poniedziałek, 3 sierpnia 2015

~ 36 ~ To musi być pomyłka. To musi być totalne nieporozumienie!

Słońce tego sobotniego poranka było wyjątkowo łaskawe. Mimo swojej nieprzeciętnej temperatury, dało tym razem przyjemne ukojenie. Nie prażyło po ciele, nie wywoływało duszności. Blondynka wystawiła twarz centralnie na słońce. Miała zamknięte oczy. Jej usta były uśmiechnięte. To było niesamowite, że czerpała przyjemność ze zwykłego słońca. Rzeczy, którą każdy człowiek teraz pomija, nie zauważa i idzie dalej. Katelyn przypatrywała jej się z jaką radością to robi. 
- Cudowne uczucie, prawda?- spytała Katelyn.
- Tak...- westchnęła dziewczyna.
- I jak się czujesz?
- Dobrze.- otworzyła oczy i spojrzała na przyjaciółkę.- Ale to nie to samo.- podniosła filiżankę herbaty ze stolika.- Nie zobaczę więcej świata poza własną werandą. Rodzice myślą, że tak mogą załatwić sprawę. Nałykam się świeżego powietrza i będę zadowolona.
- Sam, ile razy mam ci mówić, że...
- Nie mów.- przerwała jej.- Ja to wiem.- wzięła łyka.- W sumie mogę już chodzić. Mogłabym stąd
uciec gdybym chciała. Gdzieś gdzie poczuję się wolna.
- No i co ja ci mam powiedzieć? Że to pochwalam? Dobrze wiesz, że nie. Gdzie byś się schroniła? Przecież nie u mnie.
- Big T za mną nie przepada. Spoko. I tak bym nie chciała.- odstawiła filiżankę.- Masz rację. Ciągle gadam o tym samym, ale wiesz o czym marzę. Jest to dla mnie ważne, aby przekonać rodziców. Myślę, że kiedyś się złamią. Puszczają mnie już nawet częściej na werandę. To dobry znak. Kiedyś osiągnę cel. Nie muszę ci tego powtarzać.- zapadła krótka cisza.- Cieszę się, że mnie odwiedzasz. Bez ciebie bym tu zwariowała.- złapała ją za rękę.
- No przecież o tobie bym nie zapomniała. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką.
- Mimo, że poznałaś nowych?- chciała się upewnić.
- Mimo to.- uśmiechnęła się.
- Cieszę się.- spojrzała przed siebie, a Katelyn na nią. W tym świetle jej cera była jeszcze bledsza. Wiedziała, że siedzenie w domu jeszcze bardziej nią wyniszcza niż ma pomagać. Jednak nie umiała niczego zmienić.- A co z tobą i Kendallem?
- Powiedziałam mu prawdę. Może nie wszystko, bo tego jest stanowczo za dużo, ale wie tyle ile powinien. To, co najważniejsze. 
- I jak zareagował?
- Najpierw mi współczuł, był przybity. Potem zdenerwowany. Zawsze wydawał mi się taki delikatny, ale kiedy stawia się w mojej obronie, jest stanowczy i czuję się przy nim bezpieczna. 
- To niesamowite, że po tylu latach się spotkaliście. Ten wiersz nawet pamiętaliście. Najbardziej romantyczna historia jaką słyszałam. Będziecie się ukrywać?
- Nie mamy innego wyjścia. Ja nie zrezygnuję ani ze szkoły ani z miłości mojego życia. Kendall to rozumie. Zrobimy wszystko, aby ten związek przetrwał. Poczekam aż będę pełnoletnia. Wtedy nic mi nie zrobi.
- To jeszcze jakiś rok...
- Wiem, ale jestem taka jak Kendall. Jeśli jest potrzeba, to będę walczyć.


Ten weekend nie był najgorszym weekendem dla chłopaków. Po wizycie u Sam, Katelyn spotkała się z Kendallem (oczywiście potajemnie). James spotkał się z Ashley, ponieważ chciał zacząć wszystko od nowa. Docenił to, że się stara i chce mu pomóc. Zna mało takich ludzi, których stać na taki czyn. Carlos nie odezwał się do Douleur przez te dwa dni. Nie dlatego, że nie chciał. Zastanawiał się jak dalej ma wyglądać ta znajomość. Jednak im dłużej myślał, tym bardziej czuł, że wszystko wraca do punktu wyjścia. Spędzał wolny czas z Lucasem, aby zdobyć jego większe zaufanie. Logan natomiast przez cały weekend miał twarz jak figura z lodu. Carlos wolał przesunąć śledztwo na poniedziałek.
Tego dnia wyjątkowo James i Carlos poszli z Kendallem oraz Loganem na próbę do Torrensela. Przyjaciele chcieli zobaczyć jak to wszystko działa. James z Carlosem chcieli również trochę lepiej poznać nauczyciela improwizacji, tak z ciekawości. Nie chcieli być w tyle kiedy Jenny opowiada o nim. Chcieli się przekonać za co ona go tak uwielbia. Mogli dostąpić takiego zaszczytu, ponieważ nauczyciel wpuszczał na próby tylko tych znajomych, których przyjaciele uczestniczą w spektaklu.
- Widzę, że przyprowadziliście publikę.- uśmiechnął się Torrensel gdy zobaczył ich twarze.- Możecie usiąść sobie w najbliższym rzędzie. Skierował się teraz do grupy.- Nie wiem czy zauważyliście, ale mamy dziś gościa specjalnego. Nasza pani dyrektor będzie nam towarzyszyła przez najbliższą godzinę.- wszyscy się rozejrzeli, aby ją zobaczyć, ponieważ jej wcześniej nie zauważyli. Siedziała spokojnie w szóstym rzędzie i pomachał nim.
Mayra zauważyła, że Jenny nie zajęła swojego miejsca przy fortepianie tylko od razu weszła na scenę.
- Proszę pana?- zaczepiła go May.- Czy Jenna nie powinna siedzieć przy fortepianie?- w tym momencie Kendall i Katelyn spojrzeli się na siebie dziwnie. To było niestosowne zwracać jej uwagę.
- Jenny...- zaakcentował jej imię poprawiając ją jednocześnie.-... jest potrzebna na scenie. Znalazłem zastępstwo.
- Kogo?- nie musiała czekać, ponieważ do sali teatralnej weszła brunetka. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Dyrektorka jej się przyjrzała uważnie. Dziewczyna nie robiła sobie nic z tego, że wszyscy na nią patrzą. Nie wyglądała również na zmartwioną tym, że się spóźniła. Carlos aż wstał żeby się przekonać, że to ona.
- Douleur Souffrance nada duszę temu przedstawieniu.- odpowiedział.
- Ta nawiedzona?- zdziwiła się.
- Mayra!- nauczyciel nie spodziewał się po niej takiego zachowania. Dziewczyna na szybkiego rozejrzała się po sali kończąc na Ashley, która dziś przyszła z nią. Brunetka spanikowała i uciekła na backstage. Logan się zmartwił. Ashley poszła za nią przepraszając po drodze za jej zachowanie. Douleur wyglądała jak zawsze na mało przejętą.- Może po prostu poczekajmy aż wróci.- powiedział Torrensel trochę zdenerwowany. Liczył, że wszystko pójdzie zgodnie z planem przed oczami dyrektorki. Po chwili wszyscy słyszeli dziewczęce głosy. Brzmiały jakby mówiły przez mikrofon. Wszyscy się ożywili. To był głos May i Ashley.
- I co dalej?- spytała Ash.
- To zakończona historia.- odpowiedziała Mayra.- Ale nikt nie może się dowiedzieć. To nie ma związku ze sprawą. Po prostu... przypomniało mi się.
- May, wróć na scenę. Wszyscy czekają na ciebie. Jesteś gwiazdą.
- Oczywiście, że jestem! Nikt nie byłby lepszy ode mnie w tej roli. Nikt nie jest dla mnie zagrożeniem. Żadnym wyzwaniem. Na przykład Tarver...- kiedy Katelyn usłyszała swoje nazwisko, złapała potajemnie Kendalla za rękę.- Myśli, że zrobi karierę na jednym teledysku. Trzeba było ostudzić jej zapędy.
- O czym mówisz?
- A niby w jaki sposób wszyscy się od niej odwrócili? Ja wiem co powiedzieć. Zresztą postąpiłam słusznie. Widzisz jak ona wygląda? Bo chyba nie na gwiazdę. Nie dość, że chodzi wypłoszona jak sarenka, zero jakiejkolwiek odwagi... wygląda jak mysz i nie ma co do stanika włożyć.- Katelyn zaszkliły się oczy, puściła rękę chłopaka i wybiegła z sali, a on za nią.
- To było podłe z twojej strony.
- Może i tak, ale słuszne. To nie ona była największym zagrożeniem. Nikt nim nie jest, ale wiesz kto mnie denerwuje?
- Dlaczego mi teraz o tym mówisz?- zapadła cisza.- No ok, kontynuuj.
- Jenna Borrenwood.- kiedy Jenny usłyszała swoje imię, spojrzała na nauczyciela ze strachem. Ten obojniak z dresie z twarzą dziewczyny. Nie wiadomo co to.
- Nie mów tak do niej.
- Kiedyś pamiętasz... wyglądała jak kluska, a z twarzy jak prosię. Lecz wzięła się za siebie. Myśli, że z trzydziestoma kilogramami mniej może zadzierać nosa. Nienawidzę tej szmaty! Myśli, że jest najlepsza. Zabierała mi każdą rolę. Ja już wiem co ona zrobiła, że Torrensel ją tak lubi. To nie jest czysta gra. Ja się na niej poznałam.
- Nie, May! To nie jest rozmowa na takie miejsce. Proszę, wracajmy.

Wszyscy w sali teatralnej byli wstrząśnięci tym co usłyszeli. Kiedy Mayra pokazała się na ich oczy, każda ich para była zwrócona na nią. Dziewczyna rozejrzała się ze zdezorientowaniem. Panowała taka cisza, że nikt nie miał odwagi jej przerwać. Logan podniósł się ze swojego miejsca i wszedł na scenę. Podszedł do niej.
- Pewnie zamknęłaś się z Ash w pokoju reżyserskim.- nie wiedział jak to zacząć.
- A skąd ty o tym wiesz?- zmrużyła oczy.- Szpiegowałeś?
- Chyba przypadkowo włączyła któraś z was głośnik... Wszystko słyszeliśmy.- spuścił głowę, a May pobledła na twarzy. Spojrzała na Ash jakby liczyła na jakąś pomoc, ale jej było też głupio za koleżankę. Spojrzenia May i Jenny skrzyżowały się. Blondynka nie była w tak opłakanym stanie jak Katelyn. Trzymała się, ale było widać, że w jakiś sposób zabolały ją te słowa.
- Ja...- nie wiedziała co powiedzieć. Jej twarz zmieniła się w pokrzywdzonego aniołka.
- Nie musisz nic mówić.- odezwał się pan Torrensel przepraszając Logana na bok.- Uważałem cię za dobrą uczennicę, a zawiodłem się na tobie. Skrzywdziłaś nie jedną osobę, dlatego nie zasługujesz na tę rolę.
- Chce mnie pan wyrzucić?- pisnęła.
- Nie wyrzucić.- zaprzeczył.- To by było niestosowne. Nie powinienem aż tak mieszać się w te sprawy, ale nie zasłużyłaś. Nie będę więcej tłumaczyć. Zamienisz się rolą z Jenny.
- Z nią?- oburzyła się niedowierzając.- Nie może pan!
- Już postanowiłem.- miał taki ton jakby przynosił tylko złe wieści.
- A czemu nie z Katelyn? Tylko akurat z nią? Czemu z nią?
- Ponieważ tak...
- Nie musi pan odpowiadać.- wtrąciła się niegrzecznie. Nie była już taka niewinna. Była wściekła. Nie obchodził ją ten tłum, który wszystko obserwował.- Nie chcę tej roli. Nie chcę już żadnej. A pan pożałuje gdy wszyscy dowiedzą się prawdy!- spojrzała  mu prosto w oczy, a potem na Jenny, która chowała się za jego plecami.- Bo kołnierzyk może się panu pobrudzić...
- Mayra Ackerman!- pani Truman wstała oburzona jak nigdy.- Do gabinetu.
- Dobrze...- poszła w jej stronę.-... ciociu.- powiedziała wystarczająco cicho żeby Truman nie usłyszała, ale wystarczająco głośno dla tych, którzy byli z nią na scenie, czyli pana Davida, Jenny, Logana oraz Ashley i Douleur po bokach. Reszta rozeszła się na trybuny. Mayra zanim wyszła, spojrzała się złowieszczo na Jenny, a następnie zniknęła.
- Ale showtime...- mruknęła pod nosem Souffrance.
- Próba zostaje odwołana. Proszę się rozejść.- Logan widział, że David jest przybity i przestraszony tą sytuacją.  W jego oczach było widać jakąś obawę. Nie potwierdzone, że dyrektorka nie poprosi i jego do gabinetu. Patrzył jak jak wszyscy wychodzą. Kiedy sala stała się prawie pusta, on też skierował się do wyjścia. Logan przystanął gdy usłyszał za sobą głos Jenny Borrenwood. Schował się za filarem i obserwował ich.
- David... i co teraz?
- Przepraszam, ale porozmawiamy potem. Muszę pomyśleć.


- Kat, nie płacz już.- Kendall pocieszał dziewczynę, która siedziała na murku w damskiej toalecie.
- Ciebie tu w ogóle nie powinno być.- pociągnęła nosem.
- Mam to gdzieś.- odgarnął jej włosy, które spadały na zapłakane oczy.- Ona nie jest tego warta. To zwykła suka i tyle. Czemu się nią przejmujesz?
- Ja po prostu jak się denerwuję to płaczę. Nie potrafię tego kontrolować.- wzięła od niego kolejną chusteczkę i wydmuchała nos.- To jej wina. Ten cały bunt wywołany w moją stronę. To ona nastawiła ludzi przeciwko mnie. A ja oskarżałam innych, a to ona za wszystkim stoi. Dlaczego?
- Bo była zazdrosna. Ona jest chorobliwie zazdrosna o każdego komu wiedzie się lepiej, bo to ona musi być tą najlepszą, najpiękniejszą i najpopularniejszą. Ale tak nie jest.
- Nie?
- Nie. Oczywiście, że nie. Dla mnie ty jesteś najlepsza. Jesteś utalentowana i wyjątkowa. Masz w sobie coś czego nie ma ona, a dużo jej brakuje, uwierz mi.- uśmiechnął się, a dziewczyna też się uśmiechnęła.- Jeśli to zrobiła to znaczy, że miała jakiś głupi powód. Jak już mówiłem zazdrościła ci czegoś czego nie miała. A masz znacznie więcej niż ona. Na twoim miejscu bardzo bym jej współczuł. Nie, pomyłka. Nie współczułbym. Zasłużyła sobie na to, by ją potępić. Musisz być silna i pokazać, że wcale cię to nie złamało. Mam rację?
- Masz.- otarła łzy i podeszła do lustra się oporządzić.
- Ej!- nagle ktoś wparował do łazienki. Kendall w jednej sekundzie podniósł się z murku. Tą dziewczyną okazała się Mayra.- Zmieniłeś płeć? Wypad z damskiej!- nie czekała aż wyjdzie tylko szybko zamknęła się w ostatniej kabinie.
- Chodźmy stąd.- powiedział Kendall.


Na korytarzu panowały pustki. Carlos i James siedzieli zdezorientowani na ławeczce wpatrując się w plakat, który nigdy wcześniej nie zwrócił ich uwagi, jednak teraz wydawał się ciekawy. Po chwili dosiadła się do nich Ashley.
- Będziecie tak siedzieć bezczynnie?- spytała.
- Myślimy.- odpowiedział James. Wtedy z sali teatralnej wyszedł Logan.
- Chodź, przewietrzysz się.- blondynka złapała Jamesa za rękę i ciągnąc w swoją stronę, podniosła go z ławki. Dał się namówić. Logan patrzył na nich do samego końca dopóki nie za rogiem.
- Czy oni są razem?- zapytał się Carlosa.
- Niedawno się pogodzili, jednak nie są razem. Ale wygląda na to, że chciałaby czegoś więcej niż przyjaźń.- spojrzał na niego.- Przykro mi.
- Z jakiego powodu?- zdziwił się.
- Mayry.
- A co to ma znaczyć?
- Logan, no chyba mi nie powiesz, że nie zmieniło ci się zdanie na jej temat po tym czego świadkami byliśmy. To jest jakaś femme fatale. A w dodatku okazuje się, ze dyrka to jej ciotka. Pewnie jej kara nie będzie wielka...
- No ale...
- Hej!- przerwał mu.- Ona zniszczyła szkolne życie Katelyn, a w dodatku przyczepia się do twojej przyjaciółki. Nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ale chyba sądzi, że David i Jenny kręcą ze sobą.- prychnął.- Co za głupota...
- Po pierwsze, Jenny nie jest już moją przyjaciółką. Mam dość tego, że pcha nosa w nie swoje sprawy.
- Chodzi o tą kłótnie w twoim pokoju? Nie miej do niej żalu. Poprosiliśmy ją o interwencję. Uznaliśmy, że się jej posłuchasz. I wiem o twoich warunkach. Serio stać cię było na coś takiego? Teraz nie będziesz miał wyboru jak wybrać się do psychologa. Pewnie chciałeś główną rolę żeby być blisko May, ale ona już tam nie gra. I nie oszukuj się, że zdobędziesz jej sympatię, bo mam szczerą nadzieję, że po tym wszystkim to ci się odwidziało... no... Logan?
- A jeśli to prawda?
- O czym teraz mówisz?
- O romansie Jenny i Torrensela. Wiem, że może teraz nikt nie będzie ufał May, ale jeśli ona coś wie? Tylko trzyma to z jakiegoś powodu w tajemnicy? Prócz zazdrości musi mieć inny powód żeby jej nie lubić. No sama sobie chyba tego nie wymyśliła. Na jakiejś podstawie musiała to wywnioskować.
- To zazdrość, ok?- nie chciał uwierzyć przyjacielowi.
- A jeśli nie? Słuchaj, to jest trochę podejrzane. Torrensela lubię tak jak każdy. To świetny nauczyciel, ale jeśli chodzi o Jenny to faktycznie ją faworyzuje. Mnie by też to irytowało na miejscu May. Ona się stara, a Jen zgarnia wszystko co najlepsze. W dodatku już nie raz od Lucasa czy od samej Jen nasłuchaliśmy się o tym jak to ona go nie uwielbia. Nie uważasz tak? Ostatnio nie ma jej na przerwach. Nie wiadomo gdzie się wtedy podziewa i co robi i z kim. A przed chwilą słyszałem jak mówi do niego po imieniu... W relacji uczeń- nauczyciel to nie powinno tak być. Tylko ona miałaby dostąpić takiego zaszczytu?
- Stary, nie wierzę, że po tym wszystkim ty jej bronisz...- złapał się za głowę.- Mayra kłamie.
- Próbuję na to spojrzeć z innej strony.
- Dlatego myślisz, że Jenny jest bardziej winna od May. Tylko zważ na to kto jest ci bliższy i kogo znasz lepiej. I komu należy ufać.
- Dobra nieważne.- pokręcił głową na wszystkie strony.- Cała rodzina Borrenwoodów jest... dziwna. Ja pomogę tobie z Lucasem, a ty mi z Jenny.
- Słuchaj, stary.- podniósł się.- Na chwilę obecną potrzebuję złapać spokojny oddech. Nie będę w stanie myśleć o Lucasie. Muszę sam ochłonąć i nie naciskać na niego przez jakiś czas. Tobie też radzę wyluzować. Wszelkie śledztwa uważam za zawieszone. Tobie też radzę wyluzować. Zajmij się własnymi problemami zanim zaczniesz zajmować się cudzymi.- klepnął go w ramię i wyszedł na zewnątrz.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~ Hejeczki :) Jak wrażenia po najnowszym rozdziale?
~ Wiem, że ten rozdział mógł sprawić, że poczuliście się lekko zdezorientowani. Sprawy wyglądają tak, że teraz każdy może mówić prawdę albo i nie. A Wy jak myślicie? Kto ma rację? Czy Mayra wie coś więcej o Jenny? Czego obawia się Torrensel? Czy Logan powinien odpuścić? Piszcie, piszcie, bo już nie mogę się doczekać co tam naskrobiecie :D
~ Do poniedziałku :* 

PS Kto chętny niech wpada na nowy rozdział TVOF

8 komentarzy:

  1. łooo... Ej! A co jeśli to serio prawda? Jeśli David i Jen serio ze sb tego... Jpr... Nie wiem..
    Ej! Dyrka to ciotka May.. Żaaal! Szmacie się upiecze! Jaka dziwka! Tyle krzywdy wszytskim wyrządza..
    Biedna Kat.. Niech nie płacze. Nie warto.
    Dulcia bd grać na fortepianie? Fajnie :)
    Biedna Sam.. Nadal osoamotniona.. Niedługo to sie moze zmieni.... Wgl.. A co gdyby tak ona i Logan?? Wtedy miałby przynajmniej normalną laskę. A wgl to on jest ślepy! Po tym wszytskim on nadal chce jej bronić i jeszcze szukać dowodów przeciwko Jen.. DUPEK!
    Super rozdział i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A co jeśli Marla robi zasadzkę i specjalnie stawia May w takim świetle żebyśmy myśleli, że kłamie a mówi prawdę? Teraz trzeba myśleć czy jest to zasadzka czy nie :) Może to jest tak jak z Arią i Ezrą?Się narobił kocioł. David dobrze zrobił raczej choć widać, że się obawiał. Super rozdział. Taki aferowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo miałam dodać, że współczuję Kat

      Usuń
  3. Super rozdział ;D jesli ktos czytal opowiadanie the trouble time i czeka na dalszą cześc to moze ja przeczytac na stronie MHSPfan.pinger.pl jest tam całosc ;D pozdrawiam i czekam na nastepny rozdzial ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właaaaśnie! Miałam dodać Cię do listy blogów :P

      Usuń
  4. Kurde już nwm co mam myśleś o Jenny i Torrenslu :/ a może oni nie sypają ze sobą tylko są jakąś rodziną albo coś?
    Jejku Sam jest taka osamotniona :c Sam jest sama haha nie to nie jest śmieszne. Wgl Sam musi wrócić do szkoły bo w moim idealnym planie Sam jest z Jamesem hahaha. XD
    Ash chce się znowu tak zbliżać? Hmm zwróciłam uwagę na to co mówił Carlos.
    Dolar gra na fortepianie? :o zaskoczyła mnie, ale pozytywnie x)
    Mayra kłamie! O tak, to ona jest tu czarnym charakterem według mnie. I ona jest złem.
    Biedna Kate :c jakbym coś takiego usłyszała to bym zabiła tą osobę, która to powiedziała.
    Super i czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Taki upał, a Ty mi sadzisz o przyjemnie grzejącym słoneczku? Serio? Rany, cały czas mam wrażenie, że się ugotuję. Yo coś tydzień temu, to byłam ja, więc sorry, jak Cię wystraszyłam. Szkoda mi Kate, wiesz? W sumie nie ma w tym nic dziwnego, ale i tak mi jej szkoda. Jej życie jest teraz na prawdę ciężkie. A ja chyba przerzucę się na książki, bo jak tak dalej pójdzie, to długo z Teen Wolfem nie pożyję. Raz w tygodniu, dzięki... Mam jeszcze dwie książki o wampirach. Kupione, bo ludzie myśleli, że je lubię... Blogi też są jak seriale, żeby nie było. Tylko czytane. Zgadzam się z Unforgiven. Sam pasuje do Jamesa. Notka świetna! Czekam na nn! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. A może Torrensel jest Ojcem Jenny? To by było niesamowite, ale to już Twój scenariusz :). Moje są tylko domysły. Tak kłótnia wybuchła tak nagle, i nie wiadomo skąd to się wzięło. Ale akcja się rozkręciła. Świetny rozdział! Się dzieję.. :d.

    OdpowiedzUsuń

# INFO DOTYCZĄCE KOMENTOWANIA:
1. Czytasz? Zostaw po sobie ślad. Komentarz = uśmiech na mojej twarzy.
2. Tylko STALI CZYTELNICY mogą informować mnie pod postem o swoich
nowych rozdziałach. Nie traktuję tego jak SPAM tylko informację.
3. W innym przypadku jest to SPAM, a od tego jest specjalna zakładka
"Blogowy Ask".