w ramię.
- Pewnie, ale nie teraz. Nie jestem w nastroju. Po za tym Brian się gdzieś tu kręci, a sama mi wspomniałaś ostatnio żeby nie widział nas razem, bo zacznie coś podejrzewać.
- Bez spiny. Trzeba go trochę potrzymać.
- Dlaczego?- uniósł brwi.
- Ponieważ Truman odpuści jak się dowie o aferze sprzed miesiąca. Będzie się zastanawiała czemu tyle zwlekał. Gdyby to było ważne to poszedłby od razu, a nie sobie przypomniał. Dojdzie do niej, że Brian chce się do ciebie przywalić.
- To ma sens.- odpowiedział.
- Dobra, a teraz mów co ci jest.
- Nic. Po prostu chce zostać sam.- wyjął ręce w kieszeni, bo miał przeczucie, że zaraz zrobią się mokre w taką pogodę.
- Problemy?- spojrzała na niego swoimi niebieskimi tęczówkami.
- Zaczęły się odkąd tu jestem. Chodzi o to, że...- jęknął bezgłośnie robiąc nieprzyjemny wyraz twarzy.- Mieszkam z moimi przyjaciółmi pod jednym dachem, chodzimy do jednej szkoły, dzielimy się lodówką. Niby są tak blisko, a jednak daleko. Jeszcze niedawno wszystko robiliśmy razem, a teraz?- spojrzał na nią z wyrzutem.- Kendall pewnie jest teraz z Katelyn, a Carlos z Douleur, a Logan z Jenny.
- Logan z Jenny? Słyszałam, że są skłóceni od jakiegoś czasu.
- No zajebiście. Wszyscy wiedzą tylko nie ja.- prychnął,- Co nie zmienia faktu, że... nawet jeśli nie ma ich ze mną to jestem zazdrosny o innych.- po tych słowach schylił głowę, gdyż ciężko było mu wydusić z siebie te słowa.
- To...słodkie. Ale nie musisz się przejmować. Masz jeszcze mnie.- kiedy nie patrzył, Ashley złapała go za rękę.
- Co ty robisz?!- zabrał swoją dłoń i spojrzał na nią z przerażeniem.- Złapałaś mnie za rękę? Przecież nie jesteśmy razem. Nic poza przyjaźnią. Pamiętasz chyba.
- Tak.- przytaknęła.- Ale czy tylko dziewczyna musi trzymać chłopaka za rękę? Przyjaciele nie mogą?
- Byłoby to co najmniej dziwne.- odparł przekazując definitywną odpowiedź.
- Jak chcesz.- odpowiedziała zawiedziona.- Ale nie pozwolę się tak łatwo wykurzyć.- uśmiechnęła się.- Zapraszam cię w moje ulubione miejsce.
- Jakie niby?
- Mój pokój.- odpowiedziała natychmiast, a James wstrzymał powietrze. Przypomniał sobie ten dzień kiedy po raz pierwszy stał przed jej domem, a jej matka obserwowała go z okna i myślała, że jak ma mleczne firanki to jej zupełnie nie widać. Maslow dał się długo prosić, ale ostatecznie uległ jej prośbie.
- To jest twój pokój?- rozejrzał się dookoła wzrokiem jakby poznawał nowe miejsce, podobnie jak w muzeum. Tylko, że tam podziwiał nowe rzeczy, a tu był trochę przytłoczony liczną ilością koloru różowego. Zanurzył stopę w włochatym, ale jakże miękkim dywanie.
- Tak na początek to sorry za bałagan. No i wiem, że ilość tego koloru może cię niepokoić, ale pamiętaj, że prawdziwi mężczyźni nie boja się różu.- zachichotała.
- A jeśli już się nie boją i są z nim na tyle oswobodzeni, że go noszą, to podejrzewa się ich o bycie gejem. Przypadek? Nie sądzę...- postanowił szybko zmienić temat.- Twoich rodziców na pewno nie ma?
- Na pewno. Przecież bym wiedziała, głuptasie. Przyniosę nam coś dobrego z kuchni. Zaraz wracam, a ty sobie usiądź.- zniknęła za drzwiami. James rozejrzał się w poszukiwaniu idealnego miejsca. Prócz łóżka i fotela przy zagraconym biurku nie miał żadnego innego wyboru. Usiadł na fotelu. Kiedy spoczął, spojrzał co Ash ma na biurku. Żaden papierek nie mógł odnaleźć się w tym stosie. Jeśli coś do tego dołożysz, ta wielka masa to pochłonie. W sumie nie było na nim żadnych rzeczy szkolnych, a raczej spory plik czasopism modowych, zdjęcia i powyrywane kartki z zeszytów gdzie widniały bazgroły. Szatyn natknął też na swoje odbicie w monitorze komputera. Znudzony nawet tym widokiem, powędrował niżej gdzie jego uwagę przykuła jedyna książka jaką najprawdopodobniej miała. Pozwolił sobie wziąć ją do ręki. Zmarszczył brwi i odwrócił się za siebie czy przypadkiem Ash nie idzie. To był pamiętnik. James chciał to jak najszybciej odłożyć, lecz im jeśli już trzymał to w ręce, to diabeł na jego ramieniu namawiał go do otworzenia kiedy anioł poszedł na przerwę obiadową. Nie mogąc rozczytać co ma tam napisane, leciał dalej, aż natrafił na pewne zdjęcie. Po chwili usłyszał skrzypienie drzwi. Serce podskoczyło mu do gardła. Spanikował i włożył pamiętnik pod bluzkę.
- Przyniosłam ciasteczka.- uśmiechnęła się.- Teraz możemy pogadać...
Carlos wrócił do domu po siedemnastej. Mógłby spędzić z Douleur więcej czasu, ale dzisiejsza lekcja wfu go wycieńczyła. To, że odbywały się raz w tygodniu nie miało żadnego znaczenia. Pan Collenberg słynie w energochłonnych rozgrzewek. Dopiero gdy ściągnął buty, zorientował się, że Logan siedzi w salonie i czyta książkę. Ku jego zdziwieniu Kendall siedział naprzeciwko niego pisząc smsy. Uśmiechał się do wyświetlacza jak głupi, więc domyślił się, że pisze z Katelyn.
- Siema.- przywitał się.- To takie aż dziwne widzieć was tutaj.
- Niby czemu?- spytał Logan.
- Ostatnio tak było kiedy wróciłem zjarany od Douleur.- zaśmiał się.
- A skąd teraz wracasz?- Logan zamknął książkę.
- Od Douleur.- usiadł wygodnie.
- Brałeś coś?- spytał.
- Nieeeee.- wyszczerzył się.
- Nie wiem czy wziąć to za żart czy może za...- nie dokończył, bo drzwi wejściowe nagle się otworzyły. To było tak gwałtowne, że nawet Kendall oderwał wzrok od telefonu. James przeleciał przez cały salon. Podniósł lekko koszulkę i nim wszyscy się obejrzeli coś różowego przecięło powietrze i wylądowało na kanapie. Maslow patrzył na to jak na dowód zbrodni.
- Co to jest?- spytał Kendall.
- Pamiętnik Ashley.- usiadł obok niego lekko zdenerwowany.
- Skąd go masz?
- Ukradłem go.
- Hahahaa!- Carlos zaczął się śmiać, choć nikt inny nie załapał żadnego żartu.- A tak na poważnie? Co to jest?
- To pamiętnik Ashley. Ukradłem go.- powtórzył.
- Jakim cudem?- ożywił się blondyn.
- No nie wiem! Tak wyszło! Wziąłem go i otworzyłem, a kiedy weszła, spanikowałem. Schowałem go pod bluzę. Chciałem go potem dyskretnie jakoś podłożyć, ale cały czas była przy mnie. Wziąłem talerz, aby go odnieść do kuchni myśląc, że go podłożę, ale polazła za mną! Poniosło mnie trochę, więc wyszedłem stamtąd, ale z tym!- wskazał palcem na tę rzecz.
- Daj poczytać!- Carlos chciał rzucić się na pamiętnik, ale James szybko go zabrał.
- Pojebało? Nikt nie będzie go czytał.
- Właśnie. Trochę prywatności.- wtrącił Logan.- James postara się jak najszybciej go podrzucić.
- Tam mogą być poufne informacje. Ash na pewno pisze o swojej przyjaciółce May.- Carlos wyszczerzył się, a Logan wyprostował i spojrzał na Jamesa.
- O nie! Ty też? Nie ma mowy! W dodatku i tak nikt nie potrafiłby nic rozczytać, bo jest to pisane szyfrem. Same cyfry. No i jest tam coś co mnie zaniepokoiło. Zdjęcie, na którym była...- nie dokończył, ponieważ ktoś zapukał do drzwi.- A kto to może być?- zapytał się samego siebie i poszedł je otworzyć.
- Cześć ponownie.- przywitał się Lucas.
- O, wejdź!- rozchylił szerzej drzwi.- Co tam?
- Ehm...- zaczął nerwowo się wysławiać.- Bardzo nie chciałbym wam tego mówić, ale nie, że ja bym nie chciał. Tylko po prostu chcę, ale może żeby to nie wyglądało tak, bo to...
- Luc, do rzeczy.- pogonił go Pena.
- Ok, moja mama wpadła na jakże niesamowity pomysł. Zaprasza was jutro na obiad, do nas... I miałem wam to przekazać. Liczy na to, że będziecie. Jutro. Punkt piętnasta...
- Niestety nie mogę.- odpowiedział Logan bez namysłu.- Mamy wtedy trening.
- Wcale nie!- dodała szybko James.- Nie było cię przy tym jak mówił w poniedziałek, że są odwołane?- spytał się go, a Logan parzył na niego takim spojrzeniem jakby chciał go zabić za to, że mu to powiedział.
- Od kiedy Adam robi treningi w sobotę?
- Gdybyś nie odchodził to byś wiedział, że to jednorazowa sytuacja.
- Więc nie macie żadnych planów i możecie być?- upewnił się sąsiad.
- Tak, jasne.- Kendall potwierdził zaproszenie.- Tylko nie wiem dlaczego tak wyglądasz kiedy nam to przekazywałeś. Nie chcesz tego?
- Nie o to chodzi.- wyjaśnił.- Po prostu uważajcie na to co będziecie tam mówić. Taka dobra rada od kolegi.
James stanął przed swoją szafą tak, aby jego sylwetka zmieściła się w całości w lustrze. Ubrany w same bokserki i skarpetki, szukał czegoś odpowiedniego do ubrania się. Czuł na sobie zapach nowego żelu pod prysznic. Ze spodniami nie było problemu. Założył na nogi swoje ulubione ciemne jeansy. Kiedy jednak przebierał w wieszakach gdzie wisiały wyprasowane już wcześniej ubrania, nastąpił problem. Wyciągnął dwie koszule. Przyłożył jedną do swojego ciała, a potem drugą. Nie mógł się zdecydować. Wyszedł z pokoju do sypialni tego przyjaciela, którego miał najbliżej.
- Puk puk!- zawołał zza drzwi nie pukając. Miał zajęte ręce.
- Wejdź!- Kendall dał mu znak.
- Musisz mi pomóc.- szatyn podszedł bliżej omijając trochę za nisko powieszony żyrandol.- Która lepsza? Błękitna czy może może ta w kratkę?
- Błękitna. A w ogóle co się tak srasz? To tylko obiad u sąsiadów, a ty przychodzisz do mnie bez koszulki i się pytasz którą włożyć.
- W przeciwieństwie do innych to chcę wypaść dobrze. W końcu to modelka. Ona ma poczucie gustu.
- Ja wiem, że cię ciągnie do starszych kobiet. Najpierw pani Benson, a teraz pani Borrenwood.- zażartował.
- Tsa. Wiesz co? Kiedy będę już sławny, to każda kobieta mogłaby być moja.- wyszczerzył się.
- Od kiedy się tak stroisz?- zmienił temat.
- No tak razem z kąpielą to z półtorej godziny.- odpowiedział.
- Bosz. Carlos wstał pół godziny temu i już jest gotowy.
- Bo to Carlos!- podniósł głos.- Idę. Nigdzie za grosz zrozumienia.
Pięć minut przed piętnastą James, Carlos i Kendall zakładali już buty. Kendall sięgnął po klucze z wieszaka. Rozejrzał się w poszukiwaniu Logana. W sumie nie widział go od śniadania.
- Logan!- zawołał go.- Logaaaaaan!
- Czego?- zeszedł po schodach. Nie wyglądał jakby był gotowy.
- Co z tobą? Zbieraj się. Musimy zaraz wychodzić.
- Nigdzie nie idę,- odpowiedział.
- Dlaczego?
- Bo Jenny.- burknął.
- Słuchaj, nie musisz z nią rozmawiać, Możesz usiąść jak najdalej od niej, choć nie rozumiem o co jesteś na nią zły. Powiedzieliśmy, że nie mamy planów i będziemy. To byłoby głupie gdybyś wymyślał teraz wymówki. Idziemy tam, aby w końcu poznać mamę naszych nowych znajomych, a jednocześnie naszą sąsiadkę, bo nie wiem czy wiesz, ale nikogo prócz nich i Katelyn tutaj nie znamy, a nie możemy sprawiać wrażenia wyrzutków, więc ubieraj się natychmiast.- po tych słowach Logan zaniemówił na chwilę. W sumie reszta również. Nic dodać, nic ująć.
- Przekażcie w takim razie, że się spóźnię.- następnie zawrócił się i wrócił do pokoju.
Trójka przyjaciół czekała pod drzwiami po tym jak Carlos zadzwonił dzwonkiem. Długo nie musieli czekać. Drzwi otworzyła im pani Borrenwood. Kobieta pięknie reprezentowała się w niebieskiej sukience. James na jej widok uśmiechnął się szeroko. Wcale nie wyglądała na te trzydzieści sześć lat. Wyglądała bardziej zjawiskowo niż uosobienie piękna w mitologii greckiej. Miała oczy Lucasa i pełne usta Jenny.
- Dzień dobry.- powiedzieli chórem.
- Witajcie. Cieszę się, że jesteście. Zapraszam do środka.- wpuściła ich.
- Proszę, to dla pani.- James podał jej bukiet róż.
- Hmm dziękuję.- powąchała je. Za jej plecami pojawił się Lucas.- Lucky zaprowadzi was do stołu. Zaraz dołączę tylko wstawię kwiaty do wazonu.
- Lucky?- parsknął śmiechem Carlos.- Czemu nazywa cię szczęściarzem?
- Bo lubi, ok?- trochę go to zirytowało. Bał się co jeszcze jego matka palnie przed kolegami.- Chodźcie.
Lucas zaprowadził ich do stołu gdzie siedziała już Jenny. Była ubrana w jeansy i czerwona koszulkę. Nikt z nich nie spodziewał się po niej niczego innego. Prostokątny stół był udekorowany i ozdobiony samymi pysznościami.
- A gdzie wasz przyjaciel?- dopiero teraz zorientowała się, że kogoś brak.
- Logan przeprasza, że nie mógł przyjść na czas, ale obiecał, że przyjdzie.- wytłumaczył Kendall.
- To może zanim zaczniemy jeść to poczekamy na niego.
- Chyba nie będzie takiej potrzeby.- wstał Lucas po tym jak usłyszał pukanie do drzwi.- To musi być on.- nie pomylił się. Po chwili Henderson zjawił się w jadalni odpowiednio ubrany. Wcale nie wyglądał jakby szykował się pięć minut, a przynajmniej pół godziny. Ale taka już była magia Logana Hendersona. Kiedy Jenny na niego spojrzała, nie okazała żadnych uczuć. I vice versa. Zupełnie jakby się nie znali. Logan zajął zajęte, według życzenia, najdalsze miejsce od Jenny.
- Dzień dobry i przepraszam za spóźnienie. Naprawdę nie chciałem...
- Nic się nie stało.- uśmiechnęła się.- Przygotowałam dla was moje popisowe danie. Mam nadzieję, że będzie smakowało. Smacznego!
Podczas pysznego posiłku pani Lydia mówiła o sobie i swojej pracy. Jak to jest być modelką i jak bardzo tęskniła za swoimi dziećmi. Chłopaki mogli poznać ją trochę lepiej. Wydawała się zupełnie fajną kobietą. Oni też po krótce opowiadali o sobie. Znaleźli też dobrą wymówkę na to, dlaczego ich rodzice nie mieszkają z nimi i dlaczego nawet nie mają opiekuna. Wyjaśnili, że mieszkają daleko, a marzyli o szkole tutaj, więc rodzice pozwolili im się przeprowadzić do San Diego w celu nauki. Ich opiekun Gustavo ciężko pracuje, ale regularnie ich odwiedza i pilnuje żeby niczego im nie brakowało co było naciągane.
- Hmm to mam nadzieję, że go poznam. Jeśli zostanie na dłużej, przekażcie mu żeby do mnie wpadł. Serdecznie zapraszam.- powiedziała. Potem spojrzała na syna.- Lucky, podaj mi sosjerkę.
- Mamoo.- Lucas ściągnął brwi.- Mówiłem ci żebyś nie robiła mi siary tym.
- Ale o co ci chodzi? Ja nie widzę w tym nic złego.- wzruszyła ramionami.
- A dlaczego właśnie Lucky?- spytał Carlos.
- Ah!- uśmiechnęła się jakby czekała na to pytanie, a Jenny razem z nią. Lucas przewidział co jego matka zrobi, więc schował twarz w dłoniach.- Od gimnazjum to się wzięło. Wtedy jeszcze Luc przyjaźnił się z Neilem. Kiedy pierwszy raz usłyszał jego imię, przypomniał sobie o postaci Lucky Luka. Pewnie ją znacie. Ale nie oto tu chodziło. Mój syn jest po prostu szczęściarzem. No i taki przystojny. Nie mógł tego zmarnować. Jako jego matka musiałam mu pokazać co może osiągnąć dzięki temu. Zresztą pokażę wam to.- wstała na chwilę po coś z półki. Był niedaleko, więc wyglądało to tak jakby się di tego przygotowała.- To jest portfolio Lucasa.
- Lucas był modelem?- wybałuszył oczy James. Ten natomiast położył głowę na stół.
- Proszę, nie pokazuj im tego...- jęknął.
- Oj, ja z chęcią chciałbym to zobaczyć.- wyszczerzył się Carlos.
- Chodźcie bliżej.- zasugerowała. Kendall, Logan, James i Carlos stanęli obok pani Borrenwood, aby obejrzeć zdjęcia.
- Widziałam jak Lucky patrzył na nią jak rozmawiali po sesji...
- Maaamooo, nieprawda!- zaczerwienił się.
- Ale stary, świetne focisze.- stwierdził James.- Zazdroszczę. Kiedyś też będę tak chciał...
- Albo to...- pokazała palcem.- Moje ulubione.
- A to kto?- wskazał palcem Logan na chłopaka, który trzymał Lucasa.
- To jest właśnie Neil. Został zaproszony na sesję. Neil był bardzo fajnym chłopakiem. Nadal nie potrafię pojąć czemu już się nie przyjaźnicie.
- Gimnazjalne przyjaźnie często się tak kończą.- odparł sucho.- Czy to teraz ważne?
- Ooo!- uśmiechnął się James.- No proszę...- Luc był mu na krótki czas wdzięczny, że odwrócił od tego uwagę dopóki nie zobaczył zdjęcia.- Tatuaż?
- Sztuczny.- dodała Jenny.
- O nie!- wstał i zabrał mamie książkę.- Dość zanim zobaczą tego więcej.- wrócił na miejsce. Usiadł na książce obrażony.- Ja tam prawie nagi jestem!
- No kochanie, nie bądź zły. Chciałam się tylko pochwalić. Nawet nie wiesz jaka byłam wtedy z ciebie dumna.
- A teraz nie jesteś?- spytał. Nie doczekał się odpowiedzi. Kobieta nie wiedziała co odpowiedzieć.- Nadal nie chcesz zaakceptować faktu, że nie wybrałem tego co ty chcesz. Nie chcę być modelem. Chcę być tancerzem i uszanuj to, proszę.
- Poszedłeś do tej szkoły, ponieważ twój ojciec mnie przekonał. Ale ja wiem co byłoby lepsze. W modelingu masz wielkie szanse. Tancerzy jest na pęczki, a przed obiektywem będziesz ten jedyny... Nawet nie wiesz jak to widać jak twoje życie było lepsze kiedy uczestniczyłeś w sesjach. Tyle znajomości. Miałeś przyjaciela. Miałeś dziewczynę. A co się stało jak poszedłeś do tego liceum? Byłeś zupełnie sam. No może prócz tej twojej koleżanki, której nigdy nie poznałam.
- Mamo...- wtrąciła się córka.- Może to nie czas na takie rozmowy.- kobieta zamilkła. Zorientowała się, że nie są przecież we trójkę. Nie powinna poruszać tego tematu przy stole. Niezręczną ciszę przerwał telefon Kendalla.
- Przepraszam.- szybko odczytał smsa uśmiechając się.
- Kto to?- spytał Logan.
- Katelyn.
- Tarver?- zapytała.- A więc to twoja dziewczyna. Pan Carter nie pochwalił się.
- Nie, nie, nie!- dodał szybko blondyn.- To nie moja dziewczyna.
- Koleżanka a grupy.- dodał Lucas.
- No dobrze.- westchnęła.- A mogę was tak popytać o dziewczyny, chłopaki?
- Wszyscy jesteśmy sami.- odpowiedział Logan.
- Ooo tacy fajni chłopcy i bez dziewczyny? A ty Jenny?
- Co ja?- była zaskoczona, że zwróciła się do niej.
- Nie masz nikogo?
- Mamoooo, proszę.- wywróciła oczami.
- Może kiedyś z którymś z nich...- spojrzała ukradkiem na Logana.
- W sumie to mam kogoś na oku.- dodał nie budząc w pani Lydii żadnych złudzeń.- Zresztą z tego co wiem to, może to dobrze a może i nie, ale Jenny ma inny gust.
- A co masz na myśli mówiąc inny gust?- spytała ściągając brwi.
- Woli może starszych chłopaków.- odpowiedział.
- Tak dla jasności.- nachyliła się nad stołem wkładając prawie blond włosy w resztki jedzenia.- Wolę być sama. Niepotrzebny chłopak, czy to w moim wieku czy to starszy czy młodszy. Chcę być sama, bo mi tak dobrze.
- Nie wyglądasz na taką, która woli być sama.- stwierdził.
- Bo ty nic o mnie nie wiesz. Czasami nie wystarczy tylko patrzeć oczami, wiesz?- zdenerwowała się.
- Ekhem.- pani Borrenwood chrząknęła. Logan i Jenny spojrzeli na nią w tym samym czasie. Potem zrobiło im się głupio, ponieważ się zapomnieli.- Miło było was poznać chłopcy, ale pozwólcie, że już pójdę. Zostawiam młodzież samą. Możecie sobie gadać do woli. Nie będę przeszkadzać.- podniosła się i wyszła do kuchni.
- Eeee, a może jeszcze deseru?- wypalił Lucas.
- Nie dzięki.- odparł Logan.- Straciłem ochotę na wszystko. Będę już wracał.- wyszedł bez dalszego słowa. Jenny opuściła głowę.
- O co mu chodzi?- spytał Lucas siostrę.
- Już sama nie wiem. Straciłam ochotę na jedzenie. Cześć chłopaki i sorry, że nie wyszło do końca z tym obiadem.- również opuściła jadalnie.
- Będzie najlepiej jeśli my zrobimy to samo.- powiedział James i imieniu swoim i przyjaciół.
- Rozumiem.- przytaknął.- Odprowadzę was.
- Cudowne popołudnie.- zironizował Kendall kiedy byli już u siebie.
- Ja serio nie mogłem się połapać w tym wszystkim.- James rzucił się na kanapę. Potem zauważył różowy pamiętnik, który leżał naprzeciwko niego. Przypomniał sobie o nim. Z wrażenia schował głowę w poduszkę.
- A ty co taki zamyślony?- spytał Carlosa, który się nie odzywał od kiedy opuścił mieszkanie Borrenwoodów.
- Ten obiad dał mi trochę do myślenia jeśli chodzi o Lucasa.
- Daj spokój. On nie chce być modelem.
- Nie o to chodzi. Dlaczego ja wcześniej tego nie zauważyłem. Ona miała rację. Jenny często spędzała czas ze swoimi przyjaciółkami, ale co z Luckiem? Nie ma nikogo. Przez trzy lata nie zdążył nikogo poznać bliżej? Czemu jest sam? Jest przystojny, utalentowany... tylko czemu jest sam?
- Nie wiem.
- Chyba czas odnowić swój plan. Rozpoczynam śledztwo. Dowiem się o co chodzi z Lucasem.
- Ashley? Czy to ty?- spytał.
- Tak, to ja.- odkleiła dłonie od jego twarzy. Szatyn odwrócił się i zobaczył uśmiechniętą od ucha do ucha dziewczynę w różowej sukience i kurteczce jeansowej.- Dawno nigdzie razem nie byliśmy.
- No to prawda...
- No to może czas to nadrobić? Co ty na to?- szturchnęła go w ramię.
- Pewnie, ale nie teraz. Nie jestem w nastroju. Po za tym Brian się gdzieś tu kręci, a sama mi wspomniałaś ostatnio żeby nie widział nas razem, bo zacznie coś podejrzewać.
- Bez spiny. Trzeba go trochę potrzymać.
- Dlaczego?- uniósł brwi.
- Ponieważ Truman odpuści jak się dowie o aferze sprzed miesiąca. Będzie się zastanawiała czemu tyle zwlekał. Gdyby to było ważne to poszedłby od razu, a nie sobie przypomniał. Dojdzie do niej, że Brian chce się do ciebie przywalić.
- To ma sens.- odpowiedział.
- Dobra, a teraz mów co ci jest.
- Nic. Po prostu chce zostać sam.- wyjął ręce w kieszeni, bo miał przeczucie, że zaraz zrobią się mokre w taką pogodę.
- Problemy?- spojrzała na niego swoimi niebieskimi tęczówkami.
- Zaczęły się odkąd tu jestem. Chodzi o to, że...- jęknął bezgłośnie robiąc nieprzyjemny wyraz twarzy.- Mieszkam z moimi przyjaciółmi pod jednym dachem, chodzimy do jednej szkoły, dzielimy się lodówką. Niby są tak blisko, a jednak daleko. Jeszcze niedawno wszystko robiliśmy razem, a teraz?- spojrzał na nią z wyrzutem.- Kendall pewnie jest teraz z Katelyn, a Carlos z Douleur, a Logan z Jenny.
- Logan z Jenny? Słyszałam, że są skłóceni od jakiegoś czasu.
- No zajebiście. Wszyscy wiedzą tylko nie ja.- prychnął,- Co nie zmienia faktu, że... nawet jeśli nie ma ich ze mną to jestem zazdrosny o innych.- po tych słowach schylił głowę, gdyż ciężko było mu wydusić z siebie te słowa.
- To...słodkie. Ale nie musisz się przejmować. Masz jeszcze mnie.- kiedy nie patrzył, Ashley złapała go za rękę.
- Co ty robisz?!- zabrał swoją dłoń i spojrzał na nią z przerażeniem.- Złapałaś mnie za rękę? Przecież nie jesteśmy razem. Nic poza przyjaźnią. Pamiętasz chyba.
- Tak.- przytaknęła.- Ale czy tylko dziewczyna musi trzymać chłopaka za rękę? Przyjaciele nie mogą?
- Byłoby to co najmniej dziwne.- odparł przekazując definitywną odpowiedź.
- Jak chcesz.- odpowiedziała zawiedziona.- Ale nie pozwolę się tak łatwo wykurzyć.- uśmiechnęła się.- Zapraszam cię w moje ulubione miejsce.
- Jakie niby?
- Mój pokój.- odpowiedziała natychmiast, a James wstrzymał powietrze. Przypomniał sobie ten dzień kiedy po raz pierwszy stał przed jej domem, a jej matka obserwowała go z okna i myślała, że jak ma mleczne firanki to jej zupełnie nie widać. Maslow dał się długo prosić, ale ostatecznie uległ jej prośbie.
- To jest twój pokój?- rozejrzał się dookoła wzrokiem jakby poznawał nowe miejsce, podobnie jak w muzeum. Tylko, że tam podziwiał nowe rzeczy, a tu był trochę przytłoczony liczną ilością koloru różowego. Zanurzył stopę w włochatym, ale jakże miękkim dywanie.
- Tak na początek to sorry za bałagan. No i wiem, że ilość tego koloru może cię niepokoić, ale pamiętaj, że prawdziwi mężczyźni nie boja się różu.- zachichotała.
- A jeśli już się nie boją i są z nim na tyle oswobodzeni, że go noszą, to podejrzewa się ich o bycie gejem. Przypadek? Nie sądzę...- postanowił szybko zmienić temat.- Twoich rodziców na pewno nie ma?
- Na pewno. Przecież bym wiedziała, głuptasie. Przyniosę nam coś dobrego z kuchni. Zaraz wracam, a ty sobie usiądź.- zniknęła za drzwiami. James rozejrzał się w poszukiwaniu idealnego miejsca. Prócz łóżka i fotela przy zagraconym biurku nie miał żadnego innego wyboru. Usiadł na fotelu. Kiedy spoczął, spojrzał co Ash ma na biurku. Żaden papierek nie mógł odnaleźć się w tym stosie. Jeśli coś do tego dołożysz, ta wielka masa to pochłonie. W sumie nie było na nim żadnych rzeczy szkolnych, a raczej spory plik czasopism modowych, zdjęcia i powyrywane kartki z zeszytów gdzie widniały bazgroły. Szatyn natknął też na swoje odbicie w monitorze komputera. Znudzony nawet tym widokiem, powędrował niżej gdzie jego uwagę przykuła jedyna książka jaką najprawdopodobniej miała. Pozwolił sobie wziąć ją do ręki. Zmarszczył brwi i odwrócił się za siebie czy przypadkiem Ash nie idzie. To był pamiętnik. James chciał to jak najszybciej odłożyć, lecz im jeśli już trzymał to w ręce, to diabeł na jego ramieniu namawiał go do otworzenia kiedy anioł poszedł na przerwę obiadową. Nie mogąc rozczytać co ma tam napisane, leciał dalej, aż natrafił na pewne zdjęcie. Po chwili usłyszał skrzypienie drzwi. Serce podskoczyło mu do gardła. Spanikował i włożył pamiętnik pod bluzkę.
- Przyniosłam ciasteczka.- uśmiechnęła się.- Teraz możemy pogadać...
Carlos wrócił do domu po siedemnastej. Mógłby spędzić z Douleur więcej czasu, ale dzisiejsza lekcja wfu go wycieńczyła. To, że odbywały się raz w tygodniu nie miało żadnego znaczenia. Pan Collenberg słynie w energochłonnych rozgrzewek. Dopiero gdy ściągnął buty, zorientował się, że Logan siedzi w salonie i czyta książkę. Ku jego zdziwieniu Kendall siedział naprzeciwko niego pisząc smsy. Uśmiechał się do wyświetlacza jak głupi, więc domyślił się, że pisze z Katelyn.
- Siema.- przywitał się.- To takie aż dziwne widzieć was tutaj.
- Niby czemu?- spytał Logan.
- Ostatnio tak było kiedy wróciłem zjarany od Douleur.- zaśmiał się.
- A skąd teraz wracasz?- Logan zamknął książkę.
- Od Douleur.- usiadł wygodnie.
- Brałeś coś?- spytał.
- Nieeeee.- wyszczerzył się.
- Nie wiem czy wziąć to za żart czy może za...- nie dokończył, bo drzwi wejściowe nagle się otworzyły. To było tak gwałtowne, że nawet Kendall oderwał wzrok od telefonu. James przeleciał przez cały salon. Podniósł lekko koszulkę i nim wszyscy się obejrzeli coś różowego przecięło powietrze i wylądowało na kanapie. Maslow patrzył na to jak na dowód zbrodni.
- Co to jest?- spytał Kendall.
- Pamiętnik Ashley.- usiadł obok niego lekko zdenerwowany.
- Skąd go masz?
- Ukradłem go.
- Hahahaa!- Carlos zaczął się śmiać, choć nikt inny nie załapał żadnego żartu.- A tak na poważnie? Co to jest?
- To pamiętnik Ashley. Ukradłem go.- powtórzył.
- Jakim cudem?- ożywił się blondyn.
- No nie wiem! Tak wyszło! Wziąłem go i otworzyłem, a kiedy weszła, spanikowałem. Schowałem go pod bluzę. Chciałem go potem dyskretnie jakoś podłożyć, ale cały czas była przy mnie. Wziąłem talerz, aby go odnieść do kuchni myśląc, że go podłożę, ale polazła za mną! Poniosło mnie trochę, więc wyszedłem stamtąd, ale z tym!- wskazał palcem na tę rzecz.
- Daj poczytać!- Carlos chciał rzucić się na pamiętnik, ale James szybko go zabrał.
- Pojebało? Nikt nie będzie go czytał.
- Właśnie. Trochę prywatności.- wtrącił Logan.- James postara się jak najszybciej go podrzucić.
- Tam mogą być poufne informacje. Ash na pewno pisze o swojej przyjaciółce May.- Carlos wyszczerzył się, a Logan wyprostował i spojrzał na Jamesa.
- O nie! Ty też? Nie ma mowy! W dodatku i tak nikt nie potrafiłby nic rozczytać, bo jest to pisane szyfrem. Same cyfry. No i jest tam coś co mnie zaniepokoiło. Zdjęcie, na którym była...- nie dokończył, ponieważ ktoś zapukał do drzwi.- A kto to może być?- zapytał się samego siebie i poszedł je otworzyć.
- Cześć ponownie.- przywitał się Lucas.
- O, wejdź!- rozchylił szerzej drzwi.- Co tam?
- Ehm...- zaczął nerwowo się wysławiać.- Bardzo nie chciałbym wam tego mówić, ale nie, że ja bym nie chciał. Tylko po prostu chcę, ale może żeby to nie wyglądało tak, bo to...
- Luc, do rzeczy.- pogonił go Pena.
- Ok, moja mama wpadła na jakże niesamowity pomysł. Zaprasza was jutro na obiad, do nas... I miałem wam to przekazać. Liczy na to, że będziecie. Jutro. Punkt piętnasta...
- Niestety nie mogę.- odpowiedział Logan bez namysłu.- Mamy wtedy trening.
- Wcale nie!- dodała szybko James.- Nie było cię przy tym jak mówił w poniedziałek, że są odwołane?- spytał się go, a Logan parzył na niego takim spojrzeniem jakby chciał go zabić za to, że mu to powiedział.
- Od kiedy Adam robi treningi w sobotę?
- Gdybyś nie odchodził to byś wiedział, że to jednorazowa sytuacja.
- Więc nie macie żadnych planów i możecie być?- upewnił się sąsiad.
- Tak, jasne.- Kendall potwierdził zaproszenie.- Tylko nie wiem dlaczego tak wyglądasz kiedy nam to przekazywałeś. Nie chcesz tego?
- Nie o to chodzi.- wyjaśnił.- Po prostu uważajcie na to co będziecie tam mówić. Taka dobra rada od kolegi.
James stanął przed swoją szafą tak, aby jego sylwetka zmieściła się w całości w lustrze. Ubrany w same bokserki i skarpetki, szukał czegoś odpowiedniego do ubrania się. Czuł na sobie zapach nowego żelu pod prysznic. Ze spodniami nie było problemu. Założył na nogi swoje ulubione ciemne jeansy. Kiedy jednak przebierał w wieszakach gdzie wisiały wyprasowane już wcześniej ubrania, nastąpił problem. Wyciągnął dwie koszule. Przyłożył jedną do swojego ciała, a potem drugą. Nie mógł się zdecydować. Wyszedł z pokoju do sypialni tego przyjaciela, którego miał najbliżej.
- Puk puk!- zawołał zza drzwi nie pukając. Miał zajęte ręce.
- Wejdź!- Kendall dał mu znak.
- Musisz mi pomóc.- szatyn podszedł bliżej omijając trochę za nisko powieszony żyrandol.- Która lepsza? Błękitna czy może może ta w kratkę?
- Błękitna. A w ogóle co się tak srasz? To tylko obiad u sąsiadów, a ty przychodzisz do mnie bez koszulki i się pytasz którą włożyć.
- W przeciwieństwie do innych to chcę wypaść dobrze. W końcu to modelka. Ona ma poczucie gustu.
- Ja wiem, że cię ciągnie do starszych kobiet. Najpierw pani Benson, a teraz pani Borrenwood.- zażartował.
- Tsa. Wiesz co? Kiedy będę już sławny, to każda kobieta mogłaby być moja.- wyszczerzył się.
- Od kiedy się tak stroisz?- zmienił temat.
- No tak razem z kąpielą to z półtorej godziny.- odpowiedział.
- Bosz. Carlos wstał pół godziny temu i już jest gotowy.
- Bo to Carlos!- podniósł głos.- Idę. Nigdzie za grosz zrozumienia.
Pięć minut przed piętnastą James, Carlos i Kendall zakładali już buty. Kendall sięgnął po klucze z wieszaka. Rozejrzał się w poszukiwaniu Logana. W sumie nie widział go od śniadania.
- Logan!- zawołał go.- Logaaaaaan!
- Czego?- zeszedł po schodach. Nie wyglądał jakby był gotowy.
- Co z tobą? Zbieraj się. Musimy zaraz wychodzić.
- Nigdzie nie idę,- odpowiedział.
- Dlaczego?
- Bo Jenny.- burknął.
- Słuchaj, nie musisz z nią rozmawiać, Możesz usiąść jak najdalej od niej, choć nie rozumiem o co jesteś na nią zły. Powiedzieliśmy, że nie mamy planów i będziemy. To byłoby głupie gdybyś wymyślał teraz wymówki. Idziemy tam, aby w końcu poznać mamę naszych nowych znajomych, a jednocześnie naszą sąsiadkę, bo nie wiem czy wiesz, ale nikogo prócz nich i Katelyn tutaj nie znamy, a nie możemy sprawiać wrażenia wyrzutków, więc ubieraj się natychmiast.- po tych słowach Logan zaniemówił na chwilę. W sumie reszta również. Nic dodać, nic ująć.
- Przekażcie w takim razie, że się spóźnię.- następnie zawrócił się i wrócił do pokoju.
Trójka przyjaciół czekała pod drzwiami po tym jak Carlos zadzwonił dzwonkiem. Długo nie musieli czekać. Drzwi otworzyła im pani Borrenwood. Kobieta pięknie reprezentowała się w niebieskiej sukience. James na jej widok uśmiechnął się szeroko. Wcale nie wyglądała na te trzydzieści sześć lat. Wyglądała bardziej zjawiskowo niż uosobienie piękna w mitologii greckiej. Miała oczy Lucasa i pełne usta Jenny.
- Dzień dobry.- powiedzieli chórem.
- Witajcie. Cieszę się, że jesteście. Zapraszam do środka.- wpuściła ich.
- Proszę, to dla pani.- James podał jej bukiet róż.
- Hmm dziękuję.- powąchała je. Za jej plecami pojawił się Lucas.- Lucky zaprowadzi was do stołu. Zaraz dołączę tylko wstawię kwiaty do wazonu.
- Lucky?- parsknął śmiechem Carlos.- Czemu nazywa cię szczęściarzem?
- Bo lubi, ok?- trochę go to zirytowało. Bał się co jeszcze jego matka palnie przed kolegami.- Chodźcie.
Lucas zaprowadził ich do stołu gdzie siedziała już Jenny. Była ubrana w jeansy i czerwona koszulkę. Nikt z nich nie spodziewał się po niej niczego innego. Prostokątny stół był udekorowany i ozdobiony samymi pysznościami.
- A gdzie wasz przyjaciel?- dopiero teraz zorientowała się, że kogoś brak.
- Logan przeprasza, że nie mógł przyjść na czas, ale obiecał, że przyjdzie.- wytłumaczył Kendall.
- To może zanim zaczniemy jeść to poczekamy na niego.
- Chyba nie będzie takiej potrzeby.- wstał Lucas po tym jak usłyszał pukanie do drzwi.- To musi być on.- nie pomylił się. Po chwili Henderson zjawił się w jadalni odpowiednio ubrany. Wcale nie wyglądał jakby szykował się pięć minut, a przynajmniej pół godziny. Ale taka już była magia Logana Hendersona. Kiedy Jenny na niego spojrzała, nie okazała żadnych uczuć. I vice versa. Zupełnie jakby się nie znali. Logan zajął zajęte, według życzenia, najdalsze miejsce od Jenny.
- Dzień dobry i przepraszam za spóźnienie. Naprawdę nie chciałem...
- Nic się nie stało.- uśmiechnęła się.- Przygotowałam dla was moje popisowe danie. Mam nadzieję, że będzie smakowało. Smacznego!
Podczas pysznego posiłku pani Lydia mówiła o sobie i swojej pracy. Jak to jest być modelką i jak bardzo tęskniła za swoimi dziećmi. Chłopaki mogli poznać ją trochę lepiej. Wydawała się zupełnie fajną kobietą. Oni też po krótce opowiadali o sobie. Znaleźli też dobrą wymówkę na to, dlaczego ich rodzice nie mieszkają z nimi i dlaczego nawet nie mają opiekuna. Wyjaśnili, że mieszkają daleko, a marzyli o szkole tutaj, więc rodzice pozwolili im się przeprowadzić do San Diego w celu nauki. Ich opiekun Gustavo ciężko pracuje, ale regularnie ich odwiedza i pilnuje żeby niczego im nie brakowało co było naciągane.
- Hmm to mam nadzieję, że go poznam. Jeśli zostanie na dłużej, przekażcie mu żeby do mnie wpadł. Serdecznie zapraszam.- powiedziała. Potem spojrzała na syna.- Lucky, podaj mi sosjerkę.
- Mamoo.- Lucas ściągnął brwi.- Mówiłem ci żebyś nie robiła mi siary tym.
- Ale o co ci chodzi? Ja nie widzę w tym nic złego.- wzruszyła ramionami.
- A dlaczego właśnie Lucky?- spytał Carlos.
- Ah!- uśmiechnęła się jakby czekała na to pytanie, a Jenny razem z nią. Lucas przewidział co jego matka zrobi, więc schował twarz w dłoniach.- Od gimnazjum to się wzięło. Wtedy jeszcze Luc przyjaźnił się z Neilem. Kiedy pierwszy raz usłyszał jego imię, przypomniał sobie o postaci Lucky Luka. Pewnie ją znacie. Ale nie oto tu chodziło. Mój syn jest po prostu szczęściarzem. No i taki przystojny. Nie mógł tego zmarnować. Jako jego matka musiałam mu pokazać co może osiągnąć dzięki temu. Zresztą pokażę wam to.- wstała na chwilę po coś z półki. Był niedaleko, więc wyglądało to tak jakby się di tego przygotowała.- To jest portfolio Lucasa.
- Lucas był modelem?- wybałuszył oczy James. Ten natomiast położył głowę na stół.
- Proszę, nie pokazuj im tego...- jęknął.
- Oj, ja z chęcią chciałbym to zobaczyć.- wyszczerzył się Carlos.
- Chodźcie bliżej.- zasugerowała. Kendall, Logan, James i Carlos stanęli obok pani Borrenwood, aby obejrzeć zdjęcia.
- Widziałam jak Lucky patrzył na nią jak rozmawiali po sesji...
- Maaamooo, nieprawda!- zaczerwienił się.
- Ale stary, świetne focisze.- stwierdził James.- Zazdroszczę. Kiedyś też będę tak chciał...
- Albo to...- pokazała palcem.- Moje ulubione.
- A to kto?- wskazał palcem Logan na chłopaka, który trzymał Lucasa.
- To jest właśnie Neil. Został zaproszony na sesję. Neil był bardzo fajnym chłopakiem. Nadal nie potrafię pojąć czemu już się nie przyjaźnicie.
- Gimnazjalne przyjaźnie często się tak kończą.- odparł sucho.- Czy to teraz ważne?
- Ooo!- uśmiechnął się James.- No proszę...- Luc był mu na krótki czas wdzięczny, że odwrócił od tego uwagę dopóki nie zobaczył zdjęcia.- Tatuaż?
- Sztuczny.- dodała Jenny.
- O nie!- wstał i zabrał mamie książkę.- Dość zanim zobaczą tego więcej.- wrócił na miejsce. Usiadł na książce obrażony.- Ja tam prawie nagi jestem!
- No kochanie, nie bądź zły. Chciałam się tylko pochwalić. Nawet nie wiesz jaka byłam wtedy z ciebie dumna.
- A teraz nie jesteś?- spytał. Nie doczekał się odpowiedzi. Kobieta nie wiedziała co odpowiedzieć.- Nadal nie chcesz zaakceptować faktu, że nie wybrałem tego co ty chcesz. Nie chcę być modelem. Chcę być tancerzem i uszanuj to, proszę.
- Poszedłeś do tej szkoły, ponieważ twój ojciec mnie przekonał. Ale ja wiem co byłoby lepsze. W modelingu masz wielkie szanse. Tancerzy jest na pęczki, a przed obiektywem będziesz ten jedyny... Nawet nie wiesz jak to widać jak twoje życie było lepsze kiedy uczestniczyłeś w sesjach. Tyle znajomości. Miałeś przyjaciela. Miałeś dziewczynę. A co się stało jak poszedłeś do tego liceum? Byłeś zupełnie sam. No może prócz tej twojej koleżanki, której nigdy nie poznałam.
- Mamo...- wtrąciła się córka.- Może to nie czas na takie rozmowy.- kobieta zamilkła. Zorientowała się, że nie są przecież we trójkę. Nie powinna poruszać tego tematu przy stole. Niezręczną ciszę przerwał telefon Kendalla.
- Przepraszam.- szybko odczytał smsa uśmiechając się.
- Kto to?- spytał Logan.
- Katelyn.
- Tarver?- zapytała.- A więc to twoja dziewczyna. Pan Carter nie pochwalił się.
- Nie, nie, nie!- dodał szybko blondyn.- To nie moja dziewczyna.
- Koleżanka a grupy.- dodał Lucas.
- No dobrze.- westchnęła.- A mogę was tak popytać o dziewczyny, chłopaki?
- Wszyscy jesteśmy sami.- odpowiedział Logan.
- Ooo tacy fajni chłopcy i bez dziewczyny? A ty Jenny?
- Co ja?- była zaskoczona, że zwróciła się do niej.
- Nie masz nikogo?
- Mamoooo, proszę.- wywróciła oczami.
- Może kiedyś z którymś z nich...- spojrzała ukradkiem na Logana.
- W sumie to mam kogoś na oku.- dodał nie budząc w pani Lydii żadnych złudzeń.- Zresztą z tego co wiem to, może to dobrze a może i nie, ale Jenny ma inny gust.
- A co masz na myśli mówiąc inny gust?- spytała ściągając brwi.
- Woli może starszych chłopaków.- odpowiedział.
- Tak dla jasności.- nachyliła się nad stołem wkładając prawie blond włosy w resztki jedzenia.- Wolę być sama. Niepotrzebny chłopak, czy to w moim wieku czy to starszy czy młodszy. Chcę być sama, bo mi tak dobrze.
- Nie wyglądasz na taką, która woli być sama.- stwierdził.
- Bo ty nic o mnie nie wiesz. Czasami nie wystarczy tylko patrzeć oczami, wiesz?- zdenerwowała się.
- Ekhem.- pani Borrenwood chrząknęła. Logan i Jenny spojrzeli na nią w tym samym czasie. Potem zrobiło im się głupio, ponieważ się zapomnieli.- Miło było was poznać chłopcy, ale pozwólcie, że już pójdę. Zostawiam młodzież samą. Możecie sobie gadać do woli. Nie będę przeszkadzać.- podniosła się i wyszła do kuchni.
- Eeee, a może jeszcze deseru?- wypalił Lucas.
- Nie dzięki.- odparł Logan.- Straciłem ochotę na wszystko. Będę już wracał.- wyszedł bez dalszego słowa. Jenny opuściła głowę.
- O co mu chodzi?- spytał Lucas siostrę.
- Już sama nie wiem. Straciłam ochotę na jedzenie. Cześć chłopaki i sorry, że nie wyszło do końca z tym obiadem.- również opuściła jadalnie.
- Będzie najlepiej jeśli my zrobimy to samo.- powiedział James i imieniu swoim i przyjaciół.
- Rozumiem.- przytaknął.- Odprowadzę was.
- Cudowne popołudnie.- zironizował Kendall kiedy byli już u siebie.
- Ja serio nie mogłem się połapać w tym wszystkim.- James rzucił się na kanapę. Potem zauważył różowy pamiętnik, który leżał naprzeciwko niego. Przypomniał sobie o nim. Z wrażenia schował głowę w poduszkę.
- A ty co taki zamyślony?- spytał Carlosa, który się nie odzywał od kiedy opuścił mieszkanie Borrenwoodów.
- Ten obiad dał mi trochę do myślenia jeśli chodzi o Lucasa.
- Daj spokój. On nie chce być modelem.
- Nie o to chodzi. Dlaczego ja wcześniej tego nie zauważyłem. Ona miała rację. Jenny często spędzała czas ze swoimi przyjaciółkami, ale co z Luckiem? Nie ma nikogo. Przez trzy lata nie zdążył nikogo poznać bliżej? Czemu jest sam? Jest przystojny, utalentowany... tylko czemu jest sam?
- Nie wiem.
- Chyba czas odnowić swój plan. Rozpoczynam śledztwo. Dowiem się o co chodzi z Lucasem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~ Hejeczki mordeczki :D Jak tam spędzacie ostatnie tygodnie wakacji? Wam zostały jeszcze dwa tygodnie, a ja wakacje mam do października, nie przechwalając się :D Btw, mamy dość długi rozdział. Przetrwaliście?
~ Czy pojawiły się u Was nowe pytania podczas kolacji w domu Borrenwoodów? Co takiego James znalazł w pamiętniku Ash? Ostatnia linijka mówi sama za siebie. Będzie śledztwo w nn rozdziale. A co to oznacza? Tajemnice Lucasa wkrótce zostaną ujawnione. Bądźcie cierpliwi ;D
PS Podobają się focie :P
PS Podobają się focie :P
No nareszcie nowe tajemnice wyjdą na jaw. Śledztwo to jest to czego pragnę odkad fts się skończyło. Ciekawe co było w tym pamiętniku. A Ash jest zdecydowanie dziwna i nie chce być w friendzonie. Czekaaaaaaaam !!
OdpowiedzUsuńNo dobra, pokryjomy seks Scotta i Allison w drugim sezonie nie odbywał się w "jakichś chaszczach", tylko normalnie u niej na chacie, jak rodziców w domu nie było. Albo w samochodzie... Pierwsze pytanie: "Ile mamy czasu?" i do dzieła! Zgadzam się, ona jest nawiedzona. I to konkretnie. Prędzej dziewczynami, wiesz? Kobieta wszystko zmieni. Powtórzę to po raz kolejny: Bian to padalec. No dobra, nie mówiłam tego w tych słowach. Czujesz się samotny... Oj Jamie... Tak mi Ciebie szkoda. Ale oni Cię nie zostawili. Po prostu... Poświęcają Ci mniej czasu niż wcześniej. W ich życiu pojawił się ktoś inny. To wszystko. Uuu... Przyjaźń... przeradza się w romans. Jak ja kocham takie akcje na kreatywie! No dobra, trzymam się od tego z daleka, bo dziewczyny które tam piszą są nachalne i wszystko psują. Moje biurko wygląda podobnie. Tylko ja mam egzemplarze Bravo i wycinki o Teen Wolfie ze starych numerów "Światu Seriali" i kartki z fragmentami opowiadań napisanymi na kolanie. A ponieważ czasami "bazgrolisz", podejrzewam, że dokładnie tak wygląda Twoje. Mam rację?
OdpowiedzUsuńJak ja kocham taką niezręczność. Jak rozmowa Kiry z Malią!
"-Co Scott trzyma w torbie pod łóżkiem?
-Nie mam pojęcia. Nigdy nie byłam pod łóżkiem Scotta. Ani w nim. Tylko na nim. W ubraniu."
Normalnie mega! Ja tam trzymam pamiętnik na dnie szuflady i wcale nie piszę w nim szyfrem. To głupie. Z resztą, po co mam to robić, skoro nikt nie ma o nim pojęcia. Z resztą... Nawet by się nie domyślił, która to książka. W grę wchodzi jeszcze plik w komputerze, ale komu by się chciało odpalać kompa za każdym razem, kiedy chciałby się "zwierzyć" i napierdzielać w klawisze? No dobra, takie jest moje zdanie. A i tak a'propo... to jest jeden domyślny szyfr cyfrowy. Przynajmniej funkcjonował taki, kiedy byłam w gimnazjum. Klucz każdy napisałby sobie na szybko. Po prostu wypisywało się alfabet i do każdej cyferki przypisywało kolejno numer. Zaczynało się od Z, kończyło na A. Jest jeszcze metoda na SMS, która jest trochę trudniejsza. Chyba nie muszę pisać, jaki jest klucz. Wystarczy spojrzeć na klawiaturę.
Co tam z Lucasem? Coś jest z nim nie tak... Aż chce się o niego martwić. A obiad to chyba taki miły gest... Chyba, że jest drugie dno, to zupełnie zmieni postać rzeczy. A... czyli chodzi o przeszpiegi... Okey...
Jestem ciekawa jakiego żelu używa James... Może damskiego? Wiesz, ma delikatniejszy zapach. Mój brat woli damski. Mówi, że męski jest za ostry. On się nie sra, tylko stoi! A to różnica. Okey, teraz Jamie będzie się przystawiał do kobiet typu "mamuśka"? Swoją drogą... Melissa Ponzio jest całkiem ładna, jak na swój wiek. 36? Tak mało? Wiesz, co? Atena to suka! mam takie zdanie, odkąd przeczytałam "Z ciemnością jej do Twarzy". Dlaczego? Bo lubi. - głupie pytanie, prosta odpowiedź. Taka uniwersalna. Tak jakoś wspomniałaś.
Ta kolacja była trochę... niezręczna? Nie wiem, ale coś takiego w tym było. Wilkołak w ich obecności zwariowałby od nadmiaru emocji. One tez mają zapach. Nie mają opiekuna? To na serio taki problem? NO BEZ JAJ! Nie można tego po prostu określić "zaufaniem"? Ufają im i pozwalają razem mieszkać bez nadzoru. Proste? Proste. A może ona po prostu chce się nimi zaopiekować. A z tymi zdjęciami miałam niezłą bekę. Te jego reakcje. "SIARA!" to słowo zawsze będzie mi się kojarzyć z Mariolką-Krejzolką. Nie no, nagi nie jest. Przecież ma gacie! Synek się postarał! No pięknie! Nad mamuśką ręce opadają. Tyle powiem. O tak. Kto to? Głupie pytanie. To przecież oczywiste. Po co się wygadali? No fajnie. Tyle starań, żeby to wszystko ukryć i to wszystko miałby tak po prostu wyjść? Nie, to trochę głupie. Chociaż jest w tym lekko klasyki. Notka super! Czekam na nn! Pozdrawiam! Trzymaj się cieplutko!
Cz. 2 - Sorry, nie zmieściła się całość.
Usuń~
Będę szczera. Zostały mi jeszcze dwa odcinki pierwszego sezonu Teen Wolfa, jest źle. Jak zwykle pod koniec części/sezonu, ale jeśli będzie jak wcześniej, to w ostatnich pięciu minutach się w miarę ustabilizuje. Wiesz co? Kira wyjeżdżała. Ale to tak wyglądało, jakby się rozstawali. Tak sie żegnali, ona powiedziała, że nie chce go skrzywdzić... On miał taki ból w oczach... A jeśli się rozstaną na stałe, to ja PROTESTUJĘ! No co? Pytałaś o wakacje.
Lucas jest teraz zagadką. Owszem. Zgadzam się. A focie wyglądają jak te, które kiedyś znalazłam w necie, kiedy wpisałam w wyszukiwarkę nazwisko aktora, który gra Jordana "zastępcę-piękne-oczy" Parrisha. Bo teraz mu się zachciało trupy kraść i palić na nemetonie... Szaleństwo normalnie. Dobra, już przestaję. Pa... I jak? Zadowolona z objętości? Treści? Cokolwiek?
Wtf???! Tylko tak jestem w stanie określić co czuję po tym komentarzu. Marto, muszę niestety to przyznać, ale jesteś najdziwniejszym czytelnikiem w blogerowni :)
UsuńPS Na moim biurku jest porządek. Trzymam tam lapka, organizer z przyrządami piśmienniczymi i pudełko z moimi pierścionkami.
PS PS Nie mogę dalej tolerować nieodpowiedniej treści, więc idę do Cb się zemścić
Po pierwsze: Tak, wiem. Zdaję sobie z tego sprawę.
UsuńPo drugie: Zależy co uznasz za "nieodpowiednią treść", bo do wzmianki o kochaniu sama sprowokowałaś.
Po trzecie: Podaj mi tu własną definicję słowa "Zemsta".
Zemstę już masz pod swoją notką z tego co wiesz :P
UsuńTa kolacja to jedna wielka zabawna sytuacja. Jenny i Logan wielce obrażeni na Siebie, James wpatrzony w Mamę bliźniaków :d. Zdjęcia świetne, jak najbardziej. A mi się tak zdaję, że Jenny to może woli dziewczyny albo jest Bi. No a Lucas podobnie jak siostra :d. To by było genialne, ale czekam na śledztwa ciąg dalszy! :d. Świetny rozdział :).
OdpowiedzUsuńAle się zdenerwowałam, bo w nocy przeczytałam kawałek, a że była burza, i wyjebało mi prąd .. Nie mogłam skomentowac -,-
OdpowiedzUsuńNo to tak: James! Czy ty jesteś złodziejem? Czemu ty jej ukradłeś ten pamiętnik? :O haha patrzył na to jak na dowód zbrodni... XD swoja drogą Ashley liczy na coś więcej, bo po jej zachowaniu to widać. Ashley uważaj! James woli strasze i dojrzałe kobiety hahaha :"D płacze
Logan i Jenny co to wgl miało być? Tak tam poleciał, a potem kłótnia..
Jezusie matka Lucasa i Jenny była blisko odkrycia Kendalla i Kate :O prawie miałam zawał! Really
Dobra a teraz.. Lucas *-* a raczej Francisco <3 on jest zajebisty xD te zdjęcia supi..
Co to za koleżanka? Hmm? Czyżby chodziło o Dolara? Dobra tego się dowiem juz za tydzień, to czekam :D
A wgl co tam było w tym pamiętniku.. Haha zapisane szyfrem, tajny kod dziewczyn :D i co to za zdj?
James wkraczaj do tego śledztwa!
Super rozdział i czekam na nexta :)
Wgl ja używam zdecydowanie za dużo tych wszystkich buziek xD
Prawda, Francisco jest zajebisty. Wręcz idealny ^^
UsuńTo nie jest może taki szyfr o jakim mówiła Marta, ale jeśli ktoś ma pomysł jaki to może być, to śmiało niech pisze. To nie tak, że James woli starsze. Jest może nimi zafascynowany, a Lydia jest piękna. Tak si e wydaje, bo się jeszcze gówniarz nie zakochał :D
Damn... Logan i Jen by się tam pogryźli przy tym stole :D Trzy słowa i myślę, że powiedziałby za dużo, bo ich mama nie musi wiedzieć o żadnych plotkach o romansie z nauczycielem. Ale by była drama :D W dodatku ich mama ma jakiś problem z zaakceptowaniem decyzji swoich dzieci, ale nie może układać im życia. No i fakt. James z tym pamiętnikiem wyglądał jak z dowodem zbrodni ;D Ciekawe co tam było. Przeszłe tajemnice nierozwiązane a już pokazują się kolejne. Ale już niedługo sprawki Lucasa wyjdą na jaw uhu. Ciekawe co z tym Dolarem. Supcio
OdpowiedzUsuńJa tam sie nie dziwię że Jamesowi się Lydia podoba. Niezła dupera z niej ^^ Ona wygląda raczej jak siostra bliźniaków a nie ich matka :)
OdpowiedzUsuńAle jej charakter... wkurza mnie ta jej dociekliwość i to że wszytsko musi wiedzieć. Jescze trochę i u chłopaków w domu kamery pozakłada...
Prawie wywęszyła że Kat i Kendall są razem. Czemu mi sie wydaje że jak bd rozmwiać z Carterem to coś palnie? Mówiła że sie nie pochwalił... Czyli mają jakiś kontakt. A może się seksują ?? ^^ On na nią nie zasługuje!
James z tym pamiętnikiem mnie rozwalił. Jeb go pod bluzkę i chuj :D Biedny... Przeżywa "rozluźnienie" ich więzi... Jeszcze będzie dobrze :)
Jen i Logan przy tym stole... Boże jak bym kopnął w dupę i jedno i drugie to by kutfa z tych krzeseł pospadali i byliby bliżej siebie. Ugh! I jeszcze Logan jak wyjechal z tym że Jen lubi starszych... Jemu to jeszcze po łbie za to by sie przydało. Debil!
Śledztwo od następnego rozdziału?? Fajowsko ^^ Już nie mogę się doczekać :)
Super rozdział i czekam niecierpliwie na kolejny! :*
To Ash pewnie z nim chodziła
OdpowiedzUsuńHah James to głupek
Przepraszam że tak krótko ale nie wiem co było we wcześniejszych rozdziałach
Oba i do zobaczenia
Hej :) tutaj nowa czytelniczka <3 i raczej stała:))
OdpowiedzUsuńW dwa dni przeczytałam wszystkie rozdzialy, tak mnie wciagnelo
opowiadanie. :))
Rozdział? Super!
Huhuhu, James musi przeczytać ten pamiętnik! Albo Logan..
A Kendall wreszcie szczęśliwy :)
Według mnie Logan i Jen pasują do siebie. . Powinni być razem :D
tymczasem kończę i czekam na next <3
~Patiii ♡